Skocz do zawartości
Forum

Czy da się wyleczyć z chorobliwej zazdrości?


Rekomendowane odpowiedzi

Po pierwsze zazdrość to nie jest choroba, tego die nie leczy tylko się nad tym pracuje. Pracuje się nad soba. Też jestem zazdrosna, kiedys może i trochę za bardzo, ale walcze z tym, wiem że jestem atrakcyjna, więc po co ta zazdrość? Mó chłopak ma bzika na moim punkcie, jest strasznie na mnie napalony i mnie kocha To dodaje mi sił i m.in. dzieki niemu moja zazdrość się znacznie zmniejszyła. Mam nadzieję, że im dłużej z nim będę tym bardziej zacznę mu ufać aż w końcu bezgranicznie:) Chociaż odrobina zazdrości jest całkiem pociągająca ;)
Poprostu musisz uwerzyć w siebie i swoją dzieczynę, zacisnąć zęby i przemilczeć niepotrzebne słowa. No i pracuj nad swoją samooceną, nie wiem czy to Tobie przypadkiem wcześniej nie radziłam? :P

Odnośnik do komentarza

Wiem, ale on nie napisał o tym zepole tylko o chorobliwej zazdrości a nie każda chorobliwa zazdrość to zespół Otella. I nie wiem czy nie miałam kiedyś.. zmieniłam sie, jednak nieczego nie leczyłam.

Autoe pytał czy udało się komuś poradzić z tymi natrętnymi myślami i zamartwianiem sie, więc mu odpowaiadam że mnie się to udało ... a to moja perspektywa

Odnośnik do komentarza

ja rowniez chcialabym sie dowiedziec czy mozna sie z tego wyleczyc. gdzie szukac pomocy? u psychologa czy psychiatry? sama nie potrafie sobie z tym poradzic, od 3 lat z tym walcze, zawsze postanawiam sie zmienic, mam mnostwo argumentow za tym ze nie ma o co byc zazdrosnym ale i tak nie potrafie. Jestem zazdrosna o to ze moj partner wychodzi z kolega na piwo, o to ze ma dobry kontakt z wlasna siostra, jak ogladamy film i jest zgrabna dziewczyna to od razu sie denerwuje, jak idzie do fryzjera to tez juz mysle ze ma tam kochanke, jak dostanie sms to juz mysle ze to jakas dziewczyna z ktora ma romans. Wiem ze to chore, wiem ze mam z tym problem ale nie potrafie poradzic sobie z tym sama.... :(((((
musi mnie naprawde kochac skoro tyle wytrzymal, ale ile jeszcze wytrzyma? kiedys moze ta szyba peknac :( i bedzie za pozno :(

Odnośnik do komentarza

Da się wyleczyć z chorobliwej zazdrości, świadomość problemu i cheć walki z nim to już ogromny kros w stronę sukcesu. pierwsze pytanie jest takie: czy to zazdrość, silna zazdrość czy może coś wiecej, np. syndrom otella? Bo o ile w pierwszym przypadku samemu można sobie poradzić z zazdrośćią o tyle w tym drugim przypadku, warto skonsultować się z psychologiem i uczęszczać na terapię. Zazdrość w małym stopniu jest dobra, ale gdy wymyka się spod kontroli jest toksyczna dla związku. Zazdrość wynika z kompleksów. Jestesmy niepewni siebie, wiec wiemy że ktoś może być zagrożeniem dla nas i odebrac nam partnera. Dlatego aby pracowac nad tym najpierw trzeba porpacowac nad pewnoscia siebie ze to my jestesmy ok z nami jest wszystko ok jestesmy pewni ze partner nas kocha wiec nie musimy sie nikogo obawiac.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

obawiam sie ze moze to byc wlasnie syndrom otella, jednakze jestem bardzo mloda osoba i nie mam problemow z alkoholem ( 21 lat ) ale..... jestem rowniez DDA, moze to miec cos wspolnego, chyba nawet bardzo. Nie wierze w siebie to napewno , wstydze sie swojego wygladu chociaz chyba nie mam czego, w kazdej dziewczynie widze rywalke, nawet w siostrze mojego partnera, to chore.

Odnośnik do komentarza

jestem chorobliwie zazdrosna. Wiem, że źle robię oskarżając
że zakochał się w pewnej naszej koleżance, ale to jest silniejsze
ode mnie. Staram się wytrzymać, ale co jakiś czas tak jakby jakiś atak mojej choroby się zbliżał wpadam w złość mówię straszne rzeczy, ranie go, doprowadzam jego i siebie do łez. Po
kilku godzinach przechodzi... jestem strasznie zmęczona, wypompowana wiem, że nie miałam racji, odzyskuję spokój,
znowu mu ufam wiem, że nic nie łączy go z nią, że to tylko koleżanka, że kocha mnie. Chwila spokoju, a potem On coś powie o niej miłego, uśmiechnie się, jest taki zadowolony
jak Ona jest blisko. A w mojej głowie już tysiące myśli, o
czym rozmawiają, czemu Ona się zwierza jemu, czemu jest taki szczęśliwi jak ją widzi. Wszystko znowu się zaczyna. Nie wiem jak mam sobie z tym radzić jestem bardzo nieszczęśliwa, a On cierpi ze mną.

Odnośnik do komentarza
Gość delfinka83

Czuję, że emocje całkowice zawładnęły moim życiem i nie mam nad nimi żadnej kontroli. Mimo że obiecywałam sobie wielokrotnie, po każdej kłótni z narzeczonym, że moje żałosne zachowanie się nigdy więcej nie powtórzy, za każdym następnym razem ponosiłam klęskę, kiedy emocje brały górę nad rozsadkiem. Teraz już wiem, że sama sobie nie poradzę z moim problemem jakim jest chorobliwa zazdrośc o mojego partnera. Wyczytałam, że jest ona wynikiem niskiej samooceny i braku poczucia własnej wartości. To dlatego każda inna kobieta, koleżanka, kolega a nawet siostry mojego partnera wydaja mi sie byc zagrożeniem dla naszego związku i potencjalnymi rywalami o wzgledy i uczucia partnera. Jestem zazdrosna o każde spojrzenie, słowo, gest, które nie jest skierowane do mnie tylko do innej osoby. Wiem, że to chore i powinnam się leczyc jesli chce uratowac nasz zwiazek, ktory przez moje zachowanie powoli sie wypala. Zdaje sobie z tego sprawe, ale nie umiem zapanowac nad emocjami, ktore przeradzaja sie w agresje, ublizanie, oskarzanie, kontrolowanie partnera. W krytycznym momencie czuje jak zalewa mnie fala wscieklosci, nienawisci, zlosci, braku zaufania i poddaje sie całkowicie temu uczuciu niszczac nasz zwiazek. Czuje, ze moj partner sie ode mnie oddala z każdą naszą kłótnią, którą prowokuję. Jestem o niego zazdrosna wtedy, kiedy idzie do pracy, sklepu, jedzie na szkolenie, kiedy dzwoni jego telefon, kiedy rozmawia z sasiadka czy z siostrami. Wszedzie dopatruję się zdrady i romansów. Te stany nieufnosci wypalaja mnie od srodka, czuje sie nieszczesliwa, przez to że partner odsuwa się ode mnie czuje sie mniej kochana i chciana, tym samym moj stan nieufności sie poglebia i jestem jeszcze bardziej wyczulona na zachowanie partnera. Zaznacze, ze moj partner jest uczciwy, nie moge powiedziec na niego zlego slowa, od samego poczatku naszego zwiazku bardzo sie stara i robi wszystko, zebym byla szczesliwa. Dlaczego zdajac sobie sprawe z tego z jak wspanialym mezczyzna jestem niszcze moj zwiazek zamiast pielegnowac uczucie miedzy nami i odwzajemniac miłosc, ktora otrzymuje? Jestem najwidoczniej zaprogramowana na autodestrukcje i chyba najlepiej dla mnie i innych zebym byla sama, wtedy nikogo nie skrzywdze swoim zachowaniem. Ciekawa jestem skad ta moja chorobliwa zazdrosc, czy ma to podloze w dziecinstwie czy jest to moze wynik zlych doswiadczen z pierwszego zwiazku...czuje sie taka bezsilna z moim problemem...sama już nie daje rady :((((

Odnośnik do komentarza

Twój list...mam wrażenie jakbym o sobie czytała, też jestem z tym sama. Oczywiście mąż wie, że jest ze mną coś nie tak, ale nie mam odwagi z nim o tym wprost rozmawiać. Sama dla wielu ludzi jestem przyjacielem tzn oni mi ufają, ja nie ufam nikomu, nie wiem czy sobie ufam. Staram się ufać mężowi...ale ciężko. Kilka razy mnie oszukał jakieś kłamstwa, przeprosił, ale ja już zawsze widzę podstęp chęć oszukania mnie. Ta kobieta która niszczy mój spokój jest młoda, ładna, mój maż lubi jak do nas przychodzi, zawsze jak się spotykają to u nas w domu tzn zapraszamy ją do nas. Nigdy nie spotykała się z nią poza domem, chce aby była naszą przyjaciółką. Mnie już denerwuje fakt że On ją tak polubił. Lubi jak mu się zwierza, jak razem sobie rozmawiają, śmieją się a ja w tym wszystkim czuję się niepotrzebna, czasem mam wrażenie, że Ona przychodzi do niego nie do nas. Czasem mi to nie przeszkadza a za chwilę dostaję ataku mojej złości, wściekłości, mówię mu przykre słowa, krzyczę i płaczę. Czuję się udręczona tą znajomością, mam wrażenie że On cały czas o niej myśli, mówił...ale jak mówię że jest mi źle, że jestem o nią zazdrosna to on tłumaczy że jest wierny uczciwy, że kocha mnie. Więc po co Ona nam jest potrzebna...a jak mam swój atak zazdrości to On mówi że nie chce mieć takiej żony. Nie umiem wrzucić na luz...obserwuję ją... jego...szukam a tu tak patrzyłeś na nią a Ona tak Cię kokietowała. Zawsze byłam zazdrosna, ale teraz przechodzę samą siebie. Kiedyś powiedział, że chciałby mieć taką żonę jak Ona gdyby mnie nie było...to mnie dobiło. Oni naprawdę mają dużo wspólnego. Czasem wyobrażam sobie że nakrywam ich w łóżku. Obiecałam sobie i jemu, że ta wczorajsza awantura była ostatnią wiem że kilka dni będzie dobrze a potem znowu będę szukać. Jak sobie pomóc...co robić gdy czuję że już nie daję rady.

Odnośnik do komentarza

Witam ja też jestem chorobliwie zazdrosna o swojego męża przez co zaczyna nam się nie układać w związku. Nie potrafię siebie zaakceptować,ciągle widzę w sobie same wady.Jak widzę na ulicy ładną kobietę to patrzę na męża czy się czasem nie patrzy na nią,a jak się popatrzy to robię mu awantury że ona mu się podoba i zadaję sobie pytania: dlaczego ja taka ładna nie jestem?dlaczego nie mam takiej figury,karnacji,włosów itp.. nawet o aktorki jestem zazdrosna i każę mężowi przełączyć kanał w TV. Nie wiem jak sobie z tym poradzić to jest silniejsze ode mnie,mój mąż w okresie letnim jezdzi w weekendy na imprezy jako ochroniarz co każdą imprezę robię mu awanture mam już dosyć jestem psychicznie już wykończona coraz częściej sięgam po alkohol choć nie tak dawno nienawidziłam jak ktoś pije.Mąż nie chce zmienić pracy,mówi że jest bezrobocie a ja mam już dosyć.Co mam robić? jak siebie zaakceptować?

Odnośnik do komentarza

Zdecydowanie nie powinnas naciskać męża na zmianę pracy. Może na moment poprawi Ci to samopoczucie, ale na dłuższą metę Ci nie pomoze. O pracę faktycznie jest cięzko, i rzucanie jej, i to z takiego "powodu", byłoby ogromną lekkomyslnością. Problem, i to duzy, jest w Tobie, a nie w pracy męża, czy w czymkolwiek innym. I chyba to już zauważyłaś, skoro sama napisałaś, że jesteś chorobliwie zazdrosna. Najprawdopodobniej bierze się to z Twoich kompleksów, z tego, że nie akceptujesz siebie taką, jaką jesteś. Sytuacja, do której to doprowadziło, jest na tyle poważna, że moim zdaniem bez psychologa sie nie obejdzie. Zapisz się jak najszybciej do niego, prędzej czy później powinno Ci to pomóc.

Odnośnik do komentarza
Gość uleczonaaa

Witam oczko.gif bylam kiedys straszna zazdrosnica naprawde straszna wyobrazalam sobie historie rodem z holywood bylo strasznie prawie rozstalam sie przez to z narzeczonym. Na szczescie kochal mnie i kocha nadal pomogl mi wyleczyc sie z tej chorej zazdrosci zrobilismy sobie mala wlasna domowa terapie on to wymyslil , ktoregos dnia po klotni podszedl do mnie mocno przytulil i powiedzial mi ze jestem wyjatkowa i kazal obiecac ze jak tylko pojawi sie w mojej glowie jakas glupia mysl nie wazne jaka nawet najstraszniejsza mam nad nia nie rozmyslac tylko odrazu mu powiedziec czy byl w domu czy w pracy nie wazne co robil sluchal gdy mowilam i razem rozmawialismy o tym co mi sie uroilo w danej chwili i caly czas powtarzal mi przy tym ze jestem wyjatkowa ... nie bylo to z dnia na dzien trwalo pare miesiecy ale pomoglo wyleczylam sie z tej choroby zwanej zazdroscia i jest teraz naprawde o wiele lepiej .... polecam sprobowac kazdej parze ktorej zalezy na tym co tworza razem a jedno z nich zachorowalo na zazdrosc . powodzenia

Odnośnik do komentarza

Jestem zazdrosna a co najgorsze żadna siła mnie nie zmusi żebym przemilczała ten temat. Ja muszę powiedzieć co myślę. 

Jak czytam te komentarze to aż mnie skręca. 

Ja w siebie wierzę a i tak jestem zazdrosna. 

Zazdrość nie bierze się z niskiej samooceny a przynajmniej nie u mnie. 

Poprostu tak się dzieje i koniec. 

 

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Gość Anna napisał:

Jestem zazdrosna a co najgorsze żadna siła mnie nie zmusi żebym przemilczała ten temat. Ja muszę powiedzieć co myślę. 

Jak czytam te komentarze to aż mnie skręca. 

Ja w siebie wierzę a i tak jestem zazdrosna. 

Zazdrość nie bierze się z niskiej samooceny a przynajmniej nie u mnie. 

Poprostu tak się dzieje i koniec. 

 

Anna, ale zazdrość nie zawsze musi się brać z niskiej samooceny. Ludzie mają różne przeżycia i różne doświadczenie. Kiedy człowiek jest zazdrosny to najwidoczniej ma jakieś podstawy do tego. Jeżeli jest ot tak zazdrosny to być może w życiu doznał za dużo zawodów w swoim życiu i nie chce aby to sie powtórzyło. Na to czy jesteśmy zazdrośni i w jakiej mierze, ma wpływ także nasz charakter. Są osoby po przeżyciach które są cholerykami. Często takie osoby same siebie potrafią nakręcać mimo że nie ma powodów do zazdrości. Pzdr

Odnośnik do komentarza

A ja mimo wszystko uważam, że jest tak jak poniżej:

Wojciech Eichelberger psycholog, psychoterapeuta, coach, pisarz

Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby.
Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.
Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.
Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć.
Egoizm nie polega na tym, że się żyje, jak chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy.”
 
A tak poza tym Anno> niektórzy "lubią" swoją zazdrość mimo, że wiedzą iż jest autodestrukcyjna. Nic się nie dzieje ot tak po prostu. Wszystko ma jakieś podłoże. Moze nie chcesz go u siebie odkryć?
Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...