Skocz do zawartości
Forum

Nienawidzę pracować. Mam wrażenie, że marnuje życie


Gość Bóg jest zły

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Bóg jest zły

Nienawidzę pracować a tym bardziej swojej pracy, stoi to w konflikcie z fundamentalną wartością mojego życia, jaką jest wolność. Mam wrażenie, że całe życie mi się marnuje w tej pracy. Do tego ten system zmianowy i niedosypianie, ciągła awersja do dni, w których muszę iść na nockę do pracy to od razu mam spieprzony nastrój. Jak siadam w auto i jadę na nockę to ogarnia mnie rozpacz. W ogóle nie realizuje się w tej pracy i nic twórczego tam nie robię, jest nudna, nierozwijajaca i monotonna. Co z tego, że są duże pieniądze jak nawet nie wiem na co je wydać i kiszę je na koncie, bo zarabiam zbyt dużo by to wydać, a zbyt mało by podjąć za to jakąś większą inicjatywę jak inwestycje w nieruchomości czy coś takiego. Musiałem się wygadac. Może ktoś coś doradzi jak wytrzymać tam jeszcze rok, bo jeszcze tyle muszę tam przetrwać, bo są pewne okoliczności, które zmuszają mnie by wiedzieć tam do czerwca następnego roku. Do tej pory chyba mi odwali

Odnośnik do komentarza
Gość HansHans11

Witaj. Tak naprawdę praca dla której człowiek idzie z uśmiechem na twarzy to wyjątkowe przypadki. Większości ludzi nie chce się chodzić do pracy. Mi również. Ale coż... nie ma zmiłuj, trzeba pracować aby móc jakoś żyć. Niestety moja praca też nie rozwija, nie daje perspektyw awansu i jakiejś satysfakcji. Taka nasza szara smutna rzeczywistość. Jak ja bym chciał wrócić do czasów młodzieńczych gdzie wszystko było prostsze a największym stresem kartkówka z matematyki :( Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Zacznij zajmować umysl wymyślaniem na jaki rodzaj pracy zmienisz tę, którą masz na tę, którą podejmiesz juz w lipcu przyszłego roku. Możg zajmiesz mysleniem i nadzieją na lepsze jutro a nie nieszczęsciem, ze wogole jak ten świat zbudowany, ze ja muszę na nockę do pracy jechać.

Ponadto jest część ludzi, która bardzo mizernie moze i umie przestawić swój organizm na pracę w nocy. I niezależnie jaki to by byl rodzaj pracy(rozwojowa czy tez nierozwojowa)- sam fakt, ze jest to praca w nocy jest juz nieszczęsciem dla ich organizmu a co za tym idzie i dla ich psychiki. Skoro jestes młody, to w cierpieniu, ale pewnie dotrwasz do owego lipca.

Nadmiarem pieniędzy niespożytkowanym to chyba głupio się martwić, bo wiadomo, ze jak dziś ich nie wydasz to albo dozbierasz z czasem do czegoś większego typu nieruchomośc, albo i tak wydasz. Co z tego , ze w póżniejszym czasie.

Wolnośc nosimy w sobie i wszelkie ograniczenia zewnętrzne nam czasem przeszkadzają, ale prawdziwą wolnośc i tak umiemy w sobie ochronić.

Co to za gubienie wolności, jesli dzieki pracy mamy papu i nie musimy byc zależni od osób trzecich. Dla większości ludzi życie na cudzy koszt to dopiero brak wolności.

A pomysl jaką własną wewnętrzną wolnośc w sobie mieli ludzie np.w czasie okupacji?

W tej pracy Ci jest tak bardzo cięzko, bo może Twój organizm zle znosi nocną pracę oraz dlatego, ze ustawiasz się w głowie na "nie". Spróbuj może ustawić głowę na:"da się przeżyć, tym bardziej, ze to tylko jeszcze chwilę".

Odnośnik do komentarza

Mi też się nie chce pracować. Przez ten czas co siedzę w pracy, to już bym przeszedł cień wojny do końca. A tak to mam tylko zaległości w grach, bo po robocie sie nie chce zbytnio grać, a już od września nowe premiery gier, a ja nadal ślęcze nad grami z tamtego roku hehe

Odnośnik do komentarza
Gość Silvestre

"Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam" (Jan 5,17).

Praca -działanie, to czynność w Prawie obowiązującym we wszechświecie.
Cokolwiek powstało,to jednie dzięki pracy.Kto nie pracuje ten łamie Prawo.I cierpi z własnej woli.

Mechanizm ewolucji wykorzystuje pracę jako środek dyscyplinowania woli, oswajania instynktów, rozwijania rozumu i sublimowania uczuć.
Joana de Angelis

Ludzie ,kórzy nie lubią pracować to istoty,które nigdy nie mają czasu dla bliźniego, owinięci w lenistwo, w bezużyteczności podsycają egoizm, i rozwijają obojętność.

Joana de Angelis

Odnośnik do komentarza

Mniej i więcej.

Im mniej pracy ,tym więcej lenistwa.
Im mniej wysiłku,tym większy zastój.
Im mniej praw,tym więcej niepewności.
Im mniej usłużności,tym więcej braków.
Im mniej wiary ,tym więcej nieufności.
Im mniej miłosierdzia,tym więcej surowości.
Im mniej wyrozumiałości,tym więcej niepokoju.
Im mniej życzliwości,tym więcej nietolerancji.
Im mniej pracowiotości ,tym więcej wymagań.
Im mniej sympatii,tym więcej przeszkód.
Im więcej robisz dla innych,tym więcej otrzymasz na wlasną korzyść.
Im więcej będziesz pomagać,tym więcej otrzymasz .
Im więcej się uczysz,tym więcej będziesz wiedzieć.
Im więcej zaangażujesz się w dobro,tym większe dobro będzie cię gloryfikować.
Im więcej poświęcisz się w obowiązkach,tym większym szacunkiem i szlachetnością zostaniesz mianowany.
Im bardziej poświęcisz się dla wiary,przez zrozumienie naszej nieistotności przed Panem,tym więcej wiary zabłyśnie na twoim czole.
Im więcej będziesz mógł się ofiarować,tym wyższa będzie sublimacja.
Im bardziej się uniżysz,szukając pozycji wiernego sługi Boskiej Dobroci,tym bardziej wywyższony staniesz się przed Prawem.
Im bardziej znosisz wady innych,używając cierpliwości i uprzejmości,tym więcej miłości zyskasz w tych,którzy cię obserwują i podążają za tobą.
Im więcej będziesz potrafił uniknąć ziemskich iluzji,oddając się prawemu sumieniu, tym więcej zyskasz w Zwycięskiej Nieśmierelności.

Pamiętajmy o nauce Chrystusa
,, Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie.,,
I zwiększając naszą dobrą wolę dla pracy,którą daje nam Pan każdego dnia,bądźmy pewni,że poruszamy się w kierunku własnego wyzwolenia.

Emmanuel

Odnośnik do komentarza

~ChNce
Ja kiedy pracuję to tracę wiarę w Boga. Jak dotąd udało mi się być miesiąc na bezrobociu. Cudowny, wspaniały czas. Natomiast praca odbiera mi chęci do życia, od Boga całkowicie mnie odwróciła.

A co praca ma do Boga, bo nie rozumiem zależności?
Wykonujesz coś czego nie lubisz, co Cie nie wzbogaca, co nie wartościuje.... nie ma się co dziwić, że nie chcesz pracować.
Podobno ten kto wykonuje swoją pasję, nigdy nie czuje żeby był w pracy.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Bóg jest zły bo musisz pracować? A może ty jesteś nierobem ktoremu sie w tyłku z dobrobytu przewraca? Zastanów sie ile ludzi nie ma pracy albo się do niej nie nadaje a nie może jej mieć przez co ich byt na świecie jest na granicy nędzy. Ty Bogu za pracę i możliwości dziękuj a nie ublizaj Mu.

Odnośnik do komentarza

Tak wszyscy gadacie a prawda jest taka, że nienawidzicie poniedziałków, nienawidzicie roboty, jak jesteście w robocie to jedyne o czym marzycie to pójście już do domu. Jak człowiek pracuje to nawet tego życiem nie można nazwać, tylko egzystencją. Jedyny powód, dla którego pracujecie to pieniądze. Mielibyście ich wystarczająco dużo, to nigdy byście do roboty nie poszli. A gdyby komuś z waszych bliskich się poszczęściło, byłby na tyle bogaty, by nie musieć pracować, to z zazdrości nie chcielibyście go znać. Nikt by mu nie współczuł, że nie pracuje ;) sorry takie są fakty.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Dokładnie tak jak napisał kolega wyżej. Praktycznie każdy dąży do tego, żeby nie pracować, dostać się do elit, które dymają na kasę resztę społeczeństwa. Nie chodzi o pracę, a o 8 godzin dziennie w zamknięciu. W momencie, gdy zaczynasz pracować to nie jesteś wolnym człowiekiem. Masz 5 na 7 dni tygodnia wycięte z życiorysu, pozostale 2 dni masz spieprzone. Większość ludzi nie zauważa, że jest niewolnikami, ale każdy chciałby wstać i iść robić to co chce, a nie to co musi. Ja stoję na zakładzie, wychodzę i patrzę się na kraty płotu, a za nimi drzewa, lasy, przygody i wolność. To jest jak więzienie. Dlatego elity robią tak, żeby inni pracowali na nich po 8 godzin dziennie, czyli tracili na nich swoje życie. Wyjątkiem są osoby, które nie mają normowanego czasu pracy. Jacyś freelancerzy, influencerzy etc. Zazdroszczę im jak cholera.

Odnośnik do komentarza

Moja siostra jest bezrobotna. Czasem dorabia przy sprzątaniu. Jest samotną matką, dostaje tam jakiś zasiłek. Jest w stanie sobie poradzić, życie nauczyło ją zaradności. I wiecie co? Czasem z nią gadam przez telefon. W każdym tygodniu tyle się u niej dzieje, doświadcza wiele śmiesznych, dziwnych sytuacji. Zawsze wesoła, pogodna. Zawsze ma mi tyle do opowiedzenia. A ja? Kompletnie nic się u mnie nie dzieje. Poza tym jak jeżdżę po lekarzach i słucham jak jaskra zżera mi oczy. To ze stresu, szybkiego trybu życia. Mam dopiero 26 lat. Mam dość.

Odnośnik do komentarza

~7hshd
Tak wszyscy gadacie a prawda jest taka, że nienawidzicie poniedziałków, nienawidzicie roboty, jak jesteście w robocie to jedyne o czym marzycie to pójście już do domu. Jak człowiek pracuje to nawet tego życiem nie można nazwać, tylko egzystencją. Jedyny powód, dla którego pracujecie to pieniądze. Mielibyście ich wystarczająco dużo, to nigdy byście do roboty nie poszli. A gdyby komuś z waszych bliskich się poszczęściło, byłby na tyle bogaty, by nie musieć pracować, to z zazdrości nie chcielibyście go znać. Nikt by mu nie współczuł, że nie pracuje ;) sorry takie są fakty.

A skąd Ty możesz wiedzieć co kto lubi?
Pewnie tak jest w większości, ale nie wszyscy tak mają, nawet jeśli trudno Ci w to uwierzyć.
Jeśli ktoś lubi pracę, bo jest jego pasją, bo się tam dobrze czuje, to nie ma takich rozterek. Gdyby wszyscy robili tak jak piszesz, to skąd by się wzięli pracoholicy ;) .

To prawda, że gdybym nie musiała to bym nie pracowała, ale jeśli jakaś praca wywoływała we mnie takie rozgoryczenie jak u Ciebie ( a bywało) to zmieniałam ją.
Teraz mam pracę, w której się dobrze czuję, owszem... ideałów nie ma, ale jest ok.
A co do zazdrości, to czuje ją ktoś kto ma niskie poczucie wartości (pewnie Ty, dlatego tak piszesz). Znam kobietę, która ma bogatego męża i nigdy nie pracowała. Koleguje się z nią i nie zazdroszczę, bo wiem, ze ma problemy innego typu. Nie ma życia bez problemów. jako bogacz zmagałbyś się z innymi kłopotami więc nie ma co psioczyć.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

~BógJestZły
Zazdroszczę im jak cholera.

W czym problem? Dojdź do władzy, zmień swoje życie. Na własnej skórze zobacz jak im łatwo i przyjemnie.

~Ygc
A ja? Kompletnie nic się u mnie nie dzieje. Poza tym jak jeżdżę po lekarzach i słucham jak jaskra zżera mi oczy. To ze stresu, szybkiego trybu życia. Mam dopiero 26 lat. Mam dość.

Też nie widzę problemu. Zostań bezrobotną. Siostra Ci powie jak to się robi żeby nic nie robić, a czuć się szczęśliwym.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość PanNiktZNibylandu

Jeśli mam cierpieć przez 40 lat, chodząc do pracy i nie mając czasu na wiele, a także perspektywę nędzy w wieku emerytalnym to po co w ogóle mi takie życie? Dla kilku fajnych procent całego życia nie warto robić na egzystencję oraz system, które większości ludziom przez większość czasu przysparzają tylko cierpienie. Lepiej palnąć sobie w łeb w wieku 25-35 lat, mając większość życia w miarę bezstresową i w zdrowym ciele niż ciągnąć taką mizerię, w dodatku będąc na tyle bezczelnym żeby rozmnożyć się i skazać progeniturę na podobny lub gorszy los.

Odnośnik do komentarza

Nie przesadzaj każdemu nie chcę się pracować ale skoro jesteś dorosły to raczej nie masz wyjścia . Ja mam 25 lat i też nie tryskam radością że muszę chodzić do pracy ale coz innego wyjścia nie mam . Nie chciałam pracować w Pl bo marne zarobki przesiedziałam 2 lata na bezrobociu ale to szybko minęło. Teraz od kilku miesięcy podjęłam pracę w De na stałe na produkcji jasne jest monotonna ale lepsze to niż robienie różnych rzeczy i uczenie się ich od nowa . Też za nią nie przepadam mam 3 zmiany ale zarabiam do 10.000 msc więc powiedzemy że wypłata mi wynagradza moje cierpienie 

Odnośnik do komentarza

Zakładajcie własne firmy! W takiej branży, która jest Waszą pasją. Mogę pomóc.

Ja nienawidzę pracować i nieraz czułem się jak na granicy depresji ale jedyne co mnie motywowało to zebranie pieniędzy na własny biznes, w którym kiedyś nie będę pracował.

Powodzenia ale przede wszystkim ODWAGI!

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

To prawda. Ostatnio słuchałem wywiadu z Cezarym głuchem, gdzie mówił, że jeden z jego znajomych ma 13 filii swojej firmy w różnych krajach na świecie w tym jeden w Polsce i ta jedna filia w Polsce wymaga poświęcenia większej ilości czasu na użeranie się z biurokracją i prawem podatkowym niż pozostałe 12 sumarycznie. W Polsce jest szansa coś osiągnąć tylko z bardzo dużym kapitałem na start, albo układami. Bardzo dużym, bo jak mój znajomy otwierał działalność i dostał dotację to sama dotacja nie starczyła nawet, żeby założyć jakąś kasę i system tzn jakąś bazę, a to był wymóg państwowy. Jeśli nie masz ogromnego kapitału to polegniesz na starcie nawet zakładając małą firemkę. Musisz opłacić doradców podatkowych, bo jeden podatek potrafi mieć setki regulacji, zawartych w opasłym skoroszycie grubości dobrej książki. 

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Tak. Masz rację. U nas jest etatyzm i są równi i równiejsi. Służba zdrowia, administracja, policja, wosjko funkcjonuje na wysokim poziomie, ale tylko dla wybranych. Np. wczoraj sobie siedziałem i widziałem filmik jak na autostradzie dres zablokował drogę jakiemuś kierowcy, bo coś mu nie pasowało, wysiadł z auta i zaczął tłuc mu w samochód. Koleś zadzwonił na policję i powiedzieli, że nie przyjadą, tylko niech se sam pojedzie na najbliższy komisariat.

Gdyby to komuś z partii, albo komuś kto ma odpowiednie znajomości ktoś dotknął tego auta to policja by tam była w sekund pięć. 

Tak samo jakby złapali ciebie, czy mnie za kółkiem pod wpływem alko, narkotyków, albo z jakimś towarem to byśmy mieli grubo przerąbane, ale u mnie w miejscowości były przypadki, że policja łapała tak kogoś z samorządów, układów partyjnych to potem policjanci dostali jakieś nagany czy dyscyplinarkę

Ty płacisz podatki na służbę zdrowia, wojsko, policję, urzędy, ale jak trzeba będzie ci pomóc to cię oleją i zdechniesz w kolejkach, albo policja przyjedzie dopiero jak dostaniesz kosę od dresów.

Ale jakby ktoś wysoki rangą był zagrożony to byłby inaczej traktowany. I takiego zepsucia ja nie mogę zaakceptować, bo u nas wywijają się ze wszystkiego. Nawet z pedofilii.

Poza tym jak masz układy z urzędnikami to możesz robić pieniądze z niczego. Np. przekwalifikowywanie działek rolnych na budowlane, albo automaty hazardowe. Czy możesz to zrobić to kwestia decyzji urzędników i oczywiście zgodę dostają ci, którzy mają układy i robią hajs z niczego.

Potem się dziwić, że pieniądze są coraz mniej warte, skoro coraz więcej kreuje się ich wirtualnie, bez żadnej rzetelnej pracy. Będzie się pogłębiał spadek wydajności pracujących ludzi i ludzi, którzy w ogóle nie chcą oglądać jak będą patrzeć na takie rzeczy.

W ogóle mam pytanie, bo chciałem się zapytać już wcześniej. Pisałeś dużo o tym, że nasze myśli samopoczucie, postawy życiowe i decyzje, determinują różne czynniki fizjologiczne, a jak oceniasz wpływ na nasze funkcjonowanie i kształtowanie czynników zewnętrznych takich jak środowisko, wychowanie i nasze doświadczenia. Jak istotną rolę grają te czynniki. Chodzi mi np. o to, czy twoim zdaniem jeśli ludzie obserwują takie zepsucie, kombinatorstwo w kraju to wpływa na kształtowanie ich percepcji i może zmienić trwale ich postawę życiową, albo zmienić w nich cokolwiek tak, że nigdy nie miałoby to miejsca, gdyby dorastali w otoczeniu innych doświadczeń?

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Chodzi mi dokładnie o to, że zastanawiam się, czy jak są ludzie, którzy obserwują w otoczeniu i swoim kraju, że to kombinatorstwo popłaca, że ciężką pracą mniej się osiągnie i stają się leniwi, mniej wydajni, buntują się, nie chcą pracować to jest tak, że to środowisko i obserwacje tego zepsucia rzeczywiście ich tak zmieniają, czy oni tacy są, zwyczajnie leniwi i zepsuci, a otoczenie i to, że wszyscy inni to robią staje się tylko pretekstem, żeby się samemu tak zachowywać, kombinować, oszukiwać i opieprzać się?

Np. masz pracownika, który jest leniwy, kombinuje i oszukuje, bo widzi, że najwięcej i tak zarabiają ci, którzy nic nie robią, kombinują, ściemniają, a ci, którzy orzą mają najgorzej i nic im z tego nie przychodzi. Dochodzi do wniosku, że nie warto się wysilać i ucziciwie pracować, bo tego i tak nikt nie doceni, z reguły tak jest, a jak tak to dostanie jakieś ochłapy, a sprytniejsi ludzie zgarną większość owoców jego pracy.

Albo masz policjanta, który pracuje, jest ucziciwy, a dowiaduje się, że jego przełożeni biorą łapówki za krycie bandytów i on po dowiedzeniu się tego faktu stwierdza, że nie warto już być ucziciwym, jego wiara upada. To jest według ciebie tak, że doświadczanie tych sytuacji notorycznego zepsucia dookoła wykorzystuje jako pretekst i wygodną wymówkę, a tak naprawdę taki jest? Czy po prostu kropla drąży skałę i go to zmienia stopniowo?

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Podam przykład praktyczny tego jak ludzie przekraczają pewne granice, które jeszcze dawno temu były dla nich nie do pomyślenia.

U mnie w firmie było wielu ludzi, którzy przez lata nigdy nie chodzili na zwolnienia lekarskie symulowane, żeby mieć wolne, tylko brali zwolnienia jak byli chorzy. W pewnym momencie był u nas strajk i dużo osób zaczęło chodzić na L4. Te osoby, które całe życie uczciwie brały L4 zobaczyły podczas tego strajku, że ludzie chodzą na zwolnienia, dają łapówki i też zaczęli to robić, choć przez kilkadziesiąt lat swojego życia nigdy takiego czegoś nie praktykowali. Potem strajk minął, ale dużo osób zostało z podejściem, że po co tracić urlop, można brać L4 i już co jakiś czas kombinują, ta praktyka stała się częścią ich normalnego funkcjonowania. Coś o czym jeszcze kilka lat temu nawet by nie pomyśleli, potem robili z wahaniem, a teraz jest już normą bez zmrużenia oka.

Tak samo mój tato przez 20 lat pracując nigdy nie upominał się o żadne podwyżki, zawsze siedział cicho i pokornie. Jak ja dorosłem, poszedłem do pracy, zacząłem słuchać innych ludzi, o wykorzystywaniu polaków, o słabych płacach, zacząłem wracać do domu i to powtarzać, potem on zaczął tym nasiąkać i zauważyłem, że zmienia mu się podejście, które przez lata było dla niego normą i pierwszy raz zaczął chodzić, upominać się o pieniądze, negocjować. Czyli jednak chyba doświadczenia i środowisko ma duży wpływ i mocno determinuje to jacy jesteśmy, zmienia nas.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...