Skocz do zawartości
Forum

Czy ja zwariowałam


Gość Danka73

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie. Chciałabym podzielić się swoimi obawami co do mojej osoby. Jestem w związku małżeńskim od 25 lat. Mam 45 lat różnie między nami bywało ale to co się dzieje ostatnio to poprostu jest nie do opisania. Mój mąż zaczął traktować dom jak hotel,tzn zje obiad lub kolację i wychodzi do sąsiada, do kolegów. Potrafi iść do sklepu, który jest bardzo blisko a wraca za godzinę. Gdy wracamy że spaceru to pod blokiem cofa się do sąsiada a mi każe samej iść do domu. Pod byle pretekstem tam chodzi. Jeżeli jestem w pracy to dziecko mi mówi że tato zniknął na 4 godziny. Jak miałam nocki to siedział tam do północy. Kiedy córka zwróciła mu uwagę zaczął się na nią wydzierac że nie jest jego żoną i ma go nie pilnować. Sąsiad pod byle pretekstem wyciąga go z domu a to szafkę przenieść, a to śrubę przykrecić. Ja wszystko rozumiem że każdy człowiek potrzebuje oddechu, wolności,ale to co się u nas dzieje to przesada. Mąż wyzywa mnie od wariatek, że nie jest moja własnością i że ma prawo tam chodzić. Ok ja to też rozumiem ale nie po 5 razy dziennie. Na zakupy razem nie chodzimy za to kiedy wyjdę do sklepu on już tam idzie. Dla mnie jest to chore i nie mogę już wytrzymać dostaje szału jak tylko ten sąsiad do niego dzwoni.Koledzy zresztą też. Próba jakiejkolwiek rozmowy nic nie daje nawet groźba rozwodu. Nie wiem co mam robić atmosfera jest nie do zniesienia lecą wyzwiska, codziennie kłótnie mało tego później ja się czuję winna i go przepraszam masakra jakaś... Dodam jeszcze że jak próbuję z nim rozmawiać to łapie się za serce, nawet potrafi płakać i wymusza na mnie poczucie winy.

Odnośnik do komentarza

Trochę panikujesz, to nie wiek na zakazy czy nakazy i nie takimi "normami" żyje małżeństwo.
Mąż najwidoczniej się nudzi, nie ma obowiązków ani hobby, czym mógłby się zająć po pracy zaimponowało mu towarzystwo sąsiada, widać znaleźli wspólny język, jest widać jest bardzo towarzyski i do tej pory brał na wstrzymanie, teraz jest sobą.
A Ty go chcesz unieszczęśliwić na siłę, w związku też trzeba mieć swoje życie i żyć jak chcemy, mając jednak na uwadze swojego partnera, a Ty byś chciała, żeby on robił tak jak chcesz, więc może też przyszła fala buntu.
Skoro nic złego nie robi, odpuść, bo od tego jazgotu będzie częściej i na dłużej uciekał z domu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

To ja napisze z punktu widzenia mężczyzn. Wiem to od męża.
Ma kilku kolegów, którzy robią wszystko, aby wyjść z domu lub nie wracać do niego. Między sobą tego nie ukrywają. Z kolei żony oskarżają szefów, ze tyle nadgodzin dają... kolegów, że wyciągają... wszyscy są winni. Tymczasem z tego co maż opowiadał, to w ich małżeństwie nie układało się już wcześniej, zanim zaczęli z domu uciekać. Nie mieli dobrych relacji. Umawiali się więc żeby koledzy zadzwonili, żeby szef dawał wszystkie możliwe nadgodziny i dodatkowe roboty.

Podobnie było z moim ojcem alkoholikiem. Im więcej mama mu suszyła głowę za picie, tym częściej wychodził i więcej chlał.

Piszesz, ze już są wyzwiska i kłótnie. Czyli doszliście już do stadium takiej niechęci do siebie, ze trudno to będzie naprawić.

Wzbudzanie poczucia winy, łapanie się za serce to jest manipulacja. Aby znaleźć przyczynę jego ucieczek z rodzinnego życia musisz się cofnąć pamięcią... chyba daleko.
W którymś momencie oddaliliście się od siebie. Coś było powodem.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...