Skocz do zawartości
Forum

Niska samoocena, nerwica serca i fobia społeczna


Gość Blomm

Rekomendowane odpowiedzi

Witam
Nie wiem od czego tu zacząć. Może zacznę od tego że mam 18 lat. Od dzieciństwa ze mną było coś nie tak lecz nigdy nie wiedziałam co to jest. Jako dziecko wolałam bawić się sama niż z rówieśnikami, na dwór nie chciałam wychodzić tłumacząc się ze mi sie nie chce. Siedziałam całymi dniami w domu gdy znajomi biegali za oknem. Tak minęło przedszkole, potem podstawówka.
W 1 klasie gimnazjum pojawiły się problemy - podczas wysiłku fizycznego pojawiały się zawroty głowy, kłucie serca, a nawet duszności. W końcu przyjechała do szkoły karetka nie miałam pojęcia co sie ze mną dzieje nie potrafiłam stać o własnych nogach. Lekarz kardiolog do którego chodziłam na kontrole z powodu chorób wrodzonych na podstawie EKG, USG i EKG holter wykrył arytmie która po 2 latach minęła. Lekarz także powiedział, że mam nerwice sercową - nie wyjaśnił objawów, jak leczyć, jak sobie z nią radzić, po prostu nic. Przez okres gimnazjum byłam zwolnienia z ćwiczeń wysiłkowych mimo wszystko nie dało ich się ograniczyć. Skutkowało to zawrotami głowy a czasem także dusznościami. Nauczyciele już zdążyli się przyzwyczaić do mojego wychodzenia z klasy w środku lekcji. Potem poszłam do technikum - lekarz stwierdził że nie ma co dalej męczyć mnie wf. Moje objawy ustały, aż do teraz. Ostatnio coraz częściej zaczyna mi się kręcić w głowie, czasem kłuje mnie w sercu. Mój sen został zaburzony - ciężko mi usnąć przed 24 w nocy budzę sie nawet co 10 minut co skutkuje nawet 20 razy pobudki w ciągu jednej nocy. Od 2 tygodni biorę magnez pobudki nocne zmalały do 2. Mówiłam kardiologowi o tych zmianach powiedział ze za bardzo sie denerwuje mimo wszystko żadnych lęków nie przepisał.
Moim problemem jest także fobia społeczna która trwa już właściwie od podstawówki, kilka miesięcy temu dotarło do mnie co to jest i ze nie chce dłużej z tym żyć. Nie potrafię się dogadać ze znajomymi, gdy proponują mi jakieś wyjście czy pójście na imprezę szukam możliwych wymówek. Boję się cokolwiek odezwać żeby nie wyjść na głupią. Moja mowa ciała również jest bardzo ograniczona. Bardzo często w takich sytuacjach moje bicie serca staje się bardzo szybkie nie panuje nad tym. O występach publicznych czy recytacji wiersza przed kilkoma osobami - nie ma mowy , od razu zapominam całość tekstu, nie jestem w stanie z siebie wydusić słowa a ja zaczynam się cała trząść. Przez to wszystko strasznie ciężko jest mi się do kogoś zbliżyć, o płci przeciwnej nie ma mowy, nawet nie mam pojęcia jak rozmawiać z taka osobą.
Również mam problem z nauką co jak sądzę jest winą powyższych dolegliwości. Strasznie ciężko jest mi się skoncentrować na tym co robię, zwłaszcza na nauce. Dużo czasy murze jej poświęcać a mimo to nie zawsze daje efekt. Bardzo często jest też tak, że nauczę się do połowy a o reszcie nie ma mowy. Jednak gdy już coś potrafię muszę powtarzać to kilka razy na dzień a także przed sprawdzianem bo moja pamięć zamienia sie w czarną dziurę, nie jestem w stanie sobie przypomnieć regułki.
Moja samoocena jest bardzo niska, uważam że nic nie potrafię zrobić i do niczego się nie nadaje. Moje życie ogranicza się do „ minimum z minimum”. Coraz częściej z moich ust wypływają słowa, że chcę umrzeć, że w końcu skończyła by się moja udręka jak by mnie coś potrąciło. Wcale nie myślę o samobójstwie ale takie myśl chodzą mi po głowie. Jestem strasznie nerwowa w jednym momencie jestem spokojna a po chwili wybucham złością czasem muszę walnąć ręką mocniej w blat aby się uspokoić. Cierpliwość do siostry wg nie mam na nią to już wg krzyczę często bez powodu.
Przepraszam, że się tak rozpisałam jednak nie mam się komu wygadać i nie wiem gdzie szukać pomocy. W rodzinie nie mam oparcia - ja mam swój świat, a oni swój. Nie obchodzi ich to co czuje, myślę, jak się czuje i czy czegoś nie potrzebuję. Te słowa potwierdza także moja przyjaciółka z która niestety mam kontakt jedynie przez komunikator internetowy, a wszystko przez moje zaburzenia psychiczne. Rozumie mnie doskonale, wie z czym walczę i jak sama mówi widzi poprawę ale do końca jeszcze daleko.

Odnośnik do komentarza

Ale jest poprawa i to jest najważniejsze. Najlepiej by było gdybyś poszła do psychologa bo rzeczywiście Twoje zachowanie oraz objawy są niepokojące. Mi to wygląda na nerwicę ale nie jestem lekarzem więc nie wiem. Podejrzewam że jak bardzo się męczysz ale spróbuj może jakoś z tym walczyć. Może nie od razu ale pomału, piszesz że masz już jakieś postępy, nie osiadaj na laurach tylko staraj się jeszcze bardziej.

Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem
Nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu
Nigdy więcej nie zatruwaj słów gorycz

Odnośnik do komentarza

Witam,
Rzeczywiście Twoje objawy mogą sugerować zaburzenia nerwicowe. Silny niepokój, uczucie duszności, kołatanie serca, ból w klatce piersiowej, zawroty głowy i lęk, które występują nawet przy najmniejszym stresie to objawy, które mogą świadczyć o nerwicy serca.
Szkoda, że kiedy lekarz zdiagnozował ją u Ciebie nie skierował Cię do psychiatry albo psychologa, gdyż nie leczone zaburzenia nerwicowe mają tendencję do nasilania się. Jeśli chciałabyś się dowiedzieć więcej o tym zaburzeniu, informacje znajdziesz pod poniższym linkiem: Nerwica serca.
Bardzo dobrze, że rozmawiasz, ze swoją przyjaciółką, potrzebujesz dużo wsparcia i możliwości "wygadania się". Piszesz, że chcesz zmian, że już nie możesz żyć z lękiem przed ludźmi i niskim poczuciem własnej wartości. Wybierz się do psychologa. Odpowiednia terapia pomoże Ci w uporaniu się z tym lękiem. Dbaj także o zdrowie fizyczne - postaraj się wysypiać i dobrze się odżywiaj.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ostatnio wiele myślę właśnie nad wizytą u pedagoga natomiast jest to kolejny powód do lęku zważywszy na to że każda forma rozmowy z ludźmi wpływa w jakiś sposób na moje ciało. Raz kończy się na przyspieszonym biciu serca a kolejnym kłucie serca. Mimo wszystko nie daje innym po sobie poznać że coś jest nie tak.
Jak już wcześniej wspominałam na moich rodziców nie można polegać, sądzą że mnie nic nie jest, a choroby sobie wymyślam. Tak naprawdę wiedzą tylko że lekarz kiedyś powiedział, ze to nerwica sercowa, myślą że to już minęło a co lepsze nie maja nawet pojęcia jakie są tego objawy czy z czym to jest związane. Do 18 brakuje mi 2,5 miesiąca muszę już odczekać ten czas i dopiero coś z tym zrobić, nie chce aby moja rodzina wiedziała o tym bo tylko stałby się to dla nich temat do pośmiewiska.

Odnośnik do komentarza
Gość takie nerwice też miałem

i takie objawy, przez panny co latami odmawiały randki ,
to co ona ma to ja też miałem np. widząc całującą się parę,
jak widziałem gościa co maca fajną pannę to wręcz chciało się wymiotować, ból krocza, ból podbrzusza, łzy z oczu, trzęsienie rąk i gazy, tak działały lata odrzuceń przez kobiety , acz nie rozumiem ludzi u których to się bierze znikąd, połowa panien co piszą o sobie per brzydka de facto wyglądają jak modelki, za to spaślakom brak samokrytyki i uważają się za kobiece itd.
do dziś się denerwuję jak czytam np. panny co piszą o sponsoringu, radości seksu z przypadkowymi przystojniakami w wakacje lub Deepie itd.

Odnośnik do komentarza

Witam,
Blomm zdaję sobie z tego sprawę, że każda sytuacja społeczna, rozmowa z ludźmi wzbudza w Tobie lęk. Ale powinnaś mimo wszystko go przełamać i porozmawiać z pedagogiem/psychologiem. Ja radziłabym od razu wybrać się do psychologa. Jeśli boisz się, że psycholog powiadomi rodzinę, bo jesteś niepełnoletnia - nic takiego się nie zdarzy. Psycholog ma obowiązek dochowywania tajemnicy, nawet w przypadku osób niepełnoletnich, jeśli mają takie życzenie.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Blomm, doskonale cię rozumiem co do fobii społecznej i niskiej samooceny.Sama kiedyś miałam fobie społeczną i to jaką 'hardcorową". Teraz się tego wstydzę.
W podstawówce w ogóle do nikogo nie miałam odwagi się odezwać. Jak mnie ktoś o coś zapytał to tylko odpowiadałam "Tak" albo "Nie" albo ruszałam głową. Gdy mi ktoś coś dał to nawet bałam się z siebie wydusić słowa"dziękuje". Wszyscy myśleli że byłam źle wychowana a ja po prostu się bałam słowem odezwać. Uczyłam się dobrze, nie miałam najmniejszych kłopotów i nawet gdy znałam odpowieź do czegoś bałam się odpowiadać że wyjdę na głupią. Gdy były takie dyskusje klasowe i każdy musiał się wypowiedzieć to mi serce tak kołatało że myśłam że zemdleje i modliłam się o to by ten dzwonek zadzwonił by nie doszło do mnie a gdy już musiałam coś powiedzieć to mimo tego dobrze wiedziałam to łatwiej było powiedziec dwa słowa "nie wiem" zanim cokolwiek powiedzieć
Nie miałam dobrego kontaktu ze swoimi rowieśnikami. (Nadal nie mam , wolę troche starszych znajomych bo z nimi wygodniej mi się rozmawia) ale wtedy to była tragedia. Naśmiewali się ze mnie z tego powodu, mówili że niemowa, kradli ode mnie ołówki i długopisy , potem nawet książki i pieniądze z portfela a ja nawet bałam się powiedzieć żeby oddali. Deptali mi po butach, ciągneli za włosy. Nawet niektóre nauczycielki uważały mnie za nienormalną i słyszałam jak rozmawiają między sobą o mnie. Chciałam im wszystkim powiedziec co o nich myślę ale się bałam...nie mogłam.
Nie mogłam już tego słuchać, nie chciałam słuchać że jestem nienormalna, że powinnam iść do psychologa itp...
W gimnazjum jakoś to wszystko przerodziło się w zwykłą nieśmiałość i przez czas ta cała fobia tak jakoś jakim cudem 'wyblakła'. Poznałam fajnych ludzi którym zaufałam, wiedziałam że mnie nie osądzą i przy nich nikogo się nie bałam. Na początku "uczyli' mnie jak się nie wstydzić, prowadzili za rączke na każdą rozmowe. Zawsze gdy trzeba było coś załatwić czy gdzieś zadzwonić kazali mi to robić Wiem że nie mogę być nieśmiała i nie mogę bać się ludzi w zawodzie w którym chcę wykonywać.
Myśle że jak się postarasz że to fobia przejdzie. Nie chcesz jej mieć , prawda? Nie możesz z nią wytrzymać... pewnie patrzysz na innych i zastanawiasz się dlaczego też taka nie możesz być. Powinnaś sobie wbić do głowy że ludzie nie gryzą, nic ci nie zrobią a nawet jeśli coś powiedzą to co z tego? Co z tego? Nie powinnaś się przejmować opinią osób na których Ci nie zależy. Ja właśnie tak zrobiłam i małymi kroczkami doszłam do celu. Nie jestem jakaś tam wyszczekana, ale nie boje się ludzi..jedynie nie odważyłabym się pójść do psychologa ze swoimi problemami ale poza tym jest ok.
A jeśli naprawde myślisz że nie dasz rady sama to może lepiej pójść do tego psychologa. Zawsze to wykwalifikowana osoba i jeśli jej posłuchasz to może pomóc. Tylko też trzeba chcieć. Nie wystarczy pójść,trzeba psychologa słuchać.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...