Skocz do zawartości
Forum

Kontakt z matką "na siłę"


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie!
Długo się nie odzywałem, dużo się wydarzyło.
Szybko opiszę co było dotychczas:
Nie miałem z matką kontaktu (wyrzuciła mnie z domu), zaś ojciec (alkoholik) nie żyje. Po latach babci wpadł do głowy pomysł (oczywiście bez zapytania czy ja tego chcę) by mnie z matką pogodzić, "bo to twoja mama, nieważne jaka ale mama".
Niechętnie tam pojechałem (stwierdzam, iż pokierowała mnie chęć świętego spokoju), oczywiście matka jak to ona - nie przyznaje się do tego, że mnie wyrzuciła, ona była tą wspaniałą, bo "ona tylko 600zł za mieszkanie ode mnie chciała" (600zł to chciała, ale za prąd który niby przez miesiąc zużyłem), że ją wyzywałem i "sam z własnej woli się wyprowadziłem", a wyłączanie prądu w pokoju sobie sam wymyśliłem (tak samo jak to, jaką mi aferę zrobiła, kiedy "siostra" nie dostała renty po ojcu, a ja otrzymałem z racji podzielenia na dwie części większą kwotę).
Przypadkiem trafiłem na artykuł o czymś takim jak "gaslighting" i nie mam wątpliwości, ze moja "matka" to stosuje chętnie do dziś w stosunku do mnie intonując za każdym spotkaniem "jak ja sobie uroiłem, że się z nią tyle lat nie widziałem".

Ostatecznie ten kontakt jest słaby i z tym się czuję gorzej, niż jak go nie było wcale.

Po drodze jeszcze wpadły mi dokumenty, których nie dostałem przy wyrzuceniu mnie z domu o rzekomym autyźmie u mnie. Piszę "rzekomym" gdyż z tego powodu, że rodzina od strony ojca twierdziła "ty nie miałeś autyzmu" i do tego prababcia od strony ojca twierdziła, że "matka to jedyne co robiła to sadzała Ciebie przed telewizor i miała gdzieś" wybrałem się w celu zbadania tego przez psychiatrę, a po tym trafiłem do psychologa, który wykonał szereg testów, przy czym całą swoją historię przedstawiłem.

Otrzymałem finalnie wyniki badań, przy czym pani psycholog wskazała, abym się podjął terapii DDA (o tym za chwilę) i wykonał powtórne badanie EEG oraz dodatkowo podkreśliła, iż "nie mam autyzmu, a to, że nie mówiłem będąc dzieckiem wynika z zaniedbań ze strony rodziców"(później doczytałem w internecie, że z powodu zaniedbań jest możliwy mutyzm, co wpisuje się niemalże idealnie). Podejrzewam, że po badaniach EEG będzie można w pełni powiedzieć, że nie mam autyzmu, a moim głównym problemem jest wg diagnozy DDA oraz zaburzenia lękowe.
Myślę, że panie, które mnie diagnozowały w PZP to pierwsze osoby, które nie patrzyły na to wszystko "bo rodzina tak gada" tylko tak jak to jest.

Oczywiście na wyniki badań kolejno:
-babcia - "nie, ty miałeś autyzm, ja widziałam dokumenty, że ty to miałeś, ale gdzieś zaginęły, a rodzice o Ciebie dbali" (ktoś w to wierzy? Ja nie wierzę)
-matka - "ja Ciebie wyleczyłam z autyzmu", a na to, że czytałem w internecie różne artykuły (+zapytałem psychiatrę o to) stwierdziła "to nieprawda, da się wyleczyć autyzm". (już czuję jak czytający to specjaliści pokładają się ze śmiechu :D I takie słowa mówiła osoba po pedagogice)

W zasadzie odnowienie tego kontaktu ukazało mi, w jakim ja toksycznym środowisku się wychowałem (i jakim cudem jest to, że mimo tego w wielu kwestiach radzę sobie dobrze), więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

Na terapię DDA chcę iść, ale te terminy (najszybciej na NFZ za pół roku). Mogę iść prywatnie, ale to czekam na informacje odnośnie dalszej umowy - rozstrzygnie to się niebawem (z tego co wiem od przełożonych to są zadowoleni i o przedłużenie mam się nie martwić).

W sumie to chciałem zapytać - co o tym myślicie wszystkim?

Odnośnik do komentarza

Samo eeg, może i jest jakimś badaniem pomocniczym w autyzmie, ale raczej diagnozy nie postawi.
Miałeś tak fatalne dzieciństwo, na pewno to odcisnęło piętno na Twojej psychice, dobrze, że jakoś sobie radzisz i najważnejsze, że masz pracę.
Jeśli czujesz, że pomoże Ci terapia, to z niej korzystaj, poczekaj na NFZ, bo terapia, to nie tabletka na ból głowy, nie wiadomo czy i w jakim stopniu Ci pomoże, to po co masz płacić.
Bo terapia to by Ci się przydała też, nie wiem jaka, ale żeby pomogła przetrawić stosunki z matką.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

@ka-wa Osobiście to ja w ogóle w ten autyzm nie wierzę - jak wspomniałem obstawiam bardziej mutyzm spowodowany tym czym miałem w domu.
Sama pani psycholog zresztą wskazała, iż "nie mam autyzmu, gdyż nie mam problemów z komunikacją i utrzymaniem kontaktu wzrokowego". Dodatkowo wspomniała, iż w trakcie badań miałem przeprowadzony test psychologiczny na autyzm/aspergera. Myślę, że tu mogę pani psycholog zaufać o wiele bardziej niż rodzince, gdzie każdy mówi co innego. Zapytam jeszcze o ten mutyzm przy najbliższej wizycie

Terapia - DDA/DDD to od dłuższego czasu chodziło mi po głowie choćby przez ojca alkoholika.

Natomiast co do relacji z "matką" - wiem, żyjemy w Polsce, gdzie "rodziców trzeba kochać i uwielbiać nawet jak nam w twarz plują". Jedno, że do mojej "matki....nic nie czuję. Nie kocham jej. Drugie - Źle się czuję np jak z nią rozmawiam. Cała rodzinka to moim zdaniem jeden wielki patologiczny system, ale cóż - jako dorosłe osoby mogli coś zrobić ze swoim życiem, a nie powielać schematy, prawda? :) Z ich problemami nie zamierzam się mierzyć, tylko ze swoimi.

Poczekam na wyniki EEG, pójdę z nimi do pani psycholog i wtedy dalsze działania (choć terapię DDA mam na uwadze cały czas)

Odnośnik do komentarza

@ka-wa Rodzinka to jest problemem, prawda, ale z tego tytułu iż z tego co zauważyłem nie szanuje się mnie, ma się moje zdanie głęboko gdzieś, zawsze gdy poruszam istotne dla mnie tematy to są ignorowane np chciałem porozmawiać o swoich myślach samobójczych sprzed lat to usłyszałem u jednej z ciotek: "e tam, to twoja matka powinna mieć".
To odpowiedni moment by im wykrzyczeć co mi na sercu leży, jak się odwrócą - trudno, ja płakać nie będę, może to mi przywróci jakikolwiek spokój, ew. co do prywatnej terapii DDA może koszta da się na rodzinę przerzucić przez sąd? (np naruszenie dobra osobistego jakim jest nietykalność cielesna przez ojca (bicie) , prawa do nauki/cokolwiek). Ma to sens? (Taką sugestię od znajomej otrzymałem)

Ogółem po rozmowie ze wspomnianą znajomą dochodzę do wniosku, że nieważne ile osiągnę i co zrobię to i tak jestem postrzegany jako "kaleczne, zastraszone dziecko" co mi się bardzo nie podoba.

Przy okazji dorzucam kolejny wątek sprawy - przy ostatniej wizycie u babci schodziłem na dół z wujkiem i tak trafiliśmy na sąsiada babci i po chwili on do mnie "no czysty ojciec, uśmiech wszystko zdradza" - chyba tylko anielska cierpliwość mnie powstrzymała przed komentarzem, bo NIENAWIDZĘ TEGO!! NIENAWIDZĘ JAK KTOŚ MNIE DO OJCA PORÓWNUJE!
Uważam, że jest to osąd niesprawiedliwy w stosunku do mnie. Zastanawiam się, czy w wypadku, kiedy mówimy o tym, że mieszkam teraz w niewielkim mieście, gdzie "każdy każdego zna" nie jest tak, że "ojciec coś odwalił grubego i z automatu ludzie na mnie patrzą przez pryzmat niego".

Odnośnik do komentarza

Czysty ojciec, oznacza, że jesteś podobny do ojca fizycznie, choć to tylko odczucie subiektywne, ale lubimy tak mówić, gdy widzimy takie podobieństwo, niepotrzebnie się tym stresujesz.

Co do terapii, nie ma znaczenia czy ją zaczniesz teraz czy za pół roku, więc nie licz, że ktoś Ci zwróci za prywatną terapię, jedynie możesz liczyć na dodatkowy stres i wydatek kasy na sądy, bez sensu.

Jesteś okaleczony przez dzieciństwo, ale czasu nie cofniesz i teraz pozostaje radzić sobie samemu, są osoby jeszcze w gorszej sytuacji, którą zgotowali im rodzice, mający trwałe uszczerbki na zdrowiu psychiczne i fizyczne, uniemożliwiające podjęcie jakiejkowiek pracy.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa dobrze Ci doradza, warto pójść tą drogą. To już było, minęło, nie ma co do tego wracać, nic z tym nie zrobisz. Natomiast masz wielki wpływ na przyszłość i dla lepszego samopoczucia warto nad tym popracować. Rodziny też nie zmienisz lecz możesz zmienić siebie. Albo dalej niepotrzebnie będziesz rozpamiętywać przeszłość lub pójdziesz drogą rozwoju osobistego. Zawsze sami podejmujemy decyzje...

Odnośnik do komentarza

Zgadzam sie z opiniami, że nie warto grzebać sie w przeszłości i pielęgnować w sobie nienawiść, choć wiem ,że to nie jest takie proste. Trudno uwolnić sie od części siebie samego, od tego co nas uksztaltowalo i w konsekwencji od tego, jacy jestesmy. Z drugiej strony, trzeba tez bym świadomym, swoich praw. Jesli to co bylo nadal ma przemozny wpływ na twoje życie, a psychika wymaga naprawy, bo funkcjonuje źle, to warto zastanowić sie nad tym, czy sprawcy twoich nieszczęść, nie powinni ponieść konsekwencji choćby finansowych, bo ukarani za to juz nie będą. Zeby ruszyć naprzód trzeba najpierw przepracować przeszłość, bo ona Cię blokuje. Teraźniejszość tez nie jest lepsza.
Wszystko to razem przeszkadza Ci i trzyma Cię w miejscu ,w którym nie chcesz juz dalej byc.
Masz prawo wytoczyć proces rodzicom w każdym momencie życia o alimenty i zadośćuczynienie za koszmarne dzieciństwo i zaniedbania. Z kosztów sądowych mozesz byc zwolniony, tylko musisz napisać taki wniosek. Sam sobie nie dasz rady z taką sprawą, wiec zgłoś sie do centrum pomcy rodzinie, bo tam uzyskasz darmową pomoc prawną i wsparcie psychologiczne.
Są tez punkty gdzie prawnicy udzielają bezpłatnych porad prawnych, ale to raczej w większych miastach. Ostatnio była głośna sprawa jak corka pozwala ojca, znanego polityka o alimenty, bo dawał jej za mało kasy na studiach i wygrała .Nie wiem ile masz lat i czy uczysz sie czy pracujesz. Wiem jednak, ze musisz mieć sporo odwagi, zeby zdecydować sie na taką drogę, bo rodzina raczej tego nie zrozumie.
Ale powinieneś mieć ich gdzies i myśleć głównie o sobie. Z tego co piszesz to nikt nie zadba o Ciebie, jesli sam tego nie zrobisz.
Aha...jesli chodzi o terapię DDA to jest prowadzona przy poradniach leczenia alkoholików.

Odnośnik do komentarza

Powiem tak: można proces wytoczyć, ale na kolejne lata nie chcę ciągnąć tej sprawy. Mi zależy bardziej na spokoju psychicznym niż na tym, aby dalej to rozgrzebywać, więc rada z sądem najlepsza to nie była.

Nie dość, że na lata, to nie mam 100% pewności, że wygrana, więc sprawę sądu odpuszczam.

Niemniej jednak kiedy dojdzie do terapii to po tym jak wszystko dobiegnie końca skseruję dokumenty i będę trzymał w teczce na wypadek próby wytoczenia mi procesu o alimenty.

Wiem jedno - gdy założę rodzinę to będzie trzeba ją trzymać od nich z daleka.

Odnośnik do komentarza

Witajcie!
Może i odgrzewam temat, ale chciałbym, aby wszystko było w jednym miejscu.
Ostatecznie diagnoza DDA, całkowity brak autyzmu. Jedno dobre, że autyzmu brak, skąd on się wziął? Podejrzewam, że to kwestia zaniedbań, a że matka "nieważne co się dzieje jest ok" to nakłamała u lekarza "nagle przestał mówić" i taka, a nie inna diagnoza.
Swoją drogą nie jestem przekonany, ze osoba z autyzmem mogłaby pójść na kurs na prawo jazdy jakiejkolwiek kategorii.
Obecnie czekam na termin terapii DDA, prawdopodobnie po nowym roku to ruszy (plus taki, że na spokojnie mogę tematem prawa jazdy się zająć) . Nieco też pomogły mityngi dla DDA, znalazłem parę odpowiedzi na swoje pytania (np gdy ktoś mnie pyta o matkę to "mamy inne spojrzenia na świat i stąd takie, a nie inne relacje")

Męczy mnie to, że w takiej sprawie zostałem bezczelnie okłamany, tym bardziej, że gdy na to spojrzeć to własnie ten cały "wyimaginowany" autyzm (i do tego jeszcze brak szacunku do mnie, moich poglądów, rzeczy itp) był przyczyną wielu problemów np gnębienia w szkole - "bo pani powiedziała że on jest inny".
To kłamstwo uważam za niewybaczalne. Odbieram to jako zemstę za to jak moją (TFU) matkę traktowała babcia (co lepsze - ta wie, ze ją okłamywała, ale nadal wmawia mi, że "ja mam autyzm").
Na dzień dzisiejszy raczej nie chcę mieć dzieci w przyszłości, może mi się z czasem odmieni. Myślę, że w temacie związków trzeba trzymać z daleka od rodzinki partnerkę (oj jeszcze żeby znaleźć taką)oraz potencjalne dzieci(z wyłączeniem jednej normalnej części rodziny, która dla mnie jest ostoją normalności).

Odnośnik do komentarza

Pośrednio znam rodzinę, która po znajomości załatwiła dziecku inną chorobę niż ma faktycznie, celem uzyskania stopnia niepełnosprawności. to z kolei wiązało sie z korzyściami. Druga rodzina mojej szwagierki ma niepełnosprawnego syna i nie leczą go, bo boją się stracić zasiłek pielęgnacyjny i inne dodatki. Gdy przychodzą do lekarza to mają już opracowane gadkę, ze niby ćwiczą z nim w domu, że starają się ale brak rezultatów. tymczasem wszyscy w rodzinie wiedzą, ze robią to celowo. Nawet go przekupują, aby lekarzom mówił, ze ćwiczy i co rzekomo ćwiczy.

To jest straszne i dla mnie kwalifikuje się do odebrania praw rodzicielskich, ale nikt nie chce donieść na rodzinę.
Tak więc nie dziwią mnie historie, ze ktoś ma zakłamaną czy oszukaną diagnozę.
Nie wiem czy jako dorosły mógłbyś wytoczyć proces własnej matce czy cokolwiek można z tym zrobić, ale radzę nie wkręcać się w to zbytnio. Szkoda energii, szkoda nerwów.
Zacznij żyć własnym fajnym życiem.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Ja mam lepszy pomysł - urwać kontakt z matką. Człowiek spokojniejszy będzie. Dla swojego dobra, dla siebie.
W pracy już to magiczne pytanie o rodzinę padło, ale załatwienie tego jak na mityngu wyczerpalo sprawę :)

Zdecydowanie lepiej mi będzie bez toksykow w życiu.
Obecnie u psychologa pracuje nad tym aby to przebrnąć. Czekam na termin terapii dda, a tymczasem wolę się na prawie jazdy skupić :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...