Skocz do zawartości
Forum

Czy to prawda, że wszystkie nieszczęścia są po coś?


Gość mamdosc

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli chodzi o mnie, to myslę, ze:
Pierwsze zdanie może być prawdziwe, gdy człowiek nie traci nadziei po nieszczęściu, jakie go spotkało, i próbuje zmieniac swoje zycie na lepsze. Co pewnie nie jest łatwe zazwyczaj.
Drugie zdanie:nie mam pojęcia.
Trzecie zdanie: raczej nie może być prawdziwe, a przynajmniej w tych przypadkach, kiedy nieszczęście spotyka daną osobe dlatego, ze ktoś ją skrzywdził.

Tylko nie wiem, czy odpowiedź na te pytania może rzeczywiście w jakikolwiek sposób Ci pomóc. Jeśli masz jakis problem, to mozesz o nim tu opowiedziec, a nuż uda sie go rozwiązać.

Odnośnik do komentarza

No oczywiście,że nie...
Pomyślałam o czymś innym. Bywają sytuacje, złe, przykre, z których mimo wszystko, można wynieść coś dobrego, nauczyć się czegoś, zdać sobie z czegoś sprawę... Mimo bólu i cierpienia.

Mnie tu nie było ;)

Odnośnik do komentarza

Wszystko zależy od tego w co wierzysz. A zawsze trzeba wierzyć w to, że coś jest po coś, bo jeśli przestaniemy w to wierzyć pogrązymy się w pesymizmie. Ja osobiście uważam, że tak, że wszystko jest po coś, nawet nieszczęscia. Bo choć odbierają nam czasem wiele, to zawsze nas czegoś uczą, ucza nas jak zachowac się w innej sytuacji, w przyszłości. Często też jest tak, że poprzez nieszczęścia widzimy jakieś swoje błędy i potknięcia a dzięki tej może mało fajnej nauczce uczymy się ich nie popełniać następnym razem. Tak więc uszy do góry, nigdy nie jest tak źle, aby sytuacja była beznadziejna. Beznadziejna jest tu i teraz ale za rok ogarniemy ją, zapomnimy o niej, albo pogodzimy się z nią i będziemy potrafili żyć dalej.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Leczę się na chorobę oka. Czuję się paskudnie zmęczona, zniechęcona i cały czas zadaję sobie pytanie DLACZEGO JA?Czuję się już pozbawiona wszelkich emocji, wszystkie poszły na denerwowanie się chorobą, czuję się jak wypluty i przeżuty, popsuty, stary but, który do niczego się nie nadaje...Nie widzę sensu w tym wszystkim, nie widzę celu...

Odnośnik do komentarza

Szansa jest zawsze, tylko kiedy?A nawet jesli tak sie stanie, to pozostanie to uczucie pustki. Wypaliłam się, zużyłam, praktycznie nie ma mnie już. I dlatego ciągle myślę, dlaczego tak się stało, jaki jest sens, bo nie widze go.

Odnośnik do komentarza

Nie da się tego określić. Najgorsze jest, że czuję że straciłam tyle czasu na to leczenie i na tą chorobę. Tyle czasu, energii i sił, że teraz praktycznie nie mam już niczego tylko to uczucie pustki. Zaczynam się obwiniać, że może zrobiłam coś źle, źle pokierowałam leczeniem, zrobiłam za mało, za mało się starałam...

Odnośnik do komentarza

~mamdosc
Zaczynam się obwiniać, że może zrobiłam coś źle, źle pokierowałam leczeniem, zrobiłam za mało, za mało się starałam...

To lepiej od razu to zakończ. To nie Twoja wina. Powazna choroba zawsze jest dla człowieka zaskoczeniem i rzeczą bardzo trudną do udźwignięcia. Trudno w takiej sytuacji wszystko przewidzieć. Zresztą, to chyba głównie zadanie lekarzy, i to oni powinni w odpowiedni sposób pokierować leczeniem.
Nic dziwnego też, że czujesz sie zupełnie wypalona po takim ciężkim doświadczeniu. Ale pomyśl, że gdy wyzdrowiejesz, to znowu nabierzesz sił i spojrzysz na świat zupełnie inaczej, niż teraz. Może taka myśl Ci pomoże?

Odnośnik do komentarza

Niby tak, to ich rola, ale najpierw obwiniałam ich a teraz zaczęłam obwiniać siebie. Oni i tak mają gdzieś to, że mam jakiś żal, a jak mam żal do siebie to przynajmniej wiem, że nie mam tego gdzieś. Czyli jest ktoś(czyli ja), kto nie ma mojego żalu w d**ie. Może trochę niejasno napisałam, ale mam nadzieję, że ktoś zrozumie.

Myśl, że wyzdrowieję mi nie pomaga, bo pustka we mnie pozostanie. Wyzdrowieję i co?Będę musiała zaczynać wszytsko od nowa, bo teraz nie mam już nic...

Odnośnik do komentarza

~mamdosc
A czuję, że to moja wina, bo w zasadzi to ja "podejmowałam" decyzję, niby nikt mnie nie zmuszał to takiego sposobu leczenia jakim byłam leczona. Niby nikt...

No nigdy nie jest tak, ze ktos zmusza pacjenta do podejmowania takich czy innych decyzji. Ale to lekarz najlepiej wie, jak się zabrać za jakąś chorobę, i to on powinien doradzić mu jak najskuteczniejsze leczenie. Co mogłaś jeszcze zrobic, oprócz dostosowania sie do ich rad? Nic. Dlatego nadal uważam, że nie masz o co się obwiniać. Poza tym, w ten sposób możesz się jeszcze bardziej zdołować.

Czy rzeczywiście to, co straciłaś przez chorobę, jest nie do odzyskania, i zaczynanie wszystkiego od nowa będzie takie ciężkie?

Odnośnik do komentarza
Gość mamdość

Bieganie sprawiało mi radość, ale teraz nie mogę nosić soczewek, a w okularach nie da się biegać(sprawdzałam). Trochę wycofałam się z życia, niczym innym niż leczenie nie zajmuję się. Strasznie trudno mi "wbić" się w życie, bo ciągle myślę o jednym...o leczeniu, o oku, o żalu, o poczuciu winy...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...