Skocz do zawartości
Forum

Ratowanie związku


Gość pawel4

Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam problem rozpada mi się narzeczenstwo mamy dziecko mieszkamy od siebie 200km.Po urodzeniu dziecka rozstalismy się ja wróciłem w swoje strony moja partnerka poszła mieszkać do mamy. Popostanowiliśmy wrócić do siebie ja mam swoje mieszkanie ale patrnerka nie chcę się do mnie przeprowadzić nie lubi mojej mamy.Moja powiedziała albo się przeprowadze do jej miejscowości albo koniec z nami nie stać mnie na wynajem pokoju i utrzymania swojego mieszkania opłacić kredyty jestem załamny nie wiem co mam zrobić

Odnośnik do komentarza

No dala Ci ultimatum, nie ma co. To juz kwestia tego czy oboje chcecie ratować zwiazek. Dla siebie takze nie tylko przez dziecko. Bo gdy podejmiecie decyzje o ratowaniu zwiazku to moze warto abyś sie poświecil. Prace jakas znajdziesz a bedziesz przy nich.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Niech zgadnę, fokus na dziecko, a Ty masz tylko pieniądze przynosić i przy dziecku pomagać. Poczułeś się odstawiony, nawet pewnie próbowałeś zwrócić na siebie uwagę, ale jak grochem o ścianę... Czyż nie?

Ponoć 8/10 związków które się rozpadają, a tle są dzieci rozpada się w ciągu pierwszych 2 lat od porodu.

Nie zrozum mnie źle, ale dobrze będzie tylko na chwilę. Najprawdopodobniej dostała to co chciała. Zgaduje Pani w wieku 26-31 lat. Jeśli tak, po chwili szczęścia znów będziesz cierpiał. Nie che mi się tłumaczyć, ale tak będzie. Moja rada? Odpuść sobie. Przykro mi, bo wiem co znaczy kochać.

Przypadkiem matka to nie DDA? (że dopytam)

Odnośnik do komentarza

Jej matka, czy ona? Jeśli Ona, to do póki nie pójdzie na terapie i jej nie przejdzie bez względu na to jaką rolę grała zero szans na dłuższą metę dla jakiegokolwiek jej związku. Oczywiście zdarzają się takie, gdzie druga strona tkwi w cierpieniu lub też DDA tylko z przeciwną rolą, ale to nazywając rzecz po imieniu PATOLOGIA. Nie ma terapii nie ma związku. Dziecko też skrzywdzi, bo nie nauczy go okazywania emocji i zdrowych relacji. Więc istnieje duża szansa, że Wasze dziecko też będzie miało problemy z relacjami.... Przepraszam, jeśli piszę zbyt ostro, ale chwilo nie mam czasu na dobieranie słów, choć mam świadomość, że to co piszę jest jak walenie w mordę.

Odnośnik do komentarza

PaweL juz kiedys pisał. Jego narzeczona poszła rodzić i po szpitalu miała wprowadzić się do wynajmowanego przez niego mieszkanka. Nie doszło do tego, o ze szpitala ją i ich dziecko przejęła jej mama i wywiozła tam skąd pochodzą o 200 km dalej. Proponują jemu aby teraz się przeprowadzil nieopodal i wynajął mieszkanie, to może narzeczona z dzieckiem się do niego wprowadzi. Szkopul w tym, ze Paweł nie ma zawodu, w ktory zawsze i wszędzie znajduje pracę. Tam gdzie mieli mieszkać, ma pracę a i tak wiąze koniec z końcem.
Tam gdzie narzeczona chce aby się przeniósł, ma slabe widoki na pracę i wydaje mu się, ze się zrujnuje przy wynajmie tam mieszkania. Na dokladkę nie jest pewne czy tylko będzie mógl dziecko czasem obejrzeć, czy faktycznie i dziecko i narzeczona sprowadzą sie do niego jesli on w tej mscowości oddalonej o 200 km podjąlby jakąkolwiek pracę i cokolwiek wynajął.
On sie denerwuje, ze nie ma dostępu do dziecka, ze wbrew wcześniejszym umowom narzeczona mu z dzieckiem zwiala i nie wie jak rozwiazywac problemy i to w dodatku nie na swoim gruncie z narzeczoną, która bardziej slucha swojej mamy niz jego.

Czy dobrze pamietam?

Odnośnik do komentarza

Paweł, sprawa jest dla mnie jasna. Twoja narzeczona rzekomo „nie lubi” Twojej mamy, ale za wszelką cenę chce Cię ściągnąć do swojej. I nie interesuje jej, czy Ty znajdziesz wspólny język z niedoszłą teściową. Ona, tj. teściowa in spe, najwyraźniej próbuje się z Tobą porozumieć na gruncie finansowym, co jest sprzeczne nie tylko z wszelkimi zasadami życia w rodzinie, lecz jest wręcz wbrew dobrym manierom. Od razu widać, o co w tym wszystkim chodzi. W tamtej rodzinie rządzi silną ręką matka. Celowo zabrała córkę ze szpitala, aby od samego początku pokazać swoją władzę i Ciebie sobie podporządkować. Jeśli więc zdecydowałbyś się zamieszkać z nimi, musiałbyś robić wszystko pod dyktando „mamusi”. Taka jest cena za ratowanie Waszego związku.

Podzielasz los tysięcy ojców w Polsce, których partnerki zawłaszczyły sobie ich wspólne dzieci i wykorzystują jako narzędzie – w Twoim przypadku do wyciągania pieniędzy. Nie widzę tutaj żadnych pozytywnych uczuć ze strony Twojej (byłej?) narzeczonej. Jest marionetką w rękach swojej matki, która nie widzi, jak wielką krzywdę obie wyrządzają dziecku. Nie mówię już nawet o Twojej krzywdzie, bo ta jest im z założenia obojętna – a może nawet pożądana. W zaistniałej sytuacji pozostaje Ci tylko negocjować i ew. walczyć o większe prawa opieki nad dzieckiem (pod warunkiem, że miałbyś takie możliwości).

Ciekawi mnie, jakimi pobudkami kieruje się matka Twojej partnerki i skąd wzięła się u niej ta ewidentna, ślepa niechęć do Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...