Skocz do zawartości
Forum

Depresja i szantaż emocjonalny


Gość Zdrugotana

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Zdrugotana

Wyjechałam do Niemiec dwa miesiące temu. Pierwsze cztery tygodnie jeszcze było ok dużo załatwiania i szybko czas leciał, ale po miesiącu obudziłam się rano i przygniotło mnie to wszystko nie daje rady psychicznie mam córkę poszła tu do szkoły ja zaczęłam kurs językowy. Przyjechałam do taty ale on mnie nie rozumie jego żona się stara ale mam wrażenie że jest zła na mnie za to że źle się tu czuje. Nie umiem się zmusić. Chciałam dać córce lepsza przyszłość. A teraz nie wiem co robić dużo płaczę mam kamień w gardle czuje ucisk na klatek piersiowa i tak strasznie tęsknię za rodzina i miastem w którym mieszkałam w Polsce czułam się tam bespiecznie. Czuję że zaczynam wariowac. W domu muszę udawać że wszystko jest ok bo jak nie to są źli i czuję się jak nie wdzięczna. Moja córka płaczę po nocach bo chce wracać do domu. Ja też ale nie mam pieniędzy żeby zacząć znowu od nowa w Polsce. Boję się że mnie tata znienawidzi jeśli wyjedziemy. Jak powiedziałam po napadzie paniki że chce wracać to był w domu płacz żebym nie zabierała im wnuczki i żebym dała sobie czas bo to może minie. Nie wiem co robić. Czuję się strasznie. Myślałam że dam radę ale psychicznie jestem wykończona. Nie ma dnia żeby mnie brzuch z nerwów nie bolał. Codziennie się budzę i myślę tylko o tym jak bardzo chce wracać.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdrugotana

W Polsce mam dużo rodziny. Miałam pracę i dobrze nam się żyło niestety nie ma tyle żeby kupić dom lub mieszkanie. Nic poza tym nam nie brakowało. Jestem osobą która lubi spędzać czas z rodzinna i przyjaciółmi. Brakuje mi tego. A w miasteczku którym mieszkałyśmy czułam się bespiecznie znałam każdy kąt. Tutaj cały czas czuje lęk. Nie wiem dlaczego tak jest ale czuję się tutaj źle i moja córka też.

Odnośnik do komentarza

Tez tak pomyslałam.
Jestes tak dorosła, ze masz dziecko a jakbys byla mało dorosła aby wiedzieć czego Ty od życia chcesz.

Skoro umiałas sie zebrac na wyjazd do Niemiec to miałas jakies wewnętrzne rozumienie co chcesz osiągnąc poprzez ten wyjazd, Nie przewidziałas, ze jakies transformacje życia wymagaja od nas większego trudu i fizycznego i mentalnego? Uwazałas, ze największy wysilek to spakowac walizki dla siebie i córki?

Patrząc z boku to dla tych, ktorzy podejmują decyzję o emigracji to Ty jako jedna z nielicznych osób masz miękkie lądowanie. Nie pojechałas w zupelnie nieznane, masz gdzie mieszkac, dziadek i jego żona są przychylni Twojej córce a Ty rozpaczasz. Rozpaczasz, bo zaczęłas chodzic na kurs i po jego ukonczeniu czas obejrzec sie za pracą a Ty jestes niezwyczajna pracy i nie rozumiesz czemu będziesz musiała sie tak nadwyręzać, czy jak? Dziecko jest zdane na decyzje dorosłych. Jego mama podjęła taką decyzję i ono w odmiennych warunkach, pewnie przy nieznajomości jezyka, którym mówią wokól zaczęlo rok szkolny. Dziecku sie nie dziwię, choc jak doswiadczenie uczy ,z czasem ono szybciej przeskoczy róznice językowe czy kulturowe niz Ty. Natomiast to Ty jestes mamą i teraz gdy dziecko jest zaniepokojone, pewne obaw i strachów to mama musi byc dzielna i umiec kazdego dnia i kazdego wieczora tłumaczyć, ze to jest tak żle tylko na początku,.

A Ty czemu wpadasz w histerie tesknoty za rodziną, Dzis kiedy sa Skypy czy Messengery masz przeciez z nimi kontakt.
Po prostu bierzesz życie na klatę a Ty płaczesz, wpadasz w histerię. Jak się ma dziecko to trzeba bardziej umiec okreslic do czego chce sie dązyc i twardo to realizowac.

Jak wrocisz do Polski to będziesz miala poczucie, ze nic nie umiesz osiągnąc, nic zrealizowac mimo ułatwień. Wez sie w garsc. Uspokój siebie, zadna krzywda Ci sie nie dzieje (teraz tylko chodzisz do szkólki językowej) i miej spokojną twarz dla córki, bo jej jest naprawdę cięzko, bo ona pierwsza została rzucona na głęboką wode. Szkoła i obowiązki z niej wynikające są dla córki trudne i to jej staraj sie pomóc a nie wnikaj w swoje rozterki.Czas na rozterki był w Polsce a teraz jest czas realizacji założonego planu.

Jak po dwóch, trzech latach napiszesz, ze tam się Wam nie da żyć to można stwierdzić, ze faktycznie tak młodych osób jak Ty i Twoje dziecko nie przesadza sie z gleby na ktorej wyrosłyście. Ale po miesiącu? Chyba żartujesz.

Odnośnik do komentarza

" Polsce mam dużo rodziny. Miałam pracę i dobrze nam się żyło niestety nie ma tyle żeby kupić dom lub mieszkanie."
dalej nie rozumiem....skoro miałaś pracę to chyba miałaś też gdzie mieszkać ? To ile w tej pracy godzin siedziałaś dziennie ?
kto się wtedy dzieckiem opiekował ?

" Jestem osobą która lubi spędzać czas z rodzinna i przyjaciółmi." No a kto nie jest ? ale zakładam, że masz na myśli codzienne spotkania zamiast pracy ?

"Tutaj cały czas czuje lęk. Nie wiem dlaczego tak jest ale czuję się tutaj źle i moja córka też."
ale ja wiem...dziecko odczuwa Twój lęk i go odbiera, więc swoją postawą wyrządzasz dziecku krzywdę.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdrugotana

Miałam pracę w godzinach przedszkola. Po pracy miałyśmy czas na spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Wynajmowalam mieszkanie od paru lat. Piszecie tak jakbym mogła przewidzieć napady paniki ciągły ból brzucha i lęki. Skąd miałam wiedzieć że tak będzie? Nie jestem tu sobą nie mam siły. W Polsce żadne problemy nie były mi straszne. Wszystko ogarnialam sama bez problemu. Tu czuje się słaba i wykończona i nic nie umiem z tym zrobić była u lekarza dostałam krople na uspokojenie i biorę je jest trochę lepiej w dzień ale wieczory i ranki są straszne.

Odnośnik do komentarza

Zaczynasz chyba idealizowac obraz życia w Polsce. Tam miałs pracę i dobrze Ci się wiodło, nie było tylko widoków na własne mieszkania i jednocześnie "ale nie mam pieniędzy żeby zacząć znowu od nowa w Polsce". To coś umiałaś tam zarabiać, czy jednak tak mało, ze oplacenie drogi do Polski to wydatek ponad miarę.

Depresja- tak po miesiącu czy dwóch. A nie zaniepokojenie, strach przed tym czy mi się uda?
Szantaż emocjonalny? A ktoś Cię zmusił do przyjazdu tam czy sama chciałaś? Boisz się,ż e ojciec się obróci przeciw Tobie. Dlaczego? Może zupelnie wygodnie Ci się żyło, bo zbieralaś swoją wyplatę plus pomoc od dziadka dla Twojej córeczki?

Nie pomyślałaś, ze swojemu dziecku to się daje zamiast ryby wędke aby ono samo umiało sobie ową rybkę złowić? Tata nie chce Ci pomagać w sensie dawać w nieskończoność prezenty czy jakoś inaczej Cię wspomagać, lub wogóle uznawał, ze to nie jest istotne, taka forma pomocy. Istotne jest, ze tam gdzie mieszka ocenia , ze i Ty znajdziesz z czasem pracę dzięki, której będzie sie Tobie i córeczce dobrze żyło.Czyli on jako dawanie wędki ułatwi Ci tam start a o resztę to juz sama będziesz umiała zadbac dla siebie i dziecka.

Wez się w garsc i jak najszybciej na tamtym terenie się usamodzielnij, będziesz tylko przy niedzieli lub innej okazji odwiedzała tatę i jego żone i nie bedziesz czuła od nich presji na codzień.

Poznasz język, to pewnie nie bedziesz się czula tak niebezpiecznie jak teraz Ci się wydaje. Pewnie to jest duże miasto a większośc dużych miast ma swoje bezpieczne i mniej bezpieczne dzielnice. Wystarcy poznać topografię tego miast i nie bywac w okreslonych niezbyt bezpiecznych miejscach lub w niebyt bezpiecznych godzinach tam gdzie nie trzeba.

Zyjąc tak dobrze w Polsce jak piszesz, chyba nie miałas często okazji jeżdzić po świecie, skoro pierwsze lepsze niemieckie miasto tak Cie stresuje od strony bezpieczeństwa. Rozumiem, ze poznajesz topografię terenu i czasem czujesz sie niezbyt pewnie ale dziś przy internetowej mozliwosci róznych apek "jak dojade" w telefonie , czy wyposazeniu map googlowych w funkcje "jak dojść" taka straszna obawa przed obcym miastem wydaje sie byc Twoją osobistą cechą na nakręcanie sie na "nie" w tym nowym otoczeniu.

Spróbuj nastawiać sie na "tak". W kazdej sytuacji mozna znalesc agumenty na tak i argumenty na nie. Tutaj przedstawiłas wszystkie na nie. W głowie sobie układaj kazdego dnia te wszystkie, które są na tak.To taka drobna praca nad sobą.

Odnośnik do komentarza

Nie każdy nadaje sie do życia na emigracji. Tylko o tym nie wie, póki sie nie przekona. Myślę, że nic na siłę. Lepiej byc szczęśliwym u siebie, niz nieszczęśliwym na emigracji.
Jednak Ty chyba cierpisz na zaburzenia adaptacyjne i to nie twoja wina, że tak sie czujesz i myślisz.

Odnośnik do komentarza

~Zdrugotana
Miałam pracę w godzinach przedszkola. Po pracy miałyśmy czas na spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Wynajmowalam mieszkanie od paru lat. Piszecie tak jakbym mogła przewidzieć napady paniki ciągły ból brzucha i lęki. Skąd miałam wiedzieć że tak będzie? Nie jestem tu sobą nie mam siły. W Polsce żadne problemy nie były mi straszne. Wszystko ogarnialam sama bez problemu. Tu czuje się słaba i wykończona i nic nie umiem z tym zrobić była u lekarza dostałam krople na uspokojenie i biorę je jest trochę lepiej w dzień ale wieczory i ranki są straszne.

Dalej mam wrażenie, że pomijasz wiele istotnych szczegółów. Mi osobiście bardzo ciężko znaleźć więcej czasu w tygodniu dla rodziny/znajomych niż 3 dni. Pozostałe dni przecież trzeba, posprzątać, zrobić pranie, gotować obiady, naprawić rzeczy które się popsuły etc. Pomijając najważniejsze czyli czas dla siebie aby odpocząć.

Odnośnik do komentarza

Jest też problem nostalgii, którego nie da się przewidzieć.
Po drugie, decyzję o wyjeździe podjęłaś pewnie pod wpływem ojca, bo każdy rodzic chciałby mieć córkę i wnuczkę blisko siebie, też nie przewidział, że tak źle będziesz.
W efekcie obie jesteście niezadowolona, gdyby tylko o to chodziło, nie byłoby tak źle, gorzej, że to ma negatywny wpływ na waszą psychikę.
Ale jeśli chcesz zarobić na mieszkanie, nie wiem tylko czy to jest realne, to musisz zacisnąć zęby, nie dać odczuć tego córce i zostać tam ze 2 lata, jak się nic nie zmieni, dalej będziecie się czuć fatalnie, wrócić do Polski.
Ale tym razem, sama podejmuj decyzję, jaka i kiedy by nie była.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Zdrugotana

Jasne że miałam czas nie codziennie ale bardzo często. Sama świadomość że mam do wszystkich tak blisko i mogę w każdej chwili się zobaczyc z mamą, babcia rodzeństwem to jest bardzo dużo teraz to widzę. Z Tata wiele lat nie maialam kontaktu i nigdy nie prosiłam go o pomoc ani prezenciki. Wyjeżdżając mieliśmy kontakt od siedmiu lat byłyśmy tu na wakacjach kilka razy poza tym nigdy nie podróżowałam daleko nie miałam takiej potrzeby. Chcę dać sobie trochę czas może to minie zrobię ten kurs i zobacze jak będę się czuła. Boję się tylko że jak będę czekac tyle czasu bo teraz czuję że powinnam wracać to tu mi tego nie wybacza. I zaznaczam że chodzi mi o ponowną utratę kontaktu z Tata a nie pomoc z jego strony. Mam trochę pieniędzy starczy na wyjazd i przeprowadzkę tylko nie tak łatwo wynająć mieszkanie bo nic się nie zwalnia tam gdzie mieszkałam i znaleźć odrazu pracę.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdrugotana

Po drugie, decyzję o wyjeździe podjęłaś pewnie pod wpływem ojca, bo każdy rodzic chciałby mieć córkę i wnuczkę blisko siebie, też nie przewidział, że tak źle będziesz.
W efekcie obie jesteście niezadowolona, gdyby tylko o to chodziło, nie byłoby tak źle, gorzej, że to ma negatywny wpływ na waszą psychikę.

Jest w tym dużo prawdy w grudniu byłyśmy tu na święta i tata zrobił nam niespodziankę i pokazał że przygotował dla nas mieszkanie co strasznie mnie zaskoczyło później zaczął opowiadać że teraz zanim moja córka zacznie szkole w Polsce jest to dla nie jedyna szansa na lepsze życie. Chciałam żeby każdy był zadowolony i teraz już nie wiem co mam robić ciężko mi bo nigdy nie miałam złych intencji a czuje ze wszystko spadnie na mnie jak wrócimy do Polski. Jak mam to zwalczyć. Czuję się bezsilna i rozczarowana sobą. Wszystko brałam pod uwagę przed wyjazdem że będzie trudno że córka będzie płakać bo w szkole źle albo że nie znajdę pracy szybko, ale nie brałam pod uwagę ze mi będzie aż tak ciężko i że będę się tak źle czuła.

Odnośnik do komentarza

" Chciałam żeby każdy był zadowolony i teraz już nie wiem co mam robić ciężko mi bo nigdy nie miałam złych intencji a czuje ze wszystko spadnie na mnie jak wrócimy do Polski. "

gratulacje, witamy w dorosłym życiu :)
nigdy nie da się zrobić tak aby wszyscy byli zadowoleni, tego mnie nauczyło dorosłe życie, im szybciej się z tym pogodzisz tym lepiej.

"Sama świadomość że mam do wszystkich tak blisko i mogę w każdej chwili się zobaczyc z mamą, babcia rodzeństwem to jest bardzo dużo teraz to widzę."
Mi to wygląda na nie odciętą pępowinę i brak samodzielności.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdrugotana

Brak samodzielność serio. W Polsce mieszkałam sama z córką pięć lat nikt nie musiał mi pomagać wszystko sama ogarniałam. I zawsze córkę zabrałam do kina jak chciała i na basen wszystkie zajęcia dodatkowe które sobie wybrała wozilam ja żeby miała wszystko czego potrzebuje.

Odnośnik do komentarza

Nie możesz patrzeć na zadowolenie ojca, tylko swoje i córki.
Ciekawe, że cały czas o niej nie pamiętał, teraz, jak pewnie nie ma żadnego dziecka blisko, to mu się przypomniało.
On to bardziej zrobił dla siebie, niż dla was i w gruncie rzeczy miał cichą nadzieję, że zostaniecie tam na stałe, żeby na starość nie zostać samemu.
Jak takim dobrym ojcem się zrobił, to powinien Ci kupić mieszkanie w Polsce, albo chociaż dać Ci wybór.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jasne, obowiązkiem ojca dorosłego dziecka jest mu dawac mieszkanie skoro jest tak bogaty, ze mieszka w Niemczech.

Nie utrzymywał z córką kontaktu, bo może jak byla mała to liczna rodzina mamusi nie była do tego chętna, aby oglądsc bylego zięcia i bylego męza. Jak jego córka dorosła, czyli sama o swoim życiu i o tym z kim chce sie spotykac decydowała to tatus sie znalazł. I teraz karnie powinien fundowac mieszkanie w Polsce. A co, wygodny taki na starosc chciałby miec pod bokiem córkę to niech nie będzie taki cwaniaczek tylko placi w Polsce za nieobecnosc w życiu swojego dziecka.

Oczywiscie, to, ze rodzice dorosłej kobiety teraz w jej młodosci nie umieli ze sobą w harmonii życ to wielka dla niej krzywda. Sama przeciez tez nie umie byc w stadle z ojcem swojego dziecka i miota sie miedzy rodzina od mamusi a tatusiem na swoje dorosłe życie i okazuje sie, ze nic nie robi na swoje życzenie tylko podlega szantażowi emocjonalnemu i to kogo ?Tatusia z którym nie miala szansy sie jako dziecko zżyć.

Slabo zaczynam życie rozumiec.

Odnośnik do komentarza

luukas
" Polsce mam dużo rodziny. Miałam pracę i dobrze nam się żyło niestety nie ma tyle żeby kupić dom lub mieszkanie."
dalej nie rozumiem....skoro miałaś pracę to chyba miałaś też gdzie mieszkać ? To ile w tej pracy godzin siedziałaś dziennie ?
kto się wtedy dzieckiem opiekował ?

" Jestem osobą która lubi spędzać czas z rodzinna i przyjaciółmi." No a kto nie jest ? ale zakładam, że masz na myśli codzienne spotkania zamiast pracy ?

"Tutaj cały czas czuje lęk. Nie wiem dlaczego tak jest ale czuję się tutaj źle i moja córka też."
ale ja wiem...dziecko odczuwa Twój lęk i go odbiera, więc swoją postawą wyrządzasz dziecku krzywdę.

To samo chciałam zapytać. Skoro było tu tak dobrze, ogarniałaś wszystko, obie byłyście szczęśliwe to po jakie licho wyjechałaś? Bo nie miałaś własnego domu? Naprawdę to jest wyznacznik szczęścia? Ja mam 40+, a nadal mieszkam w wynajmowanym i jakoś nie czuje się nieszczęśliwa. To jest materialna rzecz i do grobu jej nie zabiorę. Pewnie uległaś ojcu, ze niby będziesz tak cudownie miała... a było tak jak piszą, że on Cię zmanipulował. Szantaż emocjonalny zawsze jest manipulacją, a skoro Ty chcesz by każdy był zadowolony to oznacza, że brak Ci pewności siebie. Jeszcze się taki nie narodził co by każdemu dogodził.
Skoro tęsknisz, masz w kraju rodzinę i przyjaciół to poradzisz sobie. Masz dokąd wracać, szybko znajdziesz pracę, odnowisz znajomości i poleci. Z dziadkiem wnusia może się kontaktować często przez komunikator, a zobaczycie się w wakacje lub święta.
Jeśli dziadek chce dobrze dla wnuczki to pomoże Wam finansowo, dopóki nie staniesz na równe nogi.
Córka czuje Twoje emocje. Gdybyś była zadowolona to ona też.
Zastanawia mnie czy teraz pracujesz? Czy jesteś na ich utrzymaniu? Nie masz tam żadnych nowych znajomych?
Nie kontaktujesz się ze swoimi znajomymi z kraju?

W tej sytuacji musisz podjąć decyzję, a jakąkolwiek podejmiesz to łatwo nie będzie.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Zdrugotana

Javiolla tak kontaktuje się tak często że tu się złoszczą na mnie za to. Mam tu swoje pieniądze w Polsce do ostatniego dnia pracowałam i dostałam pieniądze z urzędu i skierowano mnie na kurs językowy no nie było żadnej pracy. Przywiozła też trochę ze sobą. To mieszkanie w którym jesteśmy nie jest moje i nigdy nie będzie daje pieniądze Tacie za prąd wodę śmieci i ogrzewanie. Nigdy nie chciałbym żeby ktoś musiał nas utrzymywać. Tu mamy jeden pokuj i śpimy na jednym łóżku więc to itak nie rozwiązanie na dłużej. Najbardziej boję się że jak nie dam rady to Tata zerwie że mną znów kontakt i naprawdę nie chodzi tu o pieniądze nigdy w życiu nie prosiłam go o pieniądze ani żadna pomoc poprostu mi zależy na dobrym kontakcie mojej córki z dziadkiem.

Odnośnik do komentarza

Zastanow sie jeszcze, czy nie szkodzą Ci paradoksalnie częste może kontakty ze swoimi w kraju. Jesli jako dziecko nie mialas kontaktow ze swoim ojcem, to albo on byl wredny, albo rodzinie Twojej mamy nie w smak bylo oglądac Twojego ojca, albo pól na pół. Jesli objawil Ci sie w Twojej dorosłej postaci, to uważał, ze sama jako dorosla będziesz sterowała swoimi z nim kontaktami.

Bywa tak, ze rodzina mamy nie jest wcale szczęsliwa, ze jednak ojciec okazuje sie byc osobnikiem, z ktorym córka umie sie dogadywać. A teraz jak jestes daleko od nich i opisujesz jak tesknisz to bazując na Twoim minorowym nastroju nie budują Twojej sily, tylko może i nieswiadomie, ale Cie osłabiają abys do nich wrocila, aby wyszlo, ze ten ojciec i jego nowa rodzina jak byli wredni tak i dalej są.

2 miesiące i slowa depresja.
2 miesiące i szantaż emocjonalny.
Sama tak szarżujesz słowami, czy ktos Ci usłużnie podpowiada.
W Polsce bylas samodzielna, bo biegalas do pracy, obslugiwalas Was obie i często widywalas swoją rodzinę, przyjaciól. A może często widzialas przyjaciól, bo dziecko bez problemu podrzucalas to mamie, babci lub komus z rodzeństwa? A tu jak na razie masz tylko znane sobie 2 osoby- ojca i jego żonę. Jako młoda osoba nie jestes osadzona w przyjemnosciach klubu, kawiarni, spotkań ze znajomymi, bo jeszcze ich nie poznalas. A jak poznasz to nie wiesz czy to nie będzie przeginka: podrzucac swoje aktualnie placzące dziecko zonie ojca.

Rozumiem, ze emigracja nie jest dla kazdego. Ale 2 miesiące to żaden czas aby cos na ten temat powiedziec.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdrugotana

Kikunia55 nie miałam kontaktu z ojcem przez jego druga żonę ona nie chciała i nie lubiła mnie i mojego rodzeństwa chciała mieć dzieci z Tata a on nie chciał. Moja rodzina ma z nim dobry kontakt i nawet na urodzinach mojej córki moi rodzice siedzieli przy jednym stole bez problemu. Nikt mnie z Polski nie nastawia źle każdy życzy nam dobrze. Mam przyjaciółki w Polsce które mają dzieci zawsze razem robilysmy rodzinne weekendy z grillem wyprawa do zoo. Na imprezy nie jeżdżę i zawsze jestem kierowca na imprezach rodzinnych. Nie pije popalam czasem. Mojej mamie podrzucalam córkę jedynie na wakacje jak ją zapraszała.

Odnośnik do komentarza

Rozumiem, że brakowało Ci normalnych kontaktów z ojcem, ale musisz myśleć o sobie i dziecku.

Kontakt z dziadkiem też możecie mieć online, więc tu nie o to chodzi.
Nie możesz zostać, tylko dlatego, żeby ojcu nie zrobić przykrości.
Czas najwyższy, żebyś sama decydowała, wszystkich nie zadowolisz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...