Skocz do zawartości
Forum

Mąż boi się odejść od swojej matki


Rekomendowane odpowiedzi

Dziś pojechałam zmienic opony na letnie do jego warsztatu, rozmowa żadna.
Rano wysłał mi kontakt do projektanta budowy, nie zdązyłam zadzwonić od rana, po 10 pojechałam do jego warsztatu. Zapytał zcy dzwoniłam, mówię że później bo nie zdążyłam. To oczywiście stwierdził ze mam juz nie dzwonić, ze załuje ze mi wogóle wysłał ten kontakt. Odp. że zadzwonię, przecież powiedziałam. No i po powrocie załatwiłam temat, dodzwoniłam się i umówiłam na spotkanie. Gość stwierdził ze w najgorszym wypadku na koniec sierpnia moglibyśmy się budować. Moze do gwiazdki juz by był koniec. Nie wiem.
Mała pobawiła się na swoim podwórku, jeżdiła na rolkach na rowerze. Po godzinie odjazd, koła zmienione, między nami dystans.
Zupełnie nie rozumiem dlaczego daje mi mylne sygnały. Czy tak jest zawsze gdy w związki się rozpadają? Duma wczoraj nawet nie pozwoliła mu sie na chwilę przytulić gdy rozmawialiśmy jak przywiózł małą, mi brakuje jego ciepła, przytulenia, oczywiście nie odwzajemnił, sztywny jak kołek. Chyba boi się by się nie ząłmać.On jest bardziej chwiejny niż kobieta w ciązy. Nie mogę tego zrozumieć. Cyba nie zrozumiem.
Wczoaj zapytałm w sms by szczerze mi odpowiedział, czy wogóle kiedykolwiek mnie kochał i czy mu zależało. Odp w czasie teraźniejszym, że kocha i zależy mu ale mnie napewno nie bo odchodząc myślałam tylko o sobie więc on teraz robi tak jak ja zrobiłam.
Ja juz wiem ze nawet gdybyśmy byli razem i zbudujemy dom, juz zawsze będzie taka bariera, ze to ja będę musiała nadal ulegać. Zawsze tak było.
Wiem to wszystko, jednak pogodzić się nie potrafię że to może być już koniec.
Nie wyobrażam sobie takiego życia, bez niego, mała raz tu, raz tam. Dla niej to ogromny szok, zadaje dziwne pytania na które nie potrafię odpowiedzieć, bo sama sobie nie umiem odpowiedzieć na wiele spraw.
Jak to możliwe, ze on naprawdę ma wielkie serce, ludzie go dobrze postrzegają, pozytywnie, a w stosunku do najważniejszych spraw jest taki oschły, jakby zabrakło mu uczuć. Czy to możliwe że przejął w genach po matce lub ona moze go po prostu nie nauczyła kochać. Jak ją znam sama była starszną egoistką. Ojciec odszedł z tego świata gdy on miał 11 lat, sam zabrał sobie zycie. Ludzie róznie mówią, ze to z jej powodu. Więc on nie miał pierwowzoru, nie widział jak rodzice się kochają.
A ona spotykałą się z takim gościem 15 lat, nigdy nie zamieszkali razem, on zmarł w październiku, jak dla mnie dobry człowiek ale starsznie nim manipulowała, musiał chodzi jak ona chciała, bo nawet w sytuacji gdy ja z teściową miałam ciche dni to i dzuadek się nie odzywał zeby się jej nie anrazieć. Wiec mozecie sobie wyobrazic jaką manipulantką i intrygantką jest ta kobieta.
Własciwie to nie zdążyłąm sie z dziadkiem dobrze pozegnac, był dobry dla mnie i dla małej, ale od lata chorował, we wrześniu gdy się wyprowadziłąm z powodu kolejnej awantury z nią, po moim powrocie dziadek mnie unikał, nie widziałąm go nawet jak przyjeżdał, bo oczywiscie nagadała mu swoje. No a w Październiku juz zmarł.
Boli mnie starsznie że człowiek którego pokochałam, oddałam mu swoje serduszko, zaufałam, wybrałąm przecież jego mimo przeciwności losu na całe zycie. Sporo przeszliśmy z jego uzależnieniem od alkoholu i wcale nie jestem pewna czy to koniec jego uzależnienia, bo od września może być powtórka. Ale go nadal kocham, łatwiej by mi było znosic docieranie się z mężem niz z tesciową. Właściwie to ja w ty zwiazku, w tym domu czułąm się jakbym wzięła ślub z nią nie z nim, bo wszystko robiłam pod nią, zeby była zadowolona, bo zaraz był komentarz. Moze gdybyśmy od razu mieli tę górę, to fakt iz widywałbyśmy się przy okazji i nie musiałbyśmy znosić swoich uwag to nigdy by do tego nie doszło.
Nikt nie mówił ze będzie łatwo, ze jest lekkie, ale takiej sytuacji w życiu się nie spodziewałam. W mojej rodzinie nie było rozwodów. Kilka lat temu brat ojaca, ale to zupełnie inna sytuacja, tam był inny problem, ale ogólnie to nie było takich sytuacji.
Małżeństwo to na całe zycie.
Może gdyby teraz zjawił się książę na białym rumaku, zauroczył, zalśnił, zabiegał, kochał, było by mi łątwiej ze wszystkim się pogodzić.
Jak narazie nie widzę sensu zycia, tylko to moje maleństwo mnie trzyma, wiem ze dla niej muszę.
Wczoraj gdy ją zabrał to nawet nie zawiózł do domu matki tylko cały dzień u jednej siostry a potem u drugiej. Czemu?? To jest dowód że w domu nie ma tego ciepął które było ze mna, wszystko naszykowane, zawsze podane na czas. A matka pewnie jakto w taki wolny dzień, przespała, pzreleżała i tyle. Pewnie nawet obiadu nie było w domu skoro dziecka nie zawiózł.

Jeśli o specjalistów chodzi, to sa z pewnościa, lecz prywatne gabinety, ale ja chyba będę musiała skorzystać z prywatnego, bo nie wytrzymam tej presji. Tylko niestety wizyta kosztuje.
Mieszkam w wielkopolsce w najstarszym mieście Polski. Nie chcę zdradzać szczegółów ani imion, bo świat jest mały. Życie mamy jedno i bardzo szybko przemija i chciałabym je jaknajlepiej pzreżyć. Chciałabym zapomnieć o tych niepowodzeniach, ale chyba będzie cieżko bo zbyt długo to trwa. Te sytuacje się mnożą.
Nie nawidzę tej kobiety i losu jaki mi zgotowała. Gdy brałam ślub wielu mnie osrzegało, ale zawsze móiłam ze to nie z nią biorę ślub, a jednak. Zdaje się ze mąż był tylko dodatkiem.

Odnośnik do komentarza

Iga a moze nie spotykaj sie z nim przez jakis czas bo wydaje mi sie ,ze po kazdym spotkaniu cierpisz coraz bardziej. Postaraj sie jak najmniej myslec o tej rodzinie( chociaz wiem ,ze to nielatwe) i znajdz moze sobie jakies hobby. Widzisz sama ,ze Twoj maz caly czas chce obarczac Cie wina za wszystko ale to nie Ty jestes winna.Masz racje piszac ,ze matka nie nauczyla go kochac i to przez nia On jest egoista ale prawda jest to ,ze gdyby Twoj maz zrozumial to wszystko to sam szukalby pomocy u specjalisty aby ratowac Wasz zwiazek.Iga trzymaj sie juz przeciez tyle wytrzymalas nie poddawaj sie.

Odnośnik do komentarza

Żeby to było takie proste.
Dziś całe popołudnie byłam u brata, przyjechałyśmy na samo spanie. Jutro jadę do rodziców i tam mieszka drugi brat z zona. Świeto jak co roku 3 maja u rodziców, znowu sama. Maskra jakaś.
Ale dzięki temu nie myslę tyle, a mała się nie nudzi.
Ale przed nami jeszcze sobota i niedziela.
Nie uda mi się go unikać choćby z tego względu, ze mała też jest za nim, a on chce ja widywać. Zawsze choć na chwile będę musiała go zobaczyć.
Jestem kompletnie rozbita.

Mój braciszek, zresztą kiedyś za czasów tych zupełnie młodzieńczych najlepszy pzryjaciel i obrońca. Mówi ze nie zasłużyłam na takie traktowanie i tak nie powinien postępować mąż i ojciec. Według niego on się nigdy nie zmieni, bo największym demonem w tym wszsytkim jest matka która drąży, która właściwie nigdy nie nauczyła go tego co najważniejsze. Tam zawsze liczyła sie praca. Wiem bo praca jest ważna, ale zeby ponad wszystko wygrała.
Przecież po to człowiek buduje rodzinę, by to ona była najważniejsza.
Wszystko stracone, nie ma nic oprócz rozpaczy.

Odnośnik do komentarza

A co to znowu

iga1983
Odp w czasie teraźniejszym, że kocha i zależy mu ale mnie napewno nie bo odchodząc myślałam tylko o sobie więc on teraz robi tak jak ja zrobiłam.
Jestem kompletnie rozbita..

ma być?? Adzik ma rację, on celowo wbija Cię w poczucie winy. Niby Cię kocha, więc to on jest pokrzywdzony, a Ty jestes ta niedobra... Grrrrr... Co za podłość. A Ty potem cierpisz przez takie gadanie. Zgadzam sie też z Wami obiema, że najprawdopodobniej matka nie nauczyła go miłosci. Niestety, bywa i tak...:(((
Widzisz, zupełnie inaczej jest u Ciebie. Masz dobrą rodzinę, i dlatego nauczyłaś się kochać.

iga1983
Mój braciszek, zresztą kiedyś za czasów tych zupełnie młodzieńczych najlepszy pzryjaciel i obrońca. Mówi ze nie zasłużyłam na takie traktowanie i tak nie powinien postępować mąż i ojciec. Według niego on się nigdy nie zmieni, bo największym demonem w tym wszsytkim jest matka która drąży, która właściwie nigdy nie nauczyła go tego co najważniejsze.

Masz bardzo dobrego i mądrego brata :) Dobrze, że masz takich ludzi w swoim najbliższym otoczeniu. Nawet w najgorszych chwilach będą dla Ciebie wsparciem, jesli tylko nie będziesz zamykać sie na nich pomoc.

Także nie wszystko stracone, masz dobrych ludzi wokół siebie, masz córeczkę, masz rodzinę, masz przyjaciół, masz fajna pracę. Jesli odetniesz sie od tego wszystkiego, co niszczy Ci zycie, to prędzej czy później odzyskasz spokój, i inaczej spojrzysz na te sprawy. Zwłaszcza, jeśli dodatkowo skorzystasz z pomocy psychologa.

Nie załamuj się...

Odnośnik do komentarza

Witam
Czy czuję się lepiej, trudno powiedzieć. Pewnie popełniam największy błąd w życiu. Nie wiem.
3 maja wyjechałam do rodziców i tam też mieszka brat, spędziłam fajnie czas, ale też na sms-ach z mężem. Wciąż wyjaśnianie, pretensje,a wszystko o to ze jesteśmy osobno i nie chcę wrócić. I on tak nie chce zyć.
W niedzielę po obiedzie wróciłam, bo chciał się z małą spotkać. Znowu awantura o wszystko i o nic, robił wszystko by mnie przeciągnąć na swoja szalę.
Postawił temat jasno, albo jadę z nim w tym momencie do domu i usiądziemy we trójkę z matka i wyjaśnimy w czym problem albo się rozwodzimy.
Wsiadłam z nim. Teściowa przywitała mnie jak by się nic nie stało. Stwierdziła ze w nic nam się wtrącać nie będzie, mamy się budować, pomoże we wszystkim tylko żebyśmy się dogadali.
Zrobiliśmy grilla, mąż ją zawołał i na zgodę postawił po drinie.
Atmosfera się rozluźniła, sama powiedziała, ze mam wracać i nie stroić fochów, do czasu aż zbudujemy górę, ona całkowicie się usunie by nie wchodzić mi w drogę.
Nie wiem czy to dobra decyzja, pewnie wszyscy mnie skwitują. Ale ja czuje ze to jedyna szansa.

Odnośnik do komentarza

Nie wygląda to wszystko zbyt różowo... Ale trudno mi cos bardziej zdecydowanego powiedzieć, bo nie do końca wszystko zrozumiałam. Napisałaś:

iga1983

sama powiedziała, ze mam wracać i nie stroić fochów, do czasu aż zbudujemy górę, ona całkowicie się usunie by nie wchodzić mi w drogę.

Co to znaczy, że powiedziała, że masz wracać? To znaczy, żebyś na razie wróciła do swojego mieszkania, w którym na razie jesteś, czy zebys wróciła tam, gdzie jest mąż i teściowa?

Odnośnik do komentarza

Mam wracać do nich i czuć się jak u siebie. A ona postara się bym nie czuła się jak intruz, jeśli chodzi o wspólną kuchnie do czasu aż wyemigrujemy na swoje, nie będzie ingerować i się wtrącać.
Mąż obiecał przy niej że będzie oparciem dla mnie i postara się bardziej przyłożyć do swojej roli, postara się by relacje się poprawiły.
Jeśli zostanę w wynajmowanym mieszkaniu to on nie chce tak żyć, na odległość, bo to trudne. Chce nas mieć przy sobie.

Odnośnik do komentarza

Ekhem... Wczesniej napisałaś: "Wracać i nie robić fochów". A teraz: "Wracać i czuć się jak u siebie". To róznica. To jak to w końcu było? No bo to w sumie ważne, jak ona się naprawdę zachowała i jakie ma podejście do całej sprawy.

A tłumaczen Twojego męża w ogóle nie rozumiem. Pisze, że ma dosyc życia na odległość. Przecież żył na odlegość na swoje własne życzenie! Sam tego chciał! Niby dlaczego nie jeździł do Ciebie na weekendy? Próbował w ogóle jakos sie z tego wytłumaczyć? Na razie wygląda na to, że nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego, jak Cię wcześniej ranił.

To wszystko nie wróży dobrze. Ale jesli koniecznie chcesz wracać, to przeciez Cię nie zmuszę. Ale radzę Ci jedno: Jesli tylko poczujesz, że jesteś źle traktowana, w jakikolwiek sposób raniona, że nie jesteś szczęśliwa... To uciekaj spowrotem do swojego mieszkania. I jesli w takiej sytuacji będziesz potrzebowała naszego wsparcia, to pisz. Nie czekaj ani z jednym, ani z drugim, kolejnych 5 lat.

Odnośnik do komentarza

Była przemiła. W każdym razie wydaje mi się ze coś do niej dotarło, ze udowodniłam jej iż to ona jest prowokatorem całych niesnasek.
Oznajmiła, iż nie będzie się w nic wtrącać. Mam być zameldowana i będzie zapis, no i oczywiście budowa.
A mąż? Raczej czuje się niepewny, zawsze mogę go kolejny raz zostawić, bo wie już że sama sobie poradzę. Dotarło do niego ze bez niego nie zginę.
Co do zaufania, pewnie trochę potrwa zarówno z mojej strony jak i z jego, by na nowo wszystko odbudować.
Raczej był wczoraj nieprzystępny, dopiero wieczorem nastawił się iż jedzie z nami i zostaje i tak było.
Co do mieszkania, jeśli już z niego zrezygnuję, to niestety już będzie za późno by wracać. Także tylko czas wypowiedzenia mnie trzyma. Gdyby okazało się w trakcie wypowiedzenia że jest coś nie tak, to jeszcze mogę zmienić zdanie.
To są bardzo trudne decyzje, nie wiem czy dobrze robię czy źle. Jednak chcę być z nim, ten czas jeszcze bardziej uświadomił mi jak bardzo go kocham.
Faktycznie to na własne życzenie mąż nie przyjeżdżał, ale on jak twierdzi dusi się w blokach i gdyby pogodził się z faktem iż jest z nami w bloku, to przyznał by mi rację i pewnie nie byłoby ani rozmowy z teściową ani decyzji o powrocie.
Co do traktowania to powiedziałam tylko teściowej, iż nie życzę sobie uwag co do swojej osoby, jakiegoś obgadywania za plecami, jestem człowiekiem, mam uczucia i ja nigdy nie traktowałam jej źle mimo iż była jaka była. Wszyscy wiedzą. Może zasugerować ale nie wywierać presję jak dotąd. Przyznała mi rację i że nie ma zamiaru więcej dyrygować mi co i jak.

Dziękuję Wam wszystkim za ogromne wsparcie, za to że słuchaliście mojego płaczu, ubolewania i żalu. Pewnie że wrócę, opowiem co się u mnie dzieje, nigdy nie zapomnę ile wiary dodało mi to forum no i oczywiście Wasze wypowiedzi, porady.
Pewnie robię i tak wszystko na przekur losu, ale to dlatego że jestem w stanie się poświęcić bo go kocham. W końcu będzie góra na której możemy być razem z córeczką.

Odnośnik do komentarza

Iga trzymam kciuki :))

trudna decyzja niewątpliwie, ale cenię Twoje zachowanie za odwagę i umiejętność kompromisu

tylko nie zapominaj o tym wszystkim co tutaj pisałaś i nie daj z siebie zrobić znowu ofiary ani służącej, mąż skoro chce być z Wami wg mnie powinien poświęcać Wam więcej czasu i jeśli tego od razu jasno nie postawisz to później będzie ciężko cokolwiek wyegzekwować

Odnośnik do komentarza

aaagaaataaa

tylko nie zapominaj o tym wszystkim co tutaj pisałaś i nie daj z siebie zrobić znowu ofiary ani służącej, mąż skoro chce być z Wami wg mnie powinien poświęcać Wam więcej czasu i jeśli tego od razu jasno nie postawisz to później będzie ciężko cokolwiek wyegzekwować

Dokładnie! Niech tam nie próbują robić z Ciebie żadnej służacej czy popychadła. Od samego początku na to nie pozwól. Oboje z mężem pracujecie zawodowo, tak? No. To niech on dzieli z Toba na pół wszystkie obowiązki domowe i przy dziecku. To podstawowa sprawa w każdym zdrowym związku. A on to już w ogóle łachy nie robi, że wreszcie sie za to weźmie po tym, co przez niego wycierpiałaś. Teraz powinien sie dwoic i troic, żeby naprawić Waszą relację.

Najlepiej zrób tak. Przemyśl sobie teraz, co konkretnie, kiedy i ile jest do zrobienia w domu i przy dziecku. Spisz sobie to wszystko na kartce. Teraz podziel to na pół, uwzględniajac to, ile czasu zabierają poszczególne rzeczy, jak często się je robi, itd. Tak, żeby obie strony zostały mniej więcej po równo obdzielone. Następnie przeprowadź z nim poważną, szczerą rozmowę na ten temat. Jesli jakaś jedna, czy dwie rzeczy w tej rozpisce akurat jemu nie podpasują, zawsze możecie je wymienić na jakieś inne, porównywalnie czasochłonne. Na pewno da się to podzielić tak, żebyście byli mniej więcej równo obciążeni, i żeby to wszystko dobrze funkcjonowało. Wystarczy tylko chcieć.

Zrób to jak najszybciej, bo tak czy siak załatwic to trzeba, a jak agaaaatkaaa słusznie zauważyła - im szybciej, tym lepiej. Będziesz miała też wtedy pierwszy prawdziwy sprawdzian tego, czy mężowi rzeczywiście na Tobie zależy. Bo samo takie mówienie "Kocham, kocham", czy "Chcę, żeby było lepiej", nic jeszcze nie znaczy. Za prawdziwą miłością idą czyny. A bez czynów powyższe zwroty są nic nie warte, i można je, z przeproszeniem, o kant d*py rozbić.

Trzymaj się, i powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Pomalutku ale pakuję się. Przez cały tydzień jeździłam na wieś po pracy z małą. Teściowa nadskakiwała cały tydzień, robiła kawki i przynosiła do altanki na dwór.
Byliśmy u projektanta, zajmie się naszą sprawą i zaprojektuje górę. Nawet w miarę fajny termin podał. Oficjalnie teściowa powiedziała żebyśmy zrealizowali swoje plany.
Jestem jeszcze w mieszkanku ale w wekend przeprowadzka.
Mam stres, choć widzę że czekają tam na mnie. Wielkie porządki, mycie okien, po prostu to czego nigdy nie było.
Oby wszystko się zmieniło.

Odnośnik do komentarza

Jestem w domu u męża od 3 dni. Sytuacja zmieniła się diametralnie, oby nie zapeszyć.
Teściowa do rany przyłóż, chyba jednak coś zrozumiała, byle tylko na dłużej a nie na chwilę.
Jak na razie bardzo się udziela, zagaduje, rozmawia, pyta, nawet wczoraj czekała za mną by pójść do ogrodu ze mną popracować. Normalnie przemiana, nawet ziemniaki obrane i podgotowany obiad do wykończenia tylko.
Nie rozumiem jej i chyba nigdy nie zrozumiem, ale chyba dostała szkołę życia i pewnie zrozumiała, że drugiej takiej nie znajdzie.
Oby tak dalej.
A i mężuś coś zrozumiał, sporo sie zmieniło między nami, ale tez bym chciała by ta zmiana nie trwała przysłowiową chwilę. Będę sie odzywać.
pozdrawiam Wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Witam
Nie było mnie chwilę. Wszystko zaczyna wracać do normy. Na razie jest ok. Teściowa siedzi spokojnie, nie wtrąca się, nie przytyka głupich tekstów. Oby tak dalej.
A mąż? Też na razie jest w porządku. Dogadujemy się. Stara się, bo widzę ze nie chce wszystkiego znowu na mnie zwalić. Jeśli jest kłopot to zwyczajnie konsultuje ze mną.W każdym razie jest dobrze póki co.
Nie będę się rozpisywać bo to dopiero 2 tydzień jak tu jestem, zobaczymy co będzie za 2 miesiące albo i później. Nie chcę zapeszać.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Iga, powiem Ci tylko tyle.....
Akurat tak jest, że znam się na uzależnieniach.
Twój mąż jest alkoholikiem. To choroba emocji! On się nie leczy, bo wszywka to tylko środek o działaniu awersyjnym. On potrzebuje profesjonalnej terapii. Nie terapii rodzinnej, tylko terapii uzależnień!!!
Inaczej nigdy się nie dogadacie.

Ty jesteś współuzależniona. Ktoś juz to napisał, ale pominęłaś to milczeniem.
Radzę Ci poszukać przychodni leczenia uzależnień i podjąć WŁASNĄ terapię. Dla współuzależnionych!
Zrób to dla siebie, wiele zrozumiesz.

Odnośnik do komentarza

iga1983
Witam
Nie było mnie chwilę. Wszystko zaczyna wracać do normy. Na razie jest ok. Teściowa siedzi spokojnie, nie wtrąca się, nie przytyka głupich tekstów. Oby tak dalej.
A mąż? Też na razie jest w porządku. Dogadujemy się. Stara się, bo widzę ze nie chce wszystkiego znowu na mnie zwalić. Jeśli jest kłopot to zwyczajnie konsultuje ze mną.W każdym razie jest dobrze póki co.
Nie będę się rozpisywać bo to dopiero 2 tydzień jak tu jestem, zobaczymy co będzie za 2 miesiące albo i później. Nie chcę zapeszać.
Pozdrawiam

Uff... Oby tak dalej...

Odnośnik do komentarza

Aha, Iga... Może weź pod rozwagę to, co Miranda tu napisała:

miranda10
Iga, powiem Ci tylko tyle.....
Akurat tak jest, że znam się na uzależnieniach.
Twój mąż jest alkoholikiem. To choroba emocji! On się nie leczy, bo wszywka to tylko środek o działaniu awersyjnym. On potrzebuje profesjonalnej terapii. Nie terapii rodzinnej, tylko terapii uzależnień!!!
Inaczej nigdy się nie dogadacie.

Ty jesteś współuzależniona. Ktoś juz to napisał, ale pominęłaś to milczeniem.
Radzę Ci poszukać przychodni leczenia uzależnień i podjąć WŁASNĄ terapię. Dla współuzależnionych!
Zrób to dla siebie, wiele zrozumiesz.

Chyba rzeczywiście lepiej by było, gdyby Twój mąż chodził na terapię... Co nie?

Odnośnik do komentarza

Witam po długiej przerwie.
Dawno mnie tu nie było. Ale może to i dobrze ze nie muszę pisać i drążyć swojego wątku, bo jest lepiej. Naprawdę lepiej i sytuacja moja się diametralnie zmieniła.
W domu ok, z teściową nie najgorzej, unikam trudnych tematów, dyskusji i zbędnego tłumaczenia się a rozmawiam o sprawach codziennych tylko.
Małżonek sporo pracuje a jednak o nas zabiega. Dzień dziecka wspólnie na wyjazd na festyny i różne takie. Jazda na rowerach w niedzielę, wyjazd na basen raz po raz. W każdym razie nie chce próżnować w weekendy tak jak dotychczas. A i na ryby jeździ, tyle tylko że wybiera bardziej stosowne terminy i niekolidujące z nami i wspólnym czasem. Stara się. Jest dużo lepiej , oby nie zapeszyć.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...