Skocz do zawartości
Forum

Totalna niezdolność do stworzenia związku/małżeństwa


Gość LoneStar

Rekomendowane odpowiedzi

Gość LoneStar

Witam. Mam 25 lat. Od 15. roku życia czas przesypuje mi się niczym piasek przez klepsydrę.

Jestem na II roku studiów dziennych (późno, wiem). Mój problem jest bardzo skomplikowany. W późnej podstawówce, GM i LO był ze mnie pierwszy aromantyk i aseksualista. Patrzyłam z pogardą na pary zakochanych. Przez bardzo długi czas myślałam, że jestem osobą aseksualną, przeszukiwałam Internet, strony www na temat aseksualizmu, fora dla takich ludzi.

Aż tu nagle, w wieku ok. 20 lat, dosłownie z dnia na dzień...Naszła mnie taka żałość, tak tęsknota... Tęsknota za bratnią duszą, drugą połówką, chciałam podzielić się z drugą osobą swoimi zainteresowaniami. Nie chodziło o sam akt seksualny, chociaż ta tematyka bardzo mnie zainteresowała. Nigdy nie byłam w związku. Teraz myślę sobie, że wybór między związkiem a samotnictwem to wybór między dżumą a cholerą. I tu, i tam się cierpi. Samotnikom brakuje bliskości, drugiej połówki. Lecz ludziom w związkach/małżeństwach brakuje swobody, wolności, niezależności.

Codziennie zastanawiam się, dlaczego 95%dorosłych na całym świecie tworzy związki, bierze śluby, uprawia seks, 1% to nie interesuje, a ja.....Nie jestem ani po jednej, ani po drugiej stronie. Mam jakąś patologiczną nienawiść do tego, a z drugiej pragnę tego najbardziej na świecie. Brakuje mi dotyku. Czasem wyobrażam sobie, że uprawiam seks z jakąś filmową postacią, przystojniakiem i....Odczuwam wtedy podniecenie, wilgoć w narządach płciowych. Chyba oszaleję.

Nie wiem, skąd to się wzięło. Moi rodzice nigdy się nie rozwiedli, w domu niczego (materialnie) nie brakowało, chodzili do pracy. Jedyne, co było nie tak, to seks stanowił temat zakazany. Chociaż nie tylko seks, ale i miłość. Nie miałam prawa się zakochać, bo "randki ogłupiają, dziewczynom chodzenie z chłopcami obniża oceny". To, co teraz przeżywam, to jakiś koszmar. Miał ktoś podobnie? Jakieś rady?

Udało mi się umówić na "przygodę na jedną noc". Przyznam, że było to udane spotkanie, jestem w miarę zadowolona. Potem jeszcze raz się z tym człowiekiem na seks umówiłam. Zaliczone.

Lecz co do związków, miłości, to straciłam już nadzieję. Pogrzebałam to. Mam zaburzenia osobowości. Nie mam umiejętności, aby znaleźć partnera, utrzymać związek, ani o niego dbać. Zostanę sama do końca życia.
A z wiekiem jest coraz trudniej znaleźć partnera, ludzie się wykruszają, niektórzy moi znajomi są już po ślubach, mają dzieci.

Mam 25 lat, z wiekiem będzie coraz gorzej. To okrutne. Smutne, że moje pragnienia się nie liczą. Chciałam bliskości, miłości, związku z mężczyzną, z drugim człowiekiem w podobnym wieku. To chyba ludzkie, nie?

Odnośnik do komentarza

Moze najpierw zastanow sie jakiego zwiazku oczekujesz. Potem zastanow sie jakiego partnera bys chciala, tutaj juz trzeba to sprecyzowac. Nie doszukuj sie w sobie czegos negatywnego. Masz po prostu pewne bariery i mozesz je po prostu pokonac. Twoje pragnienie bedzie silniejsze. Dobrze gdybys otworzyla sie na zwiazki, umawiala z kims kto po prostu chce sie z toba spotkac i bys zobaczyla czy ci to odpowiada.
Zwiazek to nie egzamin ktory trzeba zaliczyc, to relacja miedzy dwojgiem ludzi.

Odnośnik do komentarza

Hejka. Moja sytuacja jest w pewnym stopniu podobna do twojej . Mam 22 lata i zero doswiadczen z facetami i panicznie boje sie facetow , zwiazku . Ale jednoczesnie im jestem starsza tym gorzej znosze samotnosc . Potrzeba bliskosci i milosci jest na rowni z brakiem zaufania i uciekania od facetow . Juz dwa razy bylam bardzo mocno "zauroczona" w kims i dwa razy to w sobie zabilam bo wiedzialam ze oni nie sa dla mnie odpowiedni i nie mieli dobrych zamiarow . Przez cala podstawowke ,gimnazjum jak i szkole srednia nie bylo mi latwo . Nie zajmowalam sie chodzeniem na randki i nie obchodzilo mnie to ze inne maja a ja ciagle sama . Az do momentu kiedy bylam w klasie maturalnej i po raz pierwszy mocno sie zauroczylam . Zrobilam wtedy maly krok do przodu bo zamiast splawic kolejnego ktory wykazuje zainteresowanie zgodzilam sie z nim umowic . Zaufalam pierwszy raz i bardzo szybko sie zawiodlam bo on chcial mnie tylko zaliczyc . Bardzo mnie to wtedy zabolalo , czulam sie ponizona i zla sama na siebie ze mialam takie klapki na oczach . Oczywiscie do niczego miedzy mami nie doszlo bo szybko go zdemaskowalam i zerwalam znajomosc. Nie mam latwego zycia ani latwego charakteru i nw czy kiedys odwaze sie na to aby kogos do siebie dopuscic , zaufac i pozwolic pokochac . Czas ucieka i mam swiadomosc tego ze im dluzej czekam tym bd gorzej potem " nadrobic "zaleglosci . Boje sie ze za jakis czas obudze sie i bd juz na mnie za pozno i totalnie zamkne sie na facetow i bd tak zrezygnowana ze zaakceptuje to ze bd sama chociaz to bylby najgorszy scenariusz ...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...