Skocz do zawartości
Forum

Lęk przed śmiercią i ciągłe poczucie zagrożenia życia


Gość lalindada

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Piszę, ponieważ nie wiem co ze sobą zrobić, do kogo się zgłosić i czy w ogóle powinnam. Parę miesięcy temu nagle uświadomiłam sobie, że istnieje śmierć, oczywiście wcześniej zdawałam sobie sprawę z jej istnienia, ale zapomniałam, że przecież mnie też ona może spotkać. Od tego czasu ciągle nachodzą mnie myśli o niej i strasznie się boje, chociaż wiem, że nie powinnam. Zaczęłam wszędzie widzieć zagrożenie. Bałam się wychodzić z domu, bo coś się stanie jak, np. będę biegać, bałam się jeździć autem. Za każdym razem jak do niego wsiadałam byłam pewna, że umrę, więc kiedy tylko miałam możliwość - jechałam pociągiem, ale wtedy też się zastanawiałam czy na pewno w dobrym miejscu usiadłam, bo co jak się wykolei, albo jakimś cudem inny pociąg wjedzie w mój? Kiedy jeździłam do chłopaka, bałam się wracać do domu, no byłam przekonana, że już nigdy go nie zobaczę. Gdy ktoś za mną szedł bałam się, że coś mi zrobi. Idąc pod oknami, boję się, że ktoś zaraz coś wyrzuci z okna i będzie po mnie, albo że jakaś cegłówka spadnie mi na głowę. Było nawet tak, że gdy obudziłam się w nocy i usłyszałam zza okna rozmowy innych ludzi, obawiałam się, że rzucą kamieniem w moje okno, a że mam łóżko przy oknie, to dostanę w głowę. Ostatnio byłam w kinie to miałam wrażenie, że stanie się coś złego, obmyślałam w głowie plan, jak mogłabym się schować. Nie ma dnia, w których nie miałabym takich myśli. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale takie myślenie nigdy nie ma końca. Oczywiście wcześniej też byłam raczej jedną z bojaźliwych osób, bałam się jechać autem, jak gdzieś szłam to co chwilę się obracałam za siebie i wiele innych, jednak nigdy nie było to aż tak uporczywe.

Odnośnik do komentarza

To witaj w klubie. Ja od mniej więcej dwóch lat zacząłem cierpieć na obsesyjne zamartwianie się moim zdrowiem i wkręcanie sobie śmiertelnych chorób. Przez te dwa lata moje obawy dały mi tak w kość, że wytarły mną podłogę i wykręciły. Każda błacha dolegliwość to u mnie panika, że mam śmiertelna chorobę. Dostawałem takich ataków paniki, że myślałem, że mam udar lub zawał. Najgorsze z tych ataków zdarzały się na wyjazdach na wakacje do ciepłych krajów to wszyscy się świetnie bawili, a ja sobie ciągle wykręcałem, że zaraz dostaje udaru, potem jak byłem w górach to sobie wykręcałem ciągle, że z wysiłku dostanę zawału i miałem atak paniki. Czasem to sobie myślę, że śmierć, której się tak boję to paradoksalnie najlepsze co może mnie spotkać.

Odnośnik do komentarza

Lęk przed śmiercią bierze się najczęściej u osób, które nie wierzą w życie pozagrobowe oraz takie, które nie są pogodzone z własnym życiem lub zanadto przywiązane do rzeczy materialnych w życiu doczesnym.
Warto się więc zastanowić co powoduje u Ciebie taki lęk?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Javiolla, u mnie właśnie lęk bierze się z tego, że ja wierzę, że coś jest po śmierci, i że bedzię to przerażające. Już na tyle poznałem dobroć Boga na tym świecie, że dziękuję mu za kolejne atrakcje w przyszłym życiu. Niestety o to cierpienie nie prosiłem, więc zapewne sprezentuje mi po śmierci wiele kolejnych, nieproszonych atrakcji. Nie wiem skąd się może brać u ludzi przekonanie, że to co stworzyło ten świat jest miłosierne i dobre, skoro wygląda to jak wygląda...

Odnośnik do komentarza

Javiolla
Lęk przed śmiercią bierze się najczęściej u osób, które nie wierzą w życie pozagrobowe oraz takie, które nie są pogodzone z własnym życiem lub zanadto przywiązane do rzeczy materialnych w życiu doczesnym.
Warto się więc zastanowić co powoduje u Ciebie taki lęk?

Ja nie wierzę, nie jestem też pogodzona z moim własnym życiem, swoją przeszłością i całą moją osobą, ale jestem bardzo młoda, a niby takie przemyślenia nachodzą w późniejszym wieku, kiedy człowiek zaczyna rozmyślać o wartości swojego życia, czy jest dumny z tego co zrobił i tym podobne. Więc chyba mam odpowiedź co powoduje mój lęk.

Odnośnik do komentarza

Masz typowe objawy nerwicy lękowej. Konieczna jest wizyta u psychiatry, który ustawi odpowiednie leczenie. Musisz mieć cierpliwość, broń Boże nie dawkuj sobie lekarstw i ich nie zmieniaj. Efekt jakiegokolwiek z lekarstw, które zostanie Ci przepisane odczujesz po kilku tygodniach stosowania.
Życzę zdrowia

Odnośnik do komentarza

Zgadza sie, to jest nerwica lękowa.
Powiem wam, że nawet psy mają cos w rodzaju nerwicy lękowej.
Mam psa... suke owczarka niemieckiego i ona boi sie przekraczać line między jednym, a drugim pomieszczeniu w domu.
Nawet jak ta linia jest umowna, bo nie ma drzwi, tylko otwarta przestrzeń z podziałem na różne funkcje pomieszczeń. Ona jak ma przekroczyć tą niwidzialna granice, to będzie sie bać, piszczec ,kręcić przymierzyć, az tak jakby rzutem na tasme, z panika w oczach ,przechodzi na druga stronę i wtedy sie uspokaja.
Bywają okresy, że ten lęk jest tak bardzo nasilony, że nic nie pomoże zeby go przezwyciezyla, bywają takie o słabym nasileniu, a czasami zapomina o tym, że sie boi.
Ma tez lęk przed schodami w domu a tymi na zewnątrz nie ma. Nigdy nie spadła ze schodów. Jest u nas od szczeniaka nie ma żadnych złych przeżyć. Wiedzie szczęśliwe psie życie i takie ma problemy.
Jak myślicie może powinna napisać na forum. ?
A tak na poważnie, to piszę to po to zeby uświadomić, że lęk tym różni sie od strachu, że strach jest czymś realnym, uzasadnionym a nawet potrzebnym, natomiast lęk bierze sie znikad i nie ma racjonalnego uzasadniania. Jest zaburzeniem.

Odnośnik do komentarza

~Wkrętak
Javiolla, u mnie właśnie lęk bierze się z tego, że ja wierzę, że coś jest po śmierci, i że bedzię to przerażające. Już na tyle poznałem dobroć Boga na tym świecie, że dziękuję mu za kolejne atrakcje w przyszłym życiu. Niestety o to cierpienie nie prosiłem, więc zapewne sprezentuje mi po śmierci wiele kolejnych, nieproszonych atrakcji. Nie wiem skąd się może brać u ludzi przekonanie, że to co stworzyło ten świat jest miłosierne i dobre, skoro wygląda to jak wygląda...

To nie Bóg zsyła cierpienia, tylko ludzie sami je sobie fundują. Nie masz pojęcia co piszesz. Bóg jest dobry, ale jeśli w jego dobroć nie uwierzysz to tego nie dostaniesz... logiczne. Jeśli żyjesz przykładnie, jesteś dobrym człowiekiem, to czego się obawiasz po tamtej stronie? Teraz gdy jesteś przeciwko niemu to owszem, więcej ryzykujesz niż gdybyś cierpiał w pokorze. bóg dał nam wolną wole i my sami decydujemy jak żyć, on się nie wtrąca, a potem ludzie mają pretensje, że się nie wtrąca ;). Jakby się chciał wtrącać to by nam zabrał wolną wolę i nas zniewolił.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

~lalindada

Ja nie wierzę, nie jestem też pogodzona z moim własnym życiem, swoją przeszłością i całą moją osobą, ale jestem bardzo młoda, a niby takie przemyślenia nachodzą w późniejszym wieku, kiedy człowiek zaczyna rozmyślać o wartości swojego życia, czy jest dumny z tego co zrobił i tym podobne. Więc chyba mam odpowiedź co powoduje mój lęk.

Nie jesteś pogodzona, nie lubisz siebie...a więc już masz jedną podstawową przyczynę. Zmień to, a wszystko powinno minąć. Jednak w obecnym stanie chyba potrzebujesz pomocy specjalistów.
Za długo czekałaś na to pogodzenie się ze sobą i życiem i nie starałaś się siebie polubić, toteż doprowadziłaś do takiego stanu. Teraz musisz szybko zadziałać.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...