Skocz do zawartości
Forum

Niemiłe napięcie w związku


Rekomendowane odpowiedzi

Mam jeszcze pytanko. Wielokrotnie podczas dnia bardzo różne sytuacje automatycznie przywołują mi na myśl osobę/nieprzyjemną sytuację i tworzą bardzo nieprzyjemne napięcie (to dzieje się chyba na poziomie emocjonalnym). Dzieje się tak właściwie co chwilkę. Wiem już doskonale, że to tylko myśli, ale mają nade mną przewagę.
Czy warto dodatkowo np. oglądać zdjęcie tej osoby (czy to w ogóle ma związek z tym co było) i oswajać się?

Pytam bo jak spojrzę to niedobrze to odbieram, ale z drugiej strony i tak codziennie niedobrze się czuję przy skojarzeniach. Czy oswojenie się z wizerunkiem "oprawcy" pomaga, czy raczej niepotrzebnie skupia uwagę na nim, co nie pomaga rozwiązywać problemu?
Wiem też, że nie ma sensu stawiać się tym napięciom, ale nie robienie niczego też nie pomaga, a powiedzenie sobie to tylko myśl też boli (może i bardziej niż omijanie tego).

Dziękuję!

Odnośnik do komentarza

Widzę, że nie wyświetlił się cały temat. Miało być "Niemiłe napięcie w związku z myślami o przeszłości". Jest osoba, która się chamsko zachowała w stosunku do mnie kilka razy i narosła we mnie nienawiść, gniew i żądza zemsty do tej osoby. W sumie sam się o to prosił. Wszystko zaszło tak daleko, że wywołało u mnie negatywne reakcje. Z tym, że ja tak naprawdę nie chcę nic mu zrobić i jak się pojawia jakieś skojarzenie z tamtą sytuacją to zaczynam się źle czuć i automatycznie miewam chęć zemszczenia się. To powoduje u mnie konflikt i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Chciałbym nabrać dystansu do sytuacji, ale nie do końca umiem...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Marku napisałeś, że wspomnienia, o tym co się wydarzyło wciąż wracają i nadal wywołują negatywne emocje. Po prostu jeszcze do końca nie przepracowałeś tych uczuć.
Myślę, że możesz spróbować oswajać się z emocjami za pomocą oglądania fotografii. Gdy uczucia się pojawią zaakceptuj je, powiedz sobie: tak czuję złość, gniew, żal, poniżenie, itp. Ale jednocześnie nie rozpamiętuj swojej krzywdy - im bardziej będziesz o niej myślał, tym bardziej Twój oprawca będzie Ci się wydawał gorszym człowiekiem, a tym samym bardziej zasługującym na zemstę.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Pani.
Ostatnio przyznałem się przed sobą, że po prostu nie lubię tej osoby i mam gniew, żal, czasami chęć zemsty itd (ale tylko w myslach) i przyznam, że chyba podświadomie żeby sobie ulżyć próbowałem zmienić na siłę przekonania i nie dopuszczałem tych emocji. Prowadziłem nieświadomie wojnę ze swoimi skojarzeniami, emocjami i wspomnieniami. Z tego co czytałem, to niektórzy tłumaczą, że do wybaczenia jest potrzebna miłość, więc próbowałem polubić na siłę. Jednak ja wolę szczerość. Wcale nie muszę tej osoby kochać ani widywać, prawda? Mechanizm mojego działania był prosty - emocje i mysli wywoływały nieprzyjemne odczucia, więc ja próbując się lepiej poczuć tłumiłem je i z nimi walczyłem, próbując zmieniać. Teraz widzę, że to bez sensu. Przecież mam prawo mieć nieprzyjemne emocje, jeśli ktoś wielokrotnie mnie "deptał", byle by z nimi nie walczyć. Tak mi się wydaje...

Odnośnik do komentarza

Nie, nie. Jego nie widać. Nie ma go od dawna w kraju. Z resztą nigdy nie był moim kolegą. Po co ma mi znowu pyskować, żebym się nie powstrzymał i znów stresował? Kij z nim. Z tą zemstą to totalne nieporozumienie. Już straciłem kiedyś dużo czasu i nerwów na wymyślaniu sposobów na zemstę. Nie polecam.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Marku nie musisz go lubić. Najważniejsze żebyś Ty sam był w zgodzie ze swoimi uczuciami.
Rzeczywiście niektórzy piszą, że do wybaczenia potrzebna jest miłość. Inni specjaliści z tej dziedziny twierdzą, że aby wybaczyć trzeba rozwinąć empatię w stosunku do swojego oprawcy, spróbować wczuć się w jego sytuację i zrozumieć ją.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Już próbowałem się wczuć w jego postępowanie, ale to prowadziło mnie do nie prawdziwych wniosków. Próbowałem go tłumaczyć, a tymczasem jest dla mnie tak na prawdę zwykłym naciągaczem, który nie ma jeszcze szacunku dla tych, których oszuka. Ja to nazywam (coraz śmielej) złodziejstwem - tak po prostu mi pasuje bo sam nigdy się tak nie zachowałem i nie zachowam się. Nie chcę żadnych przekłamań w tej sytuacji, już mam ich dosyć. Jeszcze mnie to boli, ale powoli zaczynam być szczery ze sobą. Robię tak dopiero teraz, ponieważ wcześniej bałem się pogłębiania mojego złego podejścia do niego, ale to tak naprawdę prowadziło mnie do nieprawdziwych wniosków.
Może przyszedł czas na prawdziwą szczerość, tylko bez nadmiernego unoszenia się - bo to też szkodliwe. To właśnie ta granica powoduje u mnie konflikt. Do jakiego momentu mogę sobie pozwolić na szczere podejście i nie bać się swoich myśli, a gdzie zaczyna się pogłębianie negatywnych, szkodliwych wzorców.
Kiedyś na samym początku złościłem się bardzo i byłem ze sobą szczery, ale to tylko pogorszyło moje podejście do niego. Nagromadziło się mnóśtwo złych emocji, budziłem się w nocy i złościłem. Dlatego potem uciekałem od tego wszystkiego i do teraz trochę się boję być do końca szczery. Wiem jedno i to jest ważne - moje podejście nie zależy od niego nawet w najmniejszym stopniu, to ja mam możliwość uwolnienia się, bez jego udziału. To we mnie jest siłą, więc dam radę - wiadomo! Tylko kiedy - nie wiadomo.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...