Skocz do zawartości
Forum

Współlokator nie dokłada się do opłaty za mieszkanie :(


Gość Wybormoralny

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Wybormoralny

Witam. We wstępie przepraszam, że wątek może nie stricte psychologiczny. Ale mimo wszystko problem powoduje u mnie dylemat moralny/psychologiczny.

Wynająłem (z umową na mnie) ze znajomym mieszkanie z układem, że płacimy za wynajem i rachunki równo po połowie. Niestety towarzysz po kilku miesiącach zaczął mieć już trudności z płatnościami. A to płacił 60% należności, a to 30%, a kilka razy się zdarzyło, że nie zapłacił w ogóle. Ciągle gada, że ostatnimi czasy ma pecha i trafia na zleceniodawców oszustów, itd. Czuję grubo, że ściemnia, ale sprawdzić tego nie mam jak. Sytuacja zaczyna mnie już naprawdę stresować i denerwować. Ogólnie rzecz biorąc wychodzę finansowo na tym mieszkaniu mniej więcej tak jakbym mieszkał sam i go by tam nie było.

Z drugiej strony... Ten znajomy jest jedyną osobą którą znam z jaką mogę mieszkać. Inni znajomi którzy byliby w ogóle zainteresowani wspólnym zamieszkaniem się do tego nie nadają. A więc ewentualne "podziękowanie" mu za wspólne mieszkanie mojej sytuacji finansowej nie poprawi bo i tak będę musiał płacić tyle samo za wynajem.

Moje pytanie co byście zrobili na moim miejscu gdyby to was dotyczyło:
A) "Podziękowali" znajomemu za wspólne mieszkanie z podejściem, że: "Jak facet nie płacisz to NARA i jeleniem sponsorującym Tobie dach nad głową nie będę!".

B) Machnęli na to ręką z podejściem: "Facet nie płaci (albo nie tyle co powinien) ale ja na wyrzuceniu go i tak nic nie zyskam ani nie stracę, a więc niech sobie siedzi, przynajmniej jest do kogo buzię otworzyć".

Odnośnik do komentarza

Ja bym podziekowala znajomemu. I tak wychodzisz jakbys sam mieszkal. Zawsze moze sie okazac ze wynajmiesz jakiejs fajnej osobie, niekoniecznie musi to byc ktos znajomy.
A swoja droga, pomysl o jakims zwierzatku, juz sama swiadomosc ze ktos czeka na ciebie w domu i bez ciebie sobie nie poradzi, duzo daje.

Odnośnik do komentarza

Ja się tylko dziwię, że wynajął Pan mieszkanie wspólnie ze znajomym, a umowa jest sporządzona tylko na Pana. Nic dziwnego, że facet nie czuje się zobowiązany dokładać do mieszkania, bo nigdzie nie ma takiego zapisu. Dogadaliście się między sobą tylko "na słowo", że kolega będzie się dokładał po połowie, a tego można się wyprzeć. Co ja bym zrobiła? Na pewno nie sponsorowałabym komuś dachu nad głową. Nawet jeśli wśród znajomych nie ma Pan kandydata na współlokatora, można dać ogłoszenie. Myślę, że ktoś się znajdzie i może się okazać fajnym znajomym. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość Wybormoralny

Pani ekspert: Ogólnie to ja i tak musiałem już wyprowadzić się od rodziców. Akurat tak się złożyło, że znajomy też szukał dachu na głową. Ja wynająłem mieszkanie na mnie bo i tak musiałem coś wynająć. Znajomy wprowadził się trochę później. Mam dylemat bo z jednej strony wyrzucenie go nic mi nie da, ale z drugiej w obecnej sytuacji czuje się trochę jak jeleń.

Co do ogłoszenia w poszukiwaniu współlokatora to powiem szczerze, że nie uśmiecha mi się nagle zamieszkać i dzielić wszystko z całkowicie obcą osobą. Poza tym na pewno nie miałbym gwarancji czy gdybym wrócił pewnego dnia do domu po pracy to bym nie zastał ogołoconego mieszkania.

Mieszkanie zostało wynajęte z bardzo okazyjnym kosztem wynajmu. Płacę za wynajem dosyć sporego 2-pokojowego mieszkania w spokojnej okolicy tyle co inni za wynajem małej kawalerki w moim mieście.

Odnośnik do komentarza

OK. Wiadomo dlaczego zdarzenia potoczyły się tak, że umowy nie ma. Rzeczywiście, można powiedzieć, samo wyszło. To jednak nie zmienia sytuacji, która jest dziś. Jest w niej coś niewłaściwego i nie należy tego ciągnąć dalej. To wszystkim źle robi - i tobie, i koledze też. A może zaproponuj koledze krótką piłkę i powiedz tak: albo ja ci umarzam twoje dotychczasowe zaległości w opłatach (obstawiam, że tych pieniędzy to już raczej nie zobaczysz tak czy tak, więc możesz je mu szczodrym gestem "darować") ale siadamy i spisujemy umowę i od dziś jesteś współodpowiedzialny finansowo również w sposób formalny, albo od 1 października już tu nie mieszkasz, a ja zmieniam zamki w drzwiach (w końcu nie musisz być taki bezwzględny i możesz mu dać parę dni na znalezienie sobie nowej kwatery). I wtedy wyjdzie na jaw, czy kolega ma uczciwe zamiary, zwłaszcza, że sam piszesz, że cena najmu jest okazyjna, więc jak się ją podzieli na dwa, to będzie jeszcze bardziej okazyjna, czy jednak rzeczywiście "znalazł jelenia" i mając tego świadomość bezkarnie wykorzystuje sytuację.

Jak się obrazi i odejdzie, nie musisz z tego powodu szukać zaraz nowego współlokatora. Wystarczy że pozbyłeś się pasożyta ze swojego otoczenia, to już jakiś zysk.

Odnośnik do komentarza
Gość wybormoralny

Masz rację. Co prawda z nim nie jestem na chacie sam jak palec i nie jest smutno, ale w obecnej sytuacji czuje się za bardzo jeleniem.
Niestety nie mogę z nim nic podpisywać/podnająć. Mam umowę z właścicielem i wiem, że ten nie zgodzi się na jakieś kombinacje gdzie będzie wobec niego dwóch odpowiedzialnych każdy za siebie.
Po prostu postawię sprawę jasno i wyznaczę granicę, że albo od teraz będzie płacił tyle co powinien albo hejda.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...