Skocz do zawartości
Forum

Depresja i nerwica lękowa


Gość Alicja666

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Alicja666

Witam. Jestem wykończona depresją (ponoć endogenną) i nerwicą lękową. Proszę o cokolwiek. Nadmienię, że jestem DDA, moja mama piła, przerwała, teraz pije spowrotem, do tego również leczy się na depresję lękową a od 10 lat ma RZS, przyjmuje leki biologiczne. Jako dziecko zamknięta w sobie, nieśmiała, reagująca lękiem do wewnątrz, jako nastolatka zbuntowana, niezaopiekowana emocjonalnie, w wieku dorosłym chyba przyjęłam tarczę ochronną osoby radośnej, uśmiechniętej, otaczałam się ludźmi, co nie znaczy do końca, że tak nie było, zawsze byłam życzliwa, pomocna, kreatywna, no i na moje nieszczęście wszystko robiłam dla innych i pod innych, pracowałam na 120% co dawało mi satysfakcję, chyba musiałam być najlepsza, ale nigdy tego nie okazywałam. Zaczęło się w wieku 22 lat objawami jak bóle głowy, jadłowstręt, napięcie, zawroty. Otrzymałam Deprexolet i Chlorprothixen, potem zmieniono na Seronil i Chlorprothixen i po jakimś czasie objawy minęły. Odstawiłam sama, bo pomimo tego, że mama się leczyła nikt mi nigdy nie wytłumaczył co to ta depresja, a ja naiwna myślałam, że to tylko objawy fizyczne. Dlatego po dwóch latach powtórzyło się to samo po silnym stresie, objawy jak wyżej plus wymioty. Otrzymałam mianserynę, po niej prawie zapadłam w śpiączkę. Inny lekarz zapisał mi Effectin i Symramol plus na początek Sulpiryd i Estazolam. Po dwóch tygodniach byłam lepszą wersją siebie. Na dzień dzisiejszy nie widzę jutra, jakby moje życie się skończyło. Wszystko na co pracowałam i o co walczyłam znikło. Chcę wierzyć, że będzie lepiej, staram się jak mogę, mimo, że nawet umycie się stanowi problem, ale ja już poprostu nie mam siły. Z drugiej strony dla kogo ma być lepiej. Mam męża, mam rodziców, ale chciałam mieć dzieci i nie mogę a dodatkowo przez chorobę nie wiem czy bym się zdecydowała np na in vitro, żeby urządzić mojemu dziecku piekło z chorą matką, pewnie i tak bym nie podołała. No więc w styczniu dowiedziałam się tak naprawdę co to jest depresja. Prawie popadłam w katatonie gdyby nie fakt, że znajoma przywiozla xanax, po którym zasnęłam. Apogeum mojego stanu wyglądało tak, że miałam tak bolesne, natarczywe, myśli i uczucia, że o mało nie zwariowałam, do tego nie spałam od trzech tygodni, skakałam w miejscu, wrzeszczałam i wyłam z „bólu”, czołgałam się na czworakach. Na to wszystko zebrały się inne objawy, fizyczne i psychiczne: wymioty, biegunka, tachykardia, arytmia, zawroty głowy, ból mięśni, stawów, żołądka, głowy, zdrętwiała twarz, nie czułam ciała ani temperatury, poty, omdlenia, drgawki, płakałam a raczej wyłam jak pies przez miesiąc od rana do wieczora, uczucia nie do opisania, człowiek w całym życiu tylu nie doświadcza, gonitwa myśli taka, że ma się ochotę walić o ścianę, lęki, duszności, ataki paniki, brak koncentracji, anhedonia, poczucie winy, wyrzuty sumienia, myśli, że zawiodłam, pytania dlaczego ja, dlaczego jestem tak doświadczana, myśli egzystencjalne, DD - nie mam poczucia czasu, wszystko jest daleko, raz nie wiedziałam czy jestem w swojej miejscowości czy innej, myśli s. Ciągle się boję, że wszyscy umrą i zostanę sama albo widzę ludzi na moim pogrzebie i jestem przerażona. W sumie to jest tylko namiastka. Jestem tak wykończona, że gdybym mogła spać to chyba bym nie wstawała przez rok. Z leków od stycznia przeszłam przez: Effectin+Mianseryna, Effectin+Trittico, Pralex+Trittico, Escitalopram+Trittico, Escitalopram+jakiś neuroleptyk - po nich albo nie było poprawy albo miałam dziwne jazdy. Zmieniłam lekarza. Dostałam Brintellix+Attarax. Wyrównało się na tyle, że od półtora miesiąca płaczę codziennie z rana, do wszystkiego się zmuszam, ciągły lęk, trwoga, mdłości, co noc koszmary, fizyczne objawy minęły, chciałam, żeby było dobrze, więc udawałam, że tak jest bo tyle miałam jeszcze siły, myślałam że przejdzie, że wytrzymam, ale znów zaczęłam lecieć w dół, te ciągłe myśli mnie wykończą, zero radości, myśli s. Dziś lekarz zmienił mi lek na Wellbutrin, jak ten nie pomoże to kończą mu się opcje z tego co mówił, bo na słabsze leki wogóle nie reaguję, a te które brałam to i tak w maksymalnych dawkach albo większych. Od pewnego czasu chodzę na terapię, pomaga na pięć minut. Do szpitala nie pójdę i nie dam się przekonać, to byłaby moja przegrana, poddałabym się całkowicie, przetrwałam najgłębszy stan więc i teraz dam radę. Proszę o jakąkolwiek pomoc, bo czuję, że się staczam. Cokolwiek, zabiegi, operacje, wstrząsy, badania krwi, nowości zza granicy, nie wiem, coś musi zadziałać. Proszę o metody leczenia, jakiekolwiek o jakich Państwo wiecie. Pomóżcie proszę. Dziękuję ślicznie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...