Skocz do zawartości
Forum

Śmierć męża


Gość kejla

Rekomendowane odpowiedzi

...Znowu go całuję, tulę się w Jego ramiona,płaczę ze szczęścia,że znowu jesteśmy razem..Jestem taka szczęśliwa. Tylko,że to jest sen,a przebudzenie się jest równoznaczne z umieraniem za życia. Tępy ból dopada mnie w jednej chwili. Nie ma Jego, nie ma Nas. Maluję uśmiech na twarzy, który musi się utrzymać do końca dni, bo przecież ja żyję..NIESTETY.
Moje kochanie nie żyje już 6miesięcy, a mnie się wydaje ,że jeszcze wczoraj trzymałam Go za rękę, gdy zasypiał na zawsze. Miał 30 lat. Nie mam siły żyć.

Odnośnik do komentarza

Nie chodzę. Nie potrafię się przed nikim otworzyć,nawet przed najbliższą rodziną. Nie mogę patrzeć jak inni płaczą, cierpią z powodu Jego straty. Myślałam,że najgorsze za mną ,ale to było tylko oszukiwanie samej siebie. Teraz czuję,że wszystko eksploduje z podwójną siłą.

Odnośnik do komentarza

wiesz jak reaguję na takie teksty,że sobie życie ułożę? W pierwszej chwili mam ochotę wykrzyczeć każdemu w twarz,że nie ma prawa dawać mi dobrych rad skoro sam tego nie przeżył..że coś we mnie umarło i nie odżyje już nigdy. A z drugiej strony patrząc w przyszłość boję się strasznie być sama. Nie czekać na nikogo, nie mieć wspólnych planów,nie całować na dobranoc i zdrabniać słodkich słówek. Ale mam wrażenie,że to inna bajka i,że to mnie już nie spotka. Z resztą jak? Miałabym wrażenie,że Go zdradzam?
Ale dziękuję za Twoje słowa pociechy -smutanamyszko-...w końcu po to tu jestem,aby z kimś porozmawiać.

Odnośnik do komentarza

Ja rowniez bardzo Ci wspolczuje.Dobrze ,ze napisalas co czujesz czasami lepiej "pogadac" z kims obcym, wyzalic sie i poplakac nawet do komputera. Tym bardziej ,ze cala rodzina przezywa zalobe i pewnie nie kazdy chce lub umie rozmawiac o tej tragedii. Ludzie czasami nie wiedza co jest dobre w takiej sytuacji porozmawiac czy moze unikac rozmowy to jest sprawa indywidualna. Tu potrzebny jest czas i nie bede Ci pisac ,ze pogodzisz sie kiedys z ta sytuacja ale bedziesz po malu uczyla sie zyc na nowo.

Odnośnik do komentarza

Masz rację nie przeżyłam tego i nie wiem jak się teraz czujesz... Wiem, że na pewno jest Ci bardzo ciężko. I niestety raczej nic nie możesz na to poradzić. Po prostu musisz przetrwać ten najświeższy ból ! Ale on będzie słabł i w końcu podniesiesz się i znajdziesz siłę do dalszego życia. To oczywiste, że szybko nie znajdziesz sobie nowego partnera i pewnie nawet za szybko żadnego nowego nie zechcesz... Ale przecież jesteś młoda i na pewno nie będziesz sama do końca życia ! Szczęście jeszcze wróci do Ciebie !

Odnośnik do komentarza

wiem ze jest bardzo ciezko postracie ukochanej osoby ja to przezylam .W wieku 33 lat zostalam wdowa maz mial 43 byl wesolym czlowiekiem ale pewnego dnia tj dwa dni po swietach wielkanocnych stalo sie najgorsze smierc meza . myslalam ze to koniec i mojego zycia ale mialam dla kogo zyc mialam 2 dzieci .Od tego czasu minela 7 lat .3 lata temu poznalam mezszczyzne z ktorym jestem do dzis mamy 1.5 rocznego malca dzici z poprzedniego malzenstwa sa juz pelnoletnie maja swoje zycie nie zapomialam o pierwszym mezu nadal jest w moim sercu

Odnośnik do komentarza

dziękuję Wam. Faktycznie tak jest,że nie potrafię rozmawiać już z bliskimi na ten temat. Od jakiegoś czasu obwiniam samą siebie,że nie potrafiłam mu bardziej pomóc. Ni wiem nawet tak naprawdę jak? Może mogłam zrobić coś czego nie zrobiłam? może za bardzo zaufałam lekarzom? może mogłam Go wywieźć gdzieś indziej? Uwierzcie mi ,że najgorsze jest dla mnie to,że On uwierzył mi,że z tego wyjdzie, a ja kłamałam mu prosto w twarz,że będzie dobrze i się uda. Nawet nie musiałam kłamać, w końcu sama w to również wierzyłam..Tylko,że teraz wiem,że to na nic się zdało skoro Go już nie ma. Miał wrócić na święta i rozpalić w kominku w naszym nowym domku.
Rzeczywistość zupełnie inna rozbija mój spokój.

Odnośnik do komentarza

Witaj Bardzo Ci współczuje. Nie wyobrazam sobie co czujesz. Prawie dwa lata temu moja kolezanka straciła syna 19-go w wypadku.Pracowałam z nia. Tego sie nie da opisac co przezywała i pewnie przezywa. Duzo starałam sie z nia o tym rozmawiac jak chciała. Mówiła ze ma wrazenie ze syn zaraz wejdzie do domu. Ze nie wiezy w to co sie stalo. Chodziła na cmentarz codziennie. Spała w jego łóżku, aby poczuc zapach. Kazdy jej mówił ze czas leczy rany, ze z czasem nie bedzie tak cierpiec. Nie dawała sobie rady z czasem było tylko gorzej, zyczyła ludziom i dzieciom smierci. Nie mogła pogodzic sie ze syn miał całe zycie przed soba a bóg go zabrał. Namawiałam ja aby poszła do psychologa nie poto aby dał tabletki, bo nie o to chodzi, ale by jej pomógł psychicznie, lub poszla do ksiedza .ja sie starałam, ale nie umiałam. Zal mi jej było okropnie. Najbardziej katowało mnie to ze nie umialam jej pomóc.To jest okropne co ludzie przezywaja. Staraj sie rozmawiac, nie dus w sobie zalu, pisz tu na forum. Sa tu fajni ludzie chetni porozmawiac. Nie jestes sama,pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

mam na roku dziewczynę tzn kobietę, która też straciła męża w wypadku. Minął już dłuższy czas, bo kilka lat i na pewno cierpi, ale już się z tym pogodziła. Jest uśmiechnięta, wesoła... cóż, trzeba ułożyć sobie kiedyś życie bez tej zmarłej osoby. Czas przyniesie ulgę.

Odnośnik do komentarza

Znowu minął kolejny dzień..W odróżnieniu do wczorajszego czuję,że dam radę chociaż na jakiś czas. Dzięki temu,że wczoraj rozpisałam się na tym forum czuję się lepiej..doładowałam akumulatory. Nie wiem na jak długi czas? może klika dni..miesiąc? Nie ważne. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Wielu z nas utraciło bliskie nam osoby,myślę ,że każdy potrzebuje określonej ilości czasu i każdy przeżywa taką tragedię na swój sposób.Rozumiem Cię i wiem ,że ostatnią rzeczą jaką dziś chcesz usłyszeć jest to,że czas leczy rany...Chciałoby się wtedy ,,zabić"tego kto nam tak radzi...Prawda?I masz do tego prawo...Jeśli potrzebujesz to płacz tyle ile starczy sił ,rozmawiaj z Nim ale nie przyrzekaj ,,Mu",że nigdy Go nie zdradzisz itp...Nie utwierdzaj się w przekonaniu,że już nigdy nie bedziesz z nikim.Nie mam na myśli,że masz zacząć szukać na siłę.Ale nie myśl o tym w takich kategoriach.Co ma być ,to bedzie,nie neguj tego...Nie staraj się też na siłe przestać myśleć .To nic nie da...Żyj ,staraj się dostrzegać i doceniać każdą najmniejszą chwilę i sytuację w której się uśmiechasz...W końcu kiedyś musi być lepiej.Życzę Ci tego z całego serca.Pielęgnuj swoje wspomnienia i uśmiechaj się do nich kżdego dnia.I choć pewnie jeszcze przez łzy usmiechaj się do nich i dziękuj,że było dane Wam spotkać się.Pozdrawiam Cię cieplutko...Pisz o swoich emocjach..To na prawdę pomaga:)

Odnośnik do komentarza

Moge sobie tylko wyobrazic jak bardzo bolesna jest smierc osoby ktorą kocha sie nad życie. 6 miesiecy to jest jeszcze mlody czas, masz prawo czuc pustke, tesknote... Nie przezylam czegos takiego nigdy, bardzo Ci wspolczuje. Czas pomoze Ci sie uporac z ta tragedia. Moja rada : nie mysl o tym co bedzie, jeszcze duzo dobrego czeka na Ciebie. Jestem pewna, ze Twoj ukochany mąz chcialby abys byla szczesliwa. Pozdrawiam i 3maj sie.

Odnośnik do komentarza
Gość Nymeria80

Kejla.... nie będę prawić banałów, bo chyba nie o to Ci chodzi.... Przeżywasz ciężki, straszny czas żałoby po ukochanym mężczyźnie... tym boleśniej, że oboje jesteście tak młodzi...ale musisz tą żałobę przejść, wypłakać się do granic możliwości... to oczyszcza... ale nauczysz się żyć od nowa, to kwestia czasu. Nie wiem Kochana co się stało, że tak szybko odszedł, ale powiem Ci jedno.... ból po stracie zawsze jest taki sam, bez względu na to czy wiedziałaś, że odejdzie z powodu choroby, czy było to dla Ciebie szok, bo miał wypadek.... Cierpiałabyś tak samo... Jednak jak Twoja żałoba dobiegnie końca, zaczniesz zauważać promyki słońca przedzierające się przez liście, rozświetlające zaspy śniegu, usłyszysz trel słowika.... Jeśli Kochasz On zawsze będzie z Tobą.... dopóki będziesz pamiętała Wasze wspólne, piękne chwile.... będzie tuż obok.... Pozdrawiam Cię gorąco i wierzę, że RAZEM dacie radę. Tylko się rozejrzyj... On jest wszędzie przecież, nie ma Go fizycznie, ale przecież jest.....

Odnośnik do komentarza
Gość ewelincia164

Witam ja straciłam męża ponad miesiąc temu miał 36 lat. Mamy syna i oczekuje córeczki mam nadzieję ze w tym stresie wszystko będzie dobrze. To mnie trzyma abym była silna dzieci, jest tak ciężko no i staram się nie pokazywać po sobie tego co naprawdę we mnie siedzi "ogromny smutek, strach ze nie dam rady ".

Odnośnik do komentarza

Składam Ci serdeczne kondolencje z powodu odejścia Męża.

Jeśli tak już miało być, to pewnie ktoś tak wspaniały jak Twoj Mąż pozostawił po sobie Wasze dzieci i to jest Twoj największy kapitał na całe Twoje przyszłe życie. Kochając swoje dzieci będziesz już zawsze miala jakby pośredni kontakt z Nim- jeśli tak można ująć to w tym nieszczęściu jest jakaś logika i jakiś promyk nadziei, że one, Wasze dzieci będą powodować, że On będzie w nich żyl.

A tak przyziemnie: jesteś mamą malego dziecka, z drugim w ciąży, czy jesteś otoczona najbliższą rodziną, która pomoże Ci w połogu?
Będą dzieci mialy rentę po Tacie?

Dużo pracy przed Tobą, ale może to i dobrze, bo będziesz nosiła w sercu obraz kochanego mężczyzny, ale nie będziesz miała czasu rozpamiętywać. Myślę, że jeszcze nie raz będziesz uważala, że On z góry nad Wami czuwa.

Zyczę Ci ogromnego spokoju i dzielności w wychowywaniu Waszych dzieci.

Odnośnik do komentarza
Gość ewelincia164

Dzięki kikunia za mile słowa wiem ze dzieci duża dają syn ma 13 lat i "opiekuje"się mną jak może też to mu dużo pomogło ze będzie miał siostrę. Tak mam duże wsparcie w rodzinie, rentę też dostaniemy. Los jest nie sprawiedliwy, ale tak miało być nic już się nie da cofnąć jest ciężko ale trzeba iść do przodu.Ciągle teraz mam obawy żeby znowu coś złego się nie stało człowiek już ma takie leki chyba.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...