Skocz do zawartości
Forum

Niechęć do wszystkiego i brak zainteresowań oraz celu


Gość znikąd donikąd

Rekomendowane odpowiedzi

Gość The wanderer

Przeczytalem ten temat jakis czas temu i dodalem do ulubionych. Nie spodziewalem sie, ze odpiszesz. Ja mam cos podobnego co opisales. Dlugo szukalem, dluzej sie zabieralem do szukania... okazuje sie to byc Dystymia. Ciekawa sprawa bo ludzie cierpiacy na ta przypadlosc(?) tak sa przyzwyczajeni do marazmu, ze mysla i iz to normalne i czesc ich samych. Okazuje sie, ze to sie leczy. W niedziele mam spotkanie z doktorkiem.

Odnośnik do komentarza
Gość zaniepokojona matkaa

Moja córka, lat 21 cierpi na to co Ty, i nie wiem już jak jej pomóc. Brak motywacji do działania, zainteresowań, brak kontaktów społecznych (zespół Aspergera zdiagnozowali), siedzi w domu i nic nie robi, ciągle rozmyśla, jest filozoficzna. nawet konta na fb nie ma..Poza tym ciężko jest jej się odnaleźć w świecie jak się siedzi ciągle w domu..

Odnośnik do komentarza
Gość znikąd donikąd

Jakby ktoś był ciekawy.

Jestem po półrocznym leczeniu na całodobowym oddziale. Mam rozpoznanie mieszanych zaburzeń osobowości z cechami m.in. osobowości schizoidalnej i narcystycznej.

Obecnie próbuję znaleźć pracę i powoli wrócić do życia. Zamierzam kontynuować terapię ambulatoryjnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Bogniezyje

Ja nie mam motywacji by iść do pracy czy znaleźć dziewczynę, bo mi dobrze w domu z mamą, która się wszystkim zajmuje, a do popędu płciowego wystarczy mi pornografia.

Ludzie ciężko pracują i mają mało czasu, gdy pojawia się rodzina muszą kilkadziesiąt lat wegetować od pierwszego do pierwszego, nie mówiąc o obowiązkach jakie się wiążą z takim normalnym w oczach społeczeństwa życiem. Trzeba mieć sporo motywacji, dużo pracować, uczyć się i mieć znajomości aby godnie zarabiać, mało komu się udaje. A ile zachodu...

Nikt mi nigdy nie był w stanie logicznie wytłumaczyć dlaczego warto uniezależnić się od rodziców, pójść do pracy i założyć rodzinę. Od dziecka wydawało mi się to nudne i bezsensowne i nawet po 27 latach nic się nie zmieniło, może poza tym, że teraz jestem świadom ile upierdliwych czynników się z tym wiąże.

Rodzice się starzeją i do 40-50 czeka mnie pewno zagłada, ale ja wolę wygodne życie 40 lat, niż gówniane 80.

Odnośnik do komentarza

Zwiazek uczy czlowieka wyrozumialosci,tolerancji,dzieci uczą cierpliwości i pomagają odkryc w nas niesamowite poklady milosci i altruizmu Kazdy zwiazek,relacja z drugim czlowiekiem uczy nas czegos o sobie A zycie powinno chyba polegac właśnie na poznawaniu,odnajdywaniu siebie Tylko poznając siebie,zaprzyjazniajac się z własną duszą, z własnym głębokim "ja" odnajdujemy sens zycia i naszą wartość Siedzac w domu sam niczego o sobie sie nie dowiesz, czytajac jedynie ksiazki lub wiadomosci ze swiata nic tak naprawde o tym swiecie sie nie dowiesz bo nie poczules zycia "na sobie" Tylko własne doswiadczenia mają wartość,reszta to buty innych ludzi Ludzie sa dla nas jedynie lustrem, jesli ich nie lubisz to naprawde nie lubisz siebie A pewnie dlatego,ze jeszcze sam siebie nie znasz Nie podejmując zadnych relacji,zadnych doświadczeń tak naprawde wegetujesz i marnujesz cenny czas Zycie to nie tylko trudy i znoje, to także radosc,milosc,zachwyt i zaskoczenie otaczajacym nas swiatem Trzeba wyjsc ze swojej banki pesymizmu robiac pierwszy krok ku ZYCIU z zamiarem przezycia go wedlug radosnego scenariusza Lęki i strachy zostawić w tej bance na zawsze Zycie jest łaskawe dla tych,ktorzy sie nie boją 

Odnośnik do komentarza
Gość Bogniezyje

Nie przekonuje mnie taka retoryka, ale to i tak najlepsze co usłyszałem, bo zwykle jest tylko obwinianie o lenistwo i mówienie, że każdy musi pracować żeby przeżyć i mało kto jest z tego powodu szczęśliwy.

Człowiek nie ma duszy, jest zlepkiem popędów, poza którymi jest tylko pustka i nuda. Życie jawi mi się jako absurd i bezsensowny trud, najchętniej bym się położył, zasnął i nigdy nie obudził. Nienawidzę społeczeństwa, natalistycznej tyranii hipokryzji bogaczy potrzebujących niewolników i wtórujących im religijnych lobbystów, krzyczących o świętości życia. Bezbolesna eutanazja dla wszystkich i problem z głowy.

Ze mnie już chleba nie będzie, nie jestem też zdolny do strzelanin, ale zakładam że parę osób myślących podobnie kiedyś wyjdzie na ulicę i parę osób powybija z frustracji. Zawsze gdy jest jakaś taka sytuacja, chociaż najczęściej w USA to nigdy nie żałuję ofiar, a bardzo mi żal kata. On musiał doznać wielu okrucieństw, które doprowadziły go do takiego stanu. Społeczeństwo płaci dług ofiarami, tak to widzę. Zawinili wszyscy. Rodzice, nauczyciele, całe środowisko ignorując lub bagatelizując problem. Człowiek to chemia, która tylko jest reakcją na bodźce zewnętrzne. Nie mamy pretensji, że woda zamarza przy 0 stopniach, bo taka jej natura, lecz w innym środowisku (ciśnieniu) tak się nie musi stać. Jeśli ktoś robi coś złego to nie dlatego, że jest złośliwy tylko z powodu genów i środowiska. Paradoks jest taki, że można zmianami bodźców również zmienić w pewnym stopniu siebie, ale do tego też potrzeba predyspozycji na te zmiany! No, w pewnych wypadkach budowa mózgu jest nie do przeskoczenia (gdy rodzi się down lub psychopata). Czasem ledwie guz mózgu może wpłynąć na to, że ktoś staje się mordercą.

Doświadczenie jest ważne, zgadzam się. Nie mam motywacji by go zdobywać (swoją drogą nie sądzę aby partner i rodzina były jedynymi możliwościami), ponieważ nie zależy mi na egzystencji. Jeśli muszę żyć, bo nie mam odwagi na samobójstwo to chcę aby to życie było chociaż wygodne. Dobrze mi w moim pokoju samemu. Nie zawsze, ale zazwyczaj i to najlepsze co mogę dla siebie zrobić. Jakikolwiek argument za życiem wypada blado przy potencjalnym znoju jaki się z nim wiąże, szczególnie w tym kraju, gdzie nie bez powodu współczynnik samobójstw jest jednym z największych na świecie, ponieważ praca oznacza tu najczęściej wegetację (czyli jeśli już wegetuję to po co do tego praca?).

 

Odnośnik do komentarza

Zyjesz jak chcesz Ja Cie nie probuje przekonac To jedynie moje zdanie na temat twojej sytuacji Zgadzam sie,ze Polska to ciezki energetycznie kraj ale sa przeciez inne Kazdy jest kowalem własnego losu Ksztaltuja nas rodzice i spoleczenstwo ale w doroslym zyciu według mnie decyzje powinnismy podejmowac juz zgodnie z naszym własnym zdaniem,swiadomie

Odnośnik do komentarza
Gość Bogniezyje

Jeśli coś nas kształtuje to dalej idziemy według tych schematów, które nam wpoili, więc to nie jest żadne "nasze" zdanie tylko jakieś wariacje, pochodne tego czego się nauczyliśmy. Nie widzę tu miejsca na wolną wolę. Nie zgadzam się, że każdy jest kowalem własnego losu. Powiedz to inwalidom, osobom chorym psychicznie czy dzieciom ze slumsów. Nie musi być skrajny przypadek, bo wygląd zewnętrzny i jak i charakter to coś, co bardzo ciężko zmienić, również jest w jakiś sposób dane, tak samo jak lata indoktrynacji kulturowych wzorców. Z tego bardzo ciężko wyjść. Mało któremu wierzącemu wyjaśnisz, że to bajki, on będzie w łańcuchach wiary do końca życia (chyba, że ją utraci przez traumatyczne przeżycia, ale wtedy nie będzie to też uczciwy ateizm tylko bardziej to co subiektywnie czuje).

Chcę aby ktoś wypowiedział odpowiedni ciąg słów, który przekona mnie i autora, że warto żyć i coś w tym życiu robić. Poza oskarżeniami o brak ambicji, lenistwo i zmanierowanie (co też jest prawdą, ale nie mam problemu z tym faktem, tylko bardziej tonem jakim to jest wypowiadane), poza coachingową gatką o motywacjach czy subiektywnymi opiniami o sensie życia nigdzie nie mogę znaleźć przekonujących argumentów dlaczego warto. Każdy powinien móc decydować o własnym losie, ale w naszej cywilizacji śmierć jest zakazana. Nawet najbardziej nędzne życie jest afirmowane, ale wara od aborcji czy samobójstw.

Podobał mi się film "Ostatnia rodzina", tam ojciec i syn rozumieli o co mi chodzi, z tym że Zdzisław miał talent i mógł spokojnie sobie w domu zarabiać na życie nie zadając się z tą hołotą w świecie zewnętrznym, ja natomiast talentów nie mam i wiem, że nie czeka mnie nic dobrego na rynku pracy.

Odnośnik do komentarza

Tak naprawde wystarczy wyjsc poza wlasne ego Twoje problemy to problemy stworzone przez ego To ono jest uwarunkowane zasadami i wzorcami i musi miec cel,inaczej nie przeżyje Przypomnij sobie siebie z dziecinstwa kiedy ego jeszcze sie kształtowało To co wtedy myślałeś,jak odbierales świat jest mniej skazone pozniejszymi nalecialosciami "systemu" i blizsze twojej prawdziwej natury Nikt Ci nie udzieli nigdy zadnej dobrej odpowiedzi bo kazdy ma wlasna historie, własne ego a wiec tez inne cele Wzorce natomiast,ktore nam nie odpowiadaja a zostały wpojone powinno się zmienic To praca ze soba, nic nie jest podane na tacy Ale mozg mozna zarowno zaprogramowac jak i przeprogramowac na inne tory myslenia Kowalem wlasnego losu jest jedynie osoba świadoma Jesli chodzi o inwalidów umyslowych-oni po prostu nie maja rozbudowanego ego, wzorce z zewnatrz na nich nie dzialaja Dlatego tez spoleczenstwo i tzw "system" mają z tym problem Ich rola wsrod "normalnych" ludzi jest raczej taka,zeby uswiadomic im gdzie tak naprawde lezy nasze czlowieczenstwo Kazdy z nas jest tutaj po coś Nie ma żyć mniej i bardziej waznych

Odnośnik do komentarza
W dniu 12.04.2012 o 02:03, Gość znikąd donikąd napisał:

Nie potrafię określić od kiedy to trwa, w sumie odkąd pamiętam jestem niechętny do podejmowania jakiegokolwiek wysiłku, mam skłonności do zamykania się w domu, unikania ludzi i typowo nihilistycznych myśli. Tylko w sumie z wiekiem zaczęło to nabierać na sile. Dzisiaj mam 23 lata.
Właściwie to prawie od zawsze w domu były jakieś kłótnie, problemy finansowe, trochę problemów z alkoholem i różne cuda, no i rodzice ojca którzy całe życie dołują moją matkę, a ja potem robię za kogoś do kogo zawsze można się wygadać, wszystko poprzedzielane okresami nazwijmy to sielanki . Nie wiem, szczerze nie chcę szukać problemu u innych, mój brat się wychował w tej samej rodzinie i jest wręcz przeciwieństwem mojej osoby. Zresztą czasem myślę, że to całe moje chodzenie po psychiatrach tylko ma na celu znalezienie czegoś co będzie dobrym usprawiedliwieniem na moje nieróbstwo.

Jeśli chodzi o zaczynanie małymi kroczkami, to już tak próbowałem, nawet nieźle wychodziło, to wtedy odwiedziłem też psychiatrów, matka widząc to była wyraźnie zadowolona, ale niestety było coraz trudniej, a kompletnie zabrakło tej satysfakcji. Zresztą, ja nie muszę budzić w sobie poczucia, że jestem dla kogoś ważny, czy potrzebny, bo ja to wiem, tylko co z tego.

mam 24 lata pracuję dorywczo u ojca skończyłem stolarke zawodową mam garaż na strychu chcę urządzić duży pokoj pieniądze odkładam ile się da chociaż po pare groszy a jestem taki nieśmiały że jak z ludziami rozmawiam to się śmieje ja nie chce a tak jest strasznie się obawiam tego psycholog powiedziała mi że to z napięcia jakie mi towarzyszy często się gubię nie myśle co mówie jestem przegrany do końca życia

Odnośnik do komentarza
W dniu 12.04.2012 o 02:03, Gość znikąd donikąd napisał:

Nie potrafię określić od kiedy to trwa, w sumie odkąd pamiętam jestem niechętny do podejmowania jakiegokolwiek wysiłku, mam skłonności do zamykania się w domu, unikania ludzi i typowo nihilistycznych myśli. Tylko w sumie z wiekiem zaczęło to nabierać na sile. Dzisiaj mam 23 lata.
Właściwie to prawie od zawsze w domu były jakieś kłótnie, problemy finansowe, trochę problemów z alkoholem i różne cuda, no i rodzice ojca którzy całe życie dołują moją matkę, a ja potem robię za kogoś do kogo zawsze można się wygadać, wszystko poprzedzielane okresami nazwijmy to sielanki . Nie wiem, szczerze nie chcę szukać problemu u innych, mój brat się wychował w tej samej rodzinie i jest wręcz przeciwieństwem mojej osoby. Zresztą czasem myślę, że to całe moje chodzenie po psychiatrach tylko ma na celu znalezienie czegoś co będzie dobrym usprawiedliwieniem na moje nieróbstwo.

Jeśli chodzi o zaczynanie małymi kroczkami, to już tak próbowałem, nawet nieźle wychodziło, to wtedy odwiedziłem też psychiatrów, matka widząc to była wyraźnie zadowolona, ale niestety było coraz trudniej, a kompletnie zabrakło tej satysfakcji. Zresztą, ja nie muszę budzić w sobie poczucia, że jestem dla kogoś ważny, czy potrzebny, bo ja to wiem, tylko co z tego.

mam 24 lata pracuję dorywczo u ojca skończyłem stolarke zawodową mam garaż na strychu chcę urządzić duży pokoj pieniądze odkładam ile się da chociaż po pare groszy a jestem taki nieśmiały że jak z ludziami rozmawiam to się śmieje ja nie chce a tak jest strasznie się obawiam tego psycholog powiedziała mi że to z napięcia jakie mi towarzyszy często się gubię nie myśle co mówie jestem przegrany do końca życia

Odnośnik do komentarza
W dniu 19.02.2020 o 20:14, Gość znikąd donikąd napisał:

Jakby ktoś był ciekawy.

Jestem po półrocznym leczeniu na całodobowym oddziale. Mam rozpoznanie mieszanych zaburzeń osobowości z cechami m.in. osobowości schizoidalnej i narcystycznej.

Obecnie próbuję znaleźć pracę i powoli wrócić do życia. Zamierzam kontynuować terapię ambulatoryjnie.

Cześć i jak u Ciebie?

Leczono Cię jakimiś lekami? poprawiło się? zaczynam też mieć problem z motywacją, taki kolosalny

Odnośnik do komentarza
W dniu 19.02.2020 o 20:14, Gość znikąd donikąd napisał:

Jakby ktoś był ciekawy.

Jestem po półrocznym leczeniu na całodobowym oddziale. Mam rozpoznanie mieszanych zaburzeń osobowości z cechami m.in. osobowości schizoidalnej i narcystycznej.

Obecnie próbuję znaleźć pracę i powoli wrócić do życia. Zamierzam kontynuować terapię ambulatoryjnie.

 

W dniu 28.01.2021 o 07:19, Gość Payback napisał:

nie mam zainteresowań, zawodowo wiem ze chciałabym być lepsza is ie staram z dnia na dzień,ale w domu to nie znoszę być,tych obowiązków tak nie lubię. Mam już dość tego, przyszłości nie widzę

 

Odnośnik do komentarza
Gość Znikąd Donikad
W dniu 19.02.2020 o 20:14, Gość znikąd donikąd napisał:

Jakby ktoś był ciekawy.

Jestem po półrocznym leczeniu na całodobowym oddziale. Mam rozpoznanie mwać terapię ambulatoryjnie.ieszanych zaburzeń osobowości z cechami m.in. osobowości schizoidalnej i narcystycznej.

Obecnie próbuję znaleźć pracę i powoli wrócić do życia. Zamierzam kontynuo

 

W dniu 28.01.2021 o 07:19, Gość Payback napisał:

Znikąd Donikąd jak sie teraz czujesz i jak funkcjonujesz?

 

Odnośnik do komentarza
Gość znikąd donikąd

U mnie ciężko. Pod pewnymi względami lepiej, innymi gorzej. Z jedne strony np. trochę lepiej radzę sobie w kontaktach z innymi, z drugiej dorobiłem się tendencji autoagresywnych. Leki biorę cały czas, obecnie maksymalną dawkę jednego z SSRI. Psychiatra rozważa zmianę leku. Cały czas tez chodzę na terapię. Pracowałem przez jakiś czas, ale nie długo, obecnie znowu nie pracuję, staram się udzielać w wolontariatach. chęci do czegokolwiek cały czas u mnie mocno leżą, ale zmuszanie się przychodzi mi trochę łatwiej, większość rzeczy, które staram się robić nie przynosi mi niestety zadowolenia i satysfakcji. Nadal nie udało mi się poznać żadnych znajomych, mimo wielu prób.

Odnośnik do komentarza
Gość Czarnoka
W dniu 19.02.2020 o 20:14, Gość znikąd donikąd napisał:

 

 

W dniu 28.01.2021 o 07:19, Gość Payback napisał:

Znikąd Donikąd jak sie teraz czujesz i jak funkcjonujesz?

To podziwiam. Wkładasz ciężką pracę. Jedną znajomą już masz, myślę że znajdziesz kogoś na tym wolontariacie z kim być moze znajdziesz wspólny język, co?

Odnośnik do komentarza
Gość znikąd donikąd

Nie wiem, słabo widzę poznanie kogoś w wolontariacie, przynajmniej do momentu, w którym pandemia mocno ogranicza jego działalność. Udzielam się w ten sposób już prawie rok czasu. Powiedzmy, że cały czas szukam okazji do poznania kogoś, nie tylko tam, ale niestety mam wrażenie, że w tej sferze idzie mi najgorzej, mimo tego, że właśnie na niej najbardziej mi zależy. Chciałbym znaleźć z kimś wspólny język.

Jaką mam znajomą?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...