Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie z partnerem narcyzem


Gość midi

Rekomendowane odpowiedzi

Kilka tygodni temu zakończył się mój kilkuletni związek.Umiałabym poradzić sobie z normalnym rozstaniem, jednak w moim przypadku jest to niemożliwe. Partner był książkowym przykładem narcyza ( http://www.mydwoje.pl/zwiazek-z-narcyzem ), a ja zrobiłabym kiedyś dla niego prawie wszystko.Teraz wiem, że byłam przez niego manipulowana i znęcał się nade mną psychicznie.Zawsze byłam uśmiechniętą optymistką, kochającą i doceniającą życie, towarzyską osobą.Obecnie nie mam sił na to, żeby się uśmiechać i myśleć pozytywnie, nawet normalnie funkcjonować.Nie mogę zrozumieć,dlaczego tyle lat z nim byłam i cały czas wierzyłam,że będzie dobrze.Był jedyną osobą z mojego otoczenia, która mnie tak bardzo dołowała,robił ze mnie kogoś,kim nie jestem.Dopiero po rozstaniu dotarło do mnie, jakim był draniem,wcześniej byłam tak bardzo zaślepiona uczuciami do niego. Teraz dopiero jestem w stanie logicznie spojrzeć, na nasz związek i nie potrafię zrozumieć swojego postępowania, choć już wcześniej,gdy ktoś pytał,dlaczego z nim jestem,nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie.On wykańczał mnie psychicznie.Wszystko zakończyło się tak,że w rezultacie uderzyłam partnera(zdarzyło się to pierwszy raz w życiu,pod wpływem alkoholu).Tym samym dałam mu powód,by rozpowiadać,że z mojej winy się rozstaliśmy. Czuję się,jak bohater filmu "Truman Show". Ponad to narobił na mnie niewyobrażalnych długów.Boję się,że zostawi mnie z tym samą i działa tak,żebym wciąż żyła w stresie. Gdyby nie to mogłabym po prostu zerwać z nim kontakt (nie jest to wymówka). Dodatkowo grozi mi wyrok przez osobę z jego rodziny. Ukartowali całe zajście wspólnie,by zniszczyć mnie jeszcze bardziej.Pociesza mnie jedynie fakt,że nie mieliśmy dzieci,mam wspaniałych przyjaciół i pasję.Nie potrafię pojąć,jak można być tak podłym człowiekiem,jak on.Nigdy dla nikogo w życiu tyle nie zrobiłam,a on...Dlaczego? Gdy przypominam sobie wiele sytuacji z naszego związku,nie znajduję logicznego wytłumaczenia,jak mogłam być tak naiwna,tak cierpliwa,tak dobra i tak głupia.Czuję do siebie wielką złość przede wszystkim o to, że pozwoliłam sobie na takie traktowanie i jak dałam się wykorzystywać, by on mógł czerpać dla siebie korzyści.Obecnie jestem na przegranej pozycji.Nie rozumiem jak z najbliższej osoby, ktoś może się tak diametralnie stać największym wrogiem.Nie radzę sobie z całą tą sytuacją...

Odnośnik do komentarza

On będzie robił wszystko aby Ci dokuczyć i zrujnowac to, na czym Ci zależy. Ja bym sie zgłosiła do adwokata w sprawie tych długów aby to rozdzielić, żeby nie było tak, że musisz za niego spłacać. Nawet jeśli będzie trzeba załozyć sprawę i powołać świadków, ale nie możesz tego zostawiać bo on to wykorzysta. Niestety manipulatorzy mszczą się na swoich ofiarach i wg mnie powinnaś zasięgnąć porady prawnej aby prawnie rozdzielić kwestie długów i raz na zawsze urwać z nim kontakt.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za podpowiedzi. Mam już umówioną wizytę z prawnikiem, także mimo iż sytuacja jest bardzo skomplikowana, mam nadzieję,że nie bez wyjścia. Aczkolwiek obawiam się, że będzie to bardzo rozciągnięte w czasie-niestety. Widzę też, że on próbuje zrobić wszystko, by zdołować i zniszczyć mnie jeszcze bardziej. Jak się poznaliśmy wydawał się fajnym facetem. Później się zaczęło, ale ja już byłam zakochana bez pamięci. Nie miałam z tego związku nic pozytywnego dla siebie. Jedynie jak coś potrzebował był miły i wiedział, co na mnie zadziała, żeby osiągnąć korzyść. A ja żyłam złudną nadzieją, że jeszcze będzie fajnie, tak jak na początku. Niestety było coraz gorzej. Ten człowiek beze mnie nie miałby nic. Dla nikogo w życiu tyle nie zrobiłam. A on zburzył cały mój system wartości, zrobił największe świństwa, których nawet od najgorszego wroga bym się nie spodziewała (choć nigdy takiego nie miałam) i to boli najbardziej...

Odnośnik do komentarza

midi...uciekaj jak najdalej, odetnij się jak tylko możesz. Trafiłam na Twoją wypowiedź, ponieważ szukałam forum, wypowiedzi, artykułów na temat rozstania z osobą cierpiącą na zaburzenie o nazwie "borderline". Nigdy go nie zdiagnozowano, ale jestem praktycznie pewna, ze taki właśnie problem ma mój były już partner. Czytam kryteria diagnostyczne i wszystko pasuje co do kreski...
Pech, że mam z nim dziecko i nadal wspólne kredyty, niestety. Dlatego nie uwolnię się od niego zbyt szybko tak jak bym chciała. "Narcyz" to też dobre słowo, ale tylko część prawdy o nim. Byłam z nim kilkanaście lat. Wyssał ze mnie mnóstwo energii, otoczenie uważało nas za idealny związek. Ja zawsze wesoła i pełna energii. Niezmierzona wiara, miłość i cierpliwość z mojej strony. Publicznie nosił mnie na rękach. W domu ciągłe przepychanki emocjonalne, ciągłe pretensje, ale to wszystko przecież z wielkiej szalonej miłości do mnie. Potem kwiaty, prezenty, obietnice. Potem od nowa pretensje, ze nie jestem taka jak powinnam, czyli jaka? Powinnam wiedzieć, jeśli go kocham, tak jak on mnie :P Mnie też doprowadził do granicy, gotowa byłam go zabić. Rękoczyny też były. Ja, spokój i łagodność w czystej postaci :P Czytam Twój post i mogłabym się podpisać po każdym zdaniem. Zrobiłam wszystko, ale to wciąż za mało. Zemsta na mnie po moim odejściu była dotkliwa...ale nie udało mu się mnie zniszczyć. Nikt, nigdy mnie tak nie skrzywdził jak on, do tego cały czas deklaracje, ze on mnie tak kocha.... szaleństwo. Miał doskonałe narzędzie, którego nie zawahał się użyć: dziecko.
Nie próbuj zrozumieć, dlaczego on Ci to robi, to ślepy zaułek. Przede wszystkim, nie szukaj winy w sobie. Nie mogłaś tego przewidzieć, chciałaś dobrze. Może to bezcelowe, ale musiałam Ci to napisać. Całej historii nie sposób opisać...chętnie bym pogadała z kimś o podobnych doświadczeniach. :)
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

~tremula
midi...uciekaj jak najdalej, odetnij się jak tylko możesz. Trafiłam na Twoją wypowiedź, ponieważ szukałam forum, wypowiedzi, artykułów na temat rozstania z osobą cierpiącą na zaburzenie o nazwie "borderline". Nigdy go nie zdiagnozowano, ale jestem praktycznie pewna, ze taki właśnie problem ma mój były już partner. Czytam kryteria diagnostyczne i wszystko pasuje co do kreski...
Pech, że mam z nim dziecko i nadal wspólne kredyty, niestety. Dlatego nie uwolnię się od niego zbyt szybko tak jak bym chciała. "Narcyz" to też dobre słowo, ale tylko część prawdy o nim. Byłam z nim kilkanaście lat. Wyssał ze mnie mnóstwo energii, otoczenie uważało nas za idealny związek. Ja zawsze wesoła i pełna energii. Niezmierzona wiara, miłość i cierpliwość z mojej strony. Publicznie nosił mnie na rękach. W domu ciągłe przepychanki emocjonalne, ciągłe pretensje, ale to wszystko przecież z wielkiej szalonej miłości do mnie. Potem kwiaty, prezenty, obietnice. Potem od nowa pretensje, ze nie jestem taka jak powinnam, czyli jaka? Powinnam wiedzieć, jeśli go kocham, tak jak on mnie :P Mnie też doprowadził do granicy, gotowa byłam go zabić. Rękoczyny też były. Ja, spokój i łagodność w czystej postaci :P Czytam Twój post i mogłabym się podpisać po każdym zdaniem. Zrobiłam wszystko, ale to wciąż za mało. Zemsta na mnie po moim odejściu była dotkliwa...ale nie udało mu się mnie zniszczyć. Nikt, nigdy mnie tak nie skrzywdził jak on, do tego cały czas deklaracje, ze on mnie tak kocha.... szaleństwo. Miał doskonałe narzędzie, którego nie zawahał się użyć: dziecko.
Nie próbuj zrozumieć, dlaczego on Ci to robi, to ślepy zaułek. Przede wszystkim, nie szukaj winy w sobie. Nie mogłaś tego przewidzieć, chciałaś dobrze. Może to bezcelowe, ale musiałam Ci to napisać. Całej historii nie sposób opisać...chętnie bym pogadała z kimś o podobnych doświadczeniach. :)
Pozdrawiam.

Zapomniałam dodać najważniejszego... jestem teraz naprawdę szczęśliwa. Nagle odnaleźli się znajomi, którzy teraz dopiero przyznają, ze unikali kontaktu bo go nie mogli znieść. Rodzina...milczeli, bo wiedzieli, ze go kocham, ale nie znosili go. Nagle, pomimo samotnego macierzyństwa, mam czas na wszystko, zrobiło się spokojniej, więcej przestrzeni wokół mnie :) No i nowa miłość, związek, choć na początku bałam się, że znów się "natnę". Czasem tylko boli ten "stracony" czas i energia, stąd moje grzebanie w necie, taka autoterapia.

Odnośnik do komentarza

Moje przeżycia to temat rzeka.Ale tak na skroty.Zwiazek z narcyzem to 35 lat życia.Przez cały ten czas zastanawiałam sie dlaczego mi tak żle.Wreszcie odkryłam,że mnie zdradza.Szok to mna potrzasneło,ale na krotko.Probowałam jeszcze ratować to czego już sie nie da.Była terapia a to tak dla rodziny(z jego strony),żeby wszyscy wiedzieli jaki wspaniały jak chce sie pogodzić.Traktował mnie jak szmate,ale były tez chwile wspaniałe jak coś chciał ugrać dla siebie.Czeste wyjazdy do sanatorium,a ja prałam prasowałam a on tam spotykał sie z kochanką.Potrafił mnie tak zmanipulować,ze to tylko niewinna znajomosc przyjaciołka,ktora ukrywał przed całym swiatem,wreszcie sie wydało.I coś na zasadzie co mi zrobisz jak mnie złapiesz.Jestem wykonczona psychicznie i fizycznie.Ta przepychanka trwa już 3 lata i konca nie widać,a to dlatego,ze mamy kredyt i on doskonale o tym wie,ze nie mam wyjscia,bo musze tu tkwić w tym pieknym wybudowanym domu cała nieszczesliwa.Wreszcie oczy mi sie otworzyły,ale to chyba za pozno.Wprowadziłam sie z sypialni,i zajełam jeden pokoj,bo dom duzy.A on no coż kwitnie i wybiera sie na kolejne podboje na 3tygodnie rzekomo do szpitala rehabilitacyjnego,bo podobno to ja mu zdrowie zniszczyłam i musi to odreagować.Oliwy do ognia dodał fakt,że nie chce powiedziec,gdzie jedzie,zebym go nie szpiegowała,bo dwa lata temu dorwałam go własnie z kochanką w sanatorium.Jestem wrakiem człowieka.Mam wydrenowany mozg jak mało kto i zbyt mało sił,aby teraz na stare lata włoczyc sie po sadach i publicznie prać brudy.Dziewczyny jak to przeczytacie wezcie sobie do serca,że taki typ nigdy sie nie zmieni nie ma na co liczyć i wiejcie daleko jak najdalej.

Odnośnik do komentarza

Mnie się udało skutecznie rozstać emocjonalnie i fizycznie z narcyzem po 7 latach związku, z czego wszystko się z niego wylało w ostatnim roku, gdy właśnie urodziłam dziecko.
Generalnie jest multum poradników, żeby się odciąć, zero kontaktu, etc. I fajnie, tylko, że ja mam dziecko, przez co cały czas muszę mieć z nim kontakt, a on to wykorzystuje. Choć już nawet nie rozmawiamy. Nie byliśmy też na szczęście małżeństwem. Ale... sprawa alimentacyjna w toku, a w związku z tym roztacza cały arsenał instrumentów zemsty. I tu pytanie: czy jest jakiś sposób, by narcyz kiedykolwiek zrezygnował, odpuścił i dał sobie spokój. Czy jest jakiś sposób, by go "pokonać"?
Z góry dzięki za wszelkie pomysły.

Odnośnik do komentarza

Narcyz ,nie narcyz ,jak zwał tak zwał, jest to zaburzenie osobowości, ale diagnozę może postawić psychiatra...
Nie trzeba być narcyzem ,żeby zdradzać, być mściwym czy zachowywać się podle...,są też inne zaburzenia emocjonalne, które uzależniają partnera, jednym słowem, im bardziej chory związek tym bardziej uzależnia.

A sposoby to zależą od wielu czynników, na pewno nie trzeba się bać, być konsekwentnym, każdy przypadek zgłaszać na policji, założyć sprawę o nękanie, najważniejsze, pokazać, że się nie boisz, bo dla takich i podobnych typów ,to woda na młyn...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Konsultując dziecko u psychologa mimochodem opowiadałam tez o jego ojcu... Dowiedziałam się, że pani bez diagnozy nie może orzec, ale na 90% jest pewna ze ojcem mojego dziecka jest narcyz... poleciła mi książkę „ psychopaci są wśród nas” i wyszłam. Minął rok karuzeli na moich emocjach, mimo pewnej świadomości w tym temacie nadal czuje strach, bezsilność i beznadziejność. Chciałabym przeczytać, że komuś udało się z tego wyjść i zaczął żyć. Jedyne pocieszenie, że takie typy wybierają osoby o dużych umiejętnościach społecznych, może kiedyś przydadzą się jeśli ostatecznie zdecydujemy się na powrót...

Odnośnik do komentarza

Narcyz to mściwiec.Jezeli jego nie bedzie na wierzchu!zemsci sie okrutnie,bo nie lubi przegrywać!W potyczkach na sali sadowej bedzie używał roznych sztuczek,aby to z ciebie zrobic wariatke i przerzucić całkowicie wine na ciebie!Trzeba miec dobrego adwokata,ktory rzetelnie poprowadzi rozprawe.Ja własnie nabrałam odwagi i przygotowuje sie do tego.Zrobił mi tyle złego,że nie odpuszcze.Zdaje sobie sprawe,że to nie bedzie walka ale bitwa.No coż zaryzykuje,bo nie zasłuzylam sobie na to aby do konca zycia być złużacą tego tyrana.I na nic sie zdaje jego wpuszczanie mnie w wine,już jestem silniejszani coraz bardziej zdaje sobie sprawe,że robie słusznie!Trzymajcie kciuki i napiszcie coś,żeby mi dodać odwagi!

Odnośnik do komentarza

Zmiana schematów jest bardzo ciężka. Wymaga naprawdę ciężkiej pracy nad sobą. Bardzo polecam weryfikować w takim przypadku czyny, nie słowa, bo toksyczny parter bardzo często manipuluje rzekomą zmianą.
W moim przypadku bardzo pomocna okazała sie lista zachowań, która weryfikuje, czy ktoś poważnie podchodzi do tematu.

https://www.kuniksoywax.pl/post/czy-moja-milosc-uleczy-toksyka

https://www.kuniksoywax.pl/post/czy-moja-milosc-uleczy-toksyka-czesc-ii

 

i jeszcze 3:
https://www.kuniksoywax.pl/post/czy-twoja-milosc-uleczy-toksyka-czesc-iii

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...