Skocz do zawartości
Forum

niespodziewane zakończenie narzeczeństwa


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Postanowiłam opisać tu swoją historię z nadzieją, że ktoś jest w stanie mi pomóc, ponieważ ja już psychicznie nie daje rady...
7 lat temu poznałam mojego byłego narzeczonego. On wieczny imprezowicz, ja cicha dziewczyna. Gdy się poznaliśmy mieliśmy po 20lat. Raz sie spotykaliśmy, później on sie przeprowadził do innego miasta, tam mieszkal kilka miesięcy po czym gdy dowiedział się, że kogoś poznałam wrócił tu i od tamtej pory, czyli od 6 lat byliśmy nierozłączni. Gdy się poznaliśmy oboje nie byliśmy bogaci. Po dwóch latach on otworzył firmę, dziś bardzo dobrze prosperującą. Od samego początku tworzyłam ją z nim, pomagałam, później pracowałam na stałe. Przeżyliśmy wiele trudnych momentów w życiu związanych z biznesem czy sprawami rodzinnymi, lecz zawsze powtarzaliśmy, że razem wszystko przetrwamy. W pewnym momencie on nie chciał iść ze mną za rękę, przestaliśmy się całować, tylko były buziaki, a namiętne pocałunki jedynie podczas zbliżeń. Z seksem też nigdy nie było super, on był moim pierwszym, lecz z powodu pewnych moich problemów ten seks nigdy nie był szalony. Byłam na to zamknięta, miałam pewne kompleksy.. w wyobrażeniach robiłam z nim różne rzeczy, lecz nie potrafiłam się na tyle otworzyć by w łóżku było tak jak w wyobrażeniach. Rok temu kupiliśmy dom. Piękny, nowoczesny. On często wyjeżdzał, wiec ja zajmowałam się firmą i urządzaniem domu. Kupiliśmy też psa, którego traktowaliśmy jak własne dziecko. Kilka miesięcy po przeprowadzce dostał ataków paniki, nerwicy. Choroba i leki które brał sprawiły, że temat łóżka jeszcze bardziej sie od nas oddalił.. Zawsze byliśmy świetnymi przyjaciółmi, nigdy się nie pokłóciliśmy przez tyle lat, byliśmy uważani za parę idealną. Wygłupialiśmy się, wspieraliśmy, spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Były rozmowy o ślubie, dzieciach, na które ja jeszcze nie byłam gotowa. W pewnym momencie wprowadziła się sąsiadka na nasze osiedle, była żona bardzo bogatego czlowieka, po 40tce z 2 dzieci. On ich bardzo zawsze lubił. Zaprzyjaźniliśmy się.. Ona zawsze wołała mnie na winko, babskie wieczory. On z nią czasem smsował, jak wracał do domu i sąsiedzi stali na dworze zawsze sie zatrzymywał i z nimi rozmawiał. W pewnym momencie zaczął tam przebywać częściej, tłumaczył, że lubi te dzieciaki i do nich chodzi. Zatraciliśmy się w pracy, ja ciągle pracowałam, byłam zestresowana, sfrustrowana. Pojechaliśmy na wakacje ze znajomymi, pierwsze od 6 lat z kimś. Nie zauważyłam, że spędzamy ze sobą mało czasu, ponieważ byliśmy tam paczką. Po powrocie do domu on wyjeżdżał rano, wracał wieczorem. W końcu zdenerwowałam się i powiedziałam, że nie odpowiada mi to, po czym usłyszałam, że on się wypalił, że chce być sam. Byłam totalnie załamana, nie wierzyłam. Mieszkałam tam jeszcze tydzień, później wyjechałam na wakacje żeby przemyśleć, przeczekać. Docierały do mnie plotki, że zabrał sąsiadke na wycieczke, że ona stała u nas pod domem. Pojechałam z nim szczerze porozmawiać. Pytałam, błagałam o szczerość. Ciągle słyszałam, że to tylko koleżanka. Później ona zadzwoniła do mnie,zaprosiła, mówiła, że to nie tak, że ona sobie nie wyobraża z nim być, że jest za młody, że gdyby miała coś do ukrycia to by ukrywała to... Prosto w oczy mi mówiła, że nie wyobraża sobie z nim przyszłości. Wróciłam do pracy. Zrobił mi jajecznice, przychodził, zaczepiał. Oglądał mnie w samej bieliźnie, nawet zaczeliśmy się wygłupiać gdzie gilgotki zakończyły się na łóżku. Teraz już nie byliśmy razem, on jeździł z nią na siłownię, a ja sama, bo w końcu już się wyprowadziłam z jego domu. I tak czekałam na tej siłowni żeby ich razem zobaczyć.. zorientowałam się, że musiał pojechać na inną, więc też tam pojechałam. I zobaczyłam jak ona ćwiczy a on daje jej buzi w policzek. Uspokajał mnie, mówił że nie chciał mi serca złamać. Ona w tym czasie nawet nie przestała na chwile ćwiczyć, śmiała się, później zaśmiała mi się prosto w oczy i powiedziała że jestem żałosna...Okazało się, że plotki stały się rzeczywistością.. mi powiedział, że chce być sam, a zabrał się za kobietę 13lat starszą z 2 dzieci, która mieszka na przeciwko... Przyznał się, że sypiał z nią gdy ja wyjechałam, że są ze sobą. Ona to wszystko ukartowała.. 2 lata temu była w tej samej sytuacji, a teraz zrobiła to mi w perfidny, wyrachowany sposób. Namówiła go by mnie tak okłamywali bo tak dla mnie będzie lepiej, chciała iść ze mną do kina, na impreze... To był jej plan. On twierdzi, że jej jest przykro, że mnie lubi...Ona mi go ukradła. Wiedziała jakie są nasze problemy i pisała z nim, pomimo że byliśmy narzeczeństwem. Ze mnie zrobiła przyjaciółkę, żebym się nie zorientowała... On twierdzi, że pisał z nią po koleżeńsku, że chciał być sam ale tak jakoś wyszło, że chemia sie pojawiła, że poszedł z nią do łóżka jak już ze mną nie był. Tłumaczyłam mu, że gdyby mnie tak lubiła nie zrobiłaby tego, nie pisała z nim gdy był ze mną, dała wsparcie gdy mnie zostawił, nie pokazała swojej prawdziwej twarzy na siłowni. Tłumaczyłam, że nim manipuluje, że okłamuje, że mówi to,co on chce usłyszeć bo wie że na mnie nie może powiedzieć złego słowa. Powiedziałam mu, że na portalu społecznościowym mnie zablokowała, to wyparła się tego, a ja mu udowodniłam, że kłamała. Pomimo to dalej z nią jest, jeździ na wycieczki gdzie mnie od dawna nie zabierał, bo ciągle żył siłownią, pracą albo spał.Pracujemy razem więc przebywam z nim... jego zachowania w stosunku do mnie są co najmniej dziwne... przynosi mi do biura obiad i je go razem ze mną, karmi z ręki ciastem, mówi żebym pokazała swój nowy stanik. Gdy ja mu dogryzam, że ona jest stara śmieje się razem ze mną, nie krytykuje za to. Wczoraj np stanął tak blisko mnie, że brzuchami się dotkneliśmy, gdy pracowałam i musiał coś sprawdzić w komputerze jego twarz była dosłownie 5cm od mojej... powiedział "chciałabyś mnie pocałować, co?", pyta czy z kimś piszę, powiedział, że jak się dowie że mam kogoś to nie wie co... pokłócił się z e swoim ojcem o mnie i pomimo że nie jesteśmy razem staje w mojej obronie. Gdy zapytałam, czy jej nie przeszkadza że pracujemy razem powiedział, że ani ona ani inna kobieta nie ma prawa się nawet na ten temat wypowiedzieć, bo ją zostawi, że nie da jej kluczy do domu, że nie będzie mogła sprawdzać mu telefonu ( ja mogłam) ani nie wykasuje moich zdjęć. Był bardzo zdziwiony, że ja mam status wolna, że mu nic nie powiedziałam, że usunełam wszystkie zdjęcia i że nie nosze pierścionka zaręczynowego. Dzisiaj zadzwonił, pytał jak było na imprezie, rozmawiał o tym jak on wczoraj był z nią na grillu, pytał o psa, mówił że chciałby jutro chociaż na chwilę psa zobaczyć. Po czym zabrał ją naszym autem na kolejną wycieczkę... Poradźcie mi proszę, jak mam traktować te jego zachowania. Czy to przelotny romans? on chciał mieć rodzine, dzieci a z nią nie będzie tego miał... jest ode mnie starsza, grubsza...Może on się tak zachowuje, bo wie, że musi mieć mnie w firmie... nie wiem co myśleć...

Odnośnik do komentarza

Tak mu wygodnie , kiedyś zerwie z kochanką, Ciebie ma w pogotowiu na taki przypadek, jak się zadurzy w następnej Ty dalej będziesz pod ręką...
Dziewczyno opamiętaj się i wyrzuć go ze swojego życia, podeptał zaufanie jakim go darzyłaś i zachowuje się tak jakby się nic nie stało, to jest perfidne...
Znajdź inną pracę, zerwij z nim jakikolwiek kontakt, bo on Ci całkiem zniszczy psychikę i tak zostaniesz sama...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

nie potrafię...nadal go kocham.. dzisiaj musiałam podjechać do domu po kilka rzeczy. Był z nią pod jej domem, wrócili z wycieczki. Nie miałam kluczy więc poprosiłam by mi je dał i jak przejeżdżałam niechcący zarysowałam nasze auta... on ma bzika na punkcie swojego. Był zły, ale nie wściekły. Wróciłam do swojego domu. Zadzwonił i powiedział żebym się nie przejmowała, że trudno, stało się... sposób w jaki mnie traktuje nie pozwala mi odejść, lecz walczyć. Nawet gdy widzę ich razem jestem dziwnie spokojna... Ciągle się łudzę, że te jego uczucie do niej minie, że to zwykłe zauroczenie. Przez tyle lat w naszym związku nie było osoby trzeciej, a przez ostatni rok strasznie się od siebie oddaliliśmy, zatraciliśmy...

Odnośnik do komentarza

Wybierz się o psychologa, żeby zrozumieć w jakiej tkwisz czarnej dziurze...
Jesteś chorobliwie od niego uzależniona, on Tobą bezczelnie manipuluje, ta Twoja uległość działa na Twoją niekorzyść, trudno mi nawet wyobrazić sobie takiego braku szacunku do siebie z Twojej strony.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Wedlug mnie nalozyly sie na siebie dwie sytuacje : Wasz zwiazek mial kryzys ( sorry ,ale zwiazek bez seksu to nie jest zwiazek ) plus samotna sasiadka miala ochote na romansik z mlodszym . Wedlug mnie ich zwiazek i tak nie przetrwa i to tylko romansik... No chyba , ze chce byc przydupasem 13 lat starszej kobiety. Badz co badz pewnie chodzi tam glownie o sex.
zastanow sie czy w ogole bys go przyjela po czyms takim jesli do Ciebie wroci bo zapewniam Cie , ze tak sie moze stac.
Tylko olej go , zajmij soba, znajdz faceta... on dostrzeze w Tobie kobiete a nie kolezanke.
Z drugiej strony po co Ci taki facet ?? Ulegl wdziekom sasiadki i sie zgodzil na romans zamiast postarac sie walczyc o zwiazek. Uwierz , ze on przy kazdym tego typu kryzysie mowiac brzydko : poleci z kutasem to pierwszej lepszej , ktora mu da :( I bedziesz jedna z wielu zdradzanych zon siedzacych na tylku z dzieckiem w 4 scianach.

Odnośnik do komentarza

jak to czytam, to sie ciesze, ze praca mnie tak wykancza od lat, ze nikogo nie mam. Dziewczyno, to jakis gowniarz bez zasad jest. Tamta baba ma 2 dzieci, ktorymi sie nie zajmuje tylko wyciera po lozku z zajetym facetem...
fu...co za kanal obrzydliwy. Jeszcze bym sie cieszyla na Twoim miejscu, jakbym nie byla zarazona jakims HPV czy innym swinstem :/

Odnośnik do komentarza

dokladnie to co wyzej. Baba musi byc fest wyrachowana, ze sie bierze za zajetego faceta,
Tam tylko o lozo chodzi , nich jej pewnie dawno nie szturchal a Twoj "narzeczony" widocznie wyposzczony sie nawinal.
I ona i on nic nie warci i bez zasad moralnych. Odetnij sie od tych ludzi jak najszybciej. Ich " zwiazek " i tak sie dobrze nie skonczy.

Odnośnik do komentarza

Witajcie.
Minęło już trochę czasu... wciąż razem pracujemy, jakoś daje rade;)
Wciąż są ze sobą, ale wiem że wszystkim mówi, że to tymczasowe, że nie jest to kobieta dla niego, że teraz robi co chce. Wiem, że nie spędzają ze sobą za dużo czasu, często on jest u siebie a ona w swoim domu.
Do mnie wciąż kieruje podteksty, czasem dzwoni z pierdołą..
dzisiaj podczas kłótni wypsnęło mu się, że jak tak sie z nim kłócę i widzi jaka jestem to "momentami przestaje żałować" swojej decyzji, po czym zapytałam "momentami"? on oczywiście stwierdził, że w ogóle nie żałuje i że to była jego decyzja. Nawet dzisiaj znów mu się wypsnęło czułe słówko, zawsze tak do mnie mówił. Powiedział, że gdybym o niego dbała to by do niej nie pisał. Zaczął wymyślać, że mu śniadań nie robiłam czy obiadów a teraz on to ma...tak,tak. Katering ma, razem mieliśmy ;) Widzę po nim, że jest zazdrosny, zdziwiony że imprezuje, nie podoba mu się jak się ubieram bo za dużo pokazuje... ale dzisiaj przy mnie poszedł do niej na chwile bo zadzwoniła, widziałam jak dał jej buziaka na papa...

Odnośnik do komentarza

Pisałaś,że razem kupiliście dom.Może nie doczytałam ale czy razem na niego wyłożyliście pieniądze,czy on sam?Masz jakieś rachunki,że coś kupowałaś do tego domu?On się Tobą bawi,bo wie,że masz nadzieję na szybki koniec jego romansu i że gdy się skończy,to Cię ,,urobi''i z nim będziesz.Gdzie Twoja godność?Nie szkoda Ci czasu?Nie bądz na każde jego zawołanie.Znajdz inną pracę,odetnij się od niego,nie melduj o tym jak spędzasz czas,bo gdyby był zazdrosny o to,to nie byłby z tamtą i żadną inną.Brak śniadań,obiadu,to jest powód aby szukać innej?To dobra wymówka dla faceta haha.A on nie ma rąk?Tylko do macania innej są mu potrzebne?Dziewczyno,gdzie masz oczy?Rzuć tą pracę i zniknij mu z oczu nie tłumacząc się dokąd się wybierasz.Takie baby jak jego cizia,powinno się tempić.Masz rozum?To go użyj.Odetnij się od tego człowieka raz na zawsze i ułóż sobie życie z kimś innym

Odnośnik do komentarza

Agnieszka, czytając, że Twój narzeczony chodzi do sąsiadki, bo lubi jej dzieci (!), wiedziałem, czym to się skończy. Patrzysz na wszystko przez różowe okulary, bo ogromne uczucie, którym darzysz swojego wybranka, nie pozwala Ci spojrzeć racjonalnie na sprawę. Wiele forumowiczek dobrze już Ci doradziło. Moje zdanie – zdanie mężczyzny – nie jest inne. Bezczelny sposób, w jaki traktuje Cię Twój narzeczony i sąsiadka, oddziałuje na Ciebie tak, że sama zaczęłaś traktować zaistniałą sytuację jako normalną. Pozwól więc, że otworzymy Ci oczy. Ta sytuacja jest wszystkim innym niż normalna.

Twój narzeczony okłamywał Cię i oszukiwał przez bardzo długi czas. Czy takiej postawy oczekujesz od swojego przyszłego męża? Zdradzając Cię, podeptał wszystko, co do tej pory zbudowaliście. Jeszcze ma czelność zachowywać się, jakby nic się nie stało! Ma czelność, być zdziwiony, że ustawiłaś status na „wolna”. Ma czelność mówić Ci, że jeśli dowie się, że masz kogoś, to on nie wie co! Ale jak chodzi do sąsiadki po seks, to wie co, tak?! Wiesz, naprawdę porażająca jest bezczelność jego zachowania. Traktuje Cię jak zakochaną po uszy idiotkę, która łyknie każdą ściemę. Żyje dwutorowo. Z jednej strony jesteś Ty, jego narzeczona, dziewczyna, którą podobno kocha. Z drugiej strony obca kobieta, do której chodzi sobie poużywać. No ale tak nie można. Haremy to nie w naszym kręgu kulturowym. Chyba, że taki trójkąt Tobie odpowiada.

I nie daj sobie wmówić, że tej sąsiadce przykro, bo Cię lubi, ale ta chemia… To wierutne kłamstwo. Nie wchodzi się z butami w czyjś związek. A jeszcze próbować komuś wmówić, że się go lubi, to kolejna bezczelna bzdura. Prawda jest taka, że sąsiadka – kolokwialnie mówiąc – podstawiła się Twojemu narzeczonemu, a on nie miał hamulców moralnych, aby się temu przeciwstawić. Idę o zakład, że oboje mają niezły ubaw z tego, jak Cię rolują.

To prawda, że Twój wybranek nie znajdzie przyszłości u boku tej kobiety (jej w zupełności wystarcza to, co ma, inaczej narzeczony nie chciałby już nawet patrzeć w Twoją stronę). Być może zechce nawet wrócić do Ciebie. Pytanie, czy chcesz wyjść za człowieka, któremu nie wolno zaufać i który tak perfidnie i bezczelnie Cię oszukuje. Teraz znalazła się sąsiadka, później trafi się inna. Przejrzyj na oczy.

Wybór należy do Ciebie.

Odnośnik do komentarza

~onkaY, zgadza się – formalnie nie są już narzeczeństwem, ale… jak wygląda sytuacja nieformalnie? Możemy tylko snuć domniemania na podstawie wypowiedzi autorki. Jednak z tego, co widzę, mamy podobne odczucia. Wg mnie widać między wierszami głęboką tęsknotę za narzeczonym, chęć cofnięcia czasu i zmiany toku wydarzeń. Autorka pisze, moim zdaniem, niemalże tak, jakby wręcz czekała na powrót swojego ukochanego. Mam wrażenie, że gdyby tamta żmija dała mu kopniaka w tyłek, Agnieszka przyjęłaby go z otwartymi ramionami. Zupełnie, jakby chciała zrobić dosłownie wszystko, byle tylko wrócił. Myślę, że w sercu autorki on nadal jest jej narzeczonym. Dlatego zdecydowałem się określać go tym mianem.

On, uważam, gra nadal nie fair. Pomijając zdradę (wielokrotną), ciągłe oszukiwanie, że to tylko dobra znajoma i jeszcze to absurdalne tłumaczenie, że trzymał to przed nią w tajemnicy, aby nie łamać jej serca. (!) Gdyby nie chciał łamać jej serca, drań nie spędzałby upojnych chwil w ramionach obcej baby. (Przepraszam, Agnieszko, trudniej użyć innego określenia dla człowieka, który robi innemu takie świństwo). Tak jak Ty uważam, że autorka wiele rzeczy widzi przez różowe okulary, wiele upiększa itd. Wiele z jej wypowiedzi jest myśleniem życzeniowym. Mimo wszystko fakty mówią za siebie. Skoro oficjalnie nie są narzeczonymi ani nawet parą, dlaczego wspólnik Agnieszki (to chyba bardziej trafne określenie) okazuje zdziwienie, że nie nosi pierścionka zaręczynowego? Dlaczego się interesuje, czy ona z kimś pisuje? Dlaczego mówi jej, że jeśli się dowie, że ona z kimś pisze… Rozstali się, więc nic mu do tego. Na marginesie, rozstali się z jego winy. A dlaczego tak robi? Moim zdaniem, trzyma sobie Agnieszkę w rezerwie. Romansu już nie ukrywa, bo nie miałoby to żadnego sensu – przecież i tak wyszedł na jaw. Zresztą wygodniej jest nie chować się gdzieś po kątach. Z Agnieszką prowadzi działalność gospodarczą, z sąsiadką prowadzi działalność łóżkową (spółka jawna, skoro spółkują już więcej się nie ukrywając), a gdzie działalność duchowa? Gdzie uczucia? Gdzieś się pogubiły. A są człowiekowi potrzebne, mężczyźnie tak samo, jak kobiecie (wybacz ten truizm). Myślę więc, że on ją wykorzystuje. I potępiam taką postawę. Gość nie ma najmniejszych wartości moralnych. Nie dość, że tak bardzo upokorzył autorkę zdradzaniem i wodzeniem jej za nos, nadal robi jej nadzieję na coś więcej. Lub przynajmniej – jak to określiłaś – prowadzi niejasną grę. Koleś zapewne sądzi, że sprytnie się ustawił. Dwie kobiety dbają o jego interes – jedna o ten firmowy, druga o ten przyrodzony. Szkoda, że zatracił się w tym wszystkim i nie widzi, że swoim zachowaniem osiągnął moralne dno.

I tak, można czynić Agnieszce wyrzuty, że się daje. Jednak w tym wszystkim to nie ona, lecz jej wspólnik zachował się podle. Nie chcę się rozpisywać na temat sąsiadki, która zapraszała Agnieszkę na „winko i ploteczki”, a za plecami dogadzała jej narzeczonemu. To równie obłudna i podła postawa. I nawet zaprosiła Agnieszkę do siebie, aby dementować plotki, a potem stwierdziła, że jest żałosna. Aż chciałoby się rzec: „Kto tu jest żałosny, droga pani?”

Zobaczymy, jak dalej potoczy się ta historia – oczywiście, jeśli Agnieszka zdecyduje się podzielić z nami jej dalszym przebiegiem. Mam jednak nadzieję, że podziękuje swojemu wspólnikowi i zakończy ten groteskowy układ.

Odnośnik do komentarza

Z Agnieszką prowadzi działalność gospodarczą, z sąsiadką prowadzi działalność łóżkową /b] -

lepiej nie można tego ująć.
Ale Agnieszka nie wie, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, tak jak nie wie, że nigdy już nie będzie z nim szczęśliwa jakby wrócili do siebie.
Pewnie pierwszy facet, pierwsza miłość...
Chyba musi to przeżyć na własnej skórze, żeby to zrozumieć, choć lepiej , żeby skorzystała z pomocy psychologa, żeby uwolnić się od tej chorej miłości.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa
lepiej nie można tego ująć.

Dziękuję za słowo uznania. Cieszę się, że trafiłem w gust i w sedno sprawy. No bo jak inaczej można nazwać ten układ, jeśli nie działalnością? Przecież nie ma w nim za grosz uczuć. Już na pierwszy rzut oka widać, że ta kochanka, kuta na cztery łapy kobieta, czerpie z życia całymi garściami i bierze to, na co ma ochotę. Spodobał jej się właśnie ten człowiek lub może po prostu się nawinął, gdy akurat miała parcie na tarcie, więc zakręciła się koło niego i dostała, czego chciała. Wspólnikowi Agnieszki zapewne wydaje się, że złapał za nogi samo szczęście, ale w jego nowej relacji to partnerka nadaje ton i ma decydujące zdanie, a on chodzi na smyczy, w dodatku krótkiej. Nie ze swojej woli spędza z nią tak mało czasu. Po prostu nie jest jej do niczego więcej potrzebny niż spędzanie ze sobą tych krótkich chwil. Dlatego tę znajomość można uznać tylko stosunkowo udaną – stosunkowo tak, ale pod żadnym innym względem udana nie jest. Stracił dla niej wartościowy związek, zranił zakochaną po uszy narzeczoną i wykonał wyrok śmierci na swojej godności. A po co to wszystko? Po to, aby zostać fagasem dla znudzonej życiem, pustej i rozwiązłej paniusi. I przeżywać z nią regularnie chwile rozkoszy. Nawet jeśli nie miał ich z narzeczoną – słaba to i niska postawa.

W zupełności zgadzam się z Twoją opinią, że Agnieszka goni za utraconym marzeniem. Moim zdaniem, pcha ją do tego jej wewnętrzny mechanizm obronny (panika przed definitywną utratą partnera) i złudne przeświadczenie, że jeszcze może być jak kiedyś. Otóż po tym wszystkim już nie może i nie będzie. No i dochodzi jeszcze zjawisko psychologiczne zwane pułapką poniesionych kosztów, które sprawia, że z natury tkwimy w nierozsądnych decyzjach, aby nie wyjść przed samym sobą na osobę niekonsekwentną i aby uniknąć przyznania się przed samym sobą do porażki. Wolimy tłumaczyć i racjonalizować. Obawiam się więc, że Agnieszka będzie nadal brnęła w to tak długo, aż scenariusz zakończenia napisze jej samo życie.

Odnośnik do komentarza

Mi też bardzo się spodobało zdanie o działalności łóżkowej aż uśmiech wywołało na ustach.Macie rację co do Agnieszki ze wszystkim.Może za jakiś czas się jednak przekona,że nic z tego nie będzie,może dorośnie w końcu ale najlepiej by było aby znalazła pracę gdzie indziej i wtedy byłoby jej łatwiej zapomnieć o tym draniu.Szkoda,że Agnieszka nie pisze co tam się dzieje.Miłego dnia dla wszystkich

Odnośnik do komentarza

Moi drodzy czytelnicy;)
Co u mnie? raz uśmiech, raz łzy ;)
Mój cudowny i wspaniałomyślny eks poinformował mnie, że za miesiąc jedzie na wakacje, które razem planowaliśmy. Jak się domyślałam, zapewne Wy też - z nią ;)
Wybaczcie mi słowa, ale dla mnie to już jest z jego strony sku... Nie dlatego, że ja tam nie pojadę, lecz dlatego że to był nasz kierunek, a on zabiera tego kaszalota ze sobą. Mam cichą nadzieję, że w restauracji zapytają czy dla syna też cola będzie;)
Z tego co wiem ona się w nim zakochała, on ma do niej inny interes ;) i przyszłości tam nie widać. Czekam na moment aż będzie leżała i wyła w łóżku jak to dała się wykorzystać młodziakowi i jak szybko została osiedlową k... No tak bardzo jest mi przykro... w najgorszym wypadku okaże się, że jednak nie brała tabletek i zostanie tatusiem. Wyobrażacie sobie go za 10 lat na wywiadówce? on 37-letni facet i ona.. 50latka ;D
Mimo wszystko jest bardzo za nią, nie ma co się w sumie dziwić... przez tyle lat nikt jej nie chciał to teraz skacze po nim jak małpa i spełnia wszystkie zachcianki. Śmieje się ze mną z docinek które padają z moich ust, ale momentami mówi mi że mam jej nie obrażać, że jestem chamska. Na szczęście na tyle "zmądrzał", że stwierdził "na Twoim miejscu też bym tak myślał". Wobec mnie zachowuje się trochę jak pies ogrodnika. Jest zazdrosny o znajomego, ciągle mówi mi "udanej randki", żebym poszła się z kimś przespać to wtedy pewnie będę szczęśliwa. Oczywiście od razu wychodzi na papieroska, co zdradza jego zachowanie. Wiem jeszcze jedno. Kocha mnie, w sensie że jego uczucie całkowicie nie wygasło, ale nie będzie chciał wrócić i być już ze mną, bo się wypalił w tym związku. I wiecie co? Jeszcze zobaczymy kto do kogo będzie chodził, a kto będzie płakał. Być może się mylę, może nigdy nie powie mi że żałuje, że przeprasza. Jedno jest pewne. Stracił przyjaciółkę, którą miał od 7 lat. I gdy tylko pojawi się ktoś w moim życiu on to poczuje, bo teraz doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jeszcze jestem za nim...

Odnośnik do komentarza

Agnieszka, dziękujemy za dopowiedzenie dalszego ciągu Twojej historii!

Śmiech – w porządku. Ale łzy? Niech będą to łzy radości, że PRZED ślubem okazało się, z kim masz do czynienia i że ten tok wydarzeń uchronił Cię przed zawarciem związku małżeńskiego z tym partnerem – choć obecnie wydaje Ci się tragiczny, bo zniszczył wszystko, co budowaliście latami, i odebrał Ci wszystkie nadzieje związane z tym człowiekiem. Wyobraź sobie jednak, że bylibyście małżeństwem z kilkuletnim stażem i mieli być może dziecko, a Twój partner właśnie wtedy zacząłby romans z tą czy inną kobietą? Mówisz, że to niemożliwe? Zapewniam Cię, że i owszem – nawet niepotrzebne byłyby Wam trudniejsze chwile czy małżeński kryzys. Twój były jest pozbawiony podstawowych zasad moralnych. Inaczej nie zachowywałby się w opisany przez Ciebie sposób. Jego zachowanie już obszernie analizowaliśmy w naszych odpowiedziach, więc nie chcę się rozpisywać w tym temacie.

Ciesz się, że teraz kto inny ma to „szczęście” bycia z nim. Ty masz za sobą bolesne doświadczenie, ale za to masz problem z głowy. Nadal cierpisz, bo Twój były nie omieszkał zaafiszować Ci się, że wyjeżdża na urlop z kochanką, w dodatku w Wasze ulubione strony. To kolejna bezczelność z jego strony – widział, że dotychczas akceptowałaś takie zachowania, więc poczyna sobie śmiało dalej. I będzie poczynał, póki nie położysz temu kresu. Dlatego radzę Ci szczerze, abyś na dobre odseparowała się od tego człowieka. Wiem, że nie jest to łatwe, ale to jedyny sposób, abyś mogła złapać emocjonalną równowagę i powstać z powrotem na nogi. Inaczej on będzie nadal na wesoło robił swoje, a Ty będziesz przeżywała sercowe katusze. Z jakiej racji? Wiem, że łączy Was firma. Nie wiem, jakich dokonaliście ustaleń na czas jego urlopu, ale uważam, że jego nieobecność to doskonały moment dla Ciebie na wycofanie się. Postaw go przed faktami dokonanymi. W Waszej relacji nie ma już miejsca nawet na jakieś koleżeństwo, nie wspominając o przyjaźni. A po co Ci partner biznesowy, który prywatnie roluje Cię na prawo i na lewo? Po co Ci ten kontakt i regularne konfrontowanie się z bolesną przeszłością? Dlatego doradzam Ci, abyś definitywnie zerwała z nim kontakt w myśl powiedzenia „co z oczu, to z serca”. Ta znajomość nie przyniesie Ci już nic dobrego, złego natomiast może przynieść jeszcze wiele. Nie wiem, jak wygląda Wasza sytuacja mieszkaniowa. Czy mimo wszystko nadal mieszkacie razem, a on do tamtej „na dochodne” – jest u niej na zlecenie czy działalność łóżkowa na pełen etat? Tak czy inaczej, dobrze byłoby, gdybyś odcięła się od niego i na prywatnym, i na biznesowym gruncie.

Ich związek, jak sądzę, nie przetrwa próby czasu, a wówczas prawdopodobnie Twój były przyjdzie do Ciebie. Czy wróci na kolanach i z przeprosinami na ustach, tego nie wiem. Wiem natomiast, że przyjmując go z powrotem, popełniłabyś największy błąd swojego życia. Pod żadnym pozorem tego nie rób. Ten człowiek nie jest materiałem na męża – osobiście nie chciałbym się z nim nawet przyjaźnić. Zobacz sama. Broni kobiety, która bez skrupułów zdeptała butami Wasz związek (przecież mieliście brać ślub – nie przeszkadzało jej to jakoś zbytnio, a może nawet ją to nakręciło?). Twierdzi, że Twoje uwagi pod jej adresem są chamskie. Ale Tobie sugeruje, abyś poszła z kimś do łóżka, to wtedy będziesz wg niego szczęśliwa. (!) To dopiero jest chamskie i niskie. Po co Ci takie poniżenia? Zobaczysz, jak będzie się zachowywał, gdy kogoś poznasz. Będziesz miała powtórkę z rozrywki. Już raz to przerabiałaś, prawda? („później on sie przeprowadził do innego miasta, tam mieszkal kilka miesięcy po czym gdy dowiedział się, że kogoś poznałam wrócił tu i od tamtej pory, czyli od 6 lat byliśmy nierozłączni”) Jeśli nie chcesz, aby mieszał Ci w związkach, masz kolejny powód, aby definitywnie się odciąć.

Życz im szczęścia – jeszcze będzie im bardzo potrzebne – i zacznij życie od nowa. Z dala od tego chorego związku.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...