Skocz do zawartości
Forum

Mam 14 lat. Jak się zdyscyplinować? Jestem bezstresowo wychowywan


Gość Kuba2023

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Tak jak w tytule niestety mama mnie sama wychowuje, gdyż ojciec ma swoją firmę i widzę go raz na tydzień. Efektem jest to, że miałem od dziecka wszystko podsuwane pod brodę. Zabawki, śmieciowe żarcie, mile słówka, że jestem najlepszy, najpiękniejszy, najmądrzejszy, że nie ma lepszego itd. Przez to właśnie w pewnym momencie (chyba gdy miałem 11 lat) moje ego było tak wysokie, że powiedziałem w twarz nauczycielowi, że jest "j...ną mendą" przy czym wyszedłem z klasy i poszedłem na wagary... Bardzo głupio mi o tym mówić, lecz niestety stało się. Dzisiaj nigdy bym tak się nie zwrócił do nauczyciela. Dzięki Bogu trafiła kosa na kamień i miałem bardzo surowego pedagoga. W sumie na początku ignorował moje wybryki, jedynie prowadziła ze mną rozmowy. lecz w 2016 gdy nazwałem koleżankę "dziwką" i naplułem na nią Pani pedagog nie popuściła mi. Skierowała pismo do sądu rodzinnego i oznajmiła, że jak jeszcze raz coś zrobię, to z automatu to pismo wysyła. I wtedy się zaczęła moja walka z samym sobą. Byłem bardzo otyły przez to, że mama mi wciskała jakieś chipsy, pizzę, kebsy, same śmieciowe żarcia. Postanowiłem coś w sobie zmienić i tak bez żadnego dietetyka, trenera, zaczynając kompletnie od zera schudłem z 86 kg do 64, aktualnie przy wzroście 182 cm ważę 72 kg, regularnie chodzę na siłkę. Na reszcie się ogarnąłem i znalazłem swoją pasją jaką jest koszykówka. Zamierzam wiązać z tym sportem swoją karierę zawodową i codziennie daje z siebie 110% na treningach, często miewam odruchy wymiotne, raz to z niedotlenienia na chwilę zemdlałem, lecz dumny jestem z tego, że potrafiłem i potrafię się tak poświęcić pasji. Zdaje sobie sprawę, że będzie i jest mi w sumie bardzo ciężko, gdyż koledzy z drużyny (1 miejsce w województwie 5 miejsce w Polsce) zaczęli trenować 3 lata szybciej ode mnie, na dodatek z pomocą trenera a ja musiałem sobie radzić sam (co ukształtowało mój niezłomny, uparty charakter), ale stwierdziłem, że to jest kolejny bardzo ciezki kamień, który muszę w życiu przenieść i będę walczył, biegł, ćwiczył, robił wszystko co w mojej mocy, aby ten kamień zanieść na samą górę gdzie są moje marzenia. No i wszystko fajnie. Zmieniłem się, schudłem, odnalazłem pasję której dziennie się poświęcam 4 godziny, w wakacje byłem od rana do nocy na orliku, na początku była to zwykła zajawka, lecz teraz jest to uzależnienie, ale niestety urodził się jeden kłopot przez to, że mama mnie bezstresowo wychowywała. Gdy przegrywam, coś mi nie wychodzi, albo przeciwnik wygrywa z mną to się zamieniam dosłownie w fabrykę kortyzolu. Serio, za przeproszeniem wk...wiam się na wszystko i wszystkich, mam ochotę coś zniszczyć, czasem niesportowo na meczu przez to zagrałem. I to jest moja piętą Achillesa doskonale zdaje sobie sprawę, że to zaszkodzi mi i drużynie, ale to jest silniejsze ode mnie, i po prostu reaguje tak a nie inaczej, tym bardziej, że jestem silniejszy od rówieśników, wyższy i mam większe mięśnie, więc zwalam swoją winę na słabszych z mojej drużyny. Jest mi ogromnie wstyd, gdy sobie o tym przypominam, ale chcę się zmienić. Dałem radę opanować swój egocentryzm, narcyzm i egoizm, to dam radę opanować swój gniew. Problem w tym, że nie wiem za co się zabrać, może macie jakieś pomysły?

I nie piszcie "młody, to nie pomoże twojej drużynie, musisz się zmienić" bo doskonale zdaje sobie z tego sprawę, lecz gdy coś mi nie wyjdzie to po prostu zapominam o tych wszystkich sportowych wartościach i zamieniam się w dosłownie jakieś zwierze, które jedyne co chce robić to przeciwnikowi wyrządzić krzywdę. No trochę przesadziłem, ale były sytuację w których przeze mnie przeciwnicy mieli kontuzje na miesiąc, czy dwa, i żałuję tego z całego serca. Chociaż ostatnio widzę poprawę, lecz nadal gdy mi coś nie wyjdzie na meczu, a nawet w zwykłej durnej grze komputerowej, która służy do rozrywki mnie wyprowadzają z równowagi. Czasem w domu, gdy muszę przyglądać się jak koledzy z drużyny jeżdżą na obozy, są powoływani do kadry narodowej, to płacze i tracę jakiekolwiek nadzieję, lecz zawsze po takim upadku powstaje silniejszy, i wyciągam z tego wnioski.

Odnośnik do komentarza
Gość psychoaktyw

Przepraszam bezstresowo ? Nie zabardzo rozumiem.
Chodzi o to że jesteś jakby polsierotą wychowywanym przez matkę bez męskiego wzorca. Czy za ta sytuacje ze nie było przy tobie ojca z którym pojechał byś na mecz , pokierował drogę sportowca , pokopal piłkę obwiniasz potrzebę finansową ?
Uważasz że to najlepsza i najszybsza droga do kasy i zwrocenia na siebie uwagi a może chcesz się na kimś zemścić ponieważ nosisz mega urazę ale boisz się z nim zadrzeć ?

Pewnie wypisuje głupoty ale chciałem spróbować a może trafiłem ?

Odnośnik do komentarza

O nie, nie, nie. Na pieniądzach w ogóle mi nie zależy. Wiem gada tak pewnie co drugi, ale przysięgam na wszystko, że mógłbym grać w kosza zawodowo i wylewać siódme poty na treningach, i zarabiać przy tym marne pieniądze niż być w jakiejś korporacji, zarabiać grube pieniądze, lecz z tyłu głowy mieć świadomość, że mógłbym spełniać swoje marzenia. Półsierota, to bardzo krytyczne sformułowanie, mogłeś użyć innego, bo inni mogliby się poczuć urażeni. Po prostu ojca widzę raz na tydzień, mama była moim wzorcem do naśladowania. Nie wspominałem w sumie o babci. Babcia również odegrała w moim życiu kluczową rolę, bo chciała, żebym się jak najbardziej ograniczał i siedział w domu, lecz jestem wdzięczny za to, że się w sumie dalej mną zajmuje. Tzn. Robi pyszny obiad, gdyż mama wraca o 16 z pracy, ojciec to raz jest w Luksemburgu, potem w Brukseli, Bóg wie gdzie aktualnie jest no i takim drugim wzorcem była babcia.

Nie zrozumiałeś mnie. Co prawda zazdroszczę kolegom tego co osiągają, lecz w żadnym stopniu nie chcę im tego odebrać. Jest mi po prostu bardzo przykro z tego powodu, iż muszę się przyglądać jak osiągają o wiele większe sukcesy niż ja, mają raptem kilkaset kroków na trening a ja muszę pociągiem dojeżdżać 60km.

Zapomniałem o czymś wspomnieć. Zachowuje się tak nadpobudliwie tylko na wfie i na jakichś szkolnych sparingach, ale na meczach miałem 3 razy w życiu sytuacje gdzie przegiąłem ale to bardzo dawno. Ale na wfie się bardzo irytuje, gdy coś nie pójdzie po mojej myśli, lub gdy mój "rywal" z klasy mnie ogra. Co prawda jestem bardziej produktywnym zawodnikiem, ja o wiele częściej go ogrywam i zdobywam 2 razy więcej punktów i zaliczam lepsze statystyki, ale jakoś zwracam uwagę tylko na moje niepowodzenia, a gdy coś mi się uda, to się z tego w ogóle nie cieszę.

Odnośnik do komentarza
Gość Takaprawda

Musisz zapytać trenera, czy może ci polecić jakiegoś psychologa sportu. Masz problemy z panowaniem nad złością i agresywnymi zachowaniami i to może zepsuć ci sportową karierę ,bo koszykówka to sport zespołowy.
Nie wiem czy akurat bezstresowe wychowanie jest przyczyną twoich problemow. Wiele osób ma podobne reakcje ,ale praca z psychologiem na pewno by ci pomogła.

@psychoaktyw...Terminu bezstresowe wychowanie raczej nikomu nie trzeba tłumaczyć, no ale twoje przemyślenia zawsze są dziwne i jakieś pokręcone ,więc i o tym może nie słyszałeś .

Odnośnik do komentarza
Gość Psychoaktyw

Przepraszam jeśli półsierota cię obraziło lub wzbudziło flustracje. Ja znam z teorii że rodzina to mama tata dzieci . Babcia super sprawa ale to babcia.
Cały czas zastanawia mnie twój tata. Jest super bo dzięki niemu możemy żyć na poziomie bezstresowo ?

Odnośnik do komentarza

Najważniejsze to powiedz tacie że chcesz się z nim widzieć cały czas - że masz dość wyjazdów. Może on sobie nie zdaje z tego sprawy, myśli że masz świetny kontakt z matką i że sobie świetnie radzisz więc nic nie robi z tym? Poinformuj go że ci go brakuje bo pewnie brakuje. Daj do zrozumienia że będzie mu kiedyś szkoda że przepieprzył życie na pracy. Od wychowania dzieci jest ojciec nie mamusia.

Odnośnik do komentarza
Gość Psychoaktyw

Pomogę tobie i @takaprawda. Brak ojca , otyłość , śmieciowe jedzenie , agresywne zachowanie w szkole że skierowaniem do sądu rodzinnego , niesportowe zachowania , teraz że babcia wspierała wychowanie a o gdzie tata to nawet nie ogarniasz ! Dalej twierdzisz że jest bezstresowe ?
Możesz mnie nie polubić za to co piszę ale może ten wirtualny luksus ktoś ci wmówił a może rodzice są w separacji lub po rozwodzie ?

Odnośnik do komentarza
Gość Psychoaktyw

Spokojnie ,dasz radę to ogarnąć, sam fakt wniesienia tego problemu tutaj w twoim wieku to naprawdę odwaga i inteligencja. Porozmawiaj może o tym z pedagogiem szkolnym albo przejdź się do placówki czy poradni psychologicznej przynależnej do szkoły. Musisz wiedzieć że sportowcy wszyscy profesjonalni współpracują z psychologiem. Sport to duża presja szczególnie dla sportowców z powołania. Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Dzięki psychoaktyw, że próbujesz się w jakiś sposób angażować, ale po prostu (czasem, nie zawsze) gadasz pierdoły i w ogóle mnie nie zrozumiałeś. Tak czy inaczej dzięki i zycze miłego dnia

No nie wiem, na razie sobie radzę bez ojca i nie myślałem o tym, żeby mówić mu o tym, tym bardziej, że wcale mi go nie brakuje, bo widuje go raz na tydzień i myślę, że to optymalny czas.

Problem w tym, że reaguje złością praktycznie we wszystkim gdzie mi się coś nie uda. Serio. I to nie jest tak, że przeklnę raz, czy dwa, tylko mam ochotę coś zniszczyć. Bardzo ciężko mi to wytłumaczyć, ale w jednym zdaniu mówiąc po prostu nie radzę sobie z napadami gniewu.

Odnośnik do komentarza

Tak jak ktoś wcześniej napisał, myślę że rozmowa z psychologiem by pomogła. Nie sądzę żeby była to kwestia wychowania, po prostu nie lubisz przegrywać (jak chyba każdy). Problemem jest tutaj agresywna reakcja na niepowodzenia. Dobry psycholog powinien ci poradzić co w takich sytuacjach robić. Albo jeśli nie chcesz iść do psychologa, to spróbuj znaleźć na własną rękę sposobów na uspokojenie. Może muzyka? Albo pobycie chwilę w zupełnej ciszy?

Odnośnik do komentarza

no wiec chłopie ani z narcyzmem ani z ego nie zrobiłeś porządku jak twierdzisz. Sugerowałbym zwyczajnie zacząć od literatury psychologicznej na te tematy jeśli nie chcesz specjalistów.

widać ewidentnie, że gardzisz ludźmi na około choć tego nie chcesz i stąd te napady złości. "jak ten gorszy podczłowiek mógł mi odebrać piłkę ?" i tu się wkrada złość.

Odnośnik do komentarza

Z ciekawości spytam ile masz lat psychoaktyw?

Ot właśnie to! Zauważyłem, że w ogóle się innymi nie przejmuje. Doszedłem do momentu, gdzie nic nie jest dla mnie ważne jak sukces w koszykówce i treningi, przez co zaniedbałem niektórych przyjaciół, ale dobrze mi z tym, przynajmniej nie marnuje czasu na jakieś durne wyjścia, czy melanże. Może dlatego tak myślę, że ten podludz mi nie może piłki zabrać dlatego, że w dzieciństwie wmawiano mi, że jestem najlepszy, najpiękniejszy, najsilniejszy, itd

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...