Skocz do zawartości
Forum

Mąż boi się odejść od swojej matki


Rekomendowane odpowiedzi

Iga dużo żalu i samotności widzę w Twojej wypowiedzi.. wcale się nie dziwię

Nie wiem co mogę Ci doradzić, może też zrób się zdrową egoistką na jakiś czas chociaż, skup się tylko na sobie i na dziecku, męża trochę olej skoro on was olewa, nie planuj swojego czasu pod jego widzimisię, bo on wie, że czekasz i poniekąd sprawdza na ile może cię złamać. Czyli nadal wychodzi, że to on jest władcą sytuacji. Wiem, że łatwo tak pisać, ale gorzej zrobić bo serce mówi co innego.

A może zaproponuj mu wyjazd gdzieś na majówkę, z daleka od tej sytuacji, żeby się odseparować od rodziny, odpocząć, wyłączyć telefony, ale może niech to nie będzie czas na rozważania wrócić czy nie wrócić, tylko taki po prostu czas dla Waszej rodziny, miło spędzony, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkim, by rodzice byli blisko dziecka. Pewnie dawno nie byliście nigdzie razem bo ciągle praca.
Wiem, że kasa, ale są zakupy grupowe, oferty na allegro może udałoby się znaleźć coś w przystępnej cenie.
A dla niego może to też będzie chwila uwolnienia się od toksycznej matki i dostrzeżenia tego co mu być bliższe powinno.

A Ty absolutnie w żadnym momencie nie jesteś winna, nie zabrałaś dziecka ojcu ani ojca dziecku, nie ograniczyłaś mu praw rodzicielskich, ma takie same jak Ty, kwestia tylko czy chce z nich korzystać.

Co do zapisu, teściowa nie ma prawa wymuszać na Twoich rodzicach zapisu. A to, że ona chce zapisać to chyba ze względu na syna a nie synową, więc nie może tego się domagać!

Odnośnik do komentarza

I powtórka z rozrywki. Kobieta czuje gdy jest źle i nie bez powodu miałam złe przeczucia.
Wczoraj dojechał ale o 12 w nocy, nie pisałam ze oprócz pracy jego pasja są ryby, uwielbia tam jechać i w ciszy i spokoju rozważać wszystko sam. Ja nie cierpię tej ciszy.
Przyjechał po długich rozmowach sms. Dziś rano szybko musiał jechać, nie ważne gdzie i po co, czuje ze nie mówi mi wszystkiego, jedzie byle nie siedzieć tu w bloku. Przyjechał na obiad jak zwykle w niedzielę, po czym cisza i zdenerwowanie. Widzę ze jest problem ale jak zawsze boję się pytać by nie wybuchł. Zabrał nas na lody a potem szybko chciał się pozbyć na plac zabaw. Usiadł na 5 minut, mała chciała zaangażować go do zabaway, kompletnie żadnej inicjatywy po czym wstaje i oznajmia że jedzie że sie źle czuje i nie wie czy przyjedzie. Jak zwykle słowa "nie wiem" które oznaczają po prostu "nie" ale nie chce mówić tak by znowu zasiać moja nadzieje. Znam już to nie od wczoraj
Tak czuję sie samotna, cholernie samotna. Pytam w sms co się dzieje? Dlaczego ze mną nie rozmawia? Dlaczego mi nie ufa?
Odpowiedź brzmi : "że czuje się oszukany, nie potrzebny, ma wszystkiego i wszystkich dość". A wogóle nie daje sobie pomóc. Gdy odjeżda, znowu nastaje u mnie smutek i żal. Tęsknota, tylko wciąż nie wiem czy mogę na nim polegać, bo przecież nic z siebie nie daje, nawet o mała specjalnie nie zabiega. W głowie mi się nie mieści jak można być takim egoistą. Pisze później ze musi pobyć sam, wszysko pzremyśleć. A gdzie w tym wszystki miejsce dla mnie i dziecka? Czy wogóle zastanawia się jak ja mogę się czuć?
Myślałam o wyjeździe w weekend, ale dokucza mi brak kasy, zresztą u niego jest tak samo. Zawsze jeździmy na wakacje nad morze, co w tym roku będzie nie wiem. Nie wiem czy MY jeszcze będziemy trwać w tej rozłące.
Czytam, rozmyślam, płączę i nie pojmuję dlaczego mój mąż, który ślubował mi miłość, przestał zabiegać o mnie. W dodatku wciąż słyszę jakieś uwagi: że niby to ja zabiegam, walczę?? Wciąż zaprzecza.
Nie wiem, może staję się nudna w tych swoich wypowiedziach, ale tak naprawdę to jedyne moje źródło gdzie mogę się wypłakać, wygadać.
Mam nadzieję że jeszcze kiedyś odnajdę siłę do życia, nastanie nowy dzień, zapomnę o tym co było, zacznę oddychać nowym powietrzem, bo czuję że po mału zaczynam umierać, tracić siłę i energię i choć w tym roku będę miała 30 latek to zcuję jakby życie pzreszło obok mnie. Nprawdę gdyby nie to małe szczęście które jest u mojego boku, nie miałabym siły dalej żyć, tylko ona jakoś jeszcze zmusza mnie by myśleć że jutro będzie lepiej.
\Dziękuję i przepraszam/

Odnośnik do komentarza

Iga po raz kolejny mowie odpusc sobie chociaz na jakis czas, zajmij sie soba i dzieckiem. Masz racje i dobrze,ze dostrzeglas to ,ze Twoj maz jest egoista i szkoda ,ze nie mysli o dziecku. Sama nic nie zrobisz bo jak juz wczesniej ktos napisal do Tanga trzeba dwojga.Wiem ,ze to sie latwo mowi ale ile chcesz sie tak meczyc? To i tak juz dlugo trwa. Poczekaj na jego krok wyznacz mu dni do opieki nad dzieckiem( a Ty np.w tym czasie idz do kolezanki na kawe) przeciez On tez ma obowiazek zajac sie mala.Sama piszesz ,ze Twoj maz przyjezdza do Was kiedy to jemu pasuje przerwij to i to Ty teraz zacznij decydowac kiedy bedziecie sie widywac. Moze taka terapia szokowa zadziala na niego bo tak szczerze to Ty podajesz mu wszystko na tacy. Bardzo Ci wspolczuje bo domyslam sie jak musisz cierpiec ale musisz dla swojego dobra odpuscic bo wtedy naprawde sie dowiesz czy Twojemu mezowi zalezy. Trzymaj sie pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Nie umiem, nie potrafię. Płaczę nad naszym losem, bo czekanie w samotności to chyba najgorsza rzecz na świecie.
Wiem jedno, jeśli odpuszczę, stracę go. On odbierze to za brak zainteresowania i że go nie kocham. Teraz gdy mówię ze go kocham zwyczajnie zaprzecza. Może specjalnie sobie wmawia by było mu łatwiej.
Może się nad sobą użalam, ale pewna mądra osoba, znając sytuację z obserwcji, stwierdziła kilka dni temu, podobnie jak Wy " zawalcz jeśli uważasz że ma to jakiś sens, jeśli nie to odpuść, może sam się ocknie... jeśli nie to znaczy że mu nie zależy" i ze moze gdybym miała ze 3 lub 4 lata więcej to inaczej spojżała bym na to wszystko.
Ja to wszystko wiem i sama sobie powtarzam ale nie potrafię powiedzieć jemu właśnie STOP. Gdybym to zrobiła, rozwiązała bym sobie i jemu wiele problemów i obowiązków.
Chyba zwyczajnie boję się zostać zupełnie sama bez nadziei, teraz chociaż ona jedna mi pozostała.

Odnośnik do komentarza

Cholera, ten Twój mąż naprawdę przegina! Jak on może nie przyjeżdżać do Ciebie na weekendy? Przeciez ma czas, ma mozliwości. Jesteś, do cięzkiej cholery, jego żoną, prawda? ŻONĄ! Czy on w ogóle rozumie, co to słowo oznacza? ŻONĄ, czyli najważniejszą, najbliższą mu osobą! Tak powinno byc, a on sobie z tego chyba jakieś kpiny urządza. Nie chce byc z własną żoną?? Co to za tłumaczenie, że czuje się oszukany? Oszukał go ktoś? Oszukałaś go? Nie. To niech Ci nie wciska kitu! NIC go nie tłumaczy, Ty zrobiłaś ze swojej strony wszystko, co mogłaś, a nawet więcej. I tak długo znosiłas te jego numery. I do tego wszystkiego zaniedbuje córkę! Noszszsz...

Adzik dobrze pisze. Odpuść, przestan o niego zabiegać, bo on nie tylko tego nie docenia(jak sama napisałaś), ale po prostu totalnie Cię olewa. Niech zacznie wreszcie traktować Cię jak ŻONĘ, to wtedy może wyciągnij rękę do zgody.

Jak jeszcze raz Ci taki numer wywinie, że nie przyjedzie do Ciebie na weekend, to proponuję odesłać go do mamusi na zawsze. Może dla niego związek z nią byłby najszczęśliwszy. Tak, do tanga trzeba dwojga. Na co Ci mąż, który najwyraźniej ma Cie gdzieś? Co Ci w takim razie da to, że go bardzo kochasz, jeśli on ma to gdzieś? Albo się zaraz opamięta, albo radzę Ci kopnąc go wiadomo gdzie.

I proszę Cię, nie pisz, że nie masz siły. Jest Ci ciężko, ale masz siłę, każdy ja ma. Musisz ją tylko w sobie znaleźć. Znajdź ją, Iga, i bądź konsekwentna i stanowcza. Nie pozwól mu dłużej robić sobie kpiny z Ciebie i Waszego małżeństwa.

A że możesz być potem samotna? Na pewno DUŻO lepsze to, niż użeranie się z mężem, którego nie obchodzisz. Samotność to nie koniec świata, bez przesady. Nie ma się czego bać. Masz córeczkę. Masz fajną mamę, w ogóle fajną rodzinkę, znajomych, przyjaciół. Wielu ludzi nie ma tego wszystkiego, a jakoś zyją. Masz pracę, którą bardzo lubisz. Także nie łam się, w razie czego dasz radę!

Odnośnik do komentarza

Dosyc tego Igaaaaaaaaa do jasnej cholery ile jeszcze i co jeszcze On musi zrobic zebys otworzyla oczy? Sorry caly czas mialam nadzieje ,ze jakos sie to u Was pouklada ale teraz widze ,ze sa marne szanse. Jestes mloda i nie jestes sama masz przeciez dziecko ktore powinno ladowac Twoje akumulatory i motywowac Cie do dzialania. Co Twoj szanowny maz zrobil przez tyle czasu zeby bylo dobrze? NIC!!! Ty stawalas na rzesach zeby ogarnac wszystko. PAMIETAJ!!!! Kobiety sa bardziej odporne i bardziej samodzielne teraz niz jakies 20 lat temu bo mamy wiecej mozliwosci. Ja sama przeszlam troche w zyciu ale to nie moj watek wiec nie bede pisac o sobie. Kochasz wiec cierpisz i placzesz to normalne ale odpowiedz sobie sama czy warto, czy jest sens miec meza dla ktorego wazna jest tylko praca? A zakladajac hipotetycznie oczywiscie co by bylo jakbys nawet wrocila do domu teciowej bo mialabys meza na oku bylabys szczesliwa? Jestem pewna ze nie. PMIETAJ CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI!!!

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się, adzik, chociaż nie wiem, czy ta praca jest rzeczywiście jakoś szczególnie ważna dla jej męża. To znaczy, NIE WIERZĘ, że jest ona prawdziwym powodem, dla którego nie przyjeźdźa do Igi na weekendy. Może to zdanie jego matki jest dla niego najwazniejsze w życiu?
Mniejsza o to. Faktem jest, że Iga starała się, jak mogła, zeby naprawić wszystko złe, co do tej pory było, a on kompletnie sobie olewa małżeństwo. Wrrrr...
Wydaje mi się, Iga, że jestes już nieźle rozbita psychicznie po tym wszystkim. Także moim zdaniem dobrze by było, żebyś SAMA skorzystała z pomocy psychologa. Sama dla siebie, dla odzyskania psychicznej równowagi. Wtedy łatwiej będzie Ci znosic całą tę sytuację.

Odnośnik do komentarza

Nastąpił chyba koniec. Nie mam już siły walczyć, tłumaczyć tysiące razy, namawiać. Moje małzeństwo przestaje istnieć, a facet którego kocham ....chyba nie chcę go już zmuszać do niczego, bo nie da się tak. Przecież to mój mąż i chyba powinien być bardziej odpowiedzialny, powinien mieć odrobinę zrozumienia.
Nastąpiła wymiana zdań, nie będę się narzucać, dzisiejszy obiad wylądował w koszu. Kupiłam i wyrzuciłam.
Skoro nie ma odwagi powiedzieć prosto w oczy że mu na mnie nie zależy, to nie będę się narzucać. Daje mi jakieś dziwne sygnały, wciąż ucieka, potem sms-y, wieczne wyrzuty i oskarżanie mnie za wszystko. Dziękuję bardzo. Ani razu nie wykazał się ze mu zależy, zeby coś zrobić, widzę jak się odsuwa odemnie, przestaje wogóle rozmawiać.
Nie pojechałam dziś po pracy, jest mi źle, nie wiem jak sobie poradzę.
Planowałam 1 maja pojechać do zoo z małą i z nim ale wciąż słyszałam"zobaczymy", a moze znowu siostrunia coś zaplanowała i nie chce mnie widzieć, moze zrobiła plany dla mojego dziecka. Kto wie, ona też zawsze miała wpływ na niego, nie rozumiem tylko co ja takiego jej zrobiłam. Ale nie interesuje mnie to już, mam nadzieję ze się szybko z tym wszystkim jakoś uporam.
Jak już będę wiedziała co i jak to składam podanie do TBS o mieszkanie (może będzie taniej) no i chciałabym mieć pewność co do finansów na dziecko. Ja dopiero zacznę wołąć, a za tę cholerną łazienkę którą nadal spłacam zwrócą mi podwójnie. Mam dosyć, jestem rozpierdzielona emocjonalnie, muszę sobie jakoś poradzić, wiem, ale łzy lecą mi same. Jak mogłam poślubić mężczyznę który mnie nie kocha, że ja wcześniej nie widziałam, przecież nie da się zwyczajnie nagle przestać kochać zwłaszcza gdy zaczynają się problemy. Bo rozstanie to nie rozwiązanie, nie w tym przypadku, W tym przypadku uratowało by nas tylko wyjście z tego tosycznego domu i toksycznej rodziny. ALe nie, mamunia nadewszystko. W porządku, zobaczymy jak długo będzie mu tak dobrze.
Nie wiem jak ja to przeżyję, ten weekend majowy, tyle dni wolnych i pewnie będzie akcja dziecko.

Odnośnik do komentarza

No kochana jestem z Ciebie dumna. Pewnie bedzie ciezko ale to co przezywasz teraz tez przeciez nie jest latwe. Badz stanowcza i wytrwaj w swoich postanowieniach.Jezeli chodzi o finanse to Twoj maz laski nie zrobi ze bedzie placil na dziecko (przeciez ciagle pracuje to chyba nie narzeka na brak kasy). Do tej pory pomimo calej sytuacji jakos dawalas rade a teraz moze byc tylko lepiej ja w Ciebie wierze.Jak juz taki zimny prysznic nie zadziala na Twojego meza to juz nic nie zadziala. Powodzenia!!!

Odnośnik do komentarza

gratuluję odwagi jednocześnie współczuję smutku, zapewne są to tak duże emocje, że ciężko nad nimi zapanować

teraz musisz myśleć o córce i o sobie, na weekend może pojedź chociaż do rodziców z małą, a zoo przecież też może być we dwie

co do alimentów, to chyba nie musi być rozwodu aby móc je otrzymywać, ale może się mylę, na pewno musisz się ich domagać bo to też jego córka, tak samo jak zwrotu za remont łazienki

znajoma zbierała wszystkie paragony i rachunki na wydatki na dziecko, aby móc przedstawić ile kosztuje utrzymanie i domagać się racjonalnej kwoty alimentów

Odnośnik do komentarza

Z tymi rachunkami to mądra sprawa, nigdy nie zbieram ale pewnie muszę zacząć bo się przydadzą.
Pewnie że łaski nie robi by płacić na małą, ale on wciąż pracuje i wiecznie nie ma, wciąż inwestuje w zakłąd, jak tylko grosz uzbiera od razu plan i tak wciąż. Ale w tym miesiacu chyba z 5 razy wołałam na przedszkole 300 zł i nic wiecej nie dał. Jeśli będzie miał na papierze i moze jak będzie termin płatności jak rata kredytu to się poczuje, nie wiem. Żal mi tego wszystkiego, nigdy nie byłam wymagająca, nie wołałam, radziłam sobie sama. Ale on też sam się nie poczuł.
Nie jestem silan i facet jest mi potrzebny, potrzebuję ciepła, opieki, miłosci, zwyczajnego przytulenia. Tęsknię za tym, mąż kiedyś taki był, a teraz nie wiem co się stało że to wszystko małymi krokami odchodzi. Ostatnio było całkiem fajnie, przez ostatni miesiąc po burzliwej wielkanocy naprawdę było fajnie, nawet tu pisałam. Jak już przyjechał to naprawdę przytulił, rozmawialiśmy, nawet w ubiegłym tygodniu pojechał z nami do rodziców i nawet nie był zły jak wrócił. Myślałam ze to poczatek czegoś fajnego. Niestety pomyliłam się.
Mam wszystkie rachunki na łazienkę, zresztą kredyt płacę ja więc chyba jakoś dam radę udowodnić ze muszą mi zwrócić. Nie wiem. Pozatym zostało tam sporo moich rzeczy ale tego chyba nie uda mi się zabrać, bo jak wyjmę szafę z zabudowy którą kupiła mi mama.
Oczywiscie ze spotkam się z rodzeństwem i rodzicami, ale tych dni wolnych jest sporo.
Co do zoo to trzeba pojechać do Wrocławia, ja raczej niepewnie czuję się sama na takie odległości za kierownicą, ale spokojnie coś wymyślimy, rozmawiałam z bratową, może sie gdzieś wybierzemy i ja z nimi. Ale pewnie będzie chciał też ją zabrać i co ja zostanę sama.
Boże drogi za co mnie to wszystko spotyka, byłam dobrą żoną, nawet piwa nie cierpię, jestem wrogiem alkoholu i papierosów. Czym sobie zasłużyłam na takie życie. Nie wiem.
Nie ma czego gratulować to dopiero początek wojny, bo jak znam życie to matka mu dobrze poukłada w głowie.
Potrzebuję ogromnej siły by to wszystko przetrwać.

Odnośnik do komentarza

Jest czego gratulować, bo miałaś odwagę powiedzieć stop, a ile jest kobiet które dla świętego spokoju pozwalają się stłamsić i zmanipulować. W tym momencie wybrałaś najlepsze co mogło być dla Ciebie i dla Twojej córki.

Co do tego, że on też będzie chciał ją zabrać, no cóż, Ty pierwsza poczyniłaś plany i niech teraz on się dostosuje, możesz też trochę dyktować warunki.

Oczywiście nie chodzi tutaj o traktowanie dziecka jak karty przetargowej.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam sie z aaagaaataaa niech On sie teraz dostosuje do Twoich planow ,Ty przeciez caly czas robilas cos pod niego wiec czas to zmienic.Jesli chodzi o alimenty to prawda ,ze nie trzeba byc po rozwodzie zeby je otrzymywac chociaz mam nadzieje ,ze nie bedziesz musiala walczyc z nim o pieniadze. Iga a moze tak jak radzila franca skorzystaj z pomocy psychologa ,mysle ,ze to dobry pomysl ale decyzja jak zwykle nalezy do Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Gość jakatakaowaka

Witam
Czytam od poczatku.
Jakby swoja historie.
Cokolwiek bym zrobila/lub nie: nigdy nie bylam wystarczajaco dobra. Stworzylam historie naszego zwiazku, i nawet nie widzialam, ze on nie istnieje. Wystarczalo mi niewiele.
Oczy otworzyla mi psycholog, do ktorej poszlam (uwaga!) z problemami synka.
Zeby pomoc moim dzieciom-musialam pomoc najpierw sobie.
Wikipedia: "Współuzależnienie – utrwalona forma funkcjonowania w długotrwałej, trudnej i niszczącej sytuacji związanej z patologicznymi zachowaniami uzależnionego partnera, ograniczająca w sposób istotny swobodę wyboru postępowania, prowadząca do pogorszenia własnego stanu i utrudniająca zmianę własnego położenia na lepsze.
Współuzależnienie może wystąpić również w relacjach miedzy członkami rodziny, przyjaciółmi czy współpracownikami.
Osobę taką cechuje chwiejność emocjonalna. Poza tym walka z nałogiem partnera kosztuje ją tyle sił i zdrowia, że w rezultacie brakuje jej czasu na siebie, dzieci, dom, rozrywki".
A potem podsunieta przez inna juz madra psycholog ksiazka "dlaczego on nie kocha a ona za nim szaleje" (niestety trudno dostepna).
I pytanie jeszcze innej :"czy chcesz zeby Twoje dzieci mialy TAKI wzor rodziny, oni ja potem powiela, chcesz tego dla niech?"
Przeszlam ta droge
Bylo ciezko
Bylo warto
Czego i Tobie Igo serdecznie zycze :)

Odnośnik do komentarza

Dziękuję. Poszukam ksiażki, z pewnością warto.
Oczywiście że pojade do rodziców, ale wiem że zbyt długo tam nie posiedzę, jak jestem tam to znowu ciągnie mnie tu by być samym, móc się wypłakać, jak jestem tu czuję się samotna i zaraz bym wracała. W domu rodzinnym już prawie 6 lat nie mieszkam, więc wszystko się zmieniło, nie mam już tam swojego koncika, śpię w salonie i nie czuję się już tak dobrze jak za czasów gdy tam mieszkałam. Nie wiem jeszcze co jutro ale 3 maja jadę do rodziców.
Kochający tatuś przemówił z zapytaniem kiedy moze zabrać małą do siebie. No cóż wcale nie jestem przekonana czy wogóle ją dawać tam, ale przecież zabronić mu nie mogę. Może tego 2 maja. Nie wiem.
W każdym razie sznowny mąż obraził się, bo jak napisał, że on poczynił kroki co do zapisu, a ja nawet nic nie mówię. Czyli znowu podporządkowywanie się dla zasady, bo mamunia tak sobie życzy, a on jak zwykle postawić się nie potrafi.
Tak jak już wiele razy tu mówiłam, niegdy nie stanął za mną murem i teraz równiez. Stwierdził że tak będzie łatwiej. Oczywiście, poddał się bez walki bo od 21 stycznia niewiele zrobił by udowodnić ze mu na mnie zależy. Właściwie to na nas, bo pzrecież jest jeszcze córeczka, najważniejsza osoba na świecie. I co jak on sobie to wyobraża, weekendowy tatuś, przecież nie w każdy weekend będzie z nim, jasna sprawa. Zobaczy dziecko a potem na ryby. Wspaniała wizja. Ucieknę od rodziny to zdejmę sobie problem, gó... prawda. Będzie miał ich jeszcze więcej. A co z tęsknotą? Widzę jak laalado tęskni, to jest tata, mąż który być moze zbyt późno, ale się o budził i walczy ile sił.
Ja mam już dosyć i tylko mu powiedziałam ze się nie pomyliłam, "wszędzie byle jak najdalej od tego toksycznego miejsca i od niej", ale chciałam budować te cholerną górę byśmy byli razem, zgodziłam się poszłam na kompromis, i co mi przyszło, przeżywam kolejny kryzys. Znowu mu się znudziło, bo jak powiedział, ja nie zrobiłam nic w kierunku budowy, a co moze miałam już kredyt wziąść nie wiedząc czy wogóle zapis zrobionny będzie.
On już nie zrozumie, to jest jeden z tych typów które mają klapy na oczach w dodatku przyklejone na superglue i za żadne skarby świata ich nie odkleisz. Tylko ja jestem wszystkiemu winna i to ja powinnam wszystko naprawić.
Wiem dobrze ze tak nie jest.
Koniec wszystkiego, tylko żebym znalazła siłe do walki.
Mamy kredyt, właściwie to jego kredyt na moim koncie, dotąd płacił, oby się to nie zmieniło.
Dodajecie mi wiary, muszę jeszcze tylko wziąść się w garść, obym dała radę.

Odnośnik do komentarza

iga1983

W każdym razie sznowny mąż obraził się, bo jak napisał, że on poczynił kroki co do zapisu, a ja nawet nic nie mówię. Czyli znowu podporządkowywanie się dla zasady, bo mamunia tak sobie życzy, a on jak zwykle postawić się nie potrafi.
Tak jak już wiele razy tu mówiłam, niegdy nie stanął za mną murem i teraz równiez. Stwierdził że tak będzie łatwiej. Oczywiście, poddał się bez walki bo od 21 stycznia niewiele zrobił by udowodnić ze mu na mnie zależy. Właściwie to na nas, bo pzrecież jest jeszcze córeczka, najważniejsza osoba na świecie. I co jak on sobie to wyobraża, weekendowy tatuś, przecież nie w każdy weekend będzie z nim, jasna sprawa. Zobaczy dziecko a potem na ryby. Wspaniała wizja. Ucieknę od rodziny to zdejmę sobie problem, gó... prawda. Będzie miał ich jeszcze więcej. A co z tęsknotą?
On już nie zrozumie, to jest jeden z tych typów które mają klapy na oczach w dodatku przyklejone na superglue i za żadne skarby świata ich nie odkleisz. Tylko ja jestem wszystkiemu winna i to ja powinnam wszystko naprawić.

Najwyraźniej tak jest...:( No i rzeczywiście, lalado ma ZUPEŁNIE inne podejscie do siebie i swojego związku. To kompletnie inny człowiek. Jak widać, ludzie bywają bardzo różni...

iga1983

Nastąpiła wymiana zdań, nie będę się narzucać, dzisiejszy obiad wylądował w koszu. Kupiłam i wyrzuciłam.

No widzisz Iga, móiwłam Ci ostatnio, ze masz w sobie siłę! I co? Chyba miałam rację, no nie? ;) Nie łam się, dasz radę!

Aha, a skoro napisałaś, że jesteś po tym wszystkim zupełnie rozbita, to tym bardziej polecałabym Ci skorzystać z pomocy psychologa. No, chyba, że jednak jakoś dajesz sobie bez tego radę.

Odnośnik do komentarza

Nie daję rady. Jest mi źle, starsznie źle. Znowu sms-y i wciąż udowadnia że jest lepszy, że moja wina i ja powinnam zrobić krok by cokolwiek naprawić.
Mała dziś jedzie do niego bo chciał ją zabrać, więc pomyślałam ze skoro jestem dziś tak rozbita, zostanę w łużku a ona niech jedzie do niego.
Nie wiem czy dobrze robię.
Mała zceka od rana a jest 11:30, tak bardzo się spieszy.
On jest ślepy, mooooże kiedyś przejży lecz będzie juz za późno. Teraz byłabym w stanie jeszcze jakoś się z tym wszystkim pogodzić byśmy byli razem,ale za chwile juz nie będe chciała. Spadam bo nawet nie wiem co pisać, mam kompletny dół i mętlik.

Odnośnik do komentarza

Jestem sama. Oglądam zdjecia, wspólne z wakacji z nim z córeczką. Jestem rozdarta na pół.
Zwyczajnie łzy lecą mi same. Nie chcę takiego życia. Nie wyobrażam sobie bez niego. Moze jestm głupia ale czuję jak ucieka ze mnei reszta energii, zycia, nadziei którą kiałam. Nie mam po co, nie chcę, nie umiem. Łzy lecą mi samei nie potrafie sie pogodzić z tym co sie stało.
Głupia jestem.Nie mam juz siły.

Odnośnik do komentarza

Iga daj sobie trochę czasu na żałobę to normalna sprawa, bez tego nie da się czegoś zakończyć i rozpocząć nowego rozdziału życia.

Wiesz, mi w pewnym momencie życia pomogła "wizualizacja" życia bez męża i o ile na początku nie wyobrażałam sobie, że w ogóle jest to możliwe, o tyle teraz wiem, że jeśli nam się nie uda to będę sama w stanie sobie poradzić.

Ty dodatkowo jesteś ofiarą przemocy psychicznej, przejrzyj tą stronę http://www.niebieskalinia.info/

trzymaj się mocno, masz córeczkę

Odnośnik do komentarza

Mam dość. Nie mam siły do zycia. Nie wiem jak funkcjonować. Nie umiem, nie chce mi się nic. Potrzebuje pomocy. Nie byłam jeszcze w takim stanie. Mam różne myśli i najlepiej gdyby mnie nie było.
Chyba nie poradzę sobie. Muszę szukać pomocy. Cały dzień płakałam, byłam sama. Mała przyjechała wieczorem. Prosiła by został z nami. Najgorsze ze ona przechodzi to wszystko razem ze mną. WIdzi ze płaczę więc prosi byśmy yli razem.Rozmawiałam z mężem, ale w żaden sposób sie nie ugiął.
Przepraszam, piszę jak jest nie chcę kłzmać, moja siła jest tylko na chwilę, potem wracają wątpliwosci i dołek.
On czuje się oszukany, porzucony, tylko za to że go tam zostawiłam. Twierdzi że można było inaczej. Może ma rację. Nie wiem.
Jest mu wstyd ze nie zapanował nad tym, ale ja nie powinnam go tak potraktować.
Przepraszam, ale dzisiejszy dzień, to kompletna klapa, łzy jak grochy, powieki grube, nie jem bo przez gardło nic mi nie pzrechodzi. Dzień się skończył i jest jeszcze gorzej.
Obawiam się ze braknie mi sił do jakiejkolwiek walki, jestem bezsilna, rece mi juz opadły. On widzę jak pies zbity na czery łapy pada ale się nie złamie, bo mu duma nie pozwala.
Pokochałam potwora i nie umiem się od niego wyzwolić.
Muszę szukać pomocy u specjalistów bo narobię sobie problemów. A wtedy będzie za późno.

Odnośnik do komentarza

Tak, pokochalas potwora. Bywa.
Nie jestes sama, mow o tym, rozmawiaj, a jesli nie bardzo masz z kim-pisz, pisz, co czujesz, co Ci siedzi.
Pamietam, ze mi bardzo pomogla rozmowa z moim bratem. Tez mialam dwoje malutkich dzieci i twierdzialam ze sobie nie poradze.
Biedactwo... I ty i Twoja coreczka
Prosze, nie pozwol by mala widziala jak cierpisz...
Dla niej jestes calutkim swiatem, kiedy placzesz-jej swiat sie wali
Wiem, jak bardzo Cie boli, wiem ze Twoj swiat runal, ale dla niej mozesz UDAWAC ?
Tak mi przykro Igo...
Jestem z Toba
Sciskam Cie cieplo

Odnośnik do komentarza

dobrze, że widzisz potrzebę pomocy ze strony specjalisty, najgorsze to zostać samemu ze swoimi myślami, czasem strasznymi, pamiętaj o córce, ona Cię potrzebuje i kocha Cię miłością bezwarunkową

Nie jesteś niczemu winna, nie oszukałaś męża, to on źle Cię traktował przez te lata a nie Ty jego.
Przyzwyczajony, że zawsze jesteś na jego zawołanie, teraz nie może pogodzić się z tym, że to Ty o czymś zadecydowałaś a nie on. Nie jesteś osobą ubezwłasnowolnioną więc sama możesz decydować o swoim losie. On dodatkowo jest manipulowany przez matkę i rodzinę.

przeanalizuj wszystkie ośrodki, organizacje w Twojej miejscowości, przejrzyj neta, przecież musi być gdzieś jakiś psycholog a nie tylko w poradni, może jest jakiś dyżur z urzędu miasta

możesz też zapytać u córki w przedszkolu, pewnie jest pedagog/psycholog, po prostu powiedzieć, że szukasz pomocy i nie wiesz gdzie ją znaleźć, na pewno kogoś Ci polecą, gdzieś pokierują, może w pracy masz kogoś z kim możesz pogadać

Centrum Praw Kobiet - telefon zaufania http://www.cpk.org.pl/37,telefon-zaufania.html

tutaj masz wykaz ogólnopolskich telefonów zaufania http://www.bialystok.uw.gov.pl/Adresy+i+linki/Telefony+zaufania.htm

zanim uda Cię się spotkać ze specjalistą, może chociaż telefonicznie uzyskasz pomoc

Iga trzymaj się ! Pisz na forum, może będzie lżej

Odnośnik do komentarza

iga1983

On czuje się oszukany, porzucony, tylko za to że go tam zostawiłam. Twierdzi że można było inaczej. Może ma rację.

Iga, właśnie chodzi o to, że nie ma racji! NIE MA RACJI, i wszyscy wiemy, dlaczego! Przecież tyle razy była tutaj o tym mowa. Ty też na pewno to zrozumiesz, kiedy na spokojnie wszystko przemyślisz. Także nie daj sobie wmówić, że jest inaczej! Wiem, ze ciężko Ci chłodnym okiem mysleć o całej sytuacji. Jesteś roztrzęsiona. Jest tak, jak tu napisałaś:

iga1983
Muszę szukać pomocy u specjalistów bo narobię sobie problemów.

Dlatego zrób to najszybciej, jak możesz.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...