Skocz do zawartości
Forum

Przechowywanie numeru telefonu po zakończeniu relacji.


Gość Jbl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
Może ktoś z Was, spotkał z takim przypadkiem i może to jakoś racjonalnie wytłumaczyć.
Mając dzisiaj 38 wiosen na karku, byłem prawie 3 lata w związku z partnerką 40+, która wykazywała w 75% charakterystyczne dla DDA cechy tzw. osoby współuzależnionej. Nie mniej jednak od samego początku znajomości, wielokrotnie byłem zapewniany o tym, że ta przypadłość nie stanowi dla Niej problemu w dorosłym życiu. Ale z biegiem czasu, po dobrym 1,5 roku trwania relacji, te Jej zapewnienia stawały się zaprzeczeniem w odniesieniu do znanych ogólnie mechanizmów postępowania takich osób.
Widząc ten niepokojący stan rzeczy, kilkukrotnie w różnych odstępach czasu delikatnie sugerowałem pójście nawet we dwoje na konsultację ze specjalistą od problematyki DDA... jednak bez pozytywnego rezultatu, skwitowanego raz ripostą, byśmy poszli na terapię dla par. W moim mniemaniu było to podszyte niejako toksyczną manipulacją, bym w myśl niemalże książkowych wymagań osob z DDA, bezwarunkowo zaakceptował takie zachowania partnerki.
Finalnie widząc w zachowaniu partnerki wręcz standardowe przerzucenie winy na mnie, które w Jej mniemaniu były powodem zakończenia relacji, jak choćby nawet wyrażenie własnego zdania w nic nie znaczącym dla relacji temacie było odbierane jako krytyka i etc., padła propozycja przejścia z relacji związkowej na przyjacielską. W odpowiedzi wyraziłem swoją dezaprobatę, mówiąc wprost, że nie widzę ze swojej strony możliwości przejścia z marszu z jednej stopy relacji na drugą. Uzasadniając to niewłaściwym podejściem do tego zagadnienia od dłuższego czasu, kiedy to relacja chyliła się ku upadkowi, gdyż układ FVB jest pomyłką w tym przypadku.
Kiedy już "kurtyna opadła", to ze swojej strony nie zabiegałem w żaden sposób o reaktywację relacji i skoro partnerka uznała ją za zakończoną, to z bólem przystałem na takie warunki.
I po kilku miesiącach dowiedziałem się pocztą pantoflową od znajomych mi osób, że była partnerka dalej przechowuje u siebie w telefonie mój numer kontaktowy.
Sugerując się tutaj klasyką tematu zerwania, ze wszelkie kontakty należy zerwać i tym samym pokasować, tak ta kwestia wydaje mi się nieco komiczna.

Jak mi wiadomo, to zdarzają się przypadki chęci powrotu osoby decydującej o zerwaniu do pierwotnej relacji, nie mniej jednak moim zdaniem przyznanie się do błędu i jakkolwiek zwykłe powiedzenie "przepraszam" jest raczej awykonalne dla osoby spod bandery DDA.
Co Wy o tym sądzicie i możecie na bazie własnych obserwacji powiedzieć?

Odnośnik do komentarza

Javiolla
Na bazie własnych obserwacji... guzik by mnie obchodziło czy ma mój nr czy nie. Rozstaliśmy się i tyle i żyłabym własnym życiem, a Ty masz jej nr w telefonie?

Nie mam, bo nawet nie zamierzałem robić sobie przerwy a potem wracać i prosić się o powrót do związku, skoro finalnie miałem pewność, że w przeważającym stopniu winnym rozstania nie jestem.
Kiedyś tak zrobiłem walcząc o małżeństwo, co finalnie okazało się porażką i zapłaciłem za to wysoką cenę.

Odnośnik do komentarza

Wiesz kontakty na Fb czy instagramie, obserwowanie co sie u kogo dzieje- moze byc męczące dla tego, który jeszcze obserwuje. Ale posiadanie nr telefonu w żaden sposób niczemu chyba nie zagraza o ile z niego nie robi sie użytku. Wręcz np za parę miesięcy czy lat, któres z Was moze potrzebowac kontaktu do lekarza, fachowca, profesora o którym wiemy, ze był w gronie znajomych bylego wspólpartnera- i co to juz nie wypada zadzwonić i zapytac?

Odnośnik do komentarza

Kikunia55 bardziej chodziło mi o swego rodzaju nachodzenie pod kątem powrotu i etc. ze strony takich osób spod bandery DDA. O socialmedia jestem spokojny, bo poza ograniczonym dla znajomych profilem na fb nic innego nie mam i nie potrzebuję.
I własnie w kwestii takowych powrotów, swego rodzaju "stalkingu" i etc. byłbym ciekaw Waszych doświadczeń w tej materii, mimo jasno postawionych granic "zakazu" kontaktu.

Odnośnik do komentarza

Ona ma prawo zatrzymać Twój nr tel. bez względu na motywy. Nie możesz jej tego zabronić. Jeśli obawiasz się stalkingu to możesz zmienić nr tel. Jednak nie wiem czy nie popadasz w jakąś obsesję. DDA nie musi być niebezpieczne. Ja tez jestem DDA, ale nie nękałabym nikogo.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Javiolla w tym cały ambaras, że nie o posiadanie numeru kontaktowego się rozbiega temat, co chodzi mi o zagadnienie dotyczące chęci powrotu, które jak wiadomo czasami występuje po zerwaniu relacji. I jej odniesienie do przypadłości DDA w tym wypadku.
Aspekt psychologiczny, nie technologiczny ;)

Charakterystyka DDA jak wiadomo dzieli się na dwie grupy: mających problem z bliskością i i szukających tzw bezwarunkowej miłości. Ich części składowe możemy tutaj pominąć :). Jestem daleki do szufladkowania tych dwóch skrajności osobno, bo równie dobrze tak trzeba by było "stygmatyzować" każdego innego człowieka bez generalizacji na płeć.
W myśl jednego z artykułów o DDA

miałam pacjentkę która z jednej strony szukała partnera idealnego, przez cały czas tęskniła do czegoś, czego nie umiała sprecyzować, a kiedy miała szansę na udany związek robiła wszystko, żeby się jednak nie udało.

Z jednej strony ideał partnera, z drugiej pokutuje teoria mówiąca o tym, że kobieta doszukuje się w partnerze cech swojego biologicznego ojca... tutaj problem komplikuje nieco potoczny wzór ojca alkoholika. I w tym wszystkim rzeczony udany związek jest niejako po środku tych skrajności od ojca po ideał partnera.

I teraz, raczej nie jest regułą, że wszyscy współuzależnieni muszą przejść terapię, choć w dzisiejszych czasach jest niemalże nagonka i fetysz na terapię z dorabianiem ideologii choroby z błahego tematu włącznie. Są raczej osoby, które z całym szacunkiem z tą ułomnością potrafią sobie radzić i próbować funkcjonować w miarę normalnie. A co za tym idzie przyznać się nawet przed samym sobą do błędu i jakoś to naprawić, nawet po upływie jakiegoś tam okresu czasu.

Ciekawi mnie to w przypadku osób DDA, czy taka osoba potrafi przełamać w sobie tą barierę i mimo lęku przed bliskością otworzy się na partnera w normalnym, zdrowym związku, skoro jakkolwiek czuje się w tej relacji bezpieczna. I analogicznie ma się rzecz z tą drugą skrajnością bezwarunkowej miłości.
I suma summarum jak to wszystko wygląda w konfrontacji z ew. chęcią powrotu?

Bo bądźmy realistami, wrzucanie wszystkiego z tej tematyki do worka pt toksyczność, jest dla mnie w gruncie rzeczy absurdem, choćby z racji tego, że przeważająca grupa toksycznych osób nie zamierza w ogóle poddać się terapii, mając tego świadomość, że są nie halo.

Odnośnik do komentarza

luukas
słuchaj ale o co tak naprawdę chodzi ?

Luukas... czytanie ze zrozumieniem, zwlaszcza ostatni post.
Jak ta oklepana teoria problematyki DDA ma się do rzeczywistości? Bo na tyle, na ile znam tematykę toksyka, to dzisiejsza jego wykładnia serwowana w mediach jest dla mnie pustym bełkotem, gdyz wiele istotnych kwestii jest przemilczanych.
A nie jestem za tym, by te obie przypadłości ze sobą łączyć.
Tak też w przypadku DDA nieoficjalnie przestrzega się innych, by unikali wchodzenia w relacje z nimi. Nie uważasz że to jest absurd? Wiesz dlaczego dzisiaj dąży się dzisiaj do tego, by dawny podzial dd-erek sprowadzić do ogólnego pojęcia dysfunkcji? Kiedyś nie było dysleksji, dysortografii i nikt jakoś z tego problemu nie robił. A co się w tym temacie dzieje dzisiaj?
Może jednak warto jest wyjść poza te utarte odgórnie schematy i zacząć mówić otwarcie, jak to jest faktycznie na codzień w relacjach międzyludzkich i związkowych, gdy jedna strona jest DDA?

Pozwolisz że kwestię osobistą, która tutaj służy za przykład do dyskusji zostawię dla siebie.

Odnośnik do komentarza

"Luukas... czytanie ze zrozumieniem, zwlaszcza ostatni post. "

słuchaj nie siedzę tutaj dla mojego "widzimisię", ani po to abyś obrażał moje zdolności czytania ze zrozumieniem. Zapewniam Cie daleko Ci jeszcze choćby do połowy mojego poziomu, a to jest właśnie potwierdzeniem : "Pozwolisz że kwestię osobistą, która tutaj służy za przykład do dyskusji zostawię dla siebie."

Motasz się plączesz, szukasz usprawiedliwienia oraz odpowiedzi w książkach na pytania "co jeśli" ponieważ weszła ci pod skórą i tam siedzi głęboko.
"Tak też w przypadku DDA nieoficjalnie przestrzega się innych, by unikali wchodzenia w relacje z nimi. Nie uważasz że to jest absurd?" Nie uważam bo jesteś przykładem tego jak mocno zachwiała twoje poczucie własnej wartości oraz zdolność zdrowego osądzenia sytuacji gdyż zastanawiasz się czy w razie czego do niej nie wrócić.

kolejne sprawy, te wszystkie definicje DDA itd w polsce to tylko pusty slogan, wypłynęły na powierzchnię zaledwie kilka lat temu, a to i tak z powodu, że program nauczania musi zawierać elementy zagranicznych uczelni w naszym pięknym kraju uzdolnionych psychologów z powołania którzy nie rozumieją niczego z tego co się uczą.

"Może jednak warto jest wyjść poza te utarte odgórnie schematy i zacząć mówić otwarcie, jak to jest faktycznie na codzień w relacjach międzyludzkich i związkowych, gdy jedna strona jest DDA?"

DDa to tylko jedna z kropelek w czarze goryczy, jest wiele innych równie ważnych problemów. Jak np świadomość na temat lęków oraz konfliktów wewnętrznych z których większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, a to one nimi sterują. Tak jak Tobą teraz.

O wiele lepiej wygląda już zagraniczna literatura na tematy które Cie interesują, oni przebadali te tematy przed ponad 30 laty i teraz mają co zaoferować oraz skupiają się na właściwych rzeczach.

Odnośnik do komentarza

Osoby DDA czy też DDD to po prostu osoby z bardzo ciężkimi przeżyciami osobistymi, traumami, z ktorymi bardzo trudno sobie poradzić nawet będąc już dorosłym człowiekiem I owszem, tacy ludzie to bardzo wymagający partnerzy w związkach Jesli ktoś sam nie ogarnął własnych emocji i lęków nie będzie w stanie stworzyć związku z taką osobą Przestań więc już analizować definicje, teorie i wciaz dywagowac Tu chodzi o ludzkie cierpienie Jeśli nie chcesz utrzymywać z nią kontaktu to nie utrzymuj i tyle A że ma twój numer to co z tego wynika? Właściwie nic Wychodzi na to, że to Ty masz problem teraz ze sobą samym Skup się na przyczynie i rozwiąż to po doroslemu zamiast przenosić uwagę i winę na otoczenie

Odnośnik do komentarza

luukas
Zapewniam Cie daleko Ci jeszcze choćby do połowy mojego poziomu

Obawiam się ze mógłbyś się zdziwić jak wiele jeszcze nie wiesz i masz bardzo ogólne pojęcie o wielu zagadnieniach.
luukas
Nie uważam bo jesteś przykładem tego jak mocno zachwiała twoje poczucie własnej wartości oraz zdolność zdrowego osądzenia sytuacji gdyż zastanawiasz się czy w razie czego do niej nie wrócić.

Co do zachwiania mojego poczucia wartości i zdrowego osądu sytuacji, przyznałbym Ci rację 6-7 lat temu, kiedy to byłem ofiarą sakramentalnego małżeńskiego toksycznego trojkata, przy którym trójkąt dramatyczny Karpmana to pikuś. I tam temat DDA też musiałem poznać na potrzeby toksycznych zależności. I przechodzac przez dlugi okres czasu terapię, bo z wiedzą w tej materii u psychologów bywa różnie, sporo przepracowałem z fachowcami siedzącymi mocno w temacie, do których dojścia dla zwykłych ludzi "z ulicy" są mocno ograniczone.
Dzisiaj w tym względzie mylisz się bardziej myślisz, a dlaczego, to o tym za chwilę.
I jak wyżej, nie zamierzam wracać, co juz wspominałem wyżej od pocztkowego posta, bo w myśl wypowiedzi Wilczki, przypadłość DDA ma wiele cech wspolnych do tematu toksyka. A serwowac sobie powtórki z rozrywki nie mam zamiaru, skoro nawet eks partnerka nie zamierza poddać się terapii, a ja mam bez słowa zaakceptowac taki stan rzeczy i być workiem treningowym dla jej psychiki.
luukas
szukasz usprawiedliwienia oraz odpowiedzi w książkach na pytania "co jeśli"...
O wiele lepiej wygląda już zagraniczna literatura na tematy które Cie interesują, oni przebadali te tematy przed ponad 30 laty i teraz mają co zaoferować oraz skupiają się na właściwych rzeczach.

To że polska literatura w tej psychologicznej materii nie dorasta do pięt zagranicznej, to nie musisz mnie przekonywać. Doskonale o tym wiem i ona u mnie dzisiaj za podpałkę do kominka robi. Tak jak dobrze wiem o tym, że fachowcy w swoich wypowiedziach w szeroko rozumianych mediach, na wiele istotnych tematow nabierają wody w usta...

Wiesz dlaczego Wisłocka nie mogła wydać swojej ksiązki za komuny? Jesli myślisz, że na innych płaszczyznach coś się w tym temacie zmieniło dzisiaj... współczuję...
"Nie po to wciskamy ludziom ciemnotę, by inwestować w oświatę... " od pokoleń. Motto strajku ZNP z tego roku tak ku gwoli ścisłości, a coś tu o studentach wspomniałeś. Dopisek do cytatu to uzasadnia.

Pomyśl nad tym, ile jeszcze nie wiesz, a wydaje Ci się, że wiesz i brylujesz na wysokim poziomie tutaj. Więcej pokory kolego, to Ci dobrze zrobi...

Odnośnik do komentarza

~Wilczka
Osoby DDA czy też DDD to po prostu osoby z bardzo ciężkimi przeżyciami osobistymi, traumami, z ktorymi bardzo trudno sobie poradzić nawet będąc już dorosłym człowiekiem I owszem, tacy ludzie to bardzo wymagający partnerzy w związkach Jesli ktoś sam nie ogarnął własnych emocji i lęków nie będzie w stanie stworzyć związku z taką osobą

Zgadza się i z pominięciem kwestii terapii prosta odpowiedź.
quote="~Wilczka"]"Jesli ktoś sam nie ogarnął własnych emocji i lęków nie będzie w stanie stworzyć związku z taką osobą"[/quote]
"Nie ma ludzi niezbadanych, są zle zdiagnozowani."
O ile normalna osoba potrafi sobie z tym poradzić tak z reguły DDA wymaga terapii.
Z tym czy ciężko sobie z takimi problemami poradzić... nieco bym polemizował.

Po sieci krazy podcast "okołoświateczne pytania niewygodne" omawiajacy rodzinną problematykę DDA. I na tym przykladzie o dziwo mozna wyjść z tego zaklętego kręgu... jeśli chce się samemu i z pomocą partnera coś z tym zrobić.

Odnośnik do komentarza

Niezależnie od przebytej traumy każdy z nas jest w stanie się z tego wyleczyć Każdy z nas ma w sobie siłę do tego aby walczyć o siebie Potrzebna jest jedynie świadomość Świadomość tego co nas gnebi od lat i świadomość działania naszego ego, które ma skłonność do odkładania niewygodnych faktów, spychania i wypierania trudnych dla nas zdarzeń Ewolucja nas tak uwarunkowala, żeby skupiać się na przetrwaniu zamiast roztrzasaniu własnego życia na części pierwsze To, że szkodzi to na dłuższą metę nam i innym wokół to już mniej ważne Tak więc człowiek świadomy, nie działający automatycznie, zdolny do refleksji jest sobie w stanie pomóc Czasem samodzielnie, czasem z pomocą psychologa lub terapeuty (byleby nie działał schematycznie i był faktycznie profesjonalistą w swoim fachu) Jednak póki człowiek boi się konfrontacji z własnymi "demonami" i spycha to w podświadomośc sytuacja staje się coraz trudniejsza Taka osoba jest jak zranione zwierzę i jeśli jest w związku to niestety relacje bardzo się komplikuja Myślę, że swoją była partnerkę próbujesz zbytnio analizować i stawiasz przeróżne tezy posilkujac się informacjami z mediów Ludzka psychika to temat na wiele książek tych napisanych i tych, które jeszcze zostaną wydane bo coraz to nowsze badania są prowadzone lub upubliczniane Poza tym każdy z nas jest inny, przychodzi na ten świat z unikalną kombinacja genów i ma unikalne środowisko, w którym się wychowuje (wśród ludzi, którzy też są przecież unikalni...) Lepiej nie uogolniac i nie osadzac Ty z kolei od słów w tytule postu o przechowywaniu numeru przeszedłes do tematow jak powyżej Odnoszę wrazenie, że Ciebie coś faktycznie gnebi skoro tak to drązysz i to dość agresywnie

Odnośnik do komentarza

Kurcze, Tobie nie chodzi o jakiś głupi nr telefonu. Uczepiłeś się tego DDA jak rzep psiego ogona. Czegoś sie obawiasz, ale czy to nie są bezpodstawne obawy? Chyba sobie wkręciłeś jakiś chory film.
Zauważ, ze nawet gdyby wykasowała Twój nr, a miałaby obsesje na Twoim punkcie to zdobyłaby go z powrotem lub przyjechałaby osobiście pod Twój dom.
Odnoszę wrażenie, że ten tytuł i rzekomy główny wątek telefonu jest przykrywką do czegoś.
Po prostu zacznij żyć swoim życiem i daruj sobie to wynajdywanie problemów. Po prostu żyj chłopie!

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

~Jbl
luukas
Zapewniam Cie daleko Ci jeszcze choćby do połowy mojego poziomu

Obawiam się ze mógłbyś się zdziwić jak wiele jeszcze nie wiesz i masz bardzo ogólne pojęcie o wielu zagadnieniach.
luukas
Nie uważam bo jesteś przykładem tego jak mocno zachwiała twoje poczucie własnej wartości oraz zdolność zdrowego osądzenia sytuacji gdyż zastanawiasz się czy w razie czego do niej nie wrócić.

Co do zachwiania mojego poczucia wartości i zdrowego osądu sytuacji, przyznałbym Ci rację 6-7 lat temu, kiedy to byłem ofiarą sakramentalnego małżeńskiego toksycznego trojkata, przy którym trójkąt dramatyczny Karpmana to pikuś. I tam temat DDA też musiałem poznać na potrzeby toksycznych zależności. I przechodzac przez dlugi okres czasu terapię, bo z wiedzą w tej materii u psychologów bywa różnie, sporo przepracowałem z fachowcami siedzącymi mocno w temacie, do których dojścia dla zwykłych ludzi "z ulicy" są mocno ograniczone.
Dzisiaj w tym względzie mylisz się bardziej myślisz, a dlaczego, to o tym za chwilę.
I jak wyżej, nie zamierzam wracać, co juz wspominałem wyżej od pocztkowego posta, bo w myśl wypowiedzi Wilczki, przypadłość DDA ma wiele cech wspolnych do tematu toksyka. A serwowac sobie powtórki z rozrywki nie mam zamiaru, skoro nawet eks partnerka nie zamierza poddać się terapii, a ja mam bez słowa zaakceptowac taki stan rzeczy i być workiem treningowym dla jej psychiki.
luukas
szukasz usprawiedliwienia oraz odpowiedzi w książkach na pytania "co jeśli"...
O wiele lepiej wygląda już zagraniczna literatura na tematy które Cie interesują, oni przebadali te tematy przed ponad 30 laty i teraz mają co zaoferować oraz skupiają się na właściwych rzeczach.

To że polska literatura w tej psychologicznej materii nie dorasta do pięt zagranicznej, to nie musisz mnie przekonywać. Doskonale o tym wiem i ona u mnie dzisiaj za podpałkę do kominka robi. Tak jak dobrze wiem o tym, że fachowcy w swoich wypowiedziach w szeroko rozumianych mediach, na wiele istotnych tematow nabierają wody w usta...

Wiesz dlaczego Wisłocka nie mogła wydać swojej ksiązki za komuny? Jesli myślisz, że na innych płaszczyznach coś się w tym temacie zmieniło dzisiaj... współczuję...
"Nie po to wciskamy ludziom ciemnotę, by inwestować w oświatę... " od pokoleń. Motto strajku ZNP z tego roku tak ku gwoli ścisłości, a coś tu o studentach wspomniałeś. Dopisek do cytatu to uzasadnia.

Pomyśl nad tym, ile jeszcze nie wiesz, a wydaje Ci się, że wiesz i brylujesz na wysokim poziomie tutaj. Więcej pokory kolego, to Ci dobrze zrobi...

ehhh...ja mówiłem o zdolności czytania ze zrozumieniem której się tak doczepiłeś...

Odnośnik do komentarza

Wilczka Chapeau bas, bo napisałaś konkretnie i nie o analizę eks mi tu chodzi, a o mechanizmy tym rządzące w konfrontacji osób DDA z normalnymi osobami, które tej specyficznej przypadłości mogą nie rozumieć.
Sporo osób to forum podczytuje i dla wielu osób nie będących w temacie, takie wątki mogą być skarbnicą wiedzy w tej dziedzinie :)
Dzięki.

TakaJakaś7
Kolejny egoista który chce pracować nad innymi. Dziewczynie daj spokój, niech pracuje sama nad sobą, Ty Jej nie jesteś do tego potrzebny. Jak chcesz zmieniać świat to zacznij od siebie.

Ty tak poważnie???
Skoro jak piszę w poście wyżej o byciu ofiarą toksyka, a co za tym idzie zarówno przerobiłem ten temat jak i mam pojęcie o mechanizmach i zależnościach występujących w takich "zaburzeniach osobowości" i cyt.
Widząc ten niepokojący stan rzeczy, kilkukrotnie w różnych odstępach czasu delikatnie sugerowałem pójście nawet we dwoje na konsultację ze specjalistą od problematyki DDA...

z całym szacunkiem, ale uważam że zdrowo przeginasz mówiąc o takim partnerze, który w dużej mierze wie co w trawie piszczy i w taki sposób z pomocą fachowców chce pomóc partnerce - egoista.
Pomóc, bo nie przypominam sobie, że mówię tutaj gdziekolwiek o zmuszaniu i etc., a wręcz przeciwnie więc nie wiem skąd takie wnioski u Ciebie się wzięły.
Relację kat- ofiara doświadczyłem dobitnie na sobie jak wynika z treści powyższego postu. Czytaj uważniej zamiast dorabiać tak absurdalną ideologię, nie mającą odniesienia do opisanej tu rzeczywistości.

andy1312 Zdecydowanie człowiekiem, który nie tylko z autopsji nienawidzi przedmiotowego tratowania ludzi, a zwłaszcza kobiet... patrz post wyżej, bo podobnie jak TakaJakaś chyba nie czytasz dokładnie.

lukass czytam Cię od dawna na tym forum i jakoś mnie nie dziwi, jak czasem zdrowo dostajesz po uszach od kobiet na tym forum... bez odbioru.

onkaY
chyba łudzisz się nadzieją, że ona cokolwiek zrozumie, przyjdzie przeprosi i od tej pory będzie jak w niebie. Nie będzie, bo jeśli jesteś tak zaznajomiony z problematyka osób z DDA, to dobrze wiesz, że na stare lata nikt już się nie zmieni.
Jestem prawie pewna, że za jakiś czas pani będzie szukała kontaktu pod byle pretekstem, bo nie oszukujmy się; wiek już dojrzały, a chętnych panów wokół coraz mniej.

Przepraszanie i etc. ... tu z całym szacunkiem jakoś ciężko mi jest sobie to wyobrazić w przypadku osób, które wg charakterystyki tej przypadłości mają spory problem z wyrażaniem emocji, aczkolwiek może mając bezpieczną przystań u boku normalnego partnera zdobędą się na odwagę to przełamać? Może, może... uzasadniać raczej nie trzeba ;)
A co za tym idzie nie ma dla mnie jakichkolwiek szans na "wejście po raz drugi do tej samej rzeki" zwanej powrotem.
Może to się wydać dziwne, ale w myśl reguł rządzących prawidłową vel zdrową relacją, czyli czymś takim jak partnerstwo, pomoc, wsparcie, oparcie oraz mając osobiste doświadczenia w tym temacie - miałem nadzieję, że partnerka zechce z tego skorzystać, bo i takie "przebłyski świadomości" Jej się objawiały. Nadaremnie :)
The end & game over!
Objawy (współ)uzależnienia nie są mi obce, a i tu jak zaiste dobrze wywnioskowałaś, moja stanowcza decyzja o rozstaniu bez możliwości dalszych układów "fvb" była tego potwierdzeniem; nieszczęśliwy z tego wszystkiego byłem... poniekąd na końcu :)

P.S. Z całym szacunkiem powinnaś się ubiegać u moderacji o tytuł specjalistki na tym forum ;)

Odnośnik do komentarza

TakaJakaś7
Hola, pora chyba się przebudzić. Partnerka o której tak zaciekle piszesz nie jest już z Tobą więc dyskusja bez sensu. Ona ma własne życie więc Twoja ingerencja w Jej sprawy jest zbyteczna.
Tak swoją drogą to ja też mam za sobą toksyczną relację, tyle że ja ją już dawno zamknęłam.

To chyba jednak jakaś zadra w Tobie siedzi skoro z taką lekkością stawiasz takie zarzuty ;) Krytykę innych pod tym kątem zacznij od siebie.
Temat partnerki nie jest dla mnie tematem przewodnim tego wątku, a problematyka DDA. Nie mam zamiaru ingerować w jej życie, skoro tem temat jest dla mnie zamknięty.
Napisałem w odpowiedzi do postu Wilczki, że jestem zdania iż takie wątki i takie tematy mogą się komuś jeszcze przydać w życiu. Spojrzenie na swój problem z innej perspektywy na bazie przypadków Innych ludzi, też ma swoje dobre strony.
A to moim zdaniem z tego względu, że dzisiaj dąży się do likwidacji podziału dd-erek i sprowadzenia ich do wspólnego mianownika tzw osób dysfunkcyjnych. A co za tym idzie, to tylko patrzeć jak zacznie się Ich określać mianem toksycznych ludzi. Czy słusznie? Raczej wątpię.
Bo choć charakterystyka DDA jest miejscami bardzo podobna do mechanizmów toksyka, tak w tym pierwszym przypadku terapia potrafi pomóc z tego wyjść. Zaś w przypadku toksyka - jak zapewne Ci wiadomo - takie osoby cechuje uzurpowanie sobie prawa na bycie chorym na cokolwiek i bezgraniczna awersja do tematu terapii - przyp. "Moje dwie głowy".
Nie popieram tego typu generalizacji i wrzucania wszystkich przypadłości do jednego worka pt. toksyczność, a wszystko to prawdopodobnie w tym kierunku zmierza.
I z całym szacunkiem, Ty może i zamknęłas swoją toksyczną relację, czego jednak jak doskonale wiadomo, nie można powiedzieć o drugiej stronie. Bo w myśl powiedzenia, że "to oddziaływanie nigdy nie zniknie", tak oni lubią wracać i przypominać się w najmniej oczekiwanym momencie.
Nie spotkałem sie jeszcze w swojej potoksycznej "karierze" z przypadkiem, który byłby zaprzeczeniem tej reguły.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...