Skocz do zawartości
Forum

Przyszłe zajęcie. Tata swoje, ja swoje


Gość Bart_ekbarti1

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Bart_ekbarti1

Mój ojciec jest sędzia piłki nożnej. Wymyślił sobie, ze ja też nim zostanę. I wszystko byłoby Ok, gdyby to mnie kręciło, interesowało, a tsk nie jest. Nie jestem w ogóle jakimś wielkim fanem sportu. Owszem, biegam. Teraz trochę mniej, ale jednak nadal. Ale piłka nożna jest dla mnie kompletnie na ostatnim miejscu. Ja absolutnie nie wiąże swojej przyszłości z tym. Ojciec wymyślił sobie arbitra, bo jak się ma ,,szczęście” (nie tylko, to logiczne, każdy wie, ze trzeba tez czego innego) to można się wybić (to oznacza, ze nie gwizda się w pierdziszewach dolnych), a co za tym idzie: zarabiać bardzo dobrze. O to się ostatnio pokłóciliśmy. Ja jestem totalnie anty do tego nastawiony. Nie chce być sędzia piłki. Jestem tego pewien. Ojca to jednak mało obchodzi, jak się na coś uprze, to mało do niego trafia. Zreszta zawsze tak było, ze chciał, żeby było tak, jak on sobie życzy. Jak się go grzecznie słuchało, bylo się posłusznym, było ok, jak coś nie tak, to potrafił zrobic karczemna awanture. Mama tez nigdy nie miała z nim lekko. Mnie wychowywał ostro.
Mnie interesuje co innego, myślałem o studiowaniu weterynarii albo farmacji. Do medycyny mnie ciągnie od dawna. O tym wie zarówno mama, jak i ojciec. Ale ja już nie mam sił na ojca. Na rozmowy (a z czasem kłótnie) z nim. On swoje, ja swoje. Co mam robić, żeby ojciec wreszcie zrozumiał, ze ja nie będę tym, kim on chce, żebym był? Jak przemówić mam do niego, żeby zrozumial, ze ja mysle o czymś innym? Moje rozmowy z tata nigdy nie były łatwe, zawsze było w końcu tak, jak on chciał. W prawie każdej dziedzinie życia. Ale ja już mam dość.

Odnośnik do komentarza

hyhy odnoszę wrażenie, że ojciec jest zapalonym kibicem piłki nożnej a mieszkacie w małej mieścinie więc zapewne coś takiego sobie ubzdurał aby napawać się dumą przed kolegami...ale to taka dygresja tylko ;)

nic nie zrobisz. Albo się zastanowisz czego chcesz Ty od życia...albo całe życie będziesz wykonywać wolę rodziców. Kwestia postawienia na swoim jest nie jako trudna...a wręcz nawet i bardzo. Będą częste kłótnie, awantury a nawet i możliwe wyrzucenie z domu. Jeżeli jesteś pewien czego chcesz zachęcam gorąco do walczenia o swoje i nie poddawanie się. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Pytanie do jakiego stopnia farmacja czy weterynaria, kłoci sie z sędziowaniem.

Wielu studentow wymienionych kierunków a i innych np jako jeszcze licealiści a potem studenci są np ratownikami wodnymi. Młody zadowolony, bo biega w roku szkolnym na zajęcia na basenie, przechodzi jakies kursy, dostaje uprawnienia i w wakacje dorabia sobie nad morzem lub jeziorem parę groszy. Jedni sobie kelnerują, drudzy są pilotami wycieczek zagranicznych, czy rezydentami np w Turcji przyjmującymi na miejscu turystow a inni biegają po plaży jako ratownicy (bardzo odpowiedzialny zawod). Rodzicom to nie przeszkadza, bo poza obowiązkami szkolnymi czy potem studenckimi gdzies czas trzeba spędzać i zdobywanie letniego młodzieńczego zawodu, ktory wyrabia odpowiedzialnosc, rzetelnosc a i jaks kaska do kieszeni wpadnie ,to chyba dobrze.

Wydaje mi się, ze niekoniecznie musisz byc całe życie sędzią pilkarskim, tylko ojciec dba abys sobie zrobil letni zawód lub weekendowy, ktory tez wymaga jakiejs wiedzy, koncentracji, spostrzegawczosci, znajomosci przepisow. On go wykonuje, to o ile Ty zdobędziesz potrzebne papiery do jego wykonywania to tata Ci moze ulatwić zlecenia. Co w tym dziwnego, ze mając nastolatka w domu, ojciec przewiduje, ze mozesz zacząc glupio spędzać swój czas wolny, wdac sie w nieciekawe towarzystwo, to chce Ci podsunąc mozliwosc ciekawego spędzania czasu w roznych miejscowościach ,w towarzystwie ludzi sportu, z doplywem jakiejs młodzieńczej kasy.
A Ty myslisz, ze jakiegos rodzica bawi wydawanie kasy na szkolenia i kursy na pilota wycieczek, rezydenta, ratownika wodnego, sędziego pilki noznej czy innej dyscypliny sportu?
Nie, rodzic wydaje te pieniądze, bo zdaje sobie sprawę, ze we wspólczesnym świecie młodego czlowieka nikt nie utrzyma przy maminej spódniczce a pomysły kolegów istniejących i potencjalnie poznanych w przyszlosci na spędzanie wolnego czasu mogą byc tak "zabawne", ze rodzic nie zauwazy jak bedzie w pozycji jak "uratować młodzieńca przed straceniem." W związku z powyższym inwestuje w takie letnie zawody swojej latorosli ( a wiadomo za ile lat zdobędzie wykształcenie i czy będzie na tych wymarzonych studiach dość wytrwały? ) z nadzieją, ze w letniej pracy i odpowiedzialnej i ciekawej znajdzie innych o nieglupich poglądach a i zarobi sobie parę groszy.

Tez wyznawalam tę zasadę, tyle, ze moje mlode same sobie znajdowały tę dziedzinę ,w ktorą ja inwestowalam. Np pilot wycieczek zagranicznych nie sprawdzil się, bo studia okazały się byc za poważne i nie mozna było juz ich w maju urywac aby leciec do pracy na Cyprze, ani zdawac w terminach zerowych, bo za duzo było trudnych przedmiotow i sukcesem bylo zdanie wszystkiego tak aby na sesję wrzesniową nic nie zostalo lub co najwyżej jeden przedmiot.Studenci podrzędnych ekonomicznych studiów dawali radę a politechnika niezbyt.

Odnośnik do komentarza

Tylko co mają studia do kursu na sędziego, nic, bo spokojnie możesz zrobić ten kurs będąc studentem lub licaalistą, bo nie piszesz ile masz lat.
Egzamin zdasz albo nie. Zdasz, nie musisz być sędzią, będziesz miał papier w kieszeni.
Pilnuj, żeby skończyć studia, a ten kurs traktuj z przymrużeniem oka, będzie i wilk syty i owca cała.
Rodzic często ma chore ambicje, żeby jego pociecha, zajmowała się tym samym, co on.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Bart_ekbarti1

Ale po co? Na co mi taki kurs, skoro NIE zamierzam być arbitrem, na dodatek (to może nawet najistotniejsze) w ogóle mnie to nie interesuje, jak zreszta cała piłka nożna? Mam zrobic coś wbrew sobie, bo ojciec tak chce?
Gdyby coś Was kompletnie nie interesowało, nie pasowałoby Wam w najmniejszym nawet stopniu, to mimo wszystko zdecydowalibyście się na ukończenie danego kursu/szkolenia/kierunku studiów itp itd? Nie sadze.
Zreszta i tak przez większość swojego życia robiłem prawie wszystko tak, jak chciał ojciec. Żeby mieć święty spokoj i dlatego, ze ojciec nie lubi sprzeciwów. I rzygam już takim ciągłym robieniem czegos pod niego. W pewnym momencie się człowiekowi ulewa

Odnośnik do komentarza

No to po prostu znajdz sobie inny wakacyjny/ weekendowy zawód. Nie po to się rozpisałam, aby Ci wmówić, ze niezbędnie potrzebujesz byc sędzią piłki noznej, tylko, ze znajdujesz sobie jakies sensowne zajęcie, ktore szczęsliwie zapelni Ci ewentualny czas wolny. Zdobywasz jakies uprawnienia, uczysz się odpowiedzialnosci w praktyce i jeszcze sobie troszkę dorabiasz. I do tego zawodu ojca przekonaj.

Pytanie czy ojcu chodzi niezbędnie o to, ze masz byc sędzią, czy chodzi mu o to, ze głupio czasu nie trwonisz i sie rozwijasz. Weterynaria czy farmacja to są zawody, ktore zdobywa sie długotrwale (jeszcze trzeba sie tam dostac) a inne letnio-weekendowe zawody, srednio ,pierwszy etap w rok.

Odnośnik do komentarza

Zrobisz jak zechcesz, nie znam żadnego takiego wymuszania z autopsji i nigdy bym na to się nie zgodziła.
Ale skoro masz takiego ojca jakiego masz, otwarty bunt, jeśli on Ciebie utrzymuje, nikomu nie wyjdzie na dobre.
Chyba, że chcesz postawić sprawę na ostrzu noża i jesteś przygotowany na wyprowadzenie się z domu, podjęcie pracy i studiowanie zaocznie.
Znasz najlepiej swojego ojca i wiesz na co go stać i jak daleko możesz się posunąć w swoich racjach.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

luukas
...a wy jak zwykle wstawiacie się za rodzicem zakładając, że młody przesadza a rodzica trzeba się słuchać nawet jak nie ma racji :)

Ja się za rodzicem nie wstawiam, wręcz ganię taką postawę ojca, w zdanie dziecka trzeba się wsłuchiwać od małego i przekonywać argumentami, nie przemocą.

Ale myśląc o przyszłości autora, lepiej by miał, jakby wytrzymał z ojcem do czasu usamodzielnienia się.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa
nie znam żadnego takiego wymuszania z autopsji i nigdy bym na to się nie zgodziła.

Nawet nie wiesz jakie masz szczęście.
Ja rozumiem autora, bo w moim domu matka była i jest tą, która wymusza na wszelkie sposoby. W akcie desperacji stosuje manipulację, a były tez i bywają awantury.
Wiem jakie to poniżające, jak podcina skrzydła, jak zniewala.

Bart> Rozumiem, ze masz ochotę walczyć, ale to będzie walka z wiatrakami. Co nie oznacza, ze masz się poddać ;) .
To, ze przy odrobinie szczęścia można świetnie zarobić to nie jest argument i to bym podważała. Lekarz weterynarii też może dobrze zarobić, zwłaszcza gdy założy własną klinikę ;) . Farmacja z kolei ma się w kraju znakomicie, co udowodnił film "Botoks" oparty na autentycznych historiach. Nie da się biedować gdy się będzie miało odrobinę szczęścia i dobrze trafi. ... czyli jak wszędzie.

Moze gdybyś miał inne hobby, jakieś pasje związane ze sportem to twój ojciec trochę by zszedł z tonu. Sądzę, ze tu chodzi o męskie ojcowskie ego, aby móc się pochwalić, ze mój syn poszedł w moje ślady, że osiąga sukcesy itp. Ma to go pewnie dowartościować i podbudować. To problem Twego ojca, ale parodią jest, że teraz Ty masz problem.

Jesteś dorosły? To sam decyduj, sam się zapisz do szkoły, sam rozpocznij naukę. Gorzej jeśli jesteś od niego uzależniony finansowo. Moze Cię odciąć od funduszy, zażądać dokładania się do życia lub wyprowadzenia się. Wtenczas jesteś w sytuacji, że musisz utrzymać się sam, czyli podjąć jakąkolwiek prace, byle przeżyć.
Tu się nasuwa refleksja.
Czy w tym momencie nie ma różnicy czy zrobisz durny kurs na sędziego czy inny czy podejmiesz prace kasjera w markecie? Przecież i tak będziesz musiał się utrzymać sam i skończyć studia.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Bart_ekbarti1

Niestety, pełnoletni nie jestem, a co za tym idzie: jestem na utrzymaniu rodziców.
Ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, jacy są niektórzy rodzice. Mnie ojciec nie tyle wychowywał, co tresował. Zawsze to on miał władze w domu i on miał najwiecej do powiedzenia. Mama jest inna, ale totalnie z boku, mało się wtrąca. Ja na początku byłem grzecznym, spokojnym dzieckiem, ktore grzecznie słucha się tatusia, ale już teraz mam dosc. Postanowiłem, ze koniec z wpiep.... się taty w moje sprawy.
Spróbowałem porozmawiać z nim w miarę na spokojnie - za ch.... się nie da. Klotnie - jeszcze gorzej. On wszystko wie najlepiej.
Wiadomo, ze studia skończę. Ale nie zamierzam zostawać sędzia tylko po to, żeby zadowolić ojca. Nie zamierzam kończyć czegos, z czego nawet ani trochę nie skorzystam.
Bo w tym swoich sił nie zamierzam próbować, od piłki trzymam się z daleka (w dużej mierze ojciec mi obrzydził). Rzygam na dźwięk gwizdka. Ojciec miałby satysfakcję, bo znowu byłoby tak, jak on chce. Ale ile człowiek może tak żyć?
Nie mam za grosz szacunku do ojca. Nie chce go znac. Może to nie brzmi za dobrze, ale niektórych rodziców naprawdę ciężko szanowac.

Odnośnik do komentarza
Gość noctilucent1

~Bart_ekbarti1
Ale nie zamierzam zostawać sędzia tylko po to, żeby zadowolić ojca. Nie zamierzam kończyć czegos, z czego nawet ani trochę nie skorzystam.
Bo w tym swoich sił nie zamierzam próbować, od piłki trzymam się z daleka (w dużej mierze ojciec mi obrzydził). Rzygam na dźwięk gwizdka. Ojciec miałby satysfakcję, bo znowu byłoby tak, jak on chce. Ale ile człowiek może tak żyć?

Popieram, masz całkowitą rację, tak trzymaj.
Btw nie chodzi już nawet o to sędziowanie, ale o Twoją postawę - myślisz samodzielnie i nie dajesz dyktować sobie, czym się masz interesować a czym nie
Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Mama też za bardzo stoi z boku, powinna ojcu od dawna przemawiać do rozsądku.
Ale pewnie próbowała i odpuściła, sama z nim na pewno nie miała łatwo.

Zaraz nasuwa się pytanie, dziecko powinno wychowywać się w pełnej rodzinie, choć jak widać, nie zawsze to wychodzi na "zdrowie", to czy nie lepiej się jednak rozwieść..., gorzej jakby dziecko zostało z toksycznym rodzicem, tak źle, tak niedobrze.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Bart_ekbarti1

Moja mama zawsze taka była, zawsze. Nigdy nie umiała postawić się ojcu, w dużej mierze ona tez jest odpowiedzialna za to jak wyglada nasze zycie. Czy za to, ze ojciec próbuje na każdym kroku mieć wpływ na moje zycie. Tutaj tez się mało co odzywa, coś tam przytakuje, ale szczerze mówiąc nic z tego nie wynika. I wynikać nie będzie. Dlatego jak już osiągnę pełnoletność, uda mi się dostać ba studia (uczę się dużo, chociaż mam świadomość, ze i na medycynę weterynaryjna i na farmację jest się dostać trudno, a potem trudno utrzymać) to robie wypad z domu. Mam dość tego życia, wiecznie dopasowanego pod ojca.
Co z tego, ze jest kasa, jak to nic nie zmienia. Kompletnie nic. Dlatego mam dość tego domu i tych ludzi. Wiem, ze matka z ojcem bedzie do końca życia, ale to już jej wybór

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...