Skocz do zawartości
Forum

Żona jest agresywna - co robić?


Gość Załamany Mąż

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Załamany Mąż

Witajcie,

Szukałem forum, na którym będę mógł opisać swoją historie licząc jednocześnie na Wasze odpowiedzi, gdyż jestem w kropce. Mam problem, który jest „mało męski”, trochę może wstydliwy, ale bardzo boli i powoduje moje zniechęcenie. Od razu na wstępie zaznaczę, nie mam myśli samobójczych, kocham życie, moja rodzine, dzieci i żonę. Jestem optymista z natury, któremu się w życiu niezłe wiedzie, oprócz problemów w relacji z żona.
Małżeństwem jesteśmy od 5 lat, w związku od 8. Przed ślubem mieszkaliśmy razem. Już podczas okresu wspólnego mieszkania oraz narzeczeństwa czasami dochodziło między nami do kłótni, traktowałem to jako okres „dotarcia się” jednak kilkukrotnie w tym okresie moja żona pisywała się do rękoczynów pod moim adresem, wyzwisk pod adresem moim, mojej matki, ojca, siostry. Miało to miejsce podczas kłótni, które nagle od słowa do słowa powodowały u niej taka wściekłość, nie do opisania, nie można było jej uspokoić, z ust toczyła się jej piana. Po którejś z takich akcji poinformowałem ja i jej rodzine ze odchodzę. Był płacz, lament, etc. Ona żałowała jak ochłonęła. Spotkaliśmy się, przeprosiła. Postanowiła coś z tym nawet zrobić i zaczęła widywać sie z psychologiem. Wybaczylismy sobie, mamy oboje pi 35 lat, od 5 lat jesteśmy małżeństwem. Mamy dwie cudowne córki, 3,5 roku i 3 miesiące. Nigdy nie zaniedbuje obowiązków domowych, pracuje, ogarniam dom, pomagam przy zakupach, przy opiece nad dziećmi. Starsza corka świata za mną nie widzi, ja za nią zreszta tez. Niestety problemy z agresja o których pisałem wcześniej nie skończyły się ponwizytach u psychologa. Od razu mówię iż nie zdążają się często ale kiedy już dojdzie do wymiany zdań, kłótni przeradza się to w awanturę i rękoczyny ze strony żony. Jestem osoba bardzo spokojna, cierpliwa,wyprowadzić mnie z równowagi naprawdę trzeba się postarać. Niestety podczas wymiany zdań kłótni nagle zona rzuca się na mnie, bije po głowie pięścią czy telefonem, niestety kilka tez razy stała nade mną z nożem krzycząc ze mnie zabije i ze to będzie zbrodnia w afekcie. Raz musiałem się zamknąć w łazience, wyglądało to naprawdę poważnie, drzwi dalej maja ślady noża:/ po takich akcjach zona ma dola, twierdzi ze jestem kłótliwy, ze ja sprowokowałem i ze chciałem awantury, ze zrobiłem to celowo. Każe się przepraszać i niestety coraz rzadziej sama za cokolwiek przeprasza. Boli to ze starsza corka kilkukrotnie byka świadkiem takich scen, płakała. Podczas awantury oprócz soczystych epitetów, dowiaduje się ze moi koledzy są lepsi ode mnie, ze moja rodzina nic nam nie daje, nie wspiera finansowo, ze mam nie równo w głowie tak jak moja matka, siostra, ze ojciec jest taki siaki i owaki. Następnie to ze ona nie chce już ze mba być, rozwód etc gdy jej odpowiadam gestykulując każe mi nie wymachiwać rękami bo mnie skrzywdzi etc ze stosuje wobec niej przemoc psychiczna, straszy mnie policja, niebieska karta etc. Kilkukrotnie w kłótniach powiedziałem jej, ze musi się leczyć, ze takie zachowania nie są normalne. Efek? Jeszcze większa awantura.
Oboje mamy wyższe wykształcenie, ja pracuje w dużym korpo, ale praca nie zabiera mi tak dużo czasu, tylko czasami muszę coś zrobić w domu, czasami sluzbowo wyjeżdżam na dzień, max dwa. Zawsze jednak mam czas na kąpiel dzieci, czytanie książeczek i usypianie starszej. W zasadzie tylko ja to robię od zawsze.
Dziś nastąpił kolejny incydent. Mniejsza corka spała, dlatego tez po wspólnym ogarnięciu sobotnich tematów, zakupy etc zabrałem starsza corke na płac zabaw. Tam spotkałem kolegę z zona, z którymi mieliśmy się spotkać już jakiś czas temu. Wpadłyśmy na pomysł, żeby pójść do bas, chociaż oni zapraszali tez do siebie. Zadzwoniłem do żony pytając czy mała nie spi, bo zastanawiamy się gdzie napić się piwa (był to oczywiście żart), zona przez telefon powiedziała ze nie śpią i żebyśmy przyszli, pi czym w SMS zaczęła mi wypisywać ze nie życzy sobie, ze chce mieć spokój a nie 4 dzieci w domu, ze ona nie napije się piwa bo karmi piersią, a sok który jej zaproponowałem jest shitem. Wizyta znajomych i ich dzieciaków się odbywa, atmosfera była fajna, wypiliśmy po 1 piwie (1). (Obecnie niezbyt często ktoś Nas odwiedza, moja zona nie chce mieć za dużego kontaktu z moja siostra (mieszkamy w tym samym mieście), żonę tez sporadycznie odwiedzi jakaś koleżanka. Zona praktycznie z domu wychodzi tylko na zakupy lub pochodzić po sklepach. Z koleżankami ze studiów nie ma kontaktu, na osiedlu tez koleżanek nie ma. Ja z kolei mam mnóstwo znajomych, cześć moich partnerów biznesowych to tez bardziej znajomi niż partnerzy.)
Po wyjsciu znajomych zaczeka się jazda, wyrzuty, zarzuty, straszenie policja, alkomatem, niebieska karta, nazywanie mnie patologia. Od słowa do słowa pojawiła się agresja, tym razem w ruch poszedł widelec w szyja w plecy. Oprócz tego setki wypominek ze we wszystkim jestem gorszy od kolegi (jyz drugi raz mi to powiedziała), tym razem doszedł jeszcze aspekt finansowy, moja rodzina nie pomaga, nie dała nic do mieszkania, gdyby była z innym misja być mieszkanie 80-100 m2 zamiast 60m2. Moja rodzina jest taka i owaka ( nie będę pisał szczegółów bo to poniżające, mojej matce i ojcu serce by pękło gdyby wiedzieli jak ona ich nazywa).
Faktycznie, moi rodzice nie wspomagają nas finansowo, nigdy tego nie robili. Rodzice pochodzą z biednych rodzin, gdzie liczył się kult pracy, zaradność, im rodzice tez nie za dużo pomogli. Oczywiście zdążają się tematy kiedy moi rodzice ufundują prezenty wnuczkom, dadzą jakieś pieniądze (są w dobrej kondycji finansowej), ale ich brak wsparcia wynika z tego, iż zawsze mnie uczono ze muszę umieć sobie w życiu poradzić. Ja tez nigdy ich o pieniądze nie prosiłem. Skończyłem dzienne studia, pracowałem za granica, teraz tez wiedzie mi się dobrze. Wiadomo ze w sytuacji kryzysowej pewnie by pomogli ale nie ma takiej potrzeby. Inaczej jest w rodzinie żony, teściowie dali jej w posagu polowe wartości naszego mieszkania, na druga polowe wzięliśmy kredyt. Potem tez zona otrzymają od rodziców większa sumę, gdyż akurat skończyła się im lokata etc. Maja dwa mieszkania, jedno pod wynajem etc. Zona pomimo studiów nie pracuje w zawodzie, od momentu urodzenia 1 dziecka nie pracuje, ja utrzymuje dom, spłacam kredyt etc, konto mamy wspólne. Wcześniej pracowała w biurze i w handlu. Wielokrotnie mówiłem ze nie interesują mnie i nigdy nie interesowały mnie pieniądze hej rodziny, ze jestem zdania iż wole sam zapracować na wszystko.
Dziś zostałem po raz kolejny poniżony, wypomniała mi aspekt finansowy, ubliżyla mojej rodzinie i niestety doszło do rękoczynów.
Żeby ocena była pełna, tylko kilka razy dosłownie, w obliczu mega silnego wzburzenia lub obrony własnej osoby przytrafiło mi się odepchnąć żonę czy ja uderzyć ( nie mocno). Niestety to powoduje u niej jeszcze większa agresje, ale muszę się jakiś bronić. Nigdy w życiu, pomijając żonę nie uderzyłem kobiety, raz w życiu biłem się z innym facetem i to były szczeniackie czasy. Nie jestem osoba agresywna.
Co trzeba nadmienić, prowadzimy normalne życie, jesteśmy dla siebie mili, rozmawiamy, pomagamy sobie nawzajem jednak kiedy dochodzi do kłótni jest tak jak opisałem wcześniej. Zazwyczaj na drugi dzień jest już ok. Doradźcie proszę co mam robić, bo pomimo tego ze jestem mega wytrzymały, zależy mi na rodzinie, szczęściu dzieci to nam już dość takich awantur, wypominek, boje się tez ze w końcu może to się pisując za daleko. Dzięki

Pozdr Was- załamany Mąż

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, na jakiej podstawie zostałeś tak jednoznacznie oceniony jako egoista we wpisie powyżej. Faktycznie w twoim opisie są elementy, które przemawiają na twoją niekorzyść: żona mówi, że ja celowo prowokujesz, wykonujesz gwałtowne gesty, stosujesz przemoc psychiczną. Akcja z zaproszeniem znajomych na piwo do domu też nie była fair (być może żona nie była gotowa na gości, nie chciała ich akurat tego dnia, a ty bez uzgadniania niemalże wymusiłeś na niej, żeby jednak doszło do wizyty, która była "fajna" ale może nie dla niej).
Ale są też elementy, które sygnalizują, że to żona ma duży problem. Jej agresja jest nieadekwatna. Żeby to pokazać, zrobię teraz taką korektę w twoim tekście, mianowicie napiszę wybrane zdania tak, jakby było odwrotnie, tj. to mężczyzna traktował kobietę:
"Miało to miejsce podczas kłótni, które nagle od słowa do słowa powodowały u niego taką wściekłość, nie do opisania, nie można było go uspokoić, z ust toczyła się mu piana."
"Niestety podczas wymiany zdań kłótni nagle mąż rzuca się na mnie, bije po głowie pięścią czy telefonem, niestety kilka tez razy stał nade mną z nożem krzycząc ze mnie zabije i ze to będzie zbrodnia w afekcie."

Powinieneś działać energicznie w dwóch kierunkach. Pierwszy: zbierać materiały dokumentujące wasze kłótnie, nagrywać (np. telefonem) przynajmniej dźwięk, kiedy tylko czujesz, że zaczyna się awantura oraz notować sobie kiedy do tego doszło. Powinieneś też zastanowić się, czy miałbyś gdzie przeczekać (razem z dziewczynkami) dzień lub dwa, gdyby doszło do takiej agresji, której nie da się kontrolować. Drugi kierunek: ponieważ nic nie piszesz o tym, że żona jest agresywna wobec innych, to zakładam, że jest taka tylko wobec ciebie. To znaczy, że to nie jest tylko jej problem, ale wasz wspólny. Z tego co żona wykrzykuje wynika, że ma w sobie jakieś olbrzymie pokłady żalu o krzywdy i niesprawiedliwości, które doznała od ciebie i twojej rodzimy, albo wydaje jej się że je doznała. Swoim zachowaniem potrafisz wyzwolić w niej złość i gniew za te wszystkie krzywdy. Dlatego powinniście jak najszybciej obydwoje wybrać się na konsultacje do psychologa. Może być np. tak, że kiedy jest spokojna, to jej ocena twojej roli w jej życiu jest inna niż kiedy jest w emocjach. Kiedy zacznie się złościć, wszystko jej się przejaskrawia i urasta do katastrofy, wtedy czuje tak olbrzymie zagrożenie, że w obronie własnej przekracza granice, których normalnie nie powinno się przekraczać. To tylko hipoteza. Czy tak jest, tego dowiesz się u psychologa. Psycholog jest ci też potrzebny jako kolejny sposób dokumentowania zdarzeń.

Jeżeli w trakcie waszych spotkań u psychologa okaże się, że żona ma jednak duże problemy ze sobą (za czym przemawiałoby to, że choć jest w domu z dziećmi i nie pracuje, to nie utrzymuje z nikim kontaktu i mało wychodzi z domu), to może będziesz potrzebował konkretów, aby mieć argumenty do prawnego przeorganizowania sytuacji rodzinnej. Wtedy przydadzą się nagrania i notatki twoje i psychologa.

Miej przy tym cały czas perspektywę, że robisz to dla córek. Żeby w przyszłości mogły powiedzieć, że choć może faktycznie miały impulsywną i nadpobudliwą mamę, to jednak nigdy nikomu krzywdy nie zrobiła.

Odnośnik do komentarza
Gość Załamany Maż

Dzięki za odpowiedzi.
Zona nie doznała żadnych krzywd ze strony mojej rodziny, rodzina mieszka 300 km od Nas, zona nie ma z nimi praktycznie kontaktu. Co smutne, ze swoją rodzina tez niestety za dużego kontaktu nie ma, pomimo jednego miasta.
Kilkukrotnie proponowałem wspólna terapie, nie boje się niczego, nie mam nic do krycia jednak zona nie chce iść.
Wie ze ma problem z nerwami, ale nie przyjmuje na to żadnych leków, jedynie jakieś suplementy. Jak ja przekonać żeby udała się do specjalisty?

Odnośnik do komentarza

Nie zgadzam się z opinią, że tu jest jakaś Twoja wina, to, że żona tak mówi, to nie świadczy, że tak jest.

Osoby zaburzone emocjonanie, tak właśnie robią, wyżywają się na partnerze, do obcych bywają zawsze mili.

Terapia w minimalnym stopniu mogłaby pomóc, ale problemu nie rozwiąże.

Pomyśl co powiedzą dzieci, jak będą starsze, co to za facet z ojca, jak daje tak sobą pomiatać...
Dlatego jedynie możesz jeszcze postawić ultimatum, albo przestanie się na Tobie wyżywać, albo rozwód.
Musisz być konsekwentny.
Nie widzę innej drogi.
Sam wybierz się do psychologa, żeby podnieść swoje poczucie wartości.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Może inni są bystrzejsi w poruszaniach się po tematach juz przebrzmiałych a poruszanych na forum. Tu juz był raz męzczyzna, ktory miał agresywną żonę, porady forumowiczów, jego odpowiedzi jaka jest jej reakcja na zmiany jego zachowania wobec niej i jego wpis po czasie jak mu się życie układa.

Dla autora wątku byłaby to pasjonująca lektura, a może i w czymś pouczająca.

Odnośnik do komentarza
Gość Złamany Mąż

Dzięki za rady. Główny problem jest taki ze ona ma te napady furii w sytuacjach stresowych, w kłótni. Poza tym to miła, uczynna osoba. Nie kontroluje się w tych napadach, sama to przyznała kilka razy. Chciałbym żeby poszła do specjalisty ale ona nie chce. Twierdzi ze ja mam problem nie ona.

Odnośnik do komentarza
Gość Załamany Mąż

@ka-wa

Dziękuje za radę. Nawet myśle o tym żeby udać się do psychologa, aby się mi zwierzyć ale czuje się na tyle mocny ze trawie wszystko. Oczywiście po takiej akcji najchętniej wysyawilbym żonę za drzwi, ale zawsze odpuszczam kosztem dzieci i spokoju.

Odnośnik do komentarza

Tylko te sytuacje stresowe sama nakręca, z igły robi widły, zachowuje się nieadekwatnie do sytuacji.
A, że to Twój problem, nie jej, to standard, żeby się usprawiedliwić.

A to, że jest miła, to efekt kija i marchewki, musi czymś przykryć..., żeby zatrzymać partnera i to działa, sam widzisz po sobie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~Załamany Mąż
Jeszcze nie przeprosiła mnie za wczoraj, nie wymieniliśmy ani słowa. Zobaczymy kiedy to nastąpi.

Bądź twardy i chociaż z nią walcz różnymi sposobami, na pewno nigdy pierwszy się nie odzywaj, traktuj ją jak powietrze.
Nie bądź miły, choć ona będzie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie powinieneś zadawalac sie przeprosinami ,za którymi nic nie idzie i żona nadal powtarza swoje napady furii. Istnieje trening panowania nad złością i agresją i ona powinna z niego skorzystać.
Musisz stanowczo od niej tego zarzadac i nie dac sie zmiekczyc poprawnym zachowaniej na codzień.
Ona ma problem ,który rzutuje na całą rodzinę. Twoje córki będą takie same, jak matka, bo nie będą znały innego spsobu na rozładowanie frustracji, czy stresu. Chcesz tego ?
Nie daj sie tym razem udobruchac przeprosinami ,tylko przeprowadź poważną rozmowę na ten temat.
Postaw konkretne warunki i sankcje za ich niedotrzymanie. Tylko musisz byc konsekwentny i nie robic z gęby cholewy. Np albo terapia panowania nad agresją, albo rozwód. Musi byc cos, co zrobi na niej wrażenie i da do myślenia. Ona czuje sie bezkarne i wie o tym. Zeby takim ludziom uświadomić ich zachowanie, to warto zaintalwac kamerka i nagrać ich w akcji. To zawsze robi wrażenie .!
Nie sądzę zeby twoja żona miala zaburzenia osobowości ,bo brak kontroli emocji jest dość powszechny i podobno dotyczy 30 % kobiet.
Nerwy, to nie jest mocna strona pań.

Odnośnik do komentarza

Zagadzam sie onkaY...jestes ofiara przemocy domowej i powinieneś skorzystać z pomocy. W centrum pomocy rodzinie są specjaliści od tego tematu .Jest tez tel zaufania dla ofiar .
Policja owszem tez, ale myślę, ze Ty na taki krok, nie zdecydujesz sie.
W każdym razie nie mozesz byc bierny, tylko działać, bo inaczej może dojść do tragedii. Twoje żona nie panuje, ani nad tym co mówi, ani nad tym co robi.

Odnośnik do komentarza

Niebieska kartę można założyć na gębę, bez dowodow, bo przemoc domowa raczej nie ma swiadkow. Jest slowo przeciw slowu, czasami tylko obdukcja z pobicia.Owszem policja to przyjmie, co delikwent powie i zanotuje. Ale zeby myśleć o poważnej walce z agresorka, na polu prawnym, to trzeba mieć dowody i to raczej mocne, bo facet w takim położeniu zawsze na słabsze pozycje .
Kobiety są faworyzowane i taka jest rzeczywistość.

Odnośnik do komentarza
Gość Zalamany Mąż

Macie racje, dzięki. Zadziałam z tematem narzędzi do zebrania dowodów. Miałem tez sporo smsow od żony, usunąłem. Może operator da radę jakoś je odzyskać.
Dzięki za info o terapiach-postawie sprawę jasno. Niestety już to robiłem ale ona nie słucha. Sama wie ze ma problem z nerwami ale wydaje mi się ze się tego boi.

Odnośnik do komentarza

Nie sądzę zeby twoja żona miala zaburzenia osobowości ,bo brak kontroli emocji jest dość powszechny i podobno dotyczy 30 % kobiet.
Nerwy, to nie jest mocna strona pań./i]

Nie mogę zgodzić się z taką opinią, bo to dotyczy obu płci w równym stopniu, dobrze, że raczej takich furiatów nie ma dużo.
To jest mocne zaburzenie psychiki, takie nie radzenie sobie z emocjami, spokojnie można zaliczyć do osobowości chwiejnej emocjonalnie, impulsywnej.
Ten przypadek to już kwalifukuje się do konsultacji psychiatrycznej.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Załamany Mąż

Zrozumcie prosze, ze za wszelka cenę chce jej pomoc. Chce żeby dzieci miały normalna rodzine. Zasługują na to. Ona już nawet nie zamierza przepraszać za swoje zachowanie, twierdzi ze to ja ja sprowokowałem, wiedziałem ze ona tak zareaguje a mimo wszystko nie zamknąłem się. Nie czuje żadnej skruchy.

Odnośnik do komentarza

Jesteś w takim błędzie, jak tu ostatnio pisze dziewczyna, też za wszelką cenę chce pomóc swojemu facetowi w innym względzie, ale tak samo myśli jak Ty, nie przyjmując do wiadomości, że nie da się pomóc.

Bo niby jak, nie możesz być jej terapeutą, do psychiatry jej nie namówisz, bo przecież powie, że głupia nie jest,
nawet na terapię nie możesz jej namówić, więc jakby była szansa pomocy, sam byś wiedział.

Jedynie terapia szokowa może na nią zadziałać, ale ona wie, że jesteś miękki i może po Tobie jeździć, ona ma nad Tobą władzę absolutną, to Ty jej się boisz, wszystkiego w sumie się boisz.
Gnębi Cię fizycznie i psychicznie, bo na to przyzwalasz, nic nie robisz, żeby coś zmienić, bo się boisz...
W przeciwieństwie do żony, ona niczego się nie boi...

Koniecznie do tego psychologa się wybierz, żeby zrozumieć problem.

Bo my tu wszystko rozumiemy.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~Załamany Mąż
Zrozumcie prosze, ze za wszelka cenę chce jej pomoc. Chce żeby dzieci miały normalna rodzine. Zasługują na to. Ona już nawet nie zamierza przepraszać za swoje zachowanie, twierdzi ze to ja ja sprowokowałem, wiedziałem ze ona tak zareaguje a mimo wszystko nie zamknąłem się. Nie czuje żadnej skruchy.

Ponieważ to nie pierwsza taka kłótnia, więc ona już to jakoś sobie w głowie ułożyła. Nie da się za długo żyć w dysonansie, wszyscy szukamy racjonalnego uzasadnienia dla naszych uczynków. Ona ma swiadomość, że gruba awantura to coś złego, więc znalazła racjonalne uzasadnienie - to twoja wina, bo mogłeś zmilczeć i nie odpowiadać na jej słowa.

Musicie dostać pomoc, bo sami we dwójkę będziecie tylko jak w spirali wchodzić na coraz wyższe poziomy kłótni przy każdej kolejnej okazji. Przekonaj ją o konieczności wspólnych spotkań u psychologa. Powiedz jasno, że jej zgoda nie oznacza przyznania się do jakiejkolwiek winy. Do kłótni zawsze potrzeba conajmniej dwóch osób, więc to jest WASZ problem, a nie tylko JEJ. I ty jako połowa tego problemu nalegasz na to. Jeżeli ona ma lepszy pomysł, to możesz o tym porozmawiać, ale jeżeli cały jej pomysł rozwiązania problemu to nic z tym nie robić i żyć jak do tej pory, to ty się nie zgadzasz. Powiedz, że nie chcesz sam chodzić od psychologa, bo będziesz z nim o niej rozmawiać, a nie chcesz o niej rozmawiać pod jej nieobecność. Że chcesz być fair.

Jednocześnie bądź bardzo ostrożny przy zbieraniu śladów waszych kłótni. Jeżeli wyjdzie na jaw, że nagrywasz, utracisz w jej oczach wiarygodność i już do niczego jej nie przekonasz.

Ona się boi wizyty u psychologa, bo żyje w stanie stałej "walki" z tobą, która raz cichnie, raz się nasila, i boi się podstępu z twojej strony. Wydaje jej się, że ujawnienie całej prawdy z jej strony może jej zaszkodzić. Cała twoja argumentacja musi przekonać ją, że nie ma w tym podstępu, ale jest tylko potrzeba naprawy waszego związku. Bo ty niczego nie przesądzasz, nie ma tu żadnego orzekania o winie, widzisz tylko, że sami sobie nie poradzicie bo nie jesteś psychoterapeutą, a tak się dalej żyć nie da.

Odnośnik do komentarza

A czy zona gdziekolwiek pracuje? Bo zrozumialam ze nie. Moze tu tkwi tez problem, jesli pracowalaby gdzies, moglaby skierowac swoja energie na cos pozytecznego. cos w czym moglaby sie realizowac. Wydaje mi sie, ze ona siedzac w czterech scianach zwyczajnie zaczyna wariowac, a o sytuacje w jakiej sie znalazla obwinia ciebie. A to dlatego ze poswieca sie dla dzieci i dla ciebie. Wiem jedno, z takiego siedzenia w zamknieciu nic dobrego nie wyniknie. Jesli ona ciagle jest w domu z dziecmi i nie ma zadnych kolezanek, to ona cigale rozmysla o tym co sie w tym domu dzieje, o tym co utracila a co mogla miec. Moze porozmawiaj z nia o tym, moze moglaby podjac prace. Wtedy oczywiscie wiecej obowiazkow spadloby na ciebie ale twoja zona wrocilaby do rownowagi.
Absolutnie nie chce tu bronic jej zachowania, bo grozenie komus smiercia nie jest normalne,
Dobrze by bylo gdyby ona wiedziala ze ma jakas przyszlosc, w koncu ma wyzsze wyksztalcenie, ma jakies ambicje. Najlepiej byloby z nia o tym porozmawiac.

Odnośnik do komentarza

Na wstępie witam wszystkich i pozdrawiam – przede wszystkim stałe forumowiczki i forumowiczów, którzy mnie pamiętają. Krucho u mnie z czasem, ale postaram się zaglądać. Przepraszam za off-topa. Do rzeczy!

Załamany, współczuję Ci zaistniałej sytuacji. W powyższych wypowiedziach padło już wiele bardzo cennych rad (zbieranie dowodów, założenie niebieskiej karty, zachowanie zimnej krwi i nie odpowiadanie przemocą fizyczną na jej ataki itd.), pod którymi się podpisuję i nie chciałbym ich powielać. Skoncentruję się na tym, co – moim zdaniem – jest istotne oprócz aspektów poruszonych w powyższych postach.

Z Twojego opisu sytuacji wynika, że jesteś wzorowym mężem. Uczciwie pracujesz, nie masz nałogów, rozsądnie obchodzisz się z pieniędzmi, a na dodatek bierzesz czynny udział w wychowywaniu dzieci i pomagasz (niepracującej) żonie w obowiązkach domowych. Jesteś wykształcony i odpowiedzialnie podchodzisz do życia, szanujesz swoją rodzinę. Niejedna kobieta chciałaby mieć u swojego boku takiego mężczyznę. Piszesz, że żona często awanturuje się, posuwając się nawet do rękoczynów z udziałem ostrych przedmiotów. Wiesz, co wydało mi się kluczowe w tym całym nieszczęściu? Jej napady furii w sytuacjach kryzysowych i Twoje ryzyko utraty zdrowia (życia?) to jedno. I choć nie należy tego bagatelizować (mam wrażenie, że żona ma bardzo niski próg wyzwalania agresji), warto spojrzeć, co stoi u podstawy tych zachowań. I tu żona daje Ci wyraźny sygnał:

~Złamany Mąż
Nie kontroluje się w tych napadach, sama to przyznała kilka razy. Chciałbym żeby poszła do specjalisty ale ona nie chce. Twierdzi ze ja mam problem nie ona.

[…]

Ona już nawet nie zamierza przepraszać za swoje zachowanie, twierdzi ze to ja ją sprowokowałem, wiedziałem, że ona tak zareaguje, a mimo wszystko nie zamknąłem się. Nie czuje żadnej skruchy.

Wygląda na to, że siedzisz na przysłowiowej bombie. Każda sytuacja, która nie spodoba się Twojej żonie, może wywołać w niej agresję, w której przekracza wszelkie normy społeczne, nie wykazuje elementarnej troski o bezpieczeństwo Twoje ani dzieci (w wyniku jej zachowań ponoszą uszczerbek przynajmniej na zdrowiu emocjonalnym, wynoszą z domu złe normy zachowań). Przede wszystkim podejście żony do Twojej osoby – co istotne – nie tylko w trakcie awantur, pokazuje, że nie ma do Ciebie za grosz szacunku. Zrzuca na Ciebie winę za swoje zachowanie. Nawiasem mówiąc, idę o zakład, że w razie postępowania sądowego zastawiałaby się działaniem w afekcie i… znając realia, mogłaby niestety sprawę wygrać.

To nie są jednak „tylko” wybryki w napadzie złości. Zauważ, co się wówczas dzieje. Żona wiecznie poirytowana Tobą usiłuje Cię poniżyć, upokorzyć, zniszczyć Twoje poczucie własnej wartości. Osobiste ataki pod adresem Twoim i Twojej rodziny, osób, które nie wyrządziły jej żadnej krzywdy, a nawet nie są obecne, więc nie mogą się obronić… Gdyby jeszcze naprawdę miała co atakować… ale względy finansowe (?!) – cóż może być niższego, bardziej prymitywnego od lżenia bliskich Ci osób z tego powodu? Ale jak rozumiem, wypominanie Ci kwestii finansowych nie przeszkadza jej w siedzeniu na Twoim utrzymaniu? Myślę, że te kłótnie są papierkiem lakmusowym Waszego związku – wychodzi w nich na jaw wszystko, co na co dzień ukryte, ale tkwi w żonie i leży jej na sercu. (Swoją drogą, ciekawe, czemu wzdycha tak za Twoim kolegą i generalnie za innymi mężczyznami… Jeśli jesteś taki nędzny, a oni tacy wspaniali, co ją trzyma przy Tobie?) Jednak kiedyś emocje opadają, ale nawet wówczas żona nie poczuwa się do winy. Czuje się usprawiedliwiona. Oczekuje wręcz przeprosin od Ciebie. O ile przy najlepszych chęciach można jeszcze dopatrywać się czynników łagodzących w napadach gniewu (impulsywny charakter w połączeniu z brakiem złych intencji), to utrzymywanie takiej postawy w czasie między awanturami bardzo wiele mówi.

Żona najwyraźniej usiłuje podporządkować Cię całkowicie sobie i wymusić na Tobie posłuszeństwo. To niepokojące. Na co dzień wszystko zdaje się być w porządku, ale… gdy tylko zrobisz coś wbrew jej oczekiwaniom, dochodzi do awantury z rękoczynami włącznie. Najwyraźniej jest jakaś dysfunkcja w relacjach społecznych żony, skoro nie utrzymuje kontaktów z rodziną, nie ma znajomych. Ciebie chce odseparować od Twoich, aby uzyskać pełną kontrolę nad Tobą. Może właśnie dlatego atakuje Twoją rodzinę, aby przekonać Cię do swoich absurdalnych opinii – wbić klin między Ciebie i Twoich krewnych. Przecież liczy się tylko ona (!). I żeby czasem ktoś przychylny nie zaczął otwierać Ci oczu na jej zachowanie. Odizolowując Cię od innych, pozbawia Cię ewentualnego wsparcia z ich strony. A grożąc Ci, próbuje wypracować w Tobie poczucie strachu, które da jej przewagę i pomoże uczynić Cię uległym.

Nie daj się wpędzić w poczucie winy. To tylko kolejna sztuczka psychologiczna. Nawet gdyby to była prawda, że Ty prowokujesz kłótnie (choć dla mnie wszystko wskazuje na to, że tak nie jest), to osoba prowokowana musi panować nad swoimi emocjami i nie wolno jej reagować przemocą fizyczną. Powinna wówczas podjąć inne kroki. Wg mnie żona ma jeden cel – wykorzystuje pełen wachlarz środków, aby Cię zdominować – poddaje Cię przemocy i fizycznej, i psychicznej. Wywiera na Tobie presję emocjonalną. Tyle że to bardzo trudno udowodnić. Nie ulega wątpliwości, że musisz się temu przeciwstawić dla dobra swojego i swoich dzieci.

Nie licz, że sytuacja sama z siebie wróci do normy. To nierealne. Raczej zacznie przebierać na sile. Poszukaj pomocy na Niebieskiej Linii, nie kieruj się fałszywym wstydem – jest złym doradcą. Jak radzili przedmówcy, zbieraj jak najwięcej dowodów, w razie przemocy fizycznej nie wahaj się zgłosić sprawy na policję, zrób też obdukcję lekarską. Bardzo ważne – nie zdradzaj się przed żoną ze swoimi zamiarami. Nie zdziwiłbym się, gdyby upozorowała jakiś akt przemocy z Twojej strony i sama założyła Ci Niebieską Kartę. Wówczas byłbyś już z góry w niekorzystnej sytuacji. Przypuszczam, że swój kolejny akt przemocy i tak będzie uzasadniała funkcjonariuszom policji koniecznością samoobrony w obliczu np. (rzekomej) próby gwałtu. Innymi słowy – musisz być przygotowany na wszystko, aby trudno jej było Cię zaskoczyć.

Daj znać, jak sprawy potoczyły się dalej. Życzę Ci pozytywnego rozwoju sytuacji. Trzymaj się!

Odnośnik do komentarza

Carlo, zgadzam się z tym co piszesz, tylko autor należy do tych facetów, co to nawet jak rozwiądą się z taką harpią, to ona tak go potrafii skołować, że wyrwie go z drugiego związku, on po latach wróci, bo ona niby się zmieniła i to jednak matka jego dzieci.
To widać, jak taka przemocowa osoba potrafi uzależnić partnera, do tego wybiera takich właśnie którzy dają się podporządkować.

Jakby autor był zdolny do takich kroków, o których pisze też Yonka, nie był by z nią dawno i by się nie patyczkował bez względu na konsekwencje.

Autor nawet nie rozumie, że nie jest w stanie jej pomóc, a sam sobie nie potrafi pomóc.

Dlatego rozwiązaniem połowicznym jakie autor mógłby robić, to wychodzenie z domu, gdy ona zaczyna się uruchamiać, traktować żonę zimno, a jak ona będzie w dobrym humorze, mówić jej czego od niej oczekuje.

Kara chyba za takie zachowanie by mu nie groziła..., nie do wiary, że tak pozwala zniewalać się partner.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Tak sobie czytam i czytam te opinie i widzę że dużo osób wręcz uwiesiło się tej kobiety. Zastanawiające jest to że nie znając jej wersji tak łatwo została jej przypięta łatka, że się delikatnie wyrażę, osoby ze słabymi nerwami. Opinia o osobie która nijak nie może się wybronić na przedstawione zarzuty.
Natomiast autor, kreujący się na osobę niemal idealną, został potraktowany jako pewnik. No cóż, widocznie zdanie jednej strony wystarczy. Doprawdy, pozostaje pogratulować charakteru.
OnkaY, ja nie sugeruję że autor może być wampirem energetycznym. Ja znam się na takich osobach, miałam jak wiadomo bezpośrednią styczność z taką osobą więc łatwiej mi wypatrzeć drobniejsze niuanse. Oczywiście możesz uważać inaczej ale ja zdania nie zmienię.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...