Skocz do zawartości
Forum

Mam raka, bo moja sytuacja życiowa zrujnowała mój organizm.


Gość BógJestZły

Rekomendowane odpowiedzi

Gość BógJestZły

Podsumowanie moich osiągnięć doprowadziło mnie do nerwicy a następnie do nowotworu żołądka. Jeszcze nie miałem badań, ale mam wszystkie objawy, więc wiem, że umieram, jestem tego pewien. Oto podsumowanie moich osiągnięć:
Przez dwa lata pracując na czterobrygadówce, męcząc się za bardzo słabe pieniądze i nie mogąc spać i mieszkając z rodzicami, żeby odłożyć na mieszkanie i nie wrąbać się w kredyty oszczędzilem 30 tysięcy złotych. Mieszkania w miejscowości, gdzie chciałem je zakupić podrożały przez ten czas o 70-100 tysięcy. Czyli jestem na minusie 40-70 tysięcy. Fakt ten doprowadził mnie do silnej nerwicy i wyniszczenia organizmu. W pracy usiłowałem się uczyć języków, żebg zmienić pracę spędzałem przez te dwa lata po kilka godzin dziennie, żeby znaleźć pracę w Niemczech, bo mieszkam przy granicy. Nie zrobiłem prawie żadnego postępu, chciałem się zapisać na kurs dofinansowany, ale nie mogę, bo czterobrygadowka mi to uniemożliwia. Teraz to już nie ma znaczenia, ponieważ i tak umieram, ale chce zwrócić uwagę jak zabawnie działa ten system. Banki zrobią wszystko, żebyście nie przeżyli bez kredytu u nich. Tak ma kręcić się ten system.

Odnośnik do komentarza

Długo się nie odzywałeś ;)
Ja odnoszę wrażenie, że chciałbyś mieć raka, aby się zakończył Twój ciężki żywot. Strasznie mi Cie żal. Wiesz, ze sam sobie zapracowałeś na taki stan? Nerwicą, pesymizmem i wywoływaniem wilka z lasu.

Poza tym objawy o niczym nie świadczą. Ja niedawno miałam objawy wrzodów dwunastnicy, a zrobiłam wszystkie możliwe badania i nie mam ani wrzodów, ani nawet refluksu. Tak więc weź chłopie nie wmawiaj sobie. Czy coś mi wypada napisać w tej sytuacji? Hmmm ...może pogody ducha i zdrowia życzę :)

Nie będę dawała rad, bo i tak do Ciebie nie trafiają. Szkoda strzępić sobie palców na klawiaturze.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Raka nie bedę komentować, ale odniosę się do twojego podsumowania życiowego.
Powiem tak ...chytry traci dwa razy.
Chciałaś pominąć system, ale system pokonał ciebie.
Za wszelką cenę nie chciałeś dać zarobić bankom i pokazać im faka, ale się nie udało. Zaplaciles za to zdrowiem, a nawet szykujesz się już na tamten świat. Myślę, że nie bylo warto. Gdybyś wziął kredyt i kupił mieszkanie, to przynajmniej mieszkał byś już u siebie ,był zdrowy a inflacja nie zeżarla by twoich oszczędności.
Jeszcze nie jest za poźno. Masz na wkład, resztę skredytuj i nie czekaj, aż będzie jeszcze drożej. No ale ty nie słuchasz rad, jak już zauważyła Wiola.
Twoja sprawa co zrobisz, tylko potem nie narzekaj.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Javiolla, co ja mam poradzić? Nigdy się tak nie czułem dopóki nie poszedłem do tej pracy na czterobrygadówce to wszystko było dobrze, jak tam trafiłem to zacząłem mieć problemy ze snem i inne dziwne objawy. To nie jest tak, że nie szukam pracy, bo już próbowałem ją zmienić, ale wszędzie mnie odrzucają na rozmowach, bo nie jestem typem pewnego siebie, wyluzowanego ekstrawertyka i denerwuje się i zacinam, a tylko pewnych siebie, nawet mniej inteligentnych ekstrawertyków chcą zatrudniać gdziekolwiek. Kiedyś potrafiłem wyjść na środek i mówić to ludzie byli pod wrażeniem mojej elokwencji, dykcji itd. Nie wiem co się stało. Teraz nie potrafię sklecić zdania. Nie potrafię dojść ze sobą do ładu przez te nocki i niedosypianie. Zaczęło mi siadać zdrowie. Też myślałem teraz, że mam wrzody dwunastnicy, bo mam rodzinnie, ale objawy wskazują na coś innego. Jest to zapewne rak. Najgorsze jest uczucie, że zwymiotujesz przy ludziach. Wszystko nasila mi się w stresujących sytuacjach. Moment przełomowy i traumatyczny był dla mnie, gdy po roku sprawdziłem ceny mieszkań na jakimś portalu i jak zobaczyłem je po roku to pierwszy raz w życiu straciłem przytomność i ocucila mnie koleżanka z pracy. Po prostu w jednej chwili, gdy wszedłem i zobaczyłem te kwoty za tak gófniane metraże to mój umysł przeżył traumę. Chodziłem potem z czymś takim jakby coś miało mi eksplodować w środku z takiej frustracji i bezsilności, że gdzieś tam kasty urzędnicze, sitwy, rząd, politycy siedzą i mnóstwo kasy spływa im do kieszeni strumieniem za nic, a ja jestem więźniem jakiegoś zakładu. Na każdym parku miejskim, każdej fontannie, ławeczce piorą pieniądze samorzady. Wysokie stanowiska urzędnicze, wojskowe, spółki skarbu państwa i ich zarząd to wszystko poobsadzane przez ludzi, którzy totalnie nic nie robią tylko strumieniem im spływa do kieszeni hajs z podatków frajerów. I jeszcze się dowiedziałem wczoraj, że za sprzedaż pewnych akcji, które posiadam będę musiał oddać skarbówce tyle kasy, że praktycznie nic na tym nie zyskam i załamałem się już dokumentnie. Cholerne nieroby są utrzymywane i pasą się na niewolniczym zapieprzu garstki pracujących. Nie jestem w stanie już tak funkcjonować. Coś się musi zmienić.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

@notak
Ale wysłuchaj mojego stanowiska. Ten system jest podły, nie uważasz? Żeruje na nieszczęściu ludzi. Jest wszystko celowo tak zrobione, żeby człowiek całe życie miał gówno i był zmuszony być niewolnikiem. Przy tym sprzedają ci to wszystko w takiej obrzydliwie cukierkowej formie i reklamują to tak, jakbyś to ty był beneficjentem i wygranym, same slogany "dbamy o twój komfort, twoja satysfakcja jest dla nas najważniejsza", a w rzeczywistosci to psychopatyczne rekiny skubią płotkę. Ta sztucznizna tylko pogłębia moje złe samopoczucie jak widzę te reklamy. I czy uważasz, że to jest coś zlego, że buntuję się przeciw temu systemowi? Że nie chce być niewolnikiem? Bo w odróżnieniu od innych niewolników jestem świadomy tego kim jestem ja i oni. To są podłączeni pod kroplówkę jeńcy systemu, którzy mają tylko przetrwać i móc pracować. Mają całe życie poświęcić dla kogoś kto dostarcza tanie paliwo do kroplówki. Ale to jest życie zmarnowane. Muszę się z tego wyszarpać. Tylko, że kiedy ktoś próbuje zrobić to co ja i wyszarpać się z tego to nagle napotyka przeszkody od rekinów, psychopatów, które pilnują, żebyś został na swoim miejscu. Skarbówka, banki, deweloperzy, spece od prania mózgu pilnują tego.

Odnośnik do komentarza

~BógJestZły
Javiolla, co ja mam poradzić?

Ja Ci kiedyś pisałam, ale nie dotarło. Powtórzę bardzo zwięźle: zmień nastawienie do życia. Nie ma innej recepty...ale widzę, że obrałeś inny kierunek i zmieniasz nastawienie na jeszcze bardziej negatywne. Skoro chcesz zachorować na raka, to prędzej czy później to się stanie. Współczuję...

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

System jest jaki jest i my wszyscy, tez w nim funkcjonujemy. Twój problem polega na tym, że jestes zbuntowany i nie chcesz się przystosować .
Ta niezgoda na systemem ,a nawet Boga ,doprowadziła Cię do miejsca w którym jestes.
Nie zgadzam się z twoimi poglądami, bo choć wiadomo, że sprawiedliwości nie ma to jednak każdy rozumie że świat kręci się tak, jak się kręci i tylko od nas zalezy jakim trybikiem jestesmy w tej machinie.
Twoja skrajnie anarchistyczna postawa prowadzi do nikąd.
Zamęczysz się i niczego nie osiagniesz. Ale taka widocznie twoja karma.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Ktoś mimo wszystko się z tego systemu wyłamuje. Co jest anarchistycznego w tej postawie? Niewolnika, który chce wydostać się spod jarzma Pana, który go męczy nazywasz anarchistą, a jego postępowanie anarchią? Bo tym właśnie są tacy jak ja. Niewolnikami meczonymi, zniewolonymi przemocą, bo system działa tak, że ja jestem zmuszony oddawać swoje pieniądze tym co nic nie robią i państwowym sitwom, które pyrkają w stołki. Gdybym tego nie robił to zostałyby mi one przemocą odebrane. Predzej to jest anarchią. Powiedz mi, czy jeśli uprawiasz plony na swojej ziemii i przyjdzie złodziej ci je ukraść to ty jesteś anarchistą? I powiem ci szczerze, że jeszcze nic bym do tego nie miał, gdyby te biurwy i okupujące stołki sitwy coś robiły na tych swoich stanowiskach, żeby nasz kraj się wzmacniał. Ale oni nie robią nic, do niczego się nie nadają. Są zakładane jakieś spółki, które tylko piorą pieniądze, a zarząd nic nie robi, wydaje tylko trzy tweety na rok. Jak ta spółka od elektrowni jądrowej. To ma być uczciwe, a ja jestem anarchistą? To jest bezproduktywne marnotrawstwo zasobów i ludzie ci siedzą tam tylko po to, żeby rozpasać swoje brzuchy. Jakby wszyscy to zaakceptowali to wygladalibyśmy jak Rosja, gdzie łapówki, korupcja i pranie pieniędzy na jakichś słupkach to jest na porządku dziennym. W krajach skandynawskich jest takie coś społecznie stygmatyzowane i w efekcie nie dzieje się tak często. Ludzie mają się na baczności. U nas jest hulaj duszo piekła nie ma. Gdybym miał zaakceptować ten system i przwstac być anarchistą to musiałbym zacząć kraść pieniadze. Bo tym to jest. Niczym innym jak ordynarną kradzieżą.

Odnośnik do komentarza

Najsmutniejsze jest to, ze uwazasz, ze wszyscy kradną i, ze kiedys bolałes nad tym, ze taki slaby jestes i to nie Ty umiesz krasc.

Wg Ciebie u nas jest strasznie, ale chyba jednak powinienes sie cieszyc, ze nie żyjesz w Rosji, bo jak twierdzisz tam jest jeszcze gorzej. A kto Ci broni wyemigrowac do Niemiec czy do tej ukochanej Szwecji? Nie umiesz w Polsce sie nauczyc niemieckiego to moze na miejscu będziesz harowal i mimochodem sie przuczysz?

A z tym mieszkaniem to Ty na pewno masz dobrze rozeznany rynek? Wiesz okreslenie np 45 m kw mieszkanie w W .nie jest równoznaczne z drugim okresleniem 45 m kw mieszkanie w W.
Na cenę mieszkania tyle samo metrowego wpływają jeszcze inne czynniki.
-budownictwo (stare, nowe)
-stopien i jakosc wyposażenia, wykończenia
-strony swiata (okna od zachodu, pólnocy...)
-położenia na piętrze ( najczesciej nie kupujemy na parterze i na ostatnim piętrze- czyli mieszkania sa ciut tańsze)
-dzielnica
-sąsiedztwo (przy szkolach, uczelniach,przy miejscach pracy)

Zemdlałes. Dobrze pamietasz metraz i cenę mieszkania sprzed dwoch lat. A równie dobrze pamiętasz wszystkie parametry o ktorych Ci napisałam?.I mieszkanie , ktore teraz Cie tak zdenerwowało było we wszystkich wspomnianych przeze mnie aspektach blizniacze?

Odnośnik do komentarza
Gość HansHans11

Brać kredyt na mieszkanie na np. 20 lat to tak mniej więcej jakby te mieszkanie u kogoś wynajmować. A nawet gorzej czasami. Trzeba płacić oprócz samego czynszu i rachunków jeszcze raty za kredyt bo inaczej bank przejmie mieszkanie. A gdzie codzienne wydatki? I tak 20 lat. Szczęśliwy ten kto dostał mieszkanie np. w spadku. A ci mniej szczęsliwi?... Musieliby bulić taką kasę, że nie wiadomo skąd ją niby wziąć. Którego młodego w Polsce stać aby kupić mieszkanie? Są przecież też życiowe codzienne wydatki. Kto przez 20 lat będzie zaciskał pasa i jadł chleb ze smalcem? To też nie życie. Ceny mieszkań w Polsce w porównaniu do naszych zarobków to patologia. A i tak w porównaniu z zachodem mieszkamy w szczurzych norach gdzie 50m2 mieszkanie to całkiem spoko. Także drogi autorze wyjeżdżaj z tej dziury pókiś młody. Bo potem na późniejsze lata będzie tylko płacz "mogłem wyjechać, cholera mogłem wyjechać!!!", tak jak płacze teraz wielu moich znajomych.

Odnośnik do komentarza

A byłeś u lekarza specjalisty? robiłeś sobie badania? Może się okazać, że nie masz raka a jedynie nerwicę żołądka. Na twoim miejscu w twojej sytuacji poczułbym niesamowita ulgę i drugie życie jeżeli badania wyszły by dobrze, że nie ma raka. I tak żyjesz teraz tak jak byś go miał na pewno więc zły wynik chyba już bardziej cię nie przerazi. Jak ci wyjdą badania dobrze to w sumie będzie to tak jak byś wyleczył się z raka. A jeżeli to nerwica żołądka to i ona może zniknąć. Mieszanki ziół do picia są dobre na nerwicę żołądka. Męczennice spróbuj.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Byłem u lekarza i prosiłem o skierowanie na prześwietlenie górnego odcinka przewodu pokarmowego. Nie dostałem, bo mówi, że nie robią już tego i może mi dać na gastroskopię, ale ja już w sumie wolę umrzeć niż mieć gastroskopię robioną w Polsce, gdzie w służbie zdrowia jest takie chamstwo i olewatorstwo. Byłem się dowiedzieć ile kosztuje prywatnie, ale zaśpiewali taką kwotę, że machnąłem ręką i wyszedłem. Nie stać mieć bo muszę pieniądze na coś innego przeznaczyć, żeby uwolnić się z piekielnego systemu, który dąży do tego, żeby takich jak ja ubrać w rolę niewolników.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

HansHans, zgadza się. Nie orientowałem się jak jest w innych krajach, ale w Polsce ceny mieszkań są po prostu chore, a inflacja na nich jeszcze bardziej. Niby zapowiadają ekonomiści, że to jest bańka, ale jakoś nie chce mi sie wierzyć, żeby banki nagle chętnie zrezygnowaly z dawania kredytów. Raczej obserwuję odwrotny trend.

Odnośnik do komentarza

Jakie masz piękne wymówki, gratuluję pomysłów. Proponuję napisać książkę pt "Jak się powoli zabijać psychicznie". Taki poradnik dla cichych samobójców. Wydawnictwa lubią takie kontrowersje ;)

Gastroskopia wg Ciebie taka straszna? Ja miałam robioną 2 razy i przeżyłam.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

No to po co tak piszesz że chcesz umrzeć? Pewnie nie chcesz ale tak piszesz bo siedzi w tobie pewnie jakiś gniew który przekierowałeś na samego siebie. Jedna z możliwości. Jeżeli nie ma u ciebie dobrych lekarzy i szpitala to nawet w pociąg wsiądź jak już ma być oszczędnie i do Warszawy, do Krakowa, do Szczecina i innych miast gdzie mają dobre szpitale i lekarzy ze skierowaniem od lekarza. Jeden dzień i załatwione.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Javiolla. Nigdy taki nie byłem dopóki nie zacząłem pracować w systemie czterobrygadowym. 26 lat byłem umiarkowanie szczęśliwym optymistą. Dwa lata pracy w systemie i jestem wrakiem. Spróbuj sobie kiedyś i wtedy wypowiedz się czy było fajnie. Ok? Wiesz co jest w tym systemie największą atrakcją? Że prawie w ogóle nie masz wolnego. Zapiertalasz 6 dni, masz półtora dnia wolnego i znów idziesz i zapiertalasz. I wszystko za 250 zeta brutto dodatku...Skoro mówisz, że nic nie robię to wiedz, że już wielokrotnie aplikowałem na różne stanowiska, więc nie pisz mi, że siedzę i nic nie robię. Tylko, że u nas bez znajomości nie ma szans na dobrą pracę. Nie ma.

Odnośnik do komentarza

~BógJestZły
Javiolla. Skoro mówisz, że nic nie robię to wiedz, że już wielokrotnie aplikowałem na różne stanowiska, więc nie pisz mi, że siedzę i nic nie robię. Tylko, że u nas bez znajomości nie ma szans na dobrą pracę. Nie ma.

No ja tego nie napisałam, ale ok. Rozumiem rozgoryczenie. Sądzę, że znajdziesz inną prace gdy zmienisz nastawienie do życia. Szanse są, bo ja dostałam prace w tym roku bez znajomości. Tylko ja miałam pozytywne nastawienie i wierzyłam, ze się uda... a Ty juz straciłeś wiarę i dlatego nic nie idzie do przodu.

Życzę powrotu do pozytywnego myślenia.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Javiolla mnie ciekawi też właśnie kim jesteś ty. Tak widzę że masz odpowiedź w każdym temacie założonym na tym forum. Wynika to z tego, że masz za dużo czasu i sobie znalazłaś takie zajęcie? Czy rzeczywiście masz kompetencje żeby wypowiedzieć się na temat problemu każdego? Czy tak swoją miarą na temat problemu każdego człowieka się wypowiesz i coś ci to daje osobiście a nie koniecznie dobrego daje ogólnie.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Javiolla. Czyli uważasz, że zmiana nastawienia na pozytywne w jakiś sposób zmieni efekt moich działań? Możesz mi wyjaśnić na jakiej zasadzie to działa i co daje ci podstawy do takiego przekonania? Czy mówisz o słynnym "prawie twojej starej"? Powiem ci, że rzeczywiście może coś byc na rzeczy, bo choć jestem sceptyczny do takich teorii to jednak w życiu miałem okazję zaobserwować sporo dziwnych zbiegów okoliczności, z których wynika, że to działa. Problem w tym, że ciężko przeprogramować swoje myślenie na to, żeby plodzic same pozytywne myśli. U mnie jest tak, że pozytywne nastawienie muszę sam w sobie wzbudzać wielkim wysiłkiem, zazwyczaj szybko wybucha mocnym płomieniem i gaśnie. Za to negatywne myśli bez przerwy pojawiają się same, bez wysiłku. Jakby z jakiegoś niewyczerpanego źródła. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że dookoła praktycznie wszyscy, łącznie z rodziną za każdym razem zwiastują mi same niepowodzenia i gdy wybucham wielką wylewną tyradą, że niedługo zarobię w chooy kasy to wszyscy wokół nagle "no nie wiem, to się może nie udać, a jak stracisz wszystkie pieniądze?" A ilekroc wspomnę o nowej pracy to zaraz każdy wynajduje 1000 powodów, że zmiana źle się dla mnie skończy, żeby trzymać się tego co jest stabilne, a w nowej to będą nowe rzeczy, z którymi sobie na pewno nie poradzę. Kiedyś nakreśliłem komuś taki skrajnie optymistyczny scenariusz tego ile to kasy zarobię niedługo, a ta osoba powiedziała: "nieeeee"

Odnośnik do komentarza

~Radek8989
Javiolla mnie ciekawi też właśnie kim jesteś ty. Tak widzę że masz odpowiedź w każdym temacie założonym na tym forum. Wynika to z tego, że masz za dużo czasu i sobie znalazłaś takie zajęcie? Czy rzeczywiście masz kompetencje żeby wypowiedzieć się na temat problemu każdego? Czy tak swoją miarą na temat problemu każdego człowieka się wypowiesz i coś ci to daje osobiście a nie koniecznie dobrego daje ogólnie.

Na tym forum mogą wypowiadać się osoby nie tylko kompetentne w sensie specjalisty. W wielu przypadkach mam doświadczenie osobiste i w tych kwestiach głównie się wypowiadam. Gdybyś czytał uważnie moje wypowiedzi wiedziałbyś kim jestem i co przeszłam. Zapraszam do lektury - jeśli chcesz mnie poznać.
Poza tym ... nie w każdym wątku się wypowiadam ;). Są wątki bez moich odpowiedzi.

***
BógJestZły> ja już o tym kiedyś pisałam, nie chce mi się powtarzać. Po prostu to do Ciebie nie dotarło więc pewnie teraz tez nie dotrze. Tak uważam, a śmiem tak uważać, bo tego doświadczyłam. Było ciężko, tak jak i Tobie, demotywowano mnie i wyśmiewano moje metody, ale ja byłam uparta i nie traciłam wiary. Tyle w temacie.

Naprawdę życzę Ci powodzenia, to nie jest ironia.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Ja też tak starałem się robic Javiolla, ale nie wiem jak pokonać coś takiego. Czasem, gdy staram się pozytywnie myslec to gdzieś spod spodu odzywa się taki glos, który to wypiera i mówi "to się nie może udać, jednak nie, bądźmy realistami, ty zawsze za bardzo odplywasz, byłeś optymistą, a potem się przejeżdżasz na tym". Najgorzej jest, gdy coś nie wyjdzie i masz poczucie, że pozytywne nastawienie ci nie pomogło, a czasem po prostu nie jestem w stanie wręcz fizycznie uwierzyć, że coś się skończy dobrze. Po prostu pewne scenariusze byłyby zbyt piękne, żeby mogły być prawdziwe. I jak bardzo się staram nastawić pozytywnie, że to wyjdzie to tak zawsze jest to podszyte takim uczuciem wątpliwości. Czy wiesz jak sobie z tym poradzić, żeby nie było pomieszania tego i tego?

Odnośnik do komentarza

Masz w sobie dużo obaw, obaw tak widocznych że przeważają większość spraw. I są to sprawy często ważne. Negatywne myśli na dobrą sprawę łatwo przebukować na pozytyw. Teoretycznie łatwo gdyż zrealizować owszem łatwo, teoretycznie gdyż praktycznie nie wiadomo co jest do zrealizowania?
To co najbardziej mnie ukłuło to to iż albo nie masz za bardzo zainteresowań albo masz ale nie realizujesz. A co to za życie gdy nie ma się żadnej odskoczni od codzienności? Dlatego dobrze by było gdybyś zainwestował trochę energii w sport, bez znaczenia jaki. Czy to siłownia czy bieganie, rower, basen, rolki, bez znaczenia, aby tylko nie był to sport ,,siedzący". Przy regularnym treningu w niedługim czasie przekonasz się jak taka mała zmiana potrafi wiele zdziałać.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Mam zainteresowania. Przez 9 lat uprawiałem sporty siłowe, nawet w zawodach startowałem, grałem na gitarze klasycznej i malowałem. Przez lata nie opuściłem żadnego treningu. Jak zacząłem pracować na czterobrygadówce to odechciało mi się wszystkiego. Teraz się uczę językow z aplikacji, piosenek oglądam filmy i czytam książki w obcych językach, ale efekty są znikome i poniżej moich oczekiwań. Nie jest to nauka systematyczna i zorganizowana, ale większość dni udaje mi się wygospodarować na to czas. Najgorsza jest świadomość jak jadę do pracy i patrzę na drzewa, lasy, pola i sobie myślę czego to bym nie zrobił, gdybym nie musiał iść do jepanej roboty. Jak jestem w pracy to patrzę przez okno na lasy i naturę i tęsknię za wolnością i za tym co czeka za górami za lasami. Mam koszmary, w których przychodza do mnie postacie i mówią mi, że moje akcje spadną, że skarbówka mi dowali takimi podatkami, że zostanę z niczym, że będę więźniem roboty. Muszę zrobić wszystko, żeby się z tego wydostać.

Odnośnik do komentarza

Tak się uczepiłeś tej pracy i wszystkiego co z nią związane że mało co poza nią spostrzegasz. Nie spostrzegasz tego co przyjemne, radosne, kojące a jedynie na negatywy. W pracy za oknami masz super widoki a nie sprawia Ci to radości. Chcesz w góry? To wybierz się w któryś weekend, czas można zawsze wygospodarować.
Nie chcesz wyjechać za granicę bo nieznajomość języka? Ja w Holandii siedzę, z przerwami, przeszło 1.5 roku i do dziś mam problem z komunikacją. Wiele osób ma podobny problem a jednak nie mieli większego problemu z podjęciem tu pracy.
Czepnąłeś się też banków a przecież oni też chcą zarobić, jak każdy z nas. Nie potrzebujesz/nie chcesz kredytu to nie bierzesz, prosta zasada, nie zmuszą Cię jeśli nie chcesz.
A Ty sam, jeśli faktycznie chcesz coś zmienić w swoim życiu to zacznij działać bo słowa to jedno a czyny swoją drogą. Bez czynów nie osiągniesz nic. Ale na początek warto zmienić sposób myślenia, gdy myśli negatywne to i działanie nic nie da. Wóz albo przewóz, wybór należy do Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...