Skocz do zawartości
Forum

Żałuje, że się wyleczyłam...


Gość nibynóżka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość nibynóżka

Witam wszystkich

Mam 24 lata i jestem kobietą. Aktualnie od ponad roku mam siebie serdecznie dość. Związane jest to z pewnym schorzeniem, które w większości udało mi się wyleczyć i czego teraz żałuję. Chorowałam na coś niezidentyfikowanego gdyż żaden specjalista nie wiedział dokładnie co mi jest za to metodą prób i błędów miałam przepisane leki, które ostatecznie pomogły mi z tym zaburzeniem ale nad czym teraz trochę ubolewam.
Krótko napiszę co mi dolegało o dobrych i złych stronach tego czegoś.
Generalnie krótko mówiąc byłam nadpobudliwa. Bardzo mocno. Nie mogłam spać, miałam rozregulowany sen,nie mogłam jeść (bo nie potrafiłam usiedzieć w miejscu), byłam bardzo porywcza (częste bójki, kradzieże i konflikty z prawem) i odczuwałam dość specyficzne objawy ze strony organizmu tzw. często miałam przyspieszony puls zupełnie bez powodu, typowe codzienne sytuacje mogły sprawić, że wchodziłam w stan podniecenia i nie mogłam się uspokoić np. koleżanka napisała, że chce się spotkać to po takie informacji jak czytałam książkę to musiałam przestać bo już się ta nadpobudliwość pojawiała. Bardzo często mocno się pociłam tak jakby z "emocji", miałam dziwne uczucie w brzuchu takie motyle jak się odczuwa np. po wypiciu kawy, pojawiały się problemy z wypróżnieniem też. Pamiętam, że w tamtym okresie nie mogłam się skoncentrować na niczym, bardzo łatwo się rozpraszałam, chwilami miewałam również dziwne uczucie jakby pełzających robakow po ciele.
Generalnie, żeby przedstawić to na przykładzie to czułam się tak, jak człowiek czuje się po wypiciu mocnej kawy albo jak ma tremę (tyle, że lękowych reakcji wtedy aż tak nie miałam). Moja mama myślała, że biorę narkotyki i chociaż tak nie było to faktycznie czułam się jak pod wpływem jakiś środków. Stan ten postanowilam leczyć ze względy na konsekwencje do których zaliczały się przede wszystkim konflikty z prawem ale także narażanie siebie na niebezpieczeństwo, ponieważ miałam dziwny przymus w sobie nad którym nie panowałam, żeby angażować się w niebezpieczne dla zdrowia sytuacje. No i udało się. Dostałam lek, który brałam parę lat, był to stabilizator nastroju. Wspomagająco miałam leki przeciwdepresyjne i przeciwpsychotyczne. Jakoś pół roku temu samodzielnie odstawiłam leki i co? N i to, że od tego czasu nie mam żadnych z tych objawów, stałam się bardziej zrównoważona, spokojna, nie jestem już agresywna, ni nadpobudliwa i wiecie co? Nie podoba mi się to. Żałuję, że zaczęłam brać te leki, bo tamten stan dawał mi mase pozytywów, których nie mam teraz, co mi dawał?

1. Byłam wiecznie na euforii. Miałam wprawdzie labilne emocje ale generalne mój nastrój był stale podwyższony. Teraz jest nijaki, mało co mnie cieszy
2. Byłam towarzyska - i to bardzo, łatwo nawiązywałam kontakty z ludźmi, teraz mało do kogo się odzywam i wynika to z jakiegoś takiego braku chęci wgl. Nie mam po prostu motywacji
3. Byłam bardziej kreatywna. W wiele rzeczy się angażowałam, rysowałam, lubiłam czytać, spotykać się z ludźmi a teraz nie robię nic poza siedzeniem przed kompem i czytaniem książek, co i tak robię byleby czymś się zająć
4.Umiałam się bronić. Leki wyzbyły mnie agresji, kompletnie. Nie ejst to dobre bo nie reaguje jak komuś krzywda się dzieje czy np. partnerowi, a wcześniej byłam z tych osób, które reagują jak kogoś biją czy wzywają. Teraz nawet mam problem odpyszczyć jak ktoś mi coś powie bo po prostu brakuje mi agresji ;/ Nie chce mi się, nie czuję się tymi rzeczami na tyle zraniona, żeby reagować, a jest to ryzyko, że ludzie zaczną mnie wykorzystywać
5. Byłam oryginalna. Nie będę tutaj skromna, w tamtym czasie wyróżniałam się mocno zachowaniem. Teraz jeste jak każdy i nikt dosłownie. Moje emocje są stonowane, co sprawia, że zaczynają mnie interesować bardziej pospolite rzeczy, tracę swój indywidualizm, Myślę, czuję, zachowuj e się jak przeciętna kobieta, co mi się nie podoba bo gine w tłumie. Dawniej byłam dumna, że nie potrzebuje gadżetów czy stroju, żeby wyróżnić się z tłumu bo miałam charakterek widoczny na pierwszy rzut oka.
6. Wysoka samoocena. Dzisiaj ludziom boje się w oczy spojrzeć i zamartiwam się idiotycznymi sprawami jak np. porównywanie się do ludzi co więcej osiągnęli. Kiedyś taka nie byłam, byłam pewniejsza siebie i nie bałam się konfrontacji.

Nie podobają mi się te wszystkie zmiany. Wolałabym cofnąć się w czasie albo sprawić, żeby znowu się tak czuć. Gdzieś czytałam, że niby nietóre narkotyki jak np. amfetamina powodują podobne stany, myślałam nad zażywaniem ale wątpię, że to dobry pomysł. W każdym razie nie podoba mi się to jak się zmieniłam.

Odnośnik do komentarza

Coś za coś. Może jak byś się nie leczyła ,to teraz może była byś w więzieniu. Pomyślałas o tym? Życie może miała byś ciekawsze, ale czy lepsze ,to nie jest takie pewne.
Tak do końca to nie wiadomo, czy twoje stany nie powrócą za jakiś czas. Leki stosowane w psychiatrii raczej leczą objawy ,a nie przyczynę choroby. Być może się doczekasz dawnej siebie.
Myślę że przydała by ci się psychoterapia, żeby móc odnaleźć samą siebie gdzieś pomiędzy skrajnymi emocjami.

Odnośnik do komentarza
Gość Psychoaktyw

Różnica polega na tym że wtedy byłaś jeszcze pod opieką i odpowiedzialnością rodziców a teraz ? Już powoli pewne realia nie da się przerzucić na wsparcie rodziców , za czyny konsekwencje podnosisz ty i można tak wiele wiele więcej. Zegar biologiczny + perspektywy przyszłości + może własny dom rodzina itd ?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...