Skocz do zawartości
Forum

Chcę ze sobą skończyć


Gość Emka19911001

Rekomendowane odpowiedzi

Fajna odpowiedz eksperta. Zamiast to usunąć.
Rozwinięcie wątku ;/

Potem kolejny nic nie wnoszący post.
Potem redakcja reaguje, podaniem nr tel syt. Alarmowych.
I na dole lekarz, przepisujący chłopakowi który zgłasza myśli samobójcze sole litu.
1. Radzę usunąć ten wątek zanim ktoś kogoś nakręci.
2. Nie pomoże post specjalisty który nie odpowiada na jasno
zadane pytanie. Zadaje pytania, które pogłębiają
rozmowę.
3. Jak ktoś popełnia samobójstwo, pyta jak ma to zrobić?
4. Jaki jest terapeutyczny atut tego co tu się rodzi?

Odnośnik do komentarza
Gość Alex262772727767

Słoneczko ,posłuchaj mnie teraz bardzo ,powtarzam bardzo uważnie .Jesteś warta ogromnie wiele ,więcej niż może ci się wydawać ,i wiem że to brzmi dziwnie ,szczególnie z ust osoby, która sama ,czegoś bardzo podobnego doświadczyła, obiecałam sobie ,że nigdy nikomu tego nie powiem ,bo każdy sam ,w swoim czasie musi to zrozumieć, być może popełniłam błąd ,ale ... tajemnicą życia jesteś ty , i tylko ty możesz coś zmienić , wiara czyni cuda skarbie , rozmawiaj z ludźmi, nie zamykaj się na świat, nie bój się, wydaje ci się że jesteś sama ,ale nie jesteś i doskonale wiesz o czym mówię ,nie wolno ci odejść ,nie możesz zrobić tego mi i innym ,czy twój tatuś chciałby tego ? On patrzy na Ciebie z góry ,ogromnie cie kocha . Nie znamy się blisko , ale wiem jak bardzo ważna jesteś , błagam nie zostawiaj nas .

Odnośnik do komentarza

Kapucynka
Najłatwiej jest ze sobą skończyć, a może tak na początek należy poszukać pomocy u specjalisty , głupie podejście do życia.

A po co szukać pomocy u specjalisty, męczyć się i marnować czas na coś co i tak jest bezcelowe, skoro łatwiej i prościej jest umrzeć. Mówisz głupie podejscie do zycia? Ale ja nigdy nie mówiłam że jestem mądra...

Odnośnik do komentarza
Gość Anioł stróż

Jeżeli właśnie teraz odczuwasz chęć popełnienia samobójstwa przeczytaj najpierw
ten tekst. Zabierze Ci to pięć minut. Nie mam zamiaru analizować tutaj
szczegółów Twojego złego nastroju. Nie jestem terapeutą, ani psychiatrą -
jestem tylko kimś, kto wie co się czuje, gdy się cierpi.
Mogę przypuszczać, że znalazłeś się tutaj, ponieważ jest Ci źle i zastanawiasz
się nad zakończeniem życia. Gdyby to było możliwe wolałabym być z Tobą w tej
chwili, siedzieć obok Ciebie i móc szczerze porozmawiać. Ale ponieważ to
niemożliwe skorzystajmy z tego, co mamy.
Znałam wielu ludzi, którzy chcieli się zabić, dlatego uważam, że mogę się
domyślać co czujesz w tej chwili. Wiem, że możesz nie mieć ochoty na czytanie
grubej księgi, dlatego będę się streszczała. Ponieważ mamy spędzić razem pięć
minut, chciałabym podzielić się z tobą pięcioma prostymi myślami. Nie będę się
z Tobą sprzeczała, czy masz się zabić, czy nie. Przypuszczam jednak, że skoro o
tym myślisz musisz się czuć kiepsko.
Coż, nadal tutaj jesteś. To bardzo dobrze. Chciałabym Cię prosić, abyś pozostał
ze mna . Oznacza to (mam nadzieję), że jesteś chcociaż w jednej cząstce
niepewny, gdzieś głęboko w środku, czy rzeczywiście chcesz kończyć swoje życie.
Ludzie często czują tę niepewność, nawet w najgłębszej rozpaczy. Ta niepewność
to coś najzupełniej normalnego. Fakt, że w tej minucie wciąż żyjesz oznacza, że
masz ją w sobie. To znaczy, że - mimo pragnienia śmierci - część Ciebie chce
żyć. Trzymajmy się zatem tej części i spędźmy razem jeszcze parę minut.
Zastanówmy się takim stwierdzeniem:

"Samobójstwo nie jest kwestią wyboru, następuje, gdy cierpienie przekracza siły
do walki z nim"

Otóż to. Nie jesteś złym człowiekiem, szaleńcem, czy osobą niepełnowartościową
ponieważ masz nastrój samobójczy. To nawet nie oznacza, że chcesz umrzeć - to
tylko mówi, że Twoje cierpienie jest tak silne, że nie możesz go opanować.
Jeżeli zaczęłabym wieszać Ci na ramionach ciężarki i tak w którymś momencie
musiałbyś upaść.. niezależnie od tego jak bardzo chciałbyś stać dalej. (To
właśnie dlatego bez sensu jest pocieszać Cię teraz słowami "głowa do góry, nie
trać ducha" - oczywiście, że nie traciłbys ducha, gdybyś tylko mógł.)
Nie zgadzaj się, jeżeli ktoś mówi Ci: "Twój problem jest zbyt mały, aby myśleć
o samobójstwie". Są różne rodzaje cierpienia, które mogą prowadzić do
samobójstwa. U każdego człowieka ten sam problem znaczy co innego. To, co jest
do zniesienia dla innego, może być nie do zniesienia dla Ciebie. Punkt
krytyczny, za którym cierpienie staje się nie do zniesienia, zależy od Twojej
siły do zwalczania go. W tym też ludzie różnią się znacznie między sobą.
Kiedy cierpienie przekracza Twoje siły pojawia się myśl o samobójstwie.
Samobójstwo nie jest ani dobre, ani złe, nie jest wadą charakteru, jest
moralnie neutralne. Jest po prostu efektem stanu nierównowagi pomiędzy
cierpieniem, a siłami obrony przed nim.
Możesz pozbyć się myśli o samobójstwie na dwa sposoby: [1] znajdując sposób na
zmniejszenie cierpienia, lub [2] znajdując sposób na zwiększenie
swojej "odporności". Oba są możliwe.
Teraz chciałabym przekazać Ci kilka rzeczy do przemyślenia:
Pierwsze,
o czym powinieneś się dowiedzieć, to to, że ludzie są w stanie sobie z tym
poradzić - nawet ci, którzy czuli się tak źle, jak Ty teraz. Statystycznie
patrząc, jest bardzo duża szansa, że będziesz dalej żył. Wierzę, że ta
informacja doda Ci trochę nadziei. Chciałabym Cię namówić na danie sobie trochę
czasu. Powiedz sobie: "Poczekam 24 godziny, zanim coś zrobię". Albo tydzień.
Pamiętaj, że odczucia i czyny to dwie różne rzeczy - to, że czujesz potrzebę
samounicestwienia wcale nie znaczy, że masz to zrobić w tej chwili. Pozwól, aby
między Twoją decyzją, a realizacją upłynęło trochę czasu. Nawet 24 godziny.
Możesz wliczyć w to 5 minut, które spędziłeś czytając tę stronę. I następne 5
minut, które jeszcze tu spędzisz. Zdaj sobie sprawę z tego, że mimo Twoich

odczuć nic nie robisz w tej chwili, aby je zrealizować. To dla mnie bardzo
zachęcające - mam nadzieję, że także dla Ciebie.
Trzecia sprawa:
ludzie często decydują się na samobójstwo, bo szukają ulgi od cierpienia. Nie
zapominaj, że ulga jest odczuciem. A Ty musisz być żywy, aby móc z niej
skorzystać. Jeżeli będziesz martwy, nie będzie żadnej ulgi.

Sprawa czwarta:
niektórzy ludzie zareagują negatywnie na Twoją decyzję o samobójstwie ponieważ
będą źli, lub przestraszeni. W efekcie mogą pogłębić Twoje cierpienie zamiast
Ci pomóc poprzez bezmyślne słowa. Musisz zrozumieć, że ich złe reakcje to efekt
ich obaw, a nie Twoja wina.
Są jednak także ludzie, którzy mogą być z tobą w tym okropnym czasie, nie będą
Ciebie osądzać, czy kłócić się z Tobą, wysyłać do szpitala, czy próbować na
siłę wywlec szczegóły Twojego złego samopoczucia. Po prostu będą się o Ciebie
troszczyć. Znajdź jednego z nich. Teraz. Wykorzystaj Twoje 24 godziny, lub Twój
tydzień i powiedz komuś co się z tobą dzieje. Nie ma nic złego w prośbie o
pomoc. Zadzwoń do psychologa, ostrożnie wybierz jednego z przyjaciół, czy
księdza, kogoś, kto będzie chciał Ciebie wysłuchać. Nie dokładaj sobie jednak
dodatkowaego brzemienia chcąc poradzić sobie z tym wyłącznie samemu. Nawet samo
opowiedzenie komuś , jak znalazłeś się w tym położeniu wyzwoli mnóstwo energii,
energii potrzebnej Ci do odbudowania równowagi sił w Twojej psychice.
Ostatnia rzecz, którą chcę Ci przekazać: myśli samobójcze powracają. Po tym,
jak odejdą musisz nadal się o siebie troszczyć. Dobrym pomysłem bedzie
psychoterapia

Zobacz, minęło już kilka minut i wciąż tu jesteś. Naprawdę się cieszę.
Jako, że doszliśmy aż tutaj, czas na nagrodę. Uważam, że powinienneś dać sobie
prezent. Tym prezentem będzie siła wewnętrzna. Pamiętasz, na początku strony
wyjaśniałam, że receptą na sukces jest taka siła wewnętrzna, która pozwoli Ci
przezwyciężyć cierpienie. Spróbuj zwiększyć swój opór, aż bedzie go więcej, niż
cierpienia.
Teraz, kiedy ten tekst mogł dać Ci pewną ulgę najlepszym źródłem siły
wewnętrznej będzie inna istota ludzka, z którą możesz porozmawiać. Jeżeli
znajdziesz kogoś, kto bedzie chciał Cię wysłuchać i opowiesz mu o swoich
odczuciach oraz o tym, jak znalazłeś się w tej sytuacji, od razu wzrośnie Twój
opór przeciw cierpieniu.

Odnośnik do komentarza
Gość Zagubionadusza22lata

Cześć. Mam 22 lata i jestem totalnie zagubiona. Na razie jestem za słaba na popełnienie samobójstwa, ale nie wykluczam tego w przyszłości. Mam ogromną depresję i nie wiem co że sobą zrobić. Wszyscy mnie odpychają i nie mogę z nikim szczerze porozmawiać. Zaczęłam chodzić na grupę wsparcia, ale to dla mnie za mało. Najbliżsi poza mamą opuścili mnie, a ostatnia znajoma bez powodu przestała się odzywać. Jestem na studiach, których nie cierpię i nie umiem znaleźć sobie miejsca w obecnym świecie: pełnym zawiści, dwulicowości i egoizmu. Wszyscy już mnie zawiedli i nie wiem czy jest sens dalej żyć.

Odnośnik do komentarza

I te teksty...jakoś to będzie ,głowa do góry itd...boze jakie to żałosne,ludzie wy nie wiecie że człowiek w takiej desperacji ,w takim stanie to nic a nic nie cieszy a wszystko sprawia ból,i texty typu ...są taka manipulacją a to takie zagłuszenie ...ale otwierasz oczy i znowu to samo bez zmian albo i gorzej,nigdy najedzony nie zrozumie głodnego ...skąd wiesz jak Ty byś się zachował w danej sytuacji...zastanawiałam się i wiecie to nie tak żale ktoś chce to zrobić bo jest tchórzem ...nie to nie tak...to tak przerosło człowieka że nie wytrzymał i już....tak szkoda każdego ... Ale to jest to że My nie możemy wejść w głowę tego człowieka...nie wiemy jak sam nie powie...chcę powiedzieć że człowiek walczy do końca naprawdę... Tak myslę

Odnośnik do komentarza

Jakoś się trzymam ale jestem w kompletnym dołku,nie dość że z każdej strony problemy to mój mąż mnie dobija psychicznie,on ma tak wredny charakter a najgorsze jest to mieszanie mnie z błotem,ciągle słyszę że jestem do niczego,że nie błyszczę inteligencją,a najgorsze jest to jego darcie się na mnie,nawet już się nie hamuje i robi to przy innych a mi wtedy jest tak strasznie wstyd:( Z znikąd pomocy...

Odnośnik do komentarza

Nie chę ze sobą skończyć, ale już całe powietrze ze mnie uszło. Czuję się jak brudny  filtr w basenie,  którego już nie ma kto wypłukać, bo ostatnią osobą to robiącą byłam ja sama. Konflikty, pretensje , niekochanie , niewybaczanie, EGO, ego, ego każdego, a ja nigdzie. Nie mam siły na godzenie,  współczucie już  mnie obezwładnia, nie widzę wyjścia, rozwiązań, nie mam siły spać, myśleć, boję się zapomnieć modlić. O co? Boże, wesprzyj, daj siłę opanowania, rozeznanie, żeby wola Twoja była lżejsza dla mnie, błagam. Nie piszę do nilkogo, tylko, żeby zadusić w sobie to poczucie braku wartości, beznadziejności i braku nadziei. Co z moim życiem, nie chcę pogodzić się z porażką,  wokół mnie error, error, error, i mąż i dzieci i śmierć matki i mróz  z siostrą. Jaka droga, jaki kierunek, jakie wyzwolenie. Słyszałam, że czynnośc  pisania już ma moc terapeutyczną, bo określa problem i można się do tego odnieść. Myśli są,  a w chwilę póżniej albo rozpraszają się albo znikają. Jestem w czeluści bez wskazówki gdzie dalej. Chyba nie zasłużyłam sobie na to cierpienie, staram się być przyzwoita, i chciałabym, żeby życie też takie było dla mnie. Widać za dużo chcę i za mało daję. ale więcej nie potrafię. Za dużo chcę, za mało daję.  Czy spokój i wyciszenie to za dużo? Wokół mnie niepokój , pretensje, oczekiwania. Wszystko i wszystkich chcę  zadowolić, mało co mi się udaje. Bliscy nie rozumieją, że ich żale osadzaja się we mnie jak smoła i nie mam już siły oddychać. A ja uznaję rację wszystkich i nie umiem znaleźć rozwiązania i zgody między nimi. Pewnie jutro jak to przeczytam, to uznam to za bezsensowne. Ale może teraz choć na chwilę odetchnę, bo z siebie te emocje wyrzuciłam.
 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...