Skocz do zawartości
Forum

Powtarzanie zachowań matki przy zespole DDA


Gość smutna27

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem DDA.Zdałam sobie sprawę z tego parę lat temu.Nie pamietam zbyt dobrze swojego dzieciństwa za to nazbyt dobrze pamiętam wszystkie kłótnie i picie moich rodziców.Zawsze wolałam zostać w domu i wiedzieć co się dzieje i chyba to był mój błąd, w tedy chciałam w jakiś sposób kontrolować sytuację.Pamiętam jak kiedyś mam zapytała mnie czemu z nimi nie rozmaiam,odważyłam się powiedział że dlatego że piją.Ona obiecała mi że już nie będą.Następnęgo dnia wracam ze szkoły a oni są pijani.Od tamtej pory rozmawiałam z nimi bardzo sporadycznie,powoli odbudowując swoje zaufanie,aż do momentu kiedy znowu zaczynali pić..i tak w kółko.Nadszedł moment,kiedy zdałam maturę i wyprowadziłam się z domu,znalazłam pracę.Ale to wszystko do mnie wróciło.Moja przeszłość, z którą w tym momencie nie mogę sobie poradzić.
Najgorsza rzecz jaką pamiętam..moi rodzice pili,my z bratem a byliśmy w tedy w podstawówce,poszliśmy spać.Ja się obudziłam,gdyż musiałam skorzystać z toalety.Ale widok jaki w tedy zastałam a miałam 10-11 lat chyba nigdy nie zniknie z mojej pamięci.Tata spał,mama siedziała w fotelu..paliła się tylko lampka nocna...mama podcinała sobie żyły(do tej pory nie wiem czy ona wie o tym że ja to wszystko widziałam).Nie zrobiłam nic,położyłam się z powrotem do łóżka,płakałam i modliłam się żeby nic jej się nie stało.Rano rękę miała zabandarzowaną a do tej pory ma ślady po cięciach..pamiętam że potem zawsze jak pili szukałam po szafkach i kieszeniach czy w domu nie ma jakiś żyletek.Po jakiejś kłótni mama zaczęła łykać tabletki,tata wszystko co było w domu wyrzucił do pieca i spalił..Pamiętam również jak kiedyś mama po pijanemu chciała ode mnie się dowiedzieć czemu z nimi nie rozmawiam i czy ją kocham.Ja płakałam,brat za namową mamy próbował ze mnie co kolwiek wydobyć..ja zamknięta w sobie nie potrafiłam nic powiedzieć,tylko siedziałam i płakałam..Tata wyszedł z domu,mama zamknęła się w łazience.Nie wiedziałam co robić.Zaczęłam pukać do drzwi,prosiłam zeby tylko wyszła,ale nie potrafiłam jej powiedzieć że ją kocham..Ale najgorsze w tym wszystkim jest to ze teraz kiedy jestem dorosła,zaczęlam powtarzać wszystkie zachowania mojej mamy.A zawsze sobie powtarzałam że ja taka nie będę.Wyglada to tak że odgrywam to wszystko co się zdarzyło,nie świadomie ale tak jabym ja była moja mamą a mój chłopak jest moim tatą..próbowałam sobie odebrać życie właśnie podcinając sobie żyły mimo ze tak naprawdę tego nie chciałam,łykałam tabletki..wychodziłam z domu w nocy czekając tylko kiedy mój chłopak będzie mnie szukał..wiem że i on cierpi przez to co ja robie ale ja naprawdę nie wiem czemu w ten sposób się zachowuję.Czemu powtarzam zachowania swojej mamy?Chciałabym mieć normalne życie,cieszyć się z tego wszytskiego co mnie do tej pory spotkało,ale jedyną emocję którą jestem w stanie pokazać to złość,gniew.Chciałabym kiedys zrozumieć siebie,bo czuję że jestem zamknięta w jakimś obcym ciele i nie mogę się z niego wyzwolić..mam tyle planów,tyle koncepcji na życie..ale nic mi się nie udaje,sama się poddaję a potem mam sama do siebie pretensję że nie potrafie powiedzieć tego co czuje i tego co bym chciała..
Wiem że nie zrobiłam nic złego byłam dzieckiem,chciałabym w końcu poznać szczęście miłośći,ale niestety coś mnie ogranicza..i właśnie z tym nie mogę wygrać..

Odnośnik do komentarza

.....tragiczne samotne dzieciństwo, ...powiem Ci że jestem wstrząsnięta......tyle zła w jednym domu, w jednej rodzinie,....brak słów....Piszesz ze chciałabyś zrozumieć Siebie być szczęśliwa, kiedyś uda Ci się ale pewnie przy pomocy terapii u psychologa,.Nie zwlekaj dłużej ,dosyć cierpienia w Twoim życiu, pora stanąć na nogi,dla Siebie i chłopaka .I uwierz w Siebie ....dasz radę Pozdrawiam Ciebie serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Dziękuje za zainteresowanie..ja bardzo dobrze zdaje sobie sprawę że muszę skorzystać z pomocy psychologa bądź psychiatry,bo któregoś dnia poprostu nie wytrzymam..ale chyba boję się powrotu do tego wszytskiego,rozkładania na czynniki pierwsze..sama nie wiem,dużo czytałam na ten temat,parę forum też przerobiłam,ale nigdy nie odważyłam się poprostu umówić na wizytę

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Smutna wiem, że boisz się przeżywać jeszcze raz swoje dzieciństwo podczas psychoterapii. Jednak jak przepracujesz swoje emocje i doświadczenia one potem już nie będą wracać. Będziesz w końcu w stanie zerwać ze wzorcami wyniesionymi z domu.
Możesz również skorzystać z grupy wsparcia - znajdziesz tam zrozumienie i być może taka grupa doda Ci odwagi by zmierzyć się z dzieciństwem.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej, tez jestem DDA, jestem juz dorosła. Mam i miałam podobną sytuacje do Twojej. Tylko, ze u mnie tylko mama piła, tata ja bił, tez czasem pił, ale sie nie wciagnął. Potem się wyprowadził a ja zostałam z siostra u mamy. Pilnowałysmy jej ciągle, ona nie podcinała sobie żył, ale za to nie raz brała tabletki, kiedys trafiła do szpitala i ledwo ja odratowali, tak samo jak ledwo ją odratowali jak ojciec ją brutalnie pobił. Byłam wtedy mała, mam złe wspomnienia. Ciągły alkohol, towarzysto nie raz na całą noc, czasem ktoś kładł się na nasyzm pitrowym łóżku, obrzygał je, obsikał... :( to trwało naprawdę wiecznośc. Strach, pilnowanie sytuacji. Do dziś mam czujny sen- np, kropelka wody krapnie na okno a ja już się budzę, budzi mnie wszytsko, słysze najcichsze rzeczy, których mój chłopak nie słyszy- mieszkam z nim od razu(wkońcu się wyrwałam)/ Ale też widze, ze zachowuję sie jak matka. Ciesze się, ze mimo ej patologii nie zeszłam na zła droge. Nie piję, ale kiedys się cięłam( nie tak głeboko, tak tylko zebyś mieć ręce pokrwawione i piekielnie szcypiało- to mnie uspkajało.. mam tylko jedną mała bliznę z tego naszczęście. Też wychodziłam wieczorami gdzieś, zeby mój ex mnie szukał, czesto płakałam, zaczęłam wariować, wpadałam w szał, jak opetana czasem. Teraz juz się troszkę opanowałam, ale mam zepsuta psychikę, mam bardzo niską samoocenę, jestem zazdrosna. Męczę się sama ze sobą. Najgorsze jest to, ze matka jest poważnie chora( marskość wątroby na wykończeniu, ostatnio doszło, ze ma coś z mózgiem( w szpitalu), żylaki przełyku, wodobrzusze i mnóstwo innych rzecz. Nadal pije, nadal jesteśmy na jej zawołanie( już troche mniej niz kiedyś), ale boimy się, ze gdy wpada w takie stan zacofania, nie jes swiadoma niczego, że umrze gdzieś przewalona pod szafą i tyle... od iesiąca, półtora trafia ciagle do szpotala w stanach krytycznych. Ostatnio wyszła, minęły dwa tygodnie i znowu się zaczyną. Zawiesza się, jest powolna, nie je, nie potrafi nic zrobić, a jak robi to żle, boje się, że coś jej się stanie, albo sąsiadom jak, np, wysiadzi dom w powietrze bo włączy gaz i nie będzie tego świadoma. Eh.. za miesiąc wkońcu ide z siostra do psychologa. Ona ma się trochę lepiej niz ja, jedynie jest strasznie wybuchowa, nerwowa. Także wiem co czujesz i Ci współczuję. Nie daj się zawiariować sama ze sobą. Najważniejsze, że masz brata, który Cię kocha i chłopaka! Gdybym nie miała siostry, napewno byłabym juz na dnie

Odnośnik do komentarza

U mnie pił ojciec.

Przez 16 lat mieszkał z moją mamą i ze mną. Pił prawie codziennie. Od czasu gdy pamiętam , czyli gdy miałem 4 lata przychodził pijany, robił awantury. mieszkaliśmy zawsze w kamienicy, zawsze wynajmowane mieszkanie z jednym pokojem. Wszystko widziałem. Wyrywane włosy mojej zastraszonej matki, bicie pogrzebaczem wyciąganym ze starego kaflowego pieca, pocięte tasakiem jej najnowsze buty, krzyki, porozbijane naczynia.. Czułem zapach alkoholu, moczu na dywanie na którym spał. Czułem pręgi na ciele, czułem że wiem gdzie mam dupę, ręce i plecy.

I taki paradoks po jakichś 7 latach może. Jako, że czasami był trzeźwy - nigdy ze mną nie rozmawiał, jeśli już to wku..wiony na mnie, że mu przeszkadzam w rozwiązywaniu krzyżówek, - bo nic więcej nie robił w domu. Kiedy przychodził pijany zdarzało mu się mnie przytulić, powiedzieć, że mnie kocha. Płakał. Moja głowa zaczęła przetwarzać coś czego do tej pory nie rozumiem, a czego się boję. Kiedy był - nie odzywał się, było cicho, czasami jesli nie było cicho to tylko słyszałem, że nic nie potrafię, że jestem nikim i tak skończę, że do niczego się nie nadaję, że jestem nieudacznikiem. Nie miałem z kim porozmawiać. Kiedy go nie było do wieczora i przychodził i zaczynała się kłótnia z mamą - ja się cieszyłem ...po prostu się cieszyłem - będzie się coś działo...!

potem się przeprowadził do swojej matki - miałem 16 lat.
dokładnie 17lat temu. Odwiedziłem go przy okazji pogrzebu mojej babci - w dniu moich urodzin. Zmarł 4 dni po moich urodzinach. Marskość, wodobrzusze, żołądek i mózg. Jedyne co zostawił, to portfel bez pieniędzy i moje zdjęcie z moją córką z nieudanego małżeństwa. i zostawił mnie - bez wiary w siebie, bez planów na życie, bez poczucia i wiedzy jak być mężem, ojcem, jak żyć, bez perspektyw, bez wiedzy jak wygląda prawdziwa rodzina...

Mam za sobą 4 nieudane związki, 2 próby samobójcze ,głowę która wydaje mi się nie moja i wizyty u psychologa.

nie wiem co dalej.

Nie wsparłem Cię być może -przepraszam, bo tak jak Ty potrzebuję pomocy- ale wierz mi...rozumiem. Nas jest więcej.

z wiarą, DDAmator

Odnośnik do komentarza

Gdy czytałam to, co napisałaś czułam się, jakbym to ja to pisała... U mnie piła matka, ojciec odszedł od nas, gdy miałam 5 lat, więc w ogóle go nie pamiętam. Wychowywali mnie dziadkowie. Niestety, moja siostra nie wytrzymała tego wszystkiego i popełniła samobójstwo w wieku 18 lat. Ja miałam wtedy 11. Dzisiaj jestem dorosłą, 27 letnią kobietą i zupełnie nie radzę sobie w życiu. Też wyjechałam z rodzinnego domu i miasta do Wrocławia, na studia. Poznałam tutaj cudownego mężczyznę. Ale w końcu demony przeszłości dały o sobie znać. Chciałam odebrać sobie życie. Nałykałam się tabletek. Ale napisałam pożegnalnego smsa do chłopaka i zdążył zareagować. Zabrali mnie do szpitala. Po tym incydencie psycholog skierował mnie na terapię DDA. Wytrzymałam kilka spotkań i odeszłam, bo było to dla mnie zbyt bolesne. Myślałam, że jakoś dam radę sama. Nie dawałam. Niekontrolowane wybuchy złości, agresji, ciągłe stany depresyjne. Leczyłam się psychiatrycznie, wylądowałam nawet w szpitalu po kolejnej próbie samobójczej... Ciągle czułam się nieszczęśliwa, ciągle czegoś mi brakowało. Tak jak Tobie konsekwencji w działaniu. Rozpoczynałam trzy kierunki studiów i żadnego nie skończyłam. Ciągle zmieniałam pracę. Zaczęłam pić. Wprawdzie tylko w weekendy, ale już w tygodniu myślałam tylko o tym, że przyjdzie weekend i w końcu będę mogła się napić. Do nieprzytomności... Mąż w końcu nie wytrzymał i odszedł ode mnie 3 miesiące temu. Stwierdził, że ma już dość tej odpowiedzialności. Że nie sądził, że moje dzieciństwo tak bardzo na mnie wpłynie. I wtedy zawaliło się już wszystko... Nie jestem w stanie funkcjonować. Od pewnego czasu mam myśli samobójcze. Nie mam w życiu żadnego celu. Motywacji do działania. Po raz kolejny zostałam odrzucona, straciłam zaufanie do ludzi. Marzę, żeby umrzeć... Ty masz dla kogo żyć. Masz ukochaną osobę przy boku. Zrób wszystko, żeby jej nie stracić. Zawalcz o siebie, o swoje dobre samopoczucie. Znajdź jakąś grupę wsparcia, skorzystaj z pomocy psychologa. Możliwości jest dużo. Trzeba tylko chcieć i wykazać wolę walki. Ja już nie mam siły, żeby walczyć, ale dla Ciebie jest jeszcze szansa. Jesteś młoda, całe życie przed Tobą. Nie popełniaj moich błędów, bo później już nie ma od tego ucieczki...

Odnośnik do komentarza

A czy ktoś mógłby napisać jak wyglądają takie terapie DDA(raczej indywidualne bo na takie grupowe to chyba bym się jednak nie odważyła),ewentualnie wizyta u psychologa??Chodzi mi o początki,bo boje się tego że nie będę wiedziała co mówić..jak się zachować i przede wszystkim tego że nie bedę panować nad swoimi łzami..
Przeczytałam Wasze historie i aż sama nie wiem co napisać.Zastanawiam sie tylko czy Nasi rodzice zdają sobie sprawę z tego jaką krzywdę Nam kiedyś zrobili,że to oni sa winni tego że nie potrafimy sobie poradzić z dorosłym życiem..

Odnośnik do komentarza

Jak bym czytał o sobie samym , brak konsekwencji w działaniu uporczywa chęć bycia z bliską mi osobą , która ją wyniszcza . Właśnie przez coś takiego rozpadło się to co było najcenniejsze dla mnie , straciłem bliską mi osobę i boję się że już się nie podniosę , że zrobię coś głupiego znowu , już raz próbowałem nie udało mi się zabrakło troszkę odwagi albo nóż był zbyt tępy .

Odnośnik do komentarza

~maverick
Jak bym czytał o sobie samym , brak konsekwencji w działaniu uporczywa chęć bycia z bliską mi osobą , która ją wyniszcza . Właśnie przez coś takiego rozpadło się to co było najcenniejsze dla mnie , straciłem bliską mi osobę i boję się że już się nie podniosę , że zrobię coś głupiego znowu , już raz próbowałem nie udało mi się zabrakło troszkę odwagi albo nóż był zbyt tępy .

bardzo trafnie to określiłeś..mój chłopak wiele razy mi mówił,że niszcze go psychicznie,dwa razy płakał przeze mnie i chyba to było najbardziej wstrząsające(widok jak chłopak płacze i swiadomość że to moja wina) a najgorsze jest to że mam poczucie że robie źle,że go ranię a i tak inaczej nie potrafie się zachować...chciałabym ale coś mnie wewnętrznie blokuje i mam podwójne pretensje do siebie że tak właśnie się stało i nic z tym nie zrobiłam..

Odnośnik do komentarza

eeeh..
.....tragiczne samotne dzieciństwo, ...powiem Ci że jestem wstrząsnięta......tyle zła w jednym domu, w jednej rodzinie,....brak słów....Piszesz ze chciałabyś zrozumieć Siebie być szczęśliwa, kiedyś uda Ci się ale pewnie przy pomocy terapii u psychologa,.Nie zwlekaj dłużej ,dosyć cierpienia w Twoim życiu, pora stanąć na nogi,dla Siebie i chłopaka .I uwierz w Siebie ....dasz radę Pozdrawiam Ciebie serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Myślę nad swoim życiem,zastanawiam się,czy też jestem DDA,wszystko mi pasuje,ale moi rodzice nie pili, jednak ojciec zachowywał się jak alkoholik...ciągłe awantury w domu i bił matkę za każde jej słowo,które mu nie pasowało. Ja z siostrą byłyśmy dla niego niewidzialne,jestem starsza i często stawałam w obronie mamy więc dostawałam po głowie,nikt się nami nie przejmował,nie raz uciekałyśmy przez okno. Dziś mam żal do mamy,że nie milczała, nie zważając na to by nas oszczędzić,mam wrażenie,że miała to gdzieś. Wyszłam za mąż bardzo szybko,żeby uciec z domu,miałam nadzieję,że ten mój mąż będzie dobrym człowiekiem,ale okazało się,że trafiłam z deszczu pod rynnę... nie dość,że pił,to jeszcze mnie bił,nawet gdy byłam w ciąży okładał mnie pięściami,uciekłam do mamy,ale powiedziała,żebym wróciła,bo w domu nie ma dla mnie miejsca i co ludzie powiedzą? Wróciłam... Wychowywałam dzieci i pracowałam na męża pijaka i niestety też były tylko awantury.Chodziłam do pani psycholog,ale powiem jedno,można radzić innym to co psycholog wyuczy się z książek ale,gdy problem dotyka cię bezpośrednio,wszystko na nic!!!
Kazała mi od niego odejść,gdy zapytałam gdzie? Powiedziała,że są ośrodki dla samotnych matek z dziećmi... ciekawe,czy ona na moim miejscu poszła by tułać się z dziećmi,tym bardziej,że miałam pracę na miejscu. Udawało mi się to wszystko ukrywać,cały ten koszmar,minęły lata...Nauczyłam się żyć w tym bagnie,choć cierpiałam katusze w moim sercu,wieczorami płakałam w poduszkę... Miałam nadzieję,że jak chłopcy podrosną,to mnie wesprą i jeszcze będę szczęśliwa i podrośli... Od kilku miesięcy borykam się z uzależnieniem syna od dopalaczy,jest źle...ćpa i jeszcze mnie wyzywa,nie myślałam,że tego doczekam... Wiem jak powinnam z nim postępować,że nie powinnam go chronić,dawać mu jeść gdy przyjdzie, albo nie wpuścić do domu w środku nocy,gdy stoi zmarznięty pod drzwiami... Tak to teorie psychologów, a ja jestem matką i tylko kochająca matka może to zrozumieć.
I umiera wokół nas,
w ciszę zaklęty świat,
I ten sam obcy czas...
Puste dni...
I koszmary w moich snach...
Już nie wierzę w nic,
ani w to,ze ból odejdzie sam...

Odnośnik do komentarza

Również mam zespół DDA i wiele wycierpiałam w życiu. Nie jest prosto pomóc takim osobom jak my... Najprościej mówiąc my musimy sami sobie jakoś poradzić z tymi negatywnymi uczuciami , niską samooceną itd: Psycholodzy nie zawsze są skuteczni ponieważ nie każda z tych osób ma takie doświadczenia życiowe jak my i nie przeszła tego co my ,oni maja wiedzę książkową ipochodzą często ze wspaniałych rodzin i taka osoba nigdy nie będzie na 100% dobrym psychologiem . Uważam ,że dobry psycholog sam coś musi w zyciu przejść , mieć w sobie empatię i przede wszystkim rozumieć co my czujemy . Trzeba po prostu wybrać sprawdzonego psychoterapeutę. Ja sama miałam przykre doświadczenia z psychoterapeutami. Jedną Panią bardziej interesowało ile zarabia mój ojciec jak to co ja czuję ,patrzyła co 5 minut na zegarek, ziewała i wychodziła na rozmowy prywatne, potem nie odliczała mi tych straconych minut a ja płaciłam po 120zł za 50 minut . Szkoda było na to czasu po prostu i pieniędzy. Natomiast na druga trafiłam taką ,że większy miała problem czy ja zawsze chodze na wysokich obcasach i co czuje jak chodze w takich butach- a to ,że mam problemy to moja wina , bo chcę je mieć. Fajnie przechodze dramat w domu kazdego dnia, mam kłopoty ze sobą nic mi nie wychodzi, unikam ludzi bo wszystcy wydają mi się modrzejsi , fajniejsi . Ojciec pije na potęgę od małego dziecka jestem gnębiona, matka jest od ojca uzalezniona i w końcu tez zaczęła pić , ludzie na zewnątrz myślą ,ż ejest to wspaniała rodzina a w domu rozgrywa sie dramat. A jakaś niedoświadczona 20 paroetnia psycholog - pyta mi się co czuje jak chodze w bytach na obcasie jak mam zamknięte oczy... a zespół DDA mam ze swojej winy , bo tak chcę ... Koszmar za co licza sobie te psychoterapetki niedoświadczone... Dziewczyno głowa do góry , Jesteś wspaniałym człowiekiem, wyjątkowym , tacy ludzie jak my mają dużą wrażliwość a w dzisiejszym materialnym świecie zatracają ją prawie wszyscy . Dlatego uwierz Jestes wyjątkowa ,wiem że kiedyś i dla nas zaświeci słoneczko... My musimy sami jakoś nauczyć się żyć z tym balastem przeszłości, słuchać swojego serca . Kiedy trzeba wypłacz sią ile tylko możesz a potem wstań i powiedz sobie ,że zaczyna sie nowy dzień ,że z każdym następnym będzie lepiej bo zaqsługuję na to aby tak było , nie jestem gorsza od innych to nie moja wina ,że takie miłam dzieciństwo. Teraz Jestem dorosła i ja decyduję o tym jak będzie wyglądać moje zycie. Pamiętaj o tym Jestes wyjątkowa, zyczę Ci dużo szczęścia i rozsądnie wybieraj psychoterapeutów, życzę abyś trafiła na takiego co pomoże Ci uwierzyć w siebie abyś żyła swoim zyciem a nie tym co było , tego już nie ma i nie wróci, bo to Ty decydujesz o tym jak będzie...a będzie już tylko lepiej. Uwierz mi...

Odnośnik do komentarza
Gość eXVWbDeYweLKEA

W.A.M. pisze:Czyli oswiecona dyatutkra jest naszym zbawieniem :)Coz, elity (nomenklatury) byly i beda.Pewnie o koncu historii czegos Pan nie zrozumial, mysle. Dawno czytalem, i nie sadze, by zielona demokracja byla systemem spolecznym, ktory umknal Fukuyamie. Tak dla rozrywki, warto przejrzec jego nowa ksiazke.Pan uwaza, ze biznes jak zwykle A przeciez wcale w gospodarce i w systemach spolecznych nie ma statyzmu. Pojawiaja sie nowe technologie, na przyklad, zmieniaja zycie. Pan wie jak wygladaly Slask czy Zaglebie Ruhry w latach 70.tych? I jak sie zmienily, bo ludzi zaczelo byc stac na ochrone srodowiska?Prosze Pana, Malthus prawdopodobnie tak bardzo sie nie mylil przy braku postepu technicznego i braku innowacyjnosci ludziom zaczyna brakowac zywnosci, i latwiej jest zabrac sasiadowi, czy tez wprowadzic kartki. Postep technologiczny (i spoleczny) chroni nas na szczescie przed glodem i chorobami. Prosze popatrzyc na Egipt i kraje Afryki Pln. stagnacja w rozwoju ekonomicznym sprowadza biede, ktora wypycha mlodziez, nie widzaca perspektyw i warunkow do zycia, na ulice.Prosze Pana, napisalem o SKALI roznego rodzaju rozwiazan. Nie wiem w jakim budynku Pan mieszka. Moj ma 10 pieter, 75 mieszkan. Mysli Pan, ze tam mozna zywnosc dla tych 200+ ludzi wyhodowac, na caly rok???? Prosze Pana, ogrodki przydomowe w miastach to widzialem na filmach pokazujacych glod w Korei Pln.Kto Panu kaze kupowa zywnosc czy inne towary w supermarketach? Jesli wielu ludzi zdecyduje sie na sklepy osiedlowe, to bedzie OK. I widze nawet, ze sieci handlowe wykupuja owe sklepy. Zakazac tego? Dofinansowac mum&pap?Pan tak wiele wyrzuca na smietnik? Tak wiele Pan kupuje? Ja i moi znajomi raczej jestesmy ostrozni (co ie jest zbyt dobre dla producentow i ich pracownikow).Mijam polki z truskawkami, nie kupuje. Pewnie gdyby mnie dziecko prosilo, to kupilbym (jesli by nas jeszcze bylo stac).Ale podkreslam jeszcze raz, tania zywnosc jest mozliwa dzieki nowoczesnym metodom produkcji, transportu, przetwarzania i przechowywania. Zas ostatni etap dystrybucji supermarkety czasami przyczyniaja sie do obnizki cen, czasami nie. Ale mam wrazenie, ze jest tam taniej (prawdopodobnie jest wyzysk pracownikow, i dostawcow ale tutajk mozemy glosowac portfelem, a istnieje tez cos takiego jak system prawny i pewne rzeczy powinny byc bezlitosnie egzekwowane tzn. lamanie praw pracowniczych).Mysle, ze wiele rzeczy mozna produkowac lokalnie, uslugi tez mozna realizowac lokalnie. Ale moim punktem bylo co da sie zrobic bez wprowadzenia czy utrzymanoa wysokiej organizacji spoleczenstwa i specjalizacji. Ktore kosztuja. Pan nie za bardzo odpowiedzial, raczej wymienil szczytne hasla i idee. A tak realnie myslal Pan o tych technokratycznych wymaganiach?Co do dlugu i systemu finansowego zgadzam sie z Panem. Banki sa za duze, zeby upasc. System jest poza kontrola, zabawa naszym zyciem, w zasadzie. Ale, bez udzialu w tej grze nie bedzie zielonych subsydiow, niestety. Pan ma swiadomosc tego? Pan laskawie zwroci uwage, jakie instytucje finansowe wspieraja zielona energie. I zarabiaja na subsydiach niezle pieniadze. W USA dofinansowanie kukurydzy (na bioetanol) to minimum 6bln $$$ rocznie. Wielkie banki inwestycyjne tez maja niezle udzialy w tych technologiach Jesli wyjdziemy z petli dlugu, co z tymi inwestycjami? Ale wiekszosc pieniedzy i tak jest gdzie indziej lokowana/relokowana. Prawdziwe pieniadze splywaja na konta klasy politycznej I czesc (czasami nie takie znow ochlapy) trafiaja do konsultantow, grup nacisku, badaczy produkujacych zamowione raporty :). Pracuje w konsultingu (tez), wiec wiem, o czym pisze.Mam nieco inna opinie o paliwach kopalnych, i o feasibility tzw. green energy. Ale to spojrzenie inzyniera, nie speca od SocialEngineering. Pan sie zapyta siebie samego, dlaczego UE nie popycha jedynej czystej technologii nuklearnej thermonuclear fussion. Przy nakladach 50bln-100bln euro i 50% szans na sukces strata to 25-50bln. Zysk energia prawie za darmo i bez CO2 ( :) ) na ile to oszacujemy (roczny rynek energii to 5 trylionow USD) 1000bln*50% = 500bln. Rachunek ryzyka pokazuje Panu, jakie powinny byc decyzje w stosunku do projektu ITER (Pan popatrzy, ile kosztuje nas kryzys finansowy i droga energia).Co do inwestycji w edukacje i badania medyczne mowimy o SKALI, znowu. calego systemu edukacyjnego, badan medycznych, produkcji aparatury medycznej. I tak jestesmy lokalni w stosunku do szpitali w USA :) . Czy Niemiec. Do jakiego stopnia i jak chcialby Pan to zlokalizowac ?Pan podaje przyklad Kuby czy Pan uwaza, ze tam jest tak przyjemnie? To moze powinnismy wrocic gdzies tak do roku 1970 i glebokiego PRL? To chyba porownywalne sytuacje, jesli chodzi o poziom zycia, o wyzywienie, i nie tylko. Koledzy opowiadali o glodnych Wietnamczykach, plynacych do polskich statkow na redzie Hajfongu, w 1986. Sprzedawali wszystko, lacznie z corkami, za jedzenie. Koledzy doktoranci wysylali z Polski rodzinom jedzenie, podstawowe leki, witaminy. A mieli lekarzy, niezly klimat Nie stawiam tezy o anarchii. Stawiam teze o mysleniu zyczeniowym i chciejstwie. O jedynie slusznych ideach, ktore moga byc realizowane za kazda cene, bo grozi nam katastrofa, i tuz za rogiem jest raj.I nie jestem zadnym liberalem oszalalym. Libertynem, moze. Na PoliticalCompass.org mialem wynik (-7,-8). Pan sie tam testowal, dla ciekawosci?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...