Skocz do zawartości
Forum

Niechęć do nauki


Gość Rare

Rekomendowane odpowiedzi

Przychodzę z wydać się może blahym problemem, jednak dla mnie ma dość dużą wagę. Aktualnie kończę 1 klasę w liceum. W czasach podstawówki i gimnazjum byłam bardzo dobrą, ambitną uczennicą. W gimnazjum, w którym czułam się jak ryba w wodzie i poznałam moich najlepszych znajomych i inspirujących nauczycieli, wygrałam dwa konkursy przedmiotowe, chodziłam na gale laureatów i inne imprezy dla 'wybitnych uczniów'. Wszyscy mnie podziwiali, znali. Moja była szkoła była placówką bardzo rozwijającą uczniów i pomagającą w różnych konkursach i przedsięwzęciach. Po zakończeniu trzeciej klasy plakalam przez całe wakacje, idąc do liceum również. Początkowo chodziłam do szkoły z moim ulubionym językiem wykładowym do innego miasta, jednak nie potrafiłam się zaklimatyzowac i odnaleźć w klasie, w której większość ludzi znała się z gimnazjum. Podjęłam decyzję o zmianie szkoły. Przepisałam się do teoretycznie prestiżowego liceum w moim mieście, z 1 setki w Polsce i z 5 piątki w województwie. Od tamtej pory zupełnie nie mam chęci do nauki. Nie potrafię zebrać się, żeby nauczyć się czegoś porządnie, nie mam zadnej motywacji. Chociaż w mojej głowie rodzi się postanowienie, że dziś się gruntownie czegoś nauczę,kończy się to zamykaniem w swoim świecie ze słuchawkami na uszach i leżenieniem na kanapie. Tu nie chodzi o lenistwo, bo nigdy nie bylam leniwa jeśli chodzi o naukę, uczenie się sprawiało mi raczej przyjemność. Teraz na słowo nauka reaguje odruchem wymiotnym. Szkola ta jest bardzo wymagająca, ciągle narasta ilość zadanych materiałow do domu, z dnia na dzień dochodzi naław testów, co mnie jeszcze bardziej przerasta i nie mam pojęcia, za co zabrać się w pierwszej kolejności, co skutkuje całkowitym odpuszczaniem sobie różnych testów. Tutaj zamyka się koło, bo kiedy nie nauczę się na test, rodzi się lęk o z z zła ocenę, przez co często opuszczam lekcje. Moje liceum stawia nacisk na wszystkie przedmioty, a ja wolałabym skupić się tylko na przedmiotach, które mnie bądź po prostu muszę je zdać na maturze. Niestety nawet przedmioty, z których kiedys byłam olimpijką przestały sprawiać mi przyjemność. Często odpowiedzam moje nauczycieli z gimnazjum, które namawiają mnie do dalszej pracy i starają się zmotywować, oferując pomoc w olimpiadach licealnych, jednak ja czuję, że mam blokadę, która nie pozwala mi ruszyć dalej i zacząć działać. Zaczynam czuć, że coraz mniej mi zależy, a przecież to co dzieje się teraz rzutuje na mojej przyszłości. Oprócz tego surowa forma szkoły sprawia, że jestem wiecznie zesresowana, nerwowa i niewyspana. Smutno mi, kiedy przypomnę sobie siebie jako ambitną, kreatywną osobę, a zobaczę w lustrze zmeczoną, obojętną twarz, która tylko modli się o wolne albo o ucieczkę że szkoły i brak przymusu do nauki. Proszę o jakąś sensowną poradę

Odnośnik do komentarza

Jak Ci się nie będzie chciało uczyć to wylądujesz na kasie w Biedronce. Zarobki oczywiście nie wystarczą na utrzymanie, będziesz musiała wyjść za mąż żeby byłe dwie pensje a nie z miłości, ale on po pół roku zacznie pić i będzie jeszcze gorzej niż gdybyś nie wyszła za mąż. Coś za coś, pomęcz się teraz to potem będzie łatwiej żyć i będziesz mogła zaczekać na miłość.

Odnośnik do komentarza

Zasadnicze pytanie: czy rodzice oczekują abyś w tym liceum była wzorowa i najlepsza ze wszystkiego?
Nauczyciele zawsze będą mieć presję i każdy (nawet religie) będzie uważał swój przedmiot za najważniejszy. Jeśli będziesz ich słuchać to zwariujesz. Moja córka tez jest w prestiżowym licku w mieście. Mundurki, dużo zadane, od pierwszej klasy męczą maturą. w pierwszej klasie córka dawała się temu ponieść, chodziła nerwowa, bo nie nadążała ze wszystkim, a oprócz tego ma swoją pasję po lekcjach, której się często oddaje. Potem wpadała we frustracje, załamywała się.
W tym roku szkolnym ustaliłyśmy, że nie ma pracować ponad siły. Przede wszystkim ma się skupiać na przedmiotach maturalnych, a pozostałe może nieco popuścić. Czyli najpierw lekcje z polaka, a potem ewentualnie z religii. Ja mam po prostu widzieć, że się uczy i stara, ale nie ma zawalać nocek i niedziel. Nie można jej wagarować, ale ma się uczyć na tyle dobrze na ile ją stać w spokojnym, normalnym trybie. Czyli krótko mówiąc... ma zluzować majty ;)
Sama na początku czuła się z tym dziwnie, bo przywykła do czerwonego paska, do wygrywanych konkursów, do dyplomów za wolontariat i udzielanie się na rzecz szkoły. W tym roku nie ma wolontariatu, nie udziela się, nie zapisuje na konkursy na siłę... jeśli jej jakiś wyjątkowo przypadnie to owszem, ale nie na każdy polecony przez nauczyciela. Nauczyciele nagadują a jakże, że co się stało, ale ona mówi zgodnie z prawdą, że ma za dużo zajęć (bo jeszcze pozalekcyjne), ze skupia się głównie na maturalnych i mało który nauczyciel to podważa. Po 1,5 m-ca przyznała, że czuje się psychicznie o niebo lepiej niż w zeszłym roku. Dodam, że wcale nie uczy się tak źle, jest czwórkowa.
Moze i Ty powinnaś zluzować majty i pogadać sama ze sobą, a potem z rodzicami.
Pamiętaj, że nie ten jest mądry kto dużo umie, ale ten kto wyciąga wnioski z błędów. Zdejmij sobie z ramion ten ciężar presji jaki może sama sobie nałożyłaś. W ten sposób motywacja wróci, jak sądze.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...