Skocz do zawartości
Forum

Problem z wybuchami złości i agresji


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich,
Mam na imię Robert, mam 25 lat i chciałbym opisać problem z którym borykam się od niedawna.
Mój problem polega na tym, że jestem bardzo nerwowy a moja złość przejawia się krzykami, odsunięciem się od osób w których towarzystwie przebywam brakiem tolerancji na poglądy innych oraz na kilka innych sposobów o których opowiem w tym temacie.
Na przestrzeni lat jako osoba bardzo towarzyska poznawałem różne osoby, zmieniałem grupy znajomych z którymi przebywam, bądź przebywałem ( ze względu na zmianę miejsca zamieszkania, wybranie innej drogi życiowej, zainteresowania- rozpad grupy, albo przynależność do innych nigdy nie była wywołana kłótniami czy tym podobnymi czynnikami).
Wracając do tematu, mój problem polega głownie na tym, że nie potrafię kontrolować swojej złości.
Będę podawać to na konkretnych, krótkich przykładach i starać się wyjaśnić jakie ku temu ja miałem przyczyny.
Od początku tego roku zmieniłem trochę otoczenie osób w którym przebywałem do tej pory.
Ludzie z którymi spotykam się dosyć często, są bardzo sympatyczni, nadzwyczaj tolerancyjni i spokojni.
Z większością miałem kiedyś kontakt, większość znam od kilku, kilkunastu lat, jednak nie utrzymywałem z nimi takiego kontaktu jak teraz.
Bodźcem do przyłączenia się i przynależności do grupy, jest dziewczyna z którą jeszcze do niedawna byłem. Znaliśmy się wcześniej, coś próbowaliśmy ale nie wyszło- w sumie to moja wina i możliwość wyboru spowodowała, że ja odstawiłem.
Po zimowym wyjeździe w góry poczułem do Niej silny pociąg, zaraz się w sobie zakochaliśmy i tak w krótkim czasie zostaliśmy parą.
Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, nigdy się nie nudziliśmy, a jak się nudziliśmy to też było fajnie.
Liczne wyjazdy i imprezy, było naprawdę świetnie.
Wcześniej byłem z dziewczyną, która nie bardzo akceptowała moich wcześniejszych znajomych, a swoich nie miała za wielu, także czas spędzaliśmy zazwyczaj we dwójkę.
Przez ten krótki okres czasu, imprezowania i wspólnej zabawy „trochę” nabroiłem za co jest mi niezmiernie wstyd, mam wyrzuty sumienia, czuje się z tym bardzo źle, jestem tego świadomy następnego dnia albo zaraz po kilki godzinach ale nie potrafię sobie z tym radzić.
Pierwsza nieprzyjemna sytuacja jaka miała miejsca to sprzeczka z Nią w klubie:
Przyczyna: dosyć głupia i banalna, jednak mnie poruszyła. E. podczas wspólnej zabawy w klubie, powiedziała do mnie, żebym nie tańczył w ten sposób ponieważ zwracam na siebie uwagę i każdy się na mnie dziwnie patrzy- było Jej z tym głupio.
Moje myśli i reakcja: (Wszyscy byliśmy pod wpływem alkoholu i gdy imprezujemy jest tak zawsze).- natychmiast wybuchłem złością, było mi przykro, ponieważ odbierałem to jako że Ona się mnie wstydzi a liczyłem na akceptację mnie takiego jakim jestem. Podchodziła do mnie i starała mnie się spokojnie przeprosić, odchodziłem wrzeszcząc, że nic mnie to nie obchodzi, że jak Ona może. Nie wróciliśmy razem do domu.
Kolejna niemiła sytuacja miała miejsce też w klubie.
Przyczyna: Zajechaliśmy grupką do klubu bardzo późną nocą. Dziewczyną było zimno, były letnio ubrane a kolejka do klubu była długa ale wszyscy chcieli wejść. Tej nocy nie piłem nic.
Stojąc w kolejce z kilkunastoma osobami przed nami w pewnym momencie wszedł przede mnie jakiś człowiek, nie zwracając w ogóle na nas uwagi. Odezwałem się do wszystkich- co on robi jak tak można. Kazali mi machnąć ręką i olać to, czego kompletnie nie mogłem zrozumieć.
Mało tego ten „ktoś” zawołał jeszcze „ekipkę” z którą przybył i wszyscy wprosili się przez nas.
Moje myśli i reakcja: Byłem okropnie zły, nie tolerowałem tego, że ktoś może być tak niekulturalny, zwróciłem się do znajomych z moją opinią na ten temat i liczyłem na poparcie, jednak nie było tak ja bym chciał.
Wszyscy nadal mówili żebym to olał i się nie przejmował bo nikt się nie przejmuje tak jak ja.
To samo spokojnie starała mi się wytłumaczyć E. i w tym momencie wtrąciła się inna znajoma próbując robić to samo. Odpowiadałem jej nie, nie mogę tego zrozumieć jak tak można, po czym powtarzała to w kółko a ja straciłem cierpliwość i na nią nakrzyczałem, bez wyzwisk i obrażania, ale nakrzyczałem. Chciałem dobrze, stanąłem w obronie reszty, a okazało się i czułem się samotny, że oni wszyscy są po stronie tego kogoś a nie mnie.
Następna sytuacja miała miejsce w ten weekend, na biwaku.
Była bardzo późna noc, było naprawdę fajnie, świetnie się bawiliśmy z E. tańczyliśmy, całowaliśmy się i bawiliśmy z całą resztą. Byliśmy wszyscy pod wpływem alkoholu.
Przyczyna: Biwak był nad wodą, o 1 w nocy prosiłem znajomych, żeby poszli ze mną popływać. Nikt nie chciał, poszedłem sam. Wiem, że to idiotyczne i nieodpowiedzialne bo mogło mi się coś stać, mogłem się nawet utopić, jednak zdałem sobie z tego sprawę dopiero następnego dnia.
(Kiedyś zadawałem się z innym towarzystwem, również byliśmy nad rzeką i wszyscy pijani kąpaliśmy się tak późno w nocy, wszystko skończyło się dobrze, nikt nie miał mi tego za złe, stąd teraz też nie wydawało mi się to złe).
Nagle wszyscy zaczęli krzyczeć, żebym wyłaził z wody. Posłuchałem się od razu. Podjechał jeszcze po mnie kolega który nie pił na mieliznę jeepem wsiadłem i wyjechaliśmy na brzeg.
Byłem uśmiechnięty, nie wiedziałem, że czeka mnie tam piekło.
Moje myśli i reakcja: Wszyscy zaczęli na mnie krzyczeć, szarpać, bić po twarzy, że jestem głupi bezmyślny, że się o mnie martwili i jak mogłem im coś takiego zrobić.
Znowu stałem się sam z biedną E. która próbowała mi spokojnie wytłumaczyć co zrobiłem i zrozumieć moje zachowanie. Jej ciągłe powtarzanie tego samego, z czym się nie zgadzałem oraz krzyki bicia i pretensje innych, obudziły we mnie złość. Starałem się bronić przed nimi wszystkimi, krzykami, wydzieraniem się z ich rąk. Krzyczałem także na nic nie winną E. ;(
Obudziłem się następnego dnia, zrozumiałem swój błąd, zrozumiałem, że wszystkich kolejny raz zawiodłem, że zrobiłem im przykrość.
E. nie Odzywała się do mnie cały dzień. Brakowało mi jej bliskości.
Jeszcze raz jedna z koleżanek publicznie ochrzaniła mnie za moje zachowanie i za mój sposób myślenia, oraz to, że jakim prawem ja podnoszę głos na kogoś, Kto próbuje mi coś powiedzieć też krzycząc, ale robi to w dobrych zamiarach.
Bardzo mi było wstyd, chciałem zebrać torbę, uciec do domu jednak namowami, zostałem.
Nie mogłem znieść też tej samotności kolejnego dnia, choć wiedziałem, że to była moja wina, ale każdy już mnie wtedy olewał, nie chciał wybaczyć.
Nie wybaczyła mi też E. pod koniec dnia, podczas spaceru i rozmowy o którą Ją poprosiłem, powiedziała mi, że nie chce ze mną już być, że nie będzie tego tolerować i nie chce już słyszeć, że to ostatni raz.
Odeszła ode mnie a cała reszta odwróciła się do mnie tyłkiem, nie odbierali telefonów, udawali zajętych.
Zebrałem wszystkie myśli do kupy, poczułem się bardzo źle, naprawdę wiem że nawaliłem i że to moja wina. Nigdy tego nie miałem, dołek w jakim jestem doprowadził mnie, 25 letniego faceta do płaczu.
Płaczę też dzisiaj, wychodzę do toalety w pracy, po cichu w biurze (jestem sam).
Jest mi bardzo przykro, że tak zraniłem swoich najbliższych i kobietę którą kocham.
Chciałbym to wszystko naprawić, chciałbym się wyleczyć z tych napadów złości.
Nie odpowiada mi to ale nie potrafię tego kontrolować.
Przy analizie mojego problemu ważną rzeczą może okazać się, że niestety u mnie w domu, krzykiem mój tato rozwiązywał problemy. Do dzisiaj boję się jego krzyku.
Grupa znajomych z którą spotykałem się wcześniej, również często nadużywała przemocy, krzyków i innych do rozwiązywania problemów.
W pracy mój szef również używa wulgaryzmów oraz krzyku do tłumaczenia, bądź rozwiązywania problemów.
Proszę o pomoc , jakieś sugestie, kontakty do grup wsparcia, może Spotykacie się gdzieś razem z podobnymi problemami.
Zdałem sobie sprawę z wagi problemu i chcę coś z tym zrobić. Czuję, że wszystko tracę i chcę temu zapobiec.
Bardzo będę wdzięczny za wyciągnięcie ręki ;(
Już naprawdę nie mam do kogo się z tym zwrócić :(
Jestem z Warszawy, mogę się umówić na spotkanie po godzinach pracy, zadzwonić i porozmawiać telefonicznie na skype, za pomocą komunikatora internetowego itp.
Jeżeli coś byłoby niejasne w treści proszę pisać.
Przepraszam również za wszelkiego rodzaju błędy stylistyczne, graficzne i składniowe.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

lowplayer, witam! Jestes prawdziwym facetem, latwo wybuchasz mysle, ze to jest nawet normalne. Tak, masz racje, ze wszystko sie bierze z dziecinstwa, masz ciagle przed oczami twarz swojego ojca, ktory zawsze krzyczal. nie badz taki jak on! dobrze, ze szukasz rozwiazania, to znaczy, ze chcesz sie zmienic i szukasz siebie. Mysle, ze takim treningiem moze byc proste cwiczenia: przed kazdym napadem zlosci, gniewu oddychaj gleboko, policz do trzech. W sumie, twoje zachowanie nie bylo jakies bezsensowne, zawsze byla jakas przyczyna. Przemysl swoje zachowania i wroc do dziewczyny, bo cie kocha.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Ci za odpowiedź Rusałko.
Naprawdę jest mi przykro, że sprawiłem przykrość bardzo bliskim i wiele dla mnie znaczącym osobom.
Chciałbym potrafić się kontrolować, bo wiem, że jak opanuje tę sztukę, to później tak odpowiednie i asertywne zachowanie będzie przychodzić samo z się.
Pracuję jako samodzielny specjalista-technik.
Na co dzień pracuję pod presją czasu i w stresie.
Staram się nad tym wszystkim panować a całą skomulowaną złą energię oddaję na treningach bijąc w worek.
Treningi pomagają mi o tym wszystkim zapomnieć.
Dzięki nim jestem również pewniejszy siebie a także potrafię panować nad sytuacjami w których jeszcze kilka lat temu do rozwiązania problemu użyłbym siły.
Chciałbym to naprawić, bo wiem, że nie jest to odpowiednie zachowanie.
Wrócić to ja bym chciał, tylko nie wiem czy Ona.
A do kobiety niestety nie przemawiają argumenty słowne.
Ona sama musi tego chcieć...

Odnośnik do komentarza

ja byłam podobna, Byłam typową choleryczką. Wybuchałam w mgnieniu oka i nikt nie był w stanie mnie powstrzymać. :( przez to często miałam problemy, bo ktoś się na na mnie obraził.
Musisz się zastanowić dlaczego taki jesteś. Mnie się wydaje, że robisz i uważasz za słuszne tylko swoje pomyły i swoje argumenty inne są złe. Jest trochę egoistyczny, i zawsze chcesz robić po swojemu. To w pewnych sytuacjach jest fajne ale czasami trzeba pójść na kompromis. Bycie prawdziwym facet nie ma tu nic do rzeczy, żadna dziewczyna czy znajomi nie będą tolerować takiego zachowania. Ok może się raz zdarzyć ale za każdym razem tak nie może być. Zastanów się co powoduje u ciebie taką złość, co sprawia że nie umiesz zapanować nad emocjami. Może to sprawa stresów z pracy które odreagowujesz w ten sposób, może to inne powody sprawiają że w ten sposób pozbywasz się negatywnych emocji. U mnie były to problemy w związku, na studiach,. Jak sobie z nimi poradziłam to słuchaj nerwy same przeszły, stałam się spokojna, nie krzyczę i nie wściekam sie tak łatwo. wiadomo temperament i charakter nadal mam dość trudny, ale przy wcześniejszym to jestem oazą spokoju.
Spróbuj znalść sposób na rozładowanie gniewu, jak czujesz, że tracisz cierpliwość to odejdź przerwij kłótnie, ochłoń i wróć na spokojnie tłumacząc swoje rację. Po za tym staraj się jakoś rozładować, u mnie to była muzyka, słuchawki w uszach muzyka na fula i przechodziło jakoś. Przede wszystkim nie nakręcaj się, nie wmawiaj sobie w złosci że wszyscy są przeciwko tobie, bo tak nie jest to jest najgorsze samo nakręcanie się... nie rób tego. jak zaczną ci nachodzić takie mysli to powiedz sobie : co ja pieprzę! - mnie to pomaga.
U mnie jeszcze pomaga jazda na motocyklu albo samochodem, siadam za kółko, muzyka na maksa i jadę przed siebie póki się nie uspokoję:) Jak coś to pisz, cholerycy muszą się trzymać razem':)

Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem
Nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu
Nigdy więcej nie zatruwaj słów gorycz

Odnośnik do komentarza

Hej,
Wczoraj po dwudniowych przemyśleniach, po pracy wróciłem do domu, zjadłem obiad i pojechałem do Niej.
Nie dzwoniłem, nie zapowiadałem się- zrobiłem to z zaskoczenia.
Gdy zapukałem do Jej drzwi, Otworzyła i Była bardzo pozytywnie Zaskoczona.
Nie mówiłem nic, po prostu pocałowałem Ją i przytuliłem.
Porozmawialiśmy później troszkę nie rozgrzebując bardziej znowu tematu o tym co się stało, tylko problemu mojego zachowania.
Nie przepraszałem, powiedziałem tylko co do Niej czuję i że sobie nie odpuszczę.
Uraz na pewno został, ale postaram się jak najszybciej wszystko nadrobić.
Jeżeli chodzi o moje zachowanie to przez te dwa dni przeczytałem mnóstwo artykułów i zakupiłem książkę która ma mi pomóc w byciu bardziej asertywnym.
Będę wystawiać się na próby w kółko o tym myśleć i mam nadzieję, że to pomoże.
Do wszystkich znajomych czy nieznajomych odzywam się bardzo kulturalnie i z szacunkiem.
Rozmawiam bardzo spokojnie a kiedy zaczyna coś mnie denerwować łapie głęboki oddech i tylko wzdycham.
Myślę, że dam radę nad tym zapanować do takiego stopnia, że wejdzie mi to w krew.
Dziękuję za pomoc! :)

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Lowplayer skuteczną i prostą techniką radzenia sobie z wybuchami gniewu jest technika OOPP, czyli odejdź (z miejsca, w którym czujesz, że za chwile wybuchniesz), oddychaj, pomyśl, powiedz (o swoich uczuciach, najlepiej stosując komunikaty typy JA).
Pamiętaj także, że to Ty kontrolujesz swoją złość a nie ona Ciebie.
Powodzenia i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich Ponownie :)
Dziękuję za okazaną pomoc :)
Myślę, że jest coraz lepiej, ale niestety nadal zdarzają się sytuacje w których nerwy mi puszczają:/ Raczej chodzi tutaj o bezczelność oraz brak kultury ludzi.
Wiem, że świata nie mam co naprawiać, ale nad tym ciężko panować.
Staram się cały czas o tym myśleć, a kiedy robię się zły, staram się oddychać i milczeć.
Dzisiaj próba w środowisku- wyjście z kolegami do klubu.
A tam...
Życzcie mi powodzenia.
Na pewno będę panować nad piciem i niepotrzebnymi nerwami a ludzi bez kultury będę starał się olewać.
Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

mam podobnie najszybciej wybucham złością, gdy widzę brak kultury i chamstwo innych ludzie, kiedyś bawiłam się w nawracanie na "dobrą drogę" troszeczkę egoistycznie, bo jak mi się wydawało, to co ja myślę było najlepsze teraz szczerze mówiąc większość olewam, czasem po prostu udaje się skierować tą złość do wewnątrz (mogę się nawet uśmiechać a w środku mam tak jakby koncert jakiegoś najcięższego heavy metalu) nie do końca jest to dobre, bo się nabawiłam kłopotów ze zdrowiem (fizycznym) ale najważniejsze, że ludzie dookoła tego nie widzą i już tak nie męczą, że jestem jakaś nienormalna, wredna, wściekła itp. możesz zacząć olewać pewne rzeczy (bo jak już Ci napisali świata nie zbawisz) albo będziesz po prostu milczał dla dobra innych aż wszystko się tak skumuluje, że wybuchniesz z jeszcze większą siłą, ja jestem na pograniczu jak na razie ale dążę do odpuszczania sobie rzeczy, które nie będą mnie bezpośrednio dotyczyły

Odnośnik do komentarza
Gość nadinka82

Ja Ciebie rozumiem. Czasem cięzko zachowac spokój i wcale mnie to nie dziwi. W kilku przedstawionych wyzej sytuacjach twoja złosc była uzasadniona np. przed klubem w kolejce. Naprawde trzeba miec stalowe nerwy i cierpliwośc by pozwalac na chamskie zachowanie innych wobec siebie. Nie wiem czy Twoim znajomym pluja w twarz a oni mówia ze deszcz pada?? Ja tez niejednokrotnie odbierana jestem jak choleryczka ale nie ma co dawac wciskac sie w margines - zycie to nie bajka i tacy ludzie tez sa potrzebni. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej :)
Jestem już z coraz lepszym nastrojem :)
W piątek byłem na "wycieczce objazdowej" ze znajomymi po klubach. Piliśmy, śmialiśmy się- po prostu dobrze się bawiliśmy.
Parę osób mnie jak nie zdeptało, to pchnęło barkiem- oczywiście pewnie przypadkowo ale w standardzie bez żadnego spojrzenia, przepraszam, nic.
Nie uniosłem się, złapałem głęboki oddech i olałem frajerów.
Na koniec nawet byłem w "Cafe barze" z którego wcześniej wyprosili mnie za to, że ktoś do mnie bez powodu się stroszył a ja nie wytrzymałem.
Tym razem było bardzo spokojnie a ochroniarze pomimo, że może pamiętali nic nie mówili;].
W sobotę nieszczęsny mecz a później do klubu.
Było setki, a nawet tysiąc ludzi.
Picie, zabawa (strasznie się upiłem- nie pamiętam kiedy tak się upiłem ale do takiego stanu, że normalnie chodziłem i mówiłem, tylko na oczy prawie nie widziałem;])
Ludzie przepychali się włazili pod nogi no tragedia jak zwykle jak dla mnie ale looz- olewka i przeszło.
E. bardzo zadowolona z mojego zachowania bo i się wybawiliśmy i popiliśmy ( no może z tego drugiego mniej zadowolona, ale...;]- zresztą kończę z tym piciem :P).
Wszystko na dobrej drodze.
Dzisiaj trafiła do mnie książka z serii samo-sedno o tytule:
"Asertywność na co dzień"- może coś ciekawego się dowiem :)
Dzięki wszystkim i pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...