Skocz do zawartości
Forum

Czy wyolbrzymiam swoje problemy?


Gość Mroczna16

Rekomendowane odpowiedzi

Hej!
Od jakiegoś roku męczy mnie pewna sprawa, a raczej uczucie. Dawałam sobie radę, bo był to tylko mały smutek na dodatek nie codziennie. Jednak od miesiąca sytuacja się pogorszyła i jestem codziennie smutna. Okazało się, że może być jeszcze gorzej, ponieważ od ponad 2 tygodni nie radzę sobie w ogóle. Codziennie płaczę, ale umiałam powstrzymać się przy ludziach. Niestety od jakiś 3 dni w czasie przerwy (jestem w 3 kl gimnazjum) muszę wychodzić do toalety, żeby się uspokoić, a niekiedynawet wypłakać. Dwa dni temu powiedziałam przyjaciółce o tym co czuje, ale to niezbyt pomogło. Ksiądz zauważył moje złe samopoczucie i poprosił mnie o rozmowę. Powiedział mi, że widzi, że coś jest nie tak i żebym komuś o tym powiedziała, bo trzymanie tego w sobie nie pomaga (po tej rozmowie porozmawiałam z tą przyjaciółką). I tutaj zaczyna się problem. Bardzo chcę mu powiedzieć co się dzieje, bo czuję że muszę powiedzieć to komuś dorosłemu, bo chyba tylko on zrozumie i spróbuję mi pomóc. Ten ksiądz jest bardzo miły i taki, że tak powiem na luzie. Sam powiedział mi, że mam do niego podejść, gdy będę czuła taką potrzbę. Niestety wydaje mi się, że tylko wyolbrzymiam, ponieważ wiele osób ma większe problemy i jakoś daję radę. Boję się, że powiem mu o tym i narobię więcej problemów związanych z tym, ponieważ za jakiś czas przejdzie mi jakoś te fatalne samopoczucie. Co mam robić? Powiedzieć mu o tym, czy może poczekać, aż przejdzie?

Odnośnik do komentarza

Na chwilę obecną nie chce angażować w to rodziców i innych ludzi i dlatego się wacham czy mu powiedzieć, bo boję się że przekaże to dalej. Ale jestem świadoma tego, że jak będzie gorzej to będę musiała powiedzieć to rodzicom i może pójść do psychologa czy coś

Odnośnik do komentarza

Twój mlodziutki wiek trochę Cię usprawiedliwia.

Trochę nielogiczna jestes. Popełniasz post niby radząc się innych, czy powinnas o męczących Cie sprawach pogadac ze znajomym księdzem, Oprocz tego, ze Twoje niepokoje prowokują łzy nic tak naprawdę nie wiemy co Cię niepokoi. Nie znamy tez Twojego księdza, czy jest empatyczny- to jak mozemy Cie wspomóc?

Albo sobie pochlipujesz, bo jestes w wieku pokwitania i hustawka nastrojów jest wpisana w ten wiek. Albo wpadasz w hieterię na podbudowie jakis depresji i pewnie będzie potrzebna czy pomoc psychologa, czy może nawet i psychiatry, ale i tak tam się możesz udać tylko z rodzicami.

Czyli albo jestes dosc silna i umiesz panowac nad swoimi slabosciami zdarzającymi się w tym wieku. Albo masz obowiązek zglosic swoje problemy rodzicom., bo prawnie tylko oni mogą z Tobą pójśc do specjalisty. A Ty zaczynasz byc mistrzynią drogi okrągłej- koleżanka, ksiądz, forum i wszyscy wiedzą, ze o cos chodzi tylko nie wiadomo o co.
Osobiscie nie przepadam za ludzmi, ktorzy lubią powiedziec A ale juz nie wiedzą czy chcą powiedziec B lub C. Albo zaczynają rozmowę i ta rozmowa ma ręce i nogi, albo sobie milczą i w swojej glowie rozważają co powinni zrobic z problemem i czy to wogóle jest problem.

Odnośnik do komentarza

Do księdza ja bym nie radziła się zwracać, zbyt miły i pomocny jest ten ksiądz, psychologa z siebie robi.
Głośno jest teraz o pedofilii, molestowaniu, lepiej dmuchać na zimne i nie spoufalać się z żadnym księdzem.
Nie twierdzę, że akurat ten ksiądz ma złe zamiary, ale niestety musi "płacić" za innych.

Dlatego powiedz mamie, wychowawczyni czy psychologowi szkolnemu.
Są też ośrodki młodzieżowe, gdzie niepełnoletni może skorzystać z porady psychologa, dowiedz się w swojej okolicy.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ad vocem: nikt nie powinien "płacić" za innych, bo to nie fair. Nie raz padały tutaj na forum głosy, aby nie dawać na to przyzwolenia. Ale rzeczywiście odradzałbym ci zwracać się po radę w twojej sprawie do księdza, choć z innego powodu. Ksiądz jest a przynajmniej powinien być głosicielem Chrystusa (do tego jest przygotowywany w seminarium). A twój problem nie ma natury religijnej. Jeżeli odejmiesz księdzu jego formację zdobytą w seminarium oraz w pracy w parafii to zostaje zwykły młody mężczyzna, który wie o problemach nastolatek tyle, ile zdobył życiowego doświadczenia w domu rodzinnym, wśród przyjaciół i ewentualnie we wspólnocie, gdzie pracuje. Jeżeli jest tylko po seminarium, to raczej na pewno nie jest przygotowany do tego, żeby zajmował się psychoterapią młodzieży. Nie kwestionuję jego dobrych intencji. Zachował się właściwie, bo dał ci wsparcie, z uwagą wysłuchał, pocieszył. I wystarczy. Po radę, co robić z tymi przytłaczającymi smutkami, idź do rodziców, a dalej wspólnie zdecydujecie, czy potrzebna jest też pomoc psychologa. Tutaj zgadzam się w pełni z wpisem "ka-wy".

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...