Skocz do zawartości
Forum

Brak akceptacji zmiany charakteru po lekach przez rodzinę


Gość hermesis

Rekomendowane odpowiedzi

Hej wszystkim.
Jestem osiemnastolatką z długotrwałymi problemami natury psychicznej za pasem- zaburzenia lękowe i osobowościowe, a co za tym idzie, stany depresyjne od początku życia w zasadzie (dzięki uprzykrzającym prześladowaniom i sytuacją rodzinną, w której nerwica miała okazję rozrastać się jak grzyby po deszczu), wręcz można rzec, że mam to w genach i taka moja dziedziczna natura. Leczę się psychiatrycznie, terapię miałam w zasadzie zacząć, ale nadchodząca zmiana miejsca zamieszkania i praca za granicą na razie to wstrzyma.
Mimo tego wszystkiego mój charakter nie pasuje do typowej osoby z lękami i fobiami. Jestem samodzielna, aż nazbyt, bo zawsze sama radziłam sobie z problemami, odważna, pyskata, wygadana i nade wszystko pragnę być szczera wobec siebie i być taką, żeby mi to odpowiadało. Ponadto mam skłonności do prowokowania czasem, co raczej uważam za wadę. Zawsze czymś muszę się wyróżniać- męską fryzurą, ciętym językiem, sposobem zachowania, nie kryję swoich biseksualnych skłonności, także ludzie mają powody do plotek. Dopiero niedawno nauczyłam się zupełnie nie przejmować ich zdaniem. Jestem tą, która rozkręca imprezy, do tego stopnia, że co bardziej uprzedzeni potrafią wyjść.
W zasadzie ta strona mojej natury wybiła się, gdy mój stan polepszył się po lekach aż zanadto. Nie odczuwając żadnego lęku czy wstydu zrobiłam parę rzeczy, których żałuję, ale teraz już staram się nad sobą panować. Od typowego nolife'a przeszłam w drugą skrajność.
Sprawy o których mówię nie są karalne ani nie miały jakichś strasznych konsekwencji, choć były godne wstydu, były to jednak dwa incydenty w całym moim życiu, ale nie będę o tym pisać.
Plusem było to, że wyszłam z domu, do ludzi, mam duże grono znajomych, to jednak nie odpowiada mojej rodzinie i popadają w paranoję. Fakt, że moje towarzystwo to głównie homoseksualiści, częsta nieobecność w domu i wyjazdy, że raz na osiemnaście lat upiłam się, że wyglądam jak wyglądam i mówię jak mówię na co dzień doprowadziły ich do takiej paranoi, iż do oskarżeń ciągnących się całe życie, że jestem samym złem oraz olewania moich problemów, doszło posądzanie mnie o dziwkarstwo, ćpanie i upadek na margines społeczny, którego dopatrują się w każdym moim mrugnięciu oka. Nie wierzą, że jestem tam gdzie jestem, straszą, że będą mnie śledzić, choć nie wiem czy wypicie jednego piwa w pubie jest tego godne, podsłuchują i interpretują rozmowy ze znajomymi etc.
Niedługo siłą sugestii zacznę wierzyć, iż zamiast w szkole stałam pod latarnią od rana do wieczora... Ich słowa uderzają mnie i często czuję się jak ostatnia szm.ata.
Koliduje to, mimo wszystko, z moją charakterną naturą i już sama nie wiem, kim dalej chcę być, jaka być. Nie mam wizji, a jednocześnie znowu nie czuję się dobrze z tym, kim jestem. Nie mam zielonego pojęcia, jak wyważyć to, co powinnam zmienić, od tego, co zostawić, tym bardziej, że mam wprogramowaną nienawiść do siebie bez względu na to, co robię i myślę, więc zawsze jakby wychodzi na to samo. Po prostu; co robić, jak żyć...?

Odnośnik do komentarza

Dodam, iż w wakacje wyjeżdżam, aby zarobić na wynajem mieszkania w stolicy, która jest ponad dwieście kilometrów od mojej mieściny, z przyjaciółmi i będzie to duży krok, a zatem nie chciałabym wyjechać, nie zakopując odrobinę topora wojennego.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...