Skocz do zawartości
Forum

Podejmowanie decyzji życia w związku a szacunek partnera


Gość Kinga40

Rekomendowane odpowiedzi

~Kinga40
Nie chce rozgrzebywac. Chciałabym jedynie wyciągnąć wnioski z przeszłości. On też powinien.

Yonka to jednak coś nie coś przeoczyłaś. Być może za daleko w przyszłość Kinga poszła z tymi imionami dzieci, to nie ma znaczenia, problemem póki co, jest jednak przeszłość, który rzutuje na teraźniejszość.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Yonka to jednak coś nie coś przeoczyłaś. Być może za daleko w przyszłość Kinga poszła z tymi imionami dzieci, to nie ma znaczenia, problemem póki co, jest jednak przeszłość, który rzutuje na teraźniejszość.

Dokładnie. przeszłość która rzutuje na teraźniejszość. Ka-wa najlepiej zrozumiała ta sytuację. Masz rację, wewnętrznie boję się trochę małżeństwa. Ja naprawdę na siłę nie ciągne go przed ołtarz onkaY. Rok znajomosci to dla mnie mało mimo wszystko. Cigle go poznaje jak się okazuje.
Owszem jestem zaangażowana nie ukrywam tego. Myślę że i on, patrząc po jego słowach i czynach. Ale nie mów że go już chce usidlić.
Byliśmy zgrana para do tej sytuacji bo ona otworzyła mi oczy. I sprawiła że zaczęłam się zastanawiać jak to będzie kiedyś gdybyśmy byli raze później również.
Ale widzę że on ma uraz do spraw z przeszłości. Boi się też rozmawiać.

Odnośnik do komentarza

Musisz zrozumieć, że nie jesteś, kolokwialnie mówiąc, najlepszym materiałem na jego poradzenie sobie z przeszłością,
musi to być psycholog, jeśli on sam sobie z tym nie radzi.
Więc te rozmowy nic nie dadzą, wręcz mogłyby odnieść odwrotny skutek.

Ja Ciebie po części rozumiem, bo być może, nie jedna z nas by myślała, będąc w Twojej sytuacji, że jest w stanie pomóc partnerowi w uporaniu się z przeszłością.

Więc jeśli widzisz, że on sobie z tym nie radzi, zaproponuj terapię, ale sama odpuść, nie zajmuj sobie w ogóle tym głowy, ta wiedza do niczego nie jest Ci potrzebna.

Faceci nie lubią, nie chcą przyznawać się o swoich słabości, więc nie naciskaj, tak jak pisałam pogódź się z tym albo zrezygnuj z tej znajomości.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Kinga pisze enigmatycznie, bo obawia się, wg mnie, niesłusznie, że ktoś ją zidentyfikuje.
A gdyby nawet ktoś się domyślał o kogo chodzi, to co? Jest wiele podobnych historii, po drugie nie ma się czego wstydzić.
Dziwi się, że facet ma opory w sprawie trudnych rozmów o przeszłości, a sama nie pisze jasno, od początku, a nie od końca, o co chodzi, choć jest tu anonimowa.

Dlatego trudno oceniać sytuację.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Chłopak ma problemy z rodziną. Ze stosunkami i kontaktami z bliskimi. Wyrządzili mu kiedyś w pewnym sensie krzywdę i zranili. Tu chodzi np o wujka, mamę, kuzynostwo itp. To bardzo rzutowało na jego rozwoj i późniejsze życie. Jest doświadczony przez los tak myślę. Jest jeszcze młodym człowiekiem a nie miał łatwo. Nikt też nigdy go nie docenił i szczerze nie szanował do momentu gdy poznał mnie.
Nawet gdybym wam chciała opowiedzieć wszystko to nie jestem w stanie. Za wiele tego. W kwestii sympatii też miał "zawód". Bardzo się zawiódł na swojej wówczas obecnej sympatii. Nie doświadczył nigdy wcześniej prawdziwego szczęścia. To wpływa na nasz związek niestety. Ja muszę zmieniać jego myślenie o pewnych rzeczach. Muszę go uczyć innych rzeczy. Tak to mniej więcej wygląda.
Tak jak mówię ta decyzja o sprzedaży otworzyła mi oczy. Otworzyłam się na pewne rzeczy które z przeszłości jego jak się okazuje rzutują na nas. Nie ukrywam że trochę się przeraziłam. Mam obawy co do wspólnej przyszłości. Chciałabym by kiedyś w pełni się otworzył na mnie. Bo jestem kimś kto go zrozumie i wysłucha.

Odnośnik do komentarza

Dokładnie, to nie jest i nie może być Twoja rola.
Jednak dalej wydaje Ci się, że możesz być jego terapeutką, ale żeby to zrozumieć musiała byś sama porozmawiać z psychologiem, żeby Ci to uświadomił, bo nasze argumenty do Ciebie nie docierają.

Nie zmienisz jego przeszłości, tym samym nie zmienisz jego.

Jest jaki jest i albo to akceptujesz, albo nie.
Sądzac po jego zaangażowaniu, Twoim zresztą też, w wasz związek, to jeszcze z 10 lat albo i dłużej będziecie w tym miejscu co teraz.
Boicie się trwałego związku, który zawsze niesie ryzyko, oczekujecie ideału, czyli czegoś niemożliwego.

W tej sytuacji najlepiej, jeśli chcesz się z nim spotykać, nie snuć planów na przyszłość, nie zajmować się przeszłością, żyć i cieszyć się chwilą, powiedzieć sobie co ma być to będzie...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Czyli mam go zostawić samego ze sobą tak? I patrzeć czy chce się zmieniać, uczyć np rozmów dla dobra związku? Mam w żaden sposób nie ingerować w to co było, w to co przeżył? Tylko jak można ingerować w czyjąś przeszłość... Chyba że mówicie o tym że nie mogłam pogodzić się z jego decyzja o sprzedaży. A ona była z przeszłości.
Nie mogę być jego psychologiem wiem. Choć chciałam by mówił mi wszystko byśmy byli ze sobą szczerzy. Poza tym lubię słuchać ludzi. Zwłaszcza gdy ktoś ma problem a ja mogłabym doradzić.
Kawa sądzisz po moim zaangażowaniu że będziemy stać w miejscu także za 10 lat bo przyznałam Ci się wcześniej że trochę boję się małżeństwa? Dobrze wiesz jaka to odpowiedzialnosc . W tym momencie nie byłabym na to gotowa. Ale my znamy się raptem rok. Uważam że mam zdrowe podejście w tej kwestii. Uważasz inaczej?
Dochodzę do podobnego wniosku, by żyć chwila i tym co teraz. Nie wiem co innego mogłabym zrobić, chyba nie mam innego wyjścia.
Dodam tylko a propo tego że on za wczas się zdeklarował z pewnymi rzeczami a ja to złapałam -co zarzuciła mi onkaY.
Już jakiś czas temu sam mówił najpierw delikatnie a potem dobitnie że naprawdę chciałby kiedyś ze mną zamieszkać. Z tym że to kiedyś nie odebrałam w jego ustach jako że miałoby to być za kilka lat. Mieszkanie razem jeszcze nie zobowiązuje co prawda ale co nieco mówi. I co to naprawdę ja myślę zbyt poważnie o przyszłości gdy to on oficjalnie o tym mieszkaniu wspólnym mówi? To on jakby się wygadał że widzi mnie w przyszłości. Poza tym chyba nie jest typem żeby się spotykał z kimś bo ma chwilowa fanaberie.

Odnośnik do komentarza

Nie pisałaś, że boisz się małżeństwa.
Ja doszłam do wniosku, po Twoich wpisach, że boicie się wzajemnie zaangażować.
Dlatego pisałam, że się zakochujemy, chcemy z daną osobą spędzić życie, do końca się nie znamy, ale pragniemy być razem i do tego dążymy, nie myślimy wtedy, że może być źle.

U was jest za duża ostrożność, za dużo kalkulacji, wiem, że nastolatkom jest łatwiej, ale gdyby ten facet był w Tobie zakochany, to wspólne mieszkanie by zaproponował dzisiaj, bo takie gadanie, że chciałby kiedyś..,kiedy jak nie teraz.

Do tego, jak jest zamknięty w sobie, nigdy z nim nie dojdziesz do takiego porozumienia, żebyś była zadowolona.

On potrzebuje chyba bardziej przebojowej dziewczyny, która sama by mu zaproponowała wspólne mieszkanie, przecież to do niczego nie zobowiązuje, jeśli odmówi, tzn, że nie ma sensu ciągnąć tego związku.

Ja uważam, że jak coś nam wadzi w patrnerze przed ślubem to nie ma co liczyć, że się zmieni, tylko zerwać, bo jeśli już coś się zmienia to z reguły na gorsze, inaczej nie było by rozwodów.

Dlatego nic nie przewidzisz, nie zaplanujesz na bank..,bo plany zawsze weryfikuje życie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Chcesz powiedzieć że nie jest we mnie na tyle zakochany bo nie zaproponował mi zamieszkania tu i teraz?? Bez przesady. On z początku był nieśmiały wobec mnie. Nie, przebojowa dziewczyna nie pasuje do niego. Spotykał się z podobna o takim charakterze i nie wyszło. On w głębi jest wrażliwy. Ceni spokój i spokojna osobę. Poza tym to ja chyba głównie jestem siłą napędową w tym związku. Mam takie wrażenie. Wiem że życie zweryfikuje. Mam jednak wrażenie że nie dajecie nam większych szans na udany związek. A poznaliśmy i weszliśmy w ten związek bo mieliśmy wiele podobieństw i świetnie się dogadywalismy.

Odnośnik do komentarza

Zauroczył Cię facet wstydliwy i spokojny, pomyślałaś, dobry materiał na męża.
Ale po czasie może okazać się flegmatykiem bez jaj lub cholerykiem i chamem, z jednym i drugim ciężko żyć.
Więc jeśli myślisz, że ulepisz go na swoją modłę i życie z nim będzie sielanką, to jesteś w błędzie.

Jeśli on kilka lat miał sympatię i to polegało tylko na takich spotkaniach, jak z Tobą, mówił jej to samo co Tobie
,to nie ma się co dziwić, że dziewczyna zakończyła tą znajomość.

Jeśli chcesz wiedzieć na czym stoisz, to rozmawiaj z nim więcej, śmielej i szczerze co myślisz o waszej relacji,
pytaj konkretnie jak on to widzi i w jakim czasie.
Choć mi się wydaje, że on długo albo wcale nie będzie gotowy na wspólne życie, tak mu wygodnie, więc po co ma sobie komplikować życie, nie każdy nadaje się do małżeństwa.

Nie daj sobie wmówić, że to za wcześnie na wspólne mieszkanie, bo może Cię zwodzić latami, sama zaproponuj, chociażby z ciekawości, co on na to.

Ta wasza znajomość polega tylko na spotkaniach i rozmowach, czy spędzacie ze sobą dużo czasu, co robicie razem, czy wyjeżdżacie gdzieś razem na dłużej, czy bywacie w rodzinach,
czy też na to za wcześnie?
To może na seks też za wcześnie?

Ja odnoszę wrażenie, że bardziej jesteście przyjaciółmi niż parą.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Odpowiem Ci kawa jak to jest. On już by chciał ze mną zamieszkać, czuję to. Ile razy słyszałam że przychodzi po pracy do domu a tu pusto, nie ma mnie. Tęskni. To ja hamuje go tutaj. Nie czuję by to był ten moment jeszcze nie. Poza tym to tak...
Tak, seks jest. Wyjeżdżamy na wycieczki, również na wspólne wakacje, jeździliśmy również tam czego już nie ma czyli tego domku. Spędzamy tyle czasu ile możemy bo on musi się dostosować do pracy, ja tu mam lżej. Mamy wspólne zainteresowania i razem to robimy. Gotujemy razem, ogólnie spędzamy czas razem. Znamy swoje rodziny, trochę znajomych ale nigdy nie był jeszcze np na święta u mojej rodziny. W tym roku dostałam zaproszenie na wigilię.
Nie, nie jesteśmy przyjaciółmi. Dla mnie musi przyjść czas na pewne rzeczy. On też poniekąd tak ma ale to raczej w kwestii tego żeby się przede mną otworzył.
Jego byle relacje to nic znaczącego. Ten zawód miał z jedna dziewczyna z którą spotykał się rok. Ale ona nie traktowała go poważnie. Trochę wytrzymał a potem nie miał już siły. Dużo przez nią przeszedł bo to była taka pierwsza miłość.
Nie odczułam żeby bal się małżeństwa. I nie mam wrażenia zwodzenia. Nie wiem może za mało widzę. Ale nie czuję naprawdę żeby mnie jakoś podpuszczal.
od ostatniego czasu dużo rozmawiamy. Obiecał mi że będziemy rozmawiać, że będziemy szczerzy. On chce pracować nad tym związkiem. Nad sobą.
Nie będę wtrącać się już w to co było, co przeżył. Najwyżej wysłucham, doradzę.
Na razie będę żyla z dnia na dzień. Zobaczę jak się będzie zachowywać. Później na pewno musiałabym zamieszkać z nim żeby zweryfikować codziennośc. Tu też może wiele wyjść. Zdaje sobie sprawę z tego.
Tak myślę, że to najlepsze postępowanie w tej chwili dla mnie, jak was tak czytam.

Odnośnik do komentarza

To co Ciebie hamuje przed zamieszkaniem? Jeśli to jest miłość, to nie ma innego sposobu na poznanie się lepiej, a na niektóre sprawy musisz przymknąć oko, bo ich nie przeskoczysz, a ideału nie znajdziesz.

Więc czekanie nie wiadomo na co, nie ma sensu, chyba, że masz wątpliwości czy chcesz z nim być, tym bardziej, że pojawiła się rysa na Twoim ideale...,a myślałaś, że to ideał.
Teraz już wiesz, że ideałów nie ma.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ale ja nigdy nie szukałam ideału. Wiem że idealnych facetów nie ma i nie będzie. Już dawno zaakceptowalam pewne minusy u niego bo coś innego i ważniejszego mi to przysłonilo.
Coś mnie hamuje przed tym zamieszkaniem, zwłaszcza tu i teraz. Ja nie jestem taka że po 1 albo 6 miesiącach pójdę mieszkać do chłopaka. Nie wiem czemu i co mnie hamuje ale hamuje. Wiem że to konieczne prędzej czy później. W tym momencie nie jestem na to gotowa. Może jestem nie na tyle dojrzała do takiego kroku a on jest? Jest starszy, szybciej może dazyc do pewnych rzeczy
. Poza tym to byłby dla niego plus, to ja musiałabym znieść zmiana miejsca. Sam nawet mówił że lepiej gdyby on mógł zamieszkać ze mną. Ale ja nie mieszkań sama i to jest ten problem.

Odnośnik do komentarza

Rozumiem. On co prawda ma mieszkanie, w którym mieszka sam. Prędzej czy później trzeba będzie to przegadać. Zastanawic się wspólnie.

Tymczasem, chciałam Tobie kawa i onka też, podziękować za wypowiedzi. Na pewno przeczytam całość raz jeszcze bo i tak będę o tym myśleć. W pewnym sensie uświadomilyscie pewne rzeczy. Wezmę je pod uwagę. Dziękuję i też życzę powodzenia w waszych sprawach, bo każdy jakieś ma :)

Odnośnik do komentarza

Onka no więc tak. To co widzę, rzuciło mi się w oczy do tej pory to takie kwestie z przeszłości co mają efekt i dziś.
1. Jest chyba wciąż na mnie zamknięty trochę, nie potrafi się do końca otworzyć.
2. Rodzice -nie ma zaufania i nie chce ich blisko w swoim życiu. Tylko okazjonalnie. A co jeśli będą potrzebni kiedyś??
3.jest wciąż bojaźliwy trochę w kontaktach ze mną w pewnych aspektach. Dlatego większość moich inicjatyw do mnie należy. Myślę że to jakaś rana po tej dziewczynie, pierwszej miłości. Zraniła go na tyle że strasznie wtedy cierpiał i solidnie się załamał. Wierzę mu bo do dziś mówi o tym z przejęciem w głosie a tyle lat już minęło..

Odnośnik do komentarza

Trochę ma z introwertyka ,ja też i to nas też z początku zbliżyło. Jednak muszę przyznać że pomimo swojego wieku a nie ma nawet 30 jest doświadczony przez życie. Mówił mi nawet że jeszcze kilka lat temu myślał niemalże identycznie jak ja ale był zmuszony zmienić myślenie. Może to to go tak powstrzymuje nie wiem. Ja też jestem zamknięta ale on dla mnie stanowi wyjątek, umiem się otworzyć. Nie ukrywam chciałabym dostać to też od niego.
Okej, z rodzicami i dystansem rozumiem. Otwartej wojny nie ma. Chciałabym jednak by nie odsunął ich całkowicie, przecież to nie byłoby dobre. Poza tym rodziców, rodziny raczej nie można się wyrzec mimo wszystko.
Tak, tu raczej chodzi o to że jest pamiętliwy. Myślę że rozdział zamknął tylko nigdy nie zapomni tej krzywdy co go spotkało. Nie ponosze konsekwencji dawnego zawodu, nie. Wręcz odwrotnie, ja mu chyba uświadamiam, że są ludzie którzy nie bawią się kogoś uczuciami i nie traktują jako opcje awaryjna. A z tymi inicjatywami to chyba muszę mu zwrócić uwagę i powiedzieć że miło byłoby gdyby czasem coś sam zaplanował dla nas.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...