Skocz do zawartości
Forum

Nadmierne analizowanie


Anneh

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, na wstępie chciałam zaznaczyć, że tytuł posta nie jest 100% do niego trafny bo właściwie to nadmierne analizowanie jest tak samo częste jak i nie dokładne - podam przykład dla lepszego zrozumienia mojej sytuacji. Obecnie leżę na łóżku i piszę ten post. Oprócz skupienia się na treści jaką chce przekazać, myślę jednocześnie o wszystkim co się dzieje dookoła mnie - o tym, że ściany mojego pokoju są koloru żółtego, o tym co się może teraz dziać w 6 wymiarze, o tym, że słyszę auto przejeżdżające obok mojego domu i o tym, że w sumie warto się zastanowić nad tym czy aby na pewno można obwinić Karola Marxa za miliony ofiar komunizmu. Najgorsze jest to, że są to po prostu jakieś rzucone myśli z których nic nie wynika bo się w nie nie zagłębiam. A jak już nie myślę o niczym, to strasznie mnie to drażni. Skutkuje to tym, że nie jestem w stanie za nic na świecie skupić się na żadnym zadaniu. A mi bardzo zależy na efektywności i jakości wykonywanej przez siebie pracy bo dzięki temu moja nienawiść do świata i siebie maleje o jakieś 25% bo czuję się jakbym miała podejmować jakieś małe kroki do większego celu. Celu, który ostatnio trochę zgubiłam, chociaż nie poskutkowało to jakimś odebraniem chęci czy zwykłą dezmotywowacją do życia. Po prostu wszystko stało się takie neutralne, chociaż wiem, że moja logika i racjonalizm nigdy nie pozwoliłyby odrzucić tego celu i traktować coś innego bardziej priorytetowo. Nawet gdybym chciała, to po prostu jest najważniejsze i już. Aczkolwiek dawniej mój sens życia dawał mi jakąś energię i motywację, w przeciwieństwie do dzisiaj. Mam wrażenie, że efektywniej potrafiłam się skupić i myśleć jakieś dwa lata temu, kiedy to miałam 14 lat. Najśmieszniejsze albo najgorsze jest to, że jednak ciągle rozmyślam o tym czy aby na pewno jestem zdolna podjąć się wykonania tego mojego celu - ciągle wypominam sobie takie wady jak właśnie problemy z analizą czy inteligencją. Jeśli chciałabym obrać ścieżkę życiową jaką sobie obrałam, potrzobałabym wysokiego ilorazu inteligencji, a mój się waha od 114 do 120. Z tego co wiem, nastolatkom może wzrosnąć inteligencja nawet o 20 pkt mając odpowiednią motywację ale nie do końca wiem jak się za to zabrać. Rozumiem, że teoretycznie to jest ponadprzeciętny wynik ale dla mnie normą, przynajmniej tylko i wyłącznie dla mojej osoby, jest ok 140 pkt. Wiem, że to może brzmieć śmiesznie lub absurdalnie ale mam wobec siebie stosunkowo surowe kryteria. Wolę obniżać wartość własnej osoby bo przynajmniej tak mi bliżej do neutralne oceny albo dzięki temu mam motywację do samorozwoju. Ponadto, ostatnio więcej panikuje. I denerwuję. Nie wiem czemu, nie znam przyczyn tego problemu. Normalnie jestem osobą stosunkowo opanowaną, nie spokojną, ale przynajmniej ogarniętą. A teraz mam jeden wielki huragan w głowie już od dłuższego czasu i czuję, że muszę to z siebie gdzieś wyrzucić a za bardzo nie wiem gdzie. Nie mam nikogo bliskiego. Znaczy, mam ale nie umiem się z nikim, kto mnie zna ofc, dzielić uczuciami, chociażby dlatego, że jak już miałam coś najlepiej robić to chyba właśnie analizowanie, gdzie emocje i uczucia stanowiły dla mnie tylko utrudnienie. Jednak nie zmienia to faktu, że nie lubię np. czuć motylków w brzuchu (aż sama jestem zdziwiona, że jednak nie jestem maszyną). Dużo rozmyślam o tym uczuciu albo konkretniej o tym co je wywołuje ale już nie umiem stworzyć z kimś bliższej, romantycznej relacji. (swoją drogą, nawet nie postawiam siebie i kogoś w kim jestem zakochana w wyemigowanych sytuacjach które by mi dały jakąś normalną dawkę miłości tylko jakieś dwie inne postacie, których nawet nie łączy relacja romantyczna tylko ich więź oparta na relacji rodzic-dziecko. A jak już się w kimś zakochuje albo prędzej jestem nimi zauroczona to są to 40-letni faceci których nigdy nie widziałam i mają partnerki oraz wesołą gromadkę dzieci. Co jest ze mną nie tak. W każdym bądź razie to też mnie rozprasza i irytuje). I stałam się mocno wrażliwa na wszystko, czasami nawet na najmniejsze komentarze krytyki w moją stronę, chociaż nigdy nie miałam z nimi problemu. Nie tylko od bliskich ale od obych osób. Nie wiem czy może to mieć jakikolwiek wpływ ale od momentu w którym zaczęto tak głośno mówić o lgbt zaczęło mi odbijać. Już wyjaśniam, normalnie sobie żyłam skupiając się na nauce, moich zainteresowaniach, starałam się też działać coś w stronę realizacji mojego celu i jednocześnie popierałam śluby przez parę jednopłciowe bo na uj miałabym działać przeciwko sobie ale tak to jakoś nigdy nie zwracałam uwagi na moją orientację no bo mam ważniejsze rzeczy do roboty. A nagle drugiego dnia, widzę naklejki "strefa wolna od lgbt" bo parę dzbanów przykleiło intymny obrazek na kiju. Jeszcze nie tak dawno miałam gdzieś kiedy mówiono mi, żebym zwiewała z tego kraju ale teraz jest inaczej, teraz zaczęły mnie takie rzeczy dotykać. I z jakiegoś powodu zostałam uznana przez pewne środowiska za głównego atakującego, chociaż nigdy na drugiego człowieka palcem nie kiwnęłam z względu na jego religię, wręcz przeciwnie, starałam się być najlepszą osobą jaką mogłabym być. A teraz mi po prostu odbija jak widzę homofobiczne teksty. Plus jeszcze ludzie uznają, że usilnie robię z siebie ofiarę, a przynajmniej tak o mnie sądzą, jako, że należę do lgbt, chociaż nigdy nikomu nic nie zrobiłam a dostałam z tego powodu po twarzy. Czasami się czuję jakbym tym bardziej nie mogę nikomu powiedzieć o tym co się kłębi u mnie w środku. Zresztą, sam fakt, że mój ojciec, z którym jeszcze nie tak dawno miałam tak dobrą relację mógłby chcieć przez to ograniczyć ze mną kontakt jest dołujące. Mówię o lgbt bo właśnie ostatnio przez to najczęściej dostaję załamki jeśli chodzi o czynniki zewnętrzne, jednak w tym momencie jestem wrażliwa na wszystko.

Ostatnio mam problem z sprecyzowaniem właściwie tego co myślę, chociaż nikt nie zauważył, że nie jest ze mną ostatnio najlepiej. Niektórzy mówili, że za dużo myślę i powinnam dać sobie odpocząć. (chociaż oni też mówili, że widzą we mnie inteligętną osobę, a jeśli ktoś spostrzega człowieka z ok. 115 pkt jako kogoś niezwykle uzdolnionego intelektualnie to być może znaczy, że to z nimi jest coś nie tak). Aczkolwiek nie przepadam za "przerwami". Staram się czasami myśleć o jakiś luźniejszych tematach ale głowa sama zaczyna robić debatę polityczną przez rozmyślanie o zapachu kwiatku. Albo czasami kompletnie się wyłącza i nie jest w stanie myśleć o niczym. Albo robi to o wszystkim naraz. W każdym bądź razie, jest to już niezwykle męczące. Nie mam kompletnego pojęcia co się ze mną dzieje, ani czego przyczyną może być tego co się u mnie ostatnio odwala. Chciałabym, żeby to się już skończyło a przede wszystkim wiedzieć cokolwiek na ten temat. Błagam o jakiekolwiek wskazanie przyczyny i przepraszam za tak chaotyczny post ale po prostu mam ogromny bałagan w łbie. I z góry dzięki.

Odnośnik do komentarza

Masz metlik w glowie bo nie wystarczy analizowac, trzeba jeszcze informacje uporzadkowac. Trzeba miec jakis system wedlug ktoremu nadajesz im waznosc i uzytecznosc.
Wtedy informacje niewazne sie odsiewa, takie ktorych nie wykorzystasz, tez.
Mojej kolezanki syn cierpi na jakas chorobe, u niego bodzce z zewnatrz maja taki sam stopien waznosci, jest ich tak duzo ze nie radzi sobie z nimi i czesto krzyczy by je zagluszyc.
On uczy sie skupiac na jednej rzeczy, jednej pracy, oddziela sie od innych bodzcow. Nie wiem jak ta choroba sie nazywa.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...