Skocz do zawartości
Forum

Myśli samobójcze po odejściu męża


Gość daphny27

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Od pewnego czasu mam problem, z którym sobie nie radzę. Mam 27 lat, jestem DDA. Moje życie do tej pory to jedna, wielka huśtawka emocjonalna. Mam za sobą dwie nieudane próby samobójcze, pobyt w szpitalu psychiatrycznym, wiele terapii i leczenie farmakologiczne. Trzy miesiące temu odszedł ode mnie mąż. Byliśmy razem 8 lat, 5 lat po ślubie. I od tamtego czasu moje życie to jedno, wielkie piekło... Nie potrafię pogodzić się z jego decyzją. Nie umiem sobie bez niego poradzić. Coraz częściej myślę o odebraniu sobie życia. Mąż argumentuje swoją decyzję tym, że to wszystko go przerosło. Moje ciągłe zmiany nastrojów, stany depresyjne, zdrada, której się dopuściłam 1,5 roku temu... Wyprowadził się do znajomych, wspominał, że chce rozwodu i złoży pozew. Starałam się jakoś podnieśc, pracować, zająć się sobą, ale nie potrafię. Nie umiem wytrzymać dnia bez kontaktu z nim. On zresztą też często dzwoni pierwszy, czasami nawet nocuje w naszym mieszkaniu, nie przestaliśmy współżyć... Do tej pory nie złożył też pozwu. Na początku błagałam go, żeby wrócił. Obiecywałam, że sie zmienię. Wytrzymywałam jednak kilka dni, a potem znów telefony do niego i smsy, że nie daję rady, że się zabije. Doszło do tego, że przestał na to reagować. Stwierdził, że nim manipuluję, szantażuję go i on nie wie już czy to prawda, co mówię, czy tylko gram, żeby wrócił. Mówi, że nie zmieni decyzji. Że popełnił błąd żeniąc się ze mną, bo nie wiedział, że moje doświadczenia z dzieciństwa (alkoholizm rodziców, samobójstwo siostry) tak na mnie wpłyną. Że nie chce się już podejmować tej odpowiedzialności. Chce zacząć nowe życie, chce być szczęśliwy. Że już mnie nie kocha.Oliwy do ognia dolewa jego matka, z którą zresztą byłam bardzo związana emocjonalnie i bardzo mnie boli to, jak teraz się zachowuje. Pisze mi, że mam mu dać spokój, pozwolić odejść, że nie ma wpływu na jego decyzję. Wiem, że on się jej żali, pokazuje smsy, które do niego wysyłam. Wczoraj napisała mi, że mam w końcu przestać go gnębić, bo jak ona się w***wi to będzie bardzo źle. Sama odeszła od mojego męża i jego ojca kilka lat temu, założyła nową rodzinę. Mąż miał jej to za złe i długo nie utrzymywali kontaktów. Teraz, kiedy ode mnie odszedł zwraca się do niej, bo może liczyć na pomoc finansową (teściowa jest prawnikiem). Nikt nie stara się mnie zrozumieć, uważają, że jestem jakąś psychopatką. A ja po prostu nie daję już rady... Odcięłam się od przyjaciół, cały czas jestem sama i ogarniaja mnie czarne myśli. Nie potrafię myśleć już o niczym innym, jak tylko o tym, żeby raz na zawsze z tym skończyć. Mąż do ostatniego dnia udawał, że wszystko jest w porządku. Mówił, że mnie kocha, nigdy nie pozwoli odejść, planowaliśmy dziecko na miesiąc przed jego odejściem. Powiedział później, że miał nadzieję, że dziecko uratuje nasz związek... A skoro się nie udało to widocznie tak miało być, że musieliśmy się rozstać. Czuję ogromny żal, że zostawił mnie z tym wszystkim samą. Nigdy nie ukrywałam przed nim swoich problemów. A on teraz mówi, że ma już dość tej odpowiedzialności. Jak mam dalej żyć? Każdy dzień to dla mnie walka, na którą nie mam już siły. Zastanawiam się nad tym, czy nie zgłosić się ponownie do szpitala. Poprzednio byłam tam tylko tydzień na obserwacji. Nie wiem juz co robić. Boję się, że na prawdę przyjdzie moment, w którym znajdę w sobie na tyle odwagi, żeby raz na zawsze z tym wszystkim skończyć...

Odnośnik do komentarza

Daphny, nie radzisz sobie z emocjami bo nikt nie nauczył Ciebie jak sobie z nimi radzić . Twoi rodzice zamiast raju stworzyli Ci piekło na ziemi ,Tobie i Twojej siostrze.Męża widać ta sytacja przerosła, też nie miał dobrych wzorców w rodzinie, nie potrafi Ci pomóc,bo nie wie jak ma to zrobić.
Daphny,nie czekaj już ani dnia dłużej, spakuj torbę i ruszaj do szpitala.Dostaniesz pomoc i wsparcie,z czasem wszystko sobie poukładasz,daj szanse losowi niech zmieni Twoje życie.Pozdrawiam i bardzo mocno przytulam.

Odnośnik do komentarza

Chciałabym wiedzieć, czy jest chociaż szansy na to, że on wróci. Że odszedł, bo nie dawał rady... Że to tylko taka forma ucieczki przed czymś, na co nie ma się wpływu. Tak bardzo chciałabym się zmienić, zmienić swój pogląd na życie, w końcu być szczęśliwa. Tak bardzo wierzę w to, że jego uczucie do mnie jeszcze nie wygasło, tylko siedzi gdzieś głęboko stłumione przez wszystkie krzywdy, które mu wyrządziłam. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Tyle pięknych, wspólnych lat i wspomnień. Nie chcę tego przekreślać, nie potrafię... Kocham go ponad życie, zrobiłabym dla niego wszystko... Czy jest nadzieja, że gdy się zmienię on wróci? Tylko taka myśl daje mi siłę do życia... Tęsknię w każdej sekundzie, w której go nie widzę. Tak bardzo go zraniłam, nieświadomie. A jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Nie wyobrażam sobie siebie bez nas...

Odnośnik do komentarza
Gość anonimowyy

Ja jestem po drugiej stronie...chcę odejść od żony, która zachowywała i nadal zachowuje się tak jak TY... miała 2 próby samobójcze na szczęscie kończyło sie na kilku dniach w szpitalu następnie po obserwacjach wychodziła ze mną do domu... Mnie to wszystko przerosło, za każdym razem szantażuje że się zabije a ja nie mogę już tego słuchać...nie mamy dzieci. Mamy obydwoje 27 lat....nie takiego życia sobie wyobrażałem i nie wytrzymam dłużej tych szantaży i awantur...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...