Skocz do zawartości
Forum

Brak sensu życia i strach przed ludźmi


Gość no_sense

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Nie wiem czy pisanie na forum jest dobrym pomysłem, czy ktoś w ogóle zechce odpisać na to, co tutaj napiszę.... otóż z każdym dniem jest ze mną coraz gorzej. Tak naprawdę nie potrafię dokładnie sprecyzować co mi jest. Stany przygnębienia miewałem już wcześniej, niestety od jakiegoś czasu przygnębienie dopada mnie przynajmniej raz dziennie. Czuję, że obecny stan strasznie mnie męczy wewnętrznie, targają mną skrajne sprzeczności itp. Mam 27 lat i w miarę dobrą pracę. Boje się jednak, że zaraz wszystko zepsuje, ponieważ zaczynam robić wiele rzeczy na "odwal się". Całkowicie straciłem siły witalne. Już wcześniejszego dnia wieczorem przeżywam, że następnego dnia muszę wstać, iść się znowu myć i jechać do pracy...całkowicie straciłem sens życia. Budzę się rano i od razu popadam w depresję, że wszystko to nie ma sensu, że znowu przede mną cały beznadziejny dzień itp. Sam siebie nakręcam, ale nie potrafię inaczej. Dodatkowo dochodzą jeszcze problemy w kontaktach z innymi ludźmi. Nigdy nie byłem osobą szczególnie wylewną, zawsze wydawało mi się, że nie potrzebuję ludzi do bycia szczęśliwym. Tłumaczyłem sobie to wszystko tak chyba ze względu na strach przed odrzuceniem bo w gruncie rzeczy podświadomie wydawało mi się, że jestem gorszy od innych. Nie lubiłem także poznawać nowych ludzi. Jeśli miałem spotkać się z kimś kogo znałem i miała tam być jeszcze osoba, której nie znałem to zawsze czułem przed takim spotkaniem strach. Czasami nawet wykręcałem się od spotkania.
Teraz jest dokładnie tak samo...
W moim życiu nieustannie panuje pustka, przerażająca pustka. Nie wiem co mam robić...cała ta sytuacja zaczyna być nie do zniesienia. Coraz częściej zaczynam myśleć o samobójstwie. Łapię się na tym, że myślę o nim nawet przy zwykłych czynnościach, typu: mycie się rano czy sprzątanie, czy nawet w pracy. To jest jakiś koszmar...
Najgorsze jest to, że mój nastrój potrafi się zmienić w przeciągu godziny nawet ze trzy razy. Często humor potrafi poprawić mi jakaś optymistyczna piosenka w radiu jak jadę rano do pracy, jednak zaraz po niej wszystko potrafi wrócić do stanu depresyjnego. Do tego stopnia jestem dziwny, że czasami słońce świecące rano wyciąga mnie z przygnębienia, a za chwilę znowu przez nie popadam w depresję ponieważ świeci mi ono prosto w oczy...takie właśnie mam problemy.
Mało tego, wracając do samobójstwa to nawet miałem takie chwilę, że wiedziałem co bym ewentualnie mógł zrobić i w którym miejscu. Coraz częściej o tym myślę, ale im więcej myślę tym bardziej się tego boję. Przerasta mnie to wszystko.
Stwierdziłem dziś, że muszę udać się do specjalisty bo sam sobie z tym nie poradzę. Teraz znowu nie wiem do kogo mam iść: do psychiatry czy psychologa?

Odnośnik do komentarza

Witam Pana,
wskazana byłaby wizyta u psychiatry ze względu na nasilone objawy depresyjne oraz podjęcie psychoterapii (psycholog, psychiatra wyspecjalizowany w psychoterapii). Proszę nie zwlekać, antydepresanty zwykle zaczynają działać po ok. 2 tygodniach. Nawiązywania kontaktów i ich podtrzymywania można się nauczyć w trakcie terapii, podobnie można nauczyć się, jak opanować lęk przed odrzuceniem, przed wyobrażaną sobie dezaprobatą innych. Wspólnie z terapeutą może Pan ustalić cele terapii, sprawdzić, co jest możliwe do zrealizowania.
Pozdrawiam
Teresa Ziętak-Kajka

Odnośnik do komentarza

dziękuję Pani za szybką odpowiedź. Postaram się zapisać do poradni, już nawet znalazłem jedną w swoim mieście. Dopada mnie jednak lęk przed "wstydem", na szczęście mam jeszcze świadomość tego, że jeśli sobie szybko nie pomogę wizytą u lekarza będzie ze mną tylko gorzej. Boję się bardzo, ale jednocześnie chcę zacząć normalnie żyć...może się uda. Zawsze te moje "jazdy" tłumaczyłem sobie swoim ciężkim charakterem. Teraz zacząłem zdawać sobie sprawę, że nie charakter jest tutaj winowajcą.

Odnośnik do komentarza

czesc rozmiem cie ja nie wiedziale o psycholgu psychiatrze do 19 rku zycia dowiedzialem sie jak chcialem sie zabic tam naprawde w tym srodowisku sa wspaniali ludzie widac u nich chec niesienia pomocy i nie to ze lekami cie zasypia pewnie bendziesz szukal rozwiazania problemow ic naprawde warto i nie miej wstydu tak naprawde to my jetsesmy normalni z tym ze bardziej przezywamy wlasne prblemy

Odnośnik do komentarza

no właśnie i z tym znalezieniem specjalisty zaczynają się schody...dzwoniłem dziś do poradni to na nfz najbliższy termin na koniec listopada... Do tego czasu to już z 15 razy można strzelić samobója:( na szczęście aż w takim dole jeszcze nie jestem, jeszcze wydaje mi się, że staram się nad tym panować. W tej poradni dostałem namiar na psychiatrę prywatnie...może zaryzykuję

Odnośnik do komentarza

Mam podobne problemy co Ty. Praktycznie zero przyjaciół. A jesli juz sa to tacy ktorzy mnie wykorzystuja lub nie maja do mnie szacunku. coraz czesciej stwierdzam ze nic nie ma sensu i staje sie zupelnie bierna w jakimkolwiek działaniu. probuje sobie pomoc-czytam ksiazki, staram sie zmienic, staram zmienic swoje nastawienie do siebie i do ludzi. wierze ze moze kiedys uda sie osiaganc cel i mam nadziej ze Tobie tez sie uda :) trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza

Ja mam to samo do tego dochodzi tzw śnieg optyczny i uczucie jakby nie było mnie na tym świecie.Ale mam dla Ciebie dobra rade ja dostałem termin w poradni psychiatrycznej dopiero na 5 listopada ale wybrałem sie w to miejsce i złapałem lekarza psychiatre i szybko opowiedziałem swoja historie . Lekarz przyśpieszył mój termin i zaczynam leczenie już od tego poniedziałku ja Tobie tez radze tak zrobić i życze szybkiego powrotu do zdrowia. Powodzenia;)

Odnośnik do komentarza

Hej! Czytam w tej chwili książkę Beaty Pawlikowskiej "W dzungli miłości" (chociaż tytuł kojarzy się z miłością to nie jest tak do końca tylko o tym) Właśnie w tej książce przeczytałam że gdy czujesz że zbliża sie chwila załamania i poczucia pustki to musisz znaleść coś co oderwie Cie od tego myślenia i od tych chwil a mianowicie coś co Cie cieszy, co lubisz, z czego jesteś zadowolony, co przynosi ci radość. I musisz się do tego zmusić. Wiem że to tak łatwo się mówi, ale jeżeli uda ci się choć troche to bedziesz miał z tego satysfakcję. Pozatym polecam Ci to książkę. Ta i inne ksiązki Beaty Pawlikoskiej można powiedzieć że "otworzyły mi oczy" i wiele rzeczy dzięki nim zrozumiałam. Myśle że pomogły mi bardzo, powoli zaczynam się zmieniać. Może Tobie też pomogą. Inne tytuły to "w dzungli samotności" i "W dżungli życia".POzdrawiam.

Odnośnik do komentarza

zobaczę sobie te książki...dzięki. Ale i tak podejrzewam, że bez jakiś środków farmakologicznych się w końcu nie obędzie. Zauważyłem coś u siebie. Jak mam dzień wypełniony "po brzegi" i nie mam czasu na rozmyślanie to jest całkiem nieźle. Gorzej jak mam np. 2 dni wolnego...wtedy najczęściej dopada mnie totalna niechęć do wszystkiego, łącznie z niechęcią do pracy.

Odnośnik do komentarza
Gość woolowinka

Aż dziw bierze że mam niemal tak samo... Są dni względnej radości, uśmiechu na twarzy i aktywności a zaraz po tym przychodzi załamanie. Czasem nawet nie mam siły wstać z łóżka żeby się umyć. Wydaje mi się, że gdyby nie praca to wcale bym nie wychodziła z domu.
Mój chłopak zaczyna się złościć bo jest mocno aktywny towarzysko. Lubi wypady ze znajomymi. Ogólnie kontakt z nowymi ludźmi, a ja nie chcę tego :( Dla mnie poznanie nowej osoby jest tragedią. Nie wiem o czym z nią rozmawiać. Dosłownie każdy temat mi ucieka, pustka w głowie. Mam wrażenie, że nikt mnie nie polubi, że ludzie nie chcą ze mną rozmawiać.
Dzięki temu co tutaj przeczytałam też wybiorę się do lekarza. Spróbuję coś z tym zrobić bo właśnie doszłam do wniosku że to nie ludzie są problemem a ja. Muszę polubić siebie żeby ktokolwiek inny mógł lubić mnie. Proszę odpiszcie jak u Was sprawy się mają.
Ania

Odnośnik do komentarza

Mam żonę, małe dzieci , dobrą pracę, wszystko wydaje się ok Ale niestety są dni, że nic mi się nie chce i okresowo wpadam w histerię. Mam depresje i stany lękowe. Przerażają mnie trudne sytuacje życiowe. Leczę się u psychiatry, biorę leki i powinienem iść na psychoterapię, jednak nie jest to takie proste. Trzeba mieć czas. Poza tym trzeba trafić na specjalistę, który pomoże a nie tylko kasę weźmie. Na NFZ raczej nie ma co liczyć. Wydaje mi się, że przed wizytą u lekarza trzeba dobrze przemyśleć swoje problemy, żeby móc je przedstawić lekarzowi. Dodatkowo dobrze jest zapoznać się z podstawami psychologii z dobrych książek.

Odnośnik do komentarza
Gość lena_listopad

Mam 27 lat, od niedawna znow mieszkam z rodzina co doluje mnie chyba najbardziej a jednoczesnie zmusza do udawania normalnosci, mam prace, mam znajomych, ale nie mam celu. Kiedys cieszylo glupie wyjscie na piwo, randka, wyjazd. Teraz to sa dodatki do ktorych sie zmuszam zeby pokazac ze dalej jestem ta sama wesola osoba co wczesniej. Miewam ataki agresji przeplatane z atakami obojetnoci, albo jestem nadpobudliwa wrecz znerwicowana albo leze w lozku kilka godzin wpatrzona w 1 punkt, zle sypiam, mam zaburzenia odzywiania, wlasciwie to juz nie jadam normalnie - albo nic albo wszystko, czesto oblewaja mnie zimne poty, potrafie byc nienaturalnie pomocna i dobra dla innych zeby za chwile poczuc sie wykorzystana i zrywam wszystkie kontakty, przebywajac z ludzmi mam wrazenie jakbym byla calkiem gdzie indziej, w myslach prowadze swoj wlasny monolog - ktos opowiada mi o swoich planach a ja mysle czy jeszcze pozyc czy sobie darowac... Ktos wczesniej opisal historie ze sloncem, raz cieszy raz doprowadza do szalu, to jak u mnie. Czasem rozmawiajac z kims przez telefon potrafie byc inna osoba na poczatku rozmowy a inna pod koniec. ogolnie to sama siebie przestaje znosic, chcialabym zeby to sie skonczylo

Odnośnik do komentarza

Witajcie,
ja za swojej strony mogę Wam polecić psychoterapię - i to na NFZ. Prawdą jest, że czasem się długo czeka na kolejkę ale wg mnie warto. Ja chodziłam na taką 3 msc - codziennie po 3 godz. Taki czas pracy nad sobą naprawdę pomaga, a specjaliści pracujący w NFZ przeważnie mają wyższe kwalifikacje niż Ci pracujący prywatnie - gdyż takie są obecnie wymagania. Warto o siebie walczyć :) Ja chodziłam do szpitala uniwersyteckiego w Krakowie. Osoby pracujące na czas terapii mogą dostać L4 - wg mnie nie ma się czego wstydzić i jeśli jest taka potrzeba to i tę drogę trzeba wykorzystać.

Odnośnik do komentarza
Gość eeewelina 92

Największym problemem naszej cywilizacji jest brak akceptacji siebie. W mediach, czasopismach pełno jest 'fałszywego piekna' które wprowadza nas w kompleksy. Tracimy czas na wpatrywanie sie w innych, wciaz porównujac się. Nie zyjemy wlasnym zyciem bo z gory zakladamy ze i tak nic dobrego mnie nie spotka wiec wole odejsc i biernie sie przygladac. Otóż nie! Uświadom sobie jedyna podstawową prawde ' to że Bóg pozwolił Ci się obudzić to znaczy że ma dla Ciebie plan'.Te słowa wypowiedział bezdomny który każdego dnia walczy o swój byt, mimo tego ze nic nie ma, to ma az tak wiele pragnienie zycia i nadzieje. To że jesteś na tym świecie, żyjesz to już jest cud.Nie jesteś przypadkiem! Zostales stworzony z Miłości i dla Miłości. Każdy z nas ma w sobie ukrytą perłę która jest gdzieś głęboko ale nasze skupianie się na nasxych slabosciach upadkach nigdy nie pozwoli jej wydobyc. Spróbuj popatrzeć na siebie i zastanow sie o czym zawsze marzyles za czym teskniles co powodowało prawdziwą radość w sercu. Nie trać czasu na wpatrywanie sie w swoje ulomnosci, skup się na tym co potrafisz.Pamiętam że nigdy nie byłam orłem w szkole mialam spore problemy z nauka szczególnie matematyka :) iduzo osob mówiło mi ( nauczyciele, rodzice, ze bedzie ciężko ze mną w przyszłości) skończyłam liceum zdałam mature i zaczelam studia niestety zaoczne bo nie dostalam sie na dzienne.Obwinialam siebie ze jestem slaba zr nic nie potrafie moje rodzeństwo takie wyksztalcone a ja wyrzutek.Studia nie przynosily mi radości, w ogole nie interesowaly mnie sprawy adminisyracyjne, lecz pewnego dnia uswiadomilam sobie ze od zawsze kochalam śpiewać i nie ukrywam potrafilam to robic,modlilam sie aby Bog dał mi możliwośc aby ksztaltowac mój warsztat wokalny.I tak tez sie stalo dostalam sie do nowo powstalej szkoly ktora ksztalci pod wzgledem wokalnym i aktorskim.Jestem ns 2 roku jak rowniez kończęjuz 3 rok administracji.Mam wiele wystepow, warsztatow i wciaz widze jak moj spiew sie ksztaltuje i rozwija.Dlatego chce wam powiedziec abyście nie tracili nadziei i nigdy sie nie poddawali.Tez mam problemy z samoocena ale wciąż wracam do prostej prawdy w oczach Boga jesteśmy najpiękniejsi i mamy wartość. ' Czyz może niewiasta zapomnieć o swym niemowleciu, ta ktora kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomne o tobie.Oto wyrylem cie ns obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną'.Iz49,15-16.Masz wartość! !! Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...