Skocz do zawartości
Forum

Przespałem kluczowy okres w życiu?


Gość Vastr

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Sprawa wygląda następująco. Mam 24 lata i nie mam żadnych kolegów, znajomych, przyjaciół itd.

Przeczytałem masę tematów na różnych forach i zazwyczaj autorzy tamtejszych postów w tym temacie i zazwyczaj był poruszany wątek "koszmarnego" życia szkolnego co mnie kompletnie nie dotyczyło.

Może opiszę swoją historię najkrócej jak się da. Ja nigdy nie byłem gnębiony przez rówieśników. Miałem normalnych kumpli na podwórku, w szkołach (podstawówka, gimnazjum, średnia), czy swego czasu na praktykach. Zawsze łapałem dobry kontakt z rówieśnikami i byłem w pełni akceptowany. W gimnazjum miałem nawet powodzenie u dziewczyn. Odnosiłem nawet sukcesy mniejsze lub większe w sporcie. Po za szkołą trenowałem piłkę nożną od paru ładnych lat i zdobyłem kilka medali reprezentując szkołę w różnych dyscyplinach sportu. W pewnym momencie ok. 15 roku życia, co jest dzisiaj dla mnie kompletnie nie zrozumiałym krokiem, całkowicie się odizolowałem od wszystkich. Przestałem wychodzić, porzuciłem sport który był moją ogromną pasją i siedziałem po prostu w domu. Moje życie zaczęło wyglądać tak. Szkoła-dom, szkoła- dom, a znajomi stali się tylko znajomymi ze szkoły lub praktyk i nic poza tym. W miejscach w których pracowałem wygląda to tak samo. Złapię dobry kontakt ale też nic poza tym. Od zawsze byłem osobą nieśmiałą ale jeszcze kiedyś nie uwierało mnie to tak jak dzisiaj. Odnoszę wrażenie, że przesiadywanie reszty młodości w domu sprawiło, że przespałem kluczowy moment w którym człowiek kształtuje swoje "umiejętności społeczne" i wydaje mi się, że właśnie przez to sobie radzę w życiu tak sobie bo nie nabyłem ich wystarczająco dużo, przez co moja nieśmiałość urosła do problemu bardzo wysokiej rangi. Ciężko mi na dłużej zagrzać miejsce w jakiejkolwiek pracy, czuję się tam jak jakieś dziecko w świecie dorosłych albo mocniej to określając, za przeproszeniem jak debil. Rówieśnicy, z którymi łączyła mnie kiedyś jakaś relacja, dzisiaj się zaręczają, biorą śluby, robią kariery w dużych firmach, cieszą się rodzicielstwem, żyją pełnią życia. A ja to tylko obserwuję i się zastanawiam co u mnie poszło nie tak, że nie potrafię sobie ustabilizować życia i po prostu żyć. Znaczy wiem gdzie popełniłem błąd ale czasu nie da się cofnąć, wręcz leci w ekspresowym tempie cały czas do przodu. Chodzę przez to zdołowany z pretensjami do siebie dlaczego to sobie zrobiłem. Na szczęście cały dół odpuszcza wieczorami i mogę jako tako funkcjonować.

Piszę to po, żeby wreszcie to co mnie gryzie już od kilku lat po prostu wyrzucić z siebie. Ja nikogo ani niczego za ten stan rzeczy nie próbuje obwiniać. To jest tylko i wyłącznie moja wina, ale po części też piszę to dlatego bo chciałbym się dowiedzieć czy jest jakaś możliwość, żeby siebie z tego dołka chociażby za pomocą psychoterapeuty jakoś wyciągnąć i zasmakować jeszcze raz normalnego życia póki, tak mi się przynajmniej wydaje, nie jest jeszcze za późno.

Dziękuję wszystkim którzy poświęcili dłuższą chwilę na to, żeby to przeczytać do końca oraz tym którzy coś doradzą, wyśmieją, skrytykują albo dobiją. Pozdrawiam serdecznie!

Odnośnik do komentarza

Nikt Cię będzie wyśmiewać, bo niby dlaczego ? Znasz powód i przyczynę takiego stanu rzeczy ,ale nie umiesz nic z tą wiedzą zrobic.
Skorzystanie z pomocy terapeuty, to dobry pomysł ,ale sam tez poszukaj jakis form aktywności, zeby byc w grupie ludzi o takich samych zainteresowaniach. Nie można nauczyć sie relacji społecznych, tylko teoretycznie, trzeba je praktykować.
Przypomnij sobie jak to bylo kiedys i próbuj nawet jesli popelnisz błędy.
Na błędach sie uczymy i nie trzeba ich sie wstydzić.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...