Skocz do zawartości
Forum

Rozwód z powodu braku chęci na dziecko


Gość miroslaw44

Rekomendowane odpowiedzi

Gość miroslaw44

Jesteśmy małżeństwem od 19 lat, obecnie mamy po 44 lata. Od poczatku deklarowalismy, ze dzieci mieć nie chcemy i nie będziemy mieć, więc dotychczas bylismy pod tym względem zgodnym małżeństwem. Jednak półtora roku temu, gdy mój brat młodszy został ojcem, ja niemal oszalałem na punkcie dziecka, bardzo pragnę zostać ojcem, natomiast mojej żony nie rusza nic- czyli nadal nie ma potrzeby posiadania dziecka. Żona jest nauczycielką, może dlatego nie ma potrzeby posiadania dziecka, bo dzieci ma w szkole, ja natomiast po rozmowach z bratem stwierdziłem, ze bardzo chcę być ojcem. Finansowo nas na to stać- mamy 3 pokojowe mieszkanie, mamy stałą prace od lat, ale zona jak nie chciała dziecka tak nie chce, mówi, ze nie czuje tego zupełnie, że lubi dzieci, ale nie czuje, ze pragnęłaby własnego. Uważam, ze jesteśmy zgodnym małżeństwem, jak dotąd uważałem, ze moje małżeństwo i zona to skarb, bo jest naprawdę dobra dla mnie, tworzymy od lat zgodny związek, nigdy zgrzytów nie było, jednak wizja tego, ze mógłbym być ojcem przysłania mi wszystko. MYślę o rozwodzie z tego powodu, ponieważ czuję, ze odkąd poznałem, jakim szczęściem jest dziecko, to nie jestem w stanie sobie teraz wyobrazić dalszego życia bez dziecka. Myslę, by po prostu mimo miłosci do żony wziąć rozwód i założyć pełną rodzinę z kobietą, która da mi dziecko, która będzie tego tak pragnęła jak ja. Kocham żonę, ale nie jestem w stanie opanować tego instynktu do bycia tatą, który pojawił się wraz z tym, jak mój brat został ojcem.

Odnośnik do komentarza

W tym wieku rodzić pierwsze dziecko, obarczone jest ryzykiem, po drugie nie możesz tego wymagać od żony, skoro ona nie ma takiej potrzeby.
Twój wybór, nie jest powiedziane, że będziesz szczęśliwy w nowym związku , mimo dziecka.
Trochę niepoważnie się zachowujesz, możecie też zaadaptować dziecko, też się spełnisz jako ojciec, żona może się zgodzi na taką opcję.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość miroslaw44

nA ADOPCJĘ MIELIBYŚMY SZANSĘ, BO FINANSOWO DOBRZE STOIMY, NIE MAMY INNYCH PROBLEMÓW, JESTESMY ZDROWI. w DOMACH DZIECKA JEST TYLE MALUCHÓW DO ADOPCJI, moje geny nie maja akurat tu nic do rzeczy, bo dziecko jest takie, jekie sobie wychowamy, więc nie miałbym problemów z pokochaniem dziecka adopcyjnego, natomiast żona ma obiekcje, bo kiedys miała praktykę w domu dziecka i nagadała, ze tam większość dzieci jest po rodzicach pijących, że to może mieć wpływ zły na rozwój- w co nie wierzę, bo dzieci są badane przed adopcją. Więc ona znów jest na "nie", myslę, że to tak wymysliła. Ogólnie, to ona w ogóle jest na "nie", bo nie chce dziecka. Mysłem kiedyś, ze chociaz adopcyjne by chciała, bo to mniej roboty- wiadomo, można wziąć kilkulatka, nie trzeba się z porodami męczyć, ma się już starsze dziecko, które łatwiej wychować, bo najgorszy wiek niemowlęcy ma już za sobą, ale do żony żadne argumenty nie trafiają, a wiele już próbowałem. Dziecko mojego brata też jej nie rusza, choć zabawia je, czasem mamy małego u nas na cały dzień, opiekuje się nim, ale nie wzbudziło to w niej potrzeby macierzyństwa.

Odnośnik do komentarza

Nic na siłę, na pewno nie byłaby dobrą matką, nie byłaby też szczęśliwa, jakby to zrobiła tylko dla Ciebie, spróbują ją zrozumieć.
Ale jak najbardziej możecie uczestniczyć w życiu dzieci brata, można kochać te dzieci jak swoje, jak się nie ma własnych.

To nie jest tak, że obudził się instykt, Ty nie możesz nad tym zapanować i po trupach dochodzić do celu.
Dzieci to nie tylko radość, teraz tak się rajcujesz, bo taki fajny, cudowny, itp., a co będzie jak ta nowa partnerka urodzi
Ci chore dziecko..., też bedziesz tak zachwycony.
Wielka wartością jest to co jest miedzy wami, po tylu latach małżeństwa, doceń to.
Myślę, ze pokochasz bratanka i odejdzie Ci chęć na rujnowanie swojego małżeństwa.
Wybierzcie sie do poradni małżeńskiej, żeby się wzajemnie lepiej zrozumieć.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość srututuuutu

Obrzydliwe. Niedobrze mi jak to czytam.
Chłopie, mam wrażenie, że przechodzisz kryzys wieku średniego i tyle.
Po pierwsze, jesteś kłamcą. Ok, rozumiem,że priorytety sie zmienaiją ale nie pomyślałes,ze być może żona czuła się przy Tobie bezpiecznie, bo zrozumiała, ze nie ma faceta, który będzie naciskał na jej decyzję? Że spotkała takiego,który też nie chce,bo jej tak wmówiłes? Zdanie ot tak zmieniają nastolatki i młodzi ludzie, ty natomiast jesteś facetem w średnim wieku, a zachwoujesz się jak gówniarz, bo przez 19 lat wmawiałeś jej, że dziecka mieć nie chcesz, a potem NAGLE zmieniłeś zdanie, bo brat ma i to pewnie małego bobaska, którego oglądasz w najlepszym stanie, czystego, umytego, pieluszka zmieniona, dziecko nakarmione, a ty tylko się z nim bawisz i nie odpowiadasz za wychowanie. Niepoważny jesteś.
Po drugie, sam jesteś w kwiecie wieku, u faceta wraz z wiekiem też wzrasta ryzyko chorób, ale pisałeś też o adpocji więc temat przemilczę.
Trzy,złamiesz żonie serce,bo chcesz rozowdu tylko dlatego, że TY czegoś tam chcesz (w tym przypadku dziecka). A co z jej potrzebami? Nie pomyślaęś, że ona moze mieć problem ze znalezieniem partnera? Nie pomyślałes jak moze się poczuć, że odchodzisz dosłownie jak samiec psa do młodszej i płodnej? Ohyda. Chcesz zamienic człowieka, który jest TU I TERAZ na takiego, który BYĆ MOŻE będzie? Zastanów się.
Po czwarte, strasznie się czyta, ze kochasz żonę, bo ja odnoszę wrażenie, że kochasz ja za coś. Ok, weźmiesz rozwód, znajdziesz nową, która z założenia będzie miała urodzić Ci dziecko, a co będzie w sytuacji, kiedy nowa okaże się bezpłodna , a adpocji wam nie przyznają? Też ją zostawisz i będziesz szukał dalej, a potem kolejnej w głowie meiszał byleby mieć małego człowieka? Wczuj się może w te kobiety i pomyśl jak ty byś się czuł, gdyby ktoś był z Tobą dla nowego samochodu czy domu, miło by Ci było? Nie, nazwałbyś taką kobietę materialistką, ty natomiast robisz dokładnie to samo, chcesz być z kimś dla korzysici, a dziecko to dla wielu kobiey (bezdzietnych i tych które dzieci mieć nie mogą) drażliwy temat, bo w kółko powtarza się bajki o chłopach zostawiających żony, bo te nie mogą mieć dzieci (jako przestroga dla bezdzietnych).
Piąte, dziecko to obowiązek. Zastanów się, czemy żona dziecka mieć nie chce. Może dlatego, że wraz z urodzeniem większośc obowiązków spoadnie na nią? Ty będziesz po pracy bawił się niemolwaczkiem, ale to ona będzie wysłuchiwała jego wrzasków, ona będzie karmić i zmieniac pieluchy, ona będzie wstawać w nocy do dziecka i przez resztę życia to do niej to dziecko będzie przyklejone. Mam wrażenie, że facetom łatwiej podejmować decyzję o dziecku, bo w zasadzie wiele robić nie musicie przy nim, starczy, że na chleb zarobisz i co jakiś czas z synem na piłke pojedziesz.

Na Twoim miejscu zastanowiłabym się serio, czy ta ptrzeba posiadania dziecka to nie chwilowy impuls w stylu "chce to miec", który przejdzie Ci z czasem, bo na to wszystko wskazuje (akurat pojawiła się ta chęć, kiedy brat przyniósł ci śliczniutkiego, różowego bobaska, jakoś dziwne, że wcześniej tego nie miałeś).

Odnośnik do komentarza

Ciekawe jak postąpi autor wątku. Faktycznie taka nagla zmiana jest w tym wieku zwlaszcza nieodpowiedzialna. Choć z drugiej strony moze zrobić co zechce tylko gdy wybierze rozwód to najwiekszy ból odniesie żona. Cóz.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Ale powiesilyscie na chłopie wszystkie psy ,jak by dopuścił sie conajmniej poważnego przestępstwa. On tylko zapragnął mieć dziecko, choć wcześniej tego nie planował. Czy to takie dziwne i straszne.? Dlaczego uważacie ,że jest padły ,bo się sprzeniewierzył umowie,którą zawarli razem z żoną. Codziennie ludzie się zdradzają ,rozwodza,mimo ,że nie takie przysięgi i umowy ich łączą. Czy w tym wszystkim,jego pragnienia się nie liczą, bo wyżej stawiacie szczęście żony.
A czy ona gdyby go naprawdę kochała i zależało by jej ,na jego szczęściu, to czy nie powinna zastanowić sie,nad urodzeniem dziecka.? Z tej sytuacji,nie ma dobrego wyjscia. Jeśli zostaniesz w swoim bezdzietnym małżeństwie, żeby być lojalny wobec żony, to będziesz nieszczęśliwy i być może do końca życia będziesz żałował swojej decyzji. Im będziesz starszy, tym twoje szanse na zmianę,będą malały, być może podswiadomie zaczniesz obwiniac żonę,o to że jest jak jest i relacje zaczną się psuć. Być może wasze małżeństwo ,tego nie przetrwa,bo żona też będzie nieszczesliwa,przy takim mężu.
Z drugiej strony, wcale nie jest pewne,że uda ci się założyć nową rodzinę i mieć dziecko,bo tego nie da się kupić w sklepie.
Twoja sytuacja jest bardzo trudna i ja jestem daleka od osądzenia ciebie, bo poprostu cię rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Gość miroslaw44

Pisząc, ze wczesniej rozmawiałem z zona o adopcji itp. miałem na mysli, ze ta potrzeba bycia ojca zrodziła się wczesniej, ale nie tak dawno, bo ponad rok temu (mały ma własnie ponad rok). Jesteśmy dla niego rodzicami chrzestnymi, żona i ja staramy się, ona jest bardzo dobrą chrzestną, opiekuje się często małym, ale do własnego nie chce się przekonać! Mówi, że to straszny obowiązek, że ona zupełnie nie czuje się na siłach. Ja natomiast bardzo bym chciał, by to poczuła, bo jak wiadomo- ma już 44 lata, za jakieś 6 lat może być już za późno na dziecko. ROzmawiałem z nią także o rozwodzie, powiedziała, ze bardzo mnie kocha, ale wbrew sobie nie postąpi i nie urodzi mi dziecka, ze jeśli odejdę, to zrozumie i że nawet winę za rozwód na siebie weźmie- bo to ona nie chce dziecka. Mnie trudno byłoby odejść, ale chyba nie mam wyjścia, wiem, ze dziecko zmieniłoby mi życie na lepsze, ze to radość i duma do końca swych dni. Myślę, ze nie miałbym problemuu ze znalezieniem kobiety, która założyłaby ze mną pełną rodzinę, bo jestem jeszcze młody. W tym wypadku całe uczucie do żony blednie, gdy pomyślę sobie, ile mogę zyskać zostając ojcem- a mogę zyskać najpiękniejsza miłość dziecka, ojcowską dumę, patrzeć i uczestniczyć w tym, jak moje dziecko się rozwija, jak zdobywa sukcesy edukacyjne, jak kończy szkoły, studia, jak dorasta. Tak bardzo tego pragnę, gdy patrzę na chrześniaka- mój brat to wszystko będzie miał, a ja...

Odnośnik do komentarza

No tak ,ale Ty widzisz tylko te piękne strony, a życie takie nie jest, więc musisz być przygotowany na różne okoliczności, po podanych wcześniej,
może tak być, że Twoja druga żona też może Cię zostawić, zabrać dziecko, itp.
Jesteś w tym wieku, a myślisz jak nastolatek, może dlatego, że masz wspaniałą żonę i myslisz, ze każda następna będzie tylko lepsza...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość miroslaw44

Moja żona bardzo przeżywa tę sytuację, czuje się temu winna i wciąż mi to powtarza, ze nie czuje do mnie żalu, ze zapragnąłem dziecka- bo to naturalna potrzeba, a że ona zawiodła jako kobieta nie czując tego- stąd to mówienie o winie i zrozumienie, gdybym chciał odejść.

Odnośnik do komentarza

A moze twoja zona nie moze miec juz dzieci?
Bardzo idealizujesz dziecko. To nie jest plastelina tylko maly czlowiek ktory z wiekiem sie buntuje i wcale nie robi tego czego oczekujesz.
Trudna sytuacja, rozumiem chec posiadania dziecka, taka pierwotna chec przedluzenia gatunku tym bardziej ze twoj brat swoje geny przekazal. Zmien wyznanie na takie gdzie bedziesz mogl miec kilka zon, bedziesz mial dziecko i kochana zone.

Odnośnik do komentarza

Twoje życie, Twoje decyzję..., ale, pomijając różne nieprzewidziane okoliczności, które wynikną z Twojej decyzji, najpierw podemij kroki w celu sprawdzenia szansy na swój plan:
1/ zbadaj swoją płodność i ew. szanse na syna
2/ jeśli poznasz kogos odpowiedniego, powinieneś zamieszkać z potencjalną kandydatką rok, dwa lata, żeby upewnić się czy będziecie w stanie stworzyć trwałą i kochającą rodzinę dla dziecka
3/ zacząć starać się o dziecko

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Żona po prostu jest za wygodnym życiem a dzieci to nie tylko szczęście i duma ale i problemy,nieprzespane noce,choroby potem etap buntu itd.
Jeśli Ty zapragnąłeś być ojcem a swoją decyzję głęboko przemyślałeś, to moim zdaniem, masz prawo żeby zrealizować swoje marzenie.
Jeśli mamy wchodzić w szczegóły, to w przypadku ślubu kościelnego,Wasze małżenstwo jest nieważne kiedy jeszcze przed ślubem podjeliście decyzję o bezdzietności.Tak stanowi KK.Tak więc masz szansę nawet na rozwód kościelny./ Jeśli takowy macie/.

Odnośnik do komentarza

Kobieta w tym wieku mogłaby urodzic chore dziecko (wieksza szansa na to) + nawet gdyby zona sie zgodziła na to dziecko to co byłoby po porodzie? Czy akceptowałaby je i pokochała? Moze by je odtracała, bo z jej strony ono byłoby niechciane, i dziecko by to czuło!! Chłopie jestes egoista majac kochajaca Cie zone... Tkwicie w malzenstwie gdzie Ty myslisz o rozwodzie i dziecku to chyba oczywiste ze bedziesz musiał znalezc nowa kobiete a nie wiadomo czy znajdziesz a jak tak czy bedzie chciała posiadac dziecko? Moze kupcie sobie pieska

Odnośnik do komentarza

~miroslaw44
Moja żona bardzo przeżywa tę sytuację, czuje się temu winna i wciąż mi to powtarza, ze nie czuje do mnie żalu, ze zapragnąłem dziecka- bo to naturalna potrzeba, a że ona zawiodła jako kobieta nie czując tego- stąd to mówienie o winie i zrozumienie, gdybym chciał odejść.

Szkoda mi Twojej zony w tej calej sytuacji . Musi czuc sie strasznie skoro mowi , ze zawiodla jako kobieta. Sa to bardzo mocne slowa. I teraz odpowiedz sobie sam czy silniejsza jest potrzeba bycia ojcem czy milosc do Twojej zony ?

Odnośnik do komentarza

Słabo sam czytasz swoje potrzeby. Przez wiele lat zgodnie uważałeś, ze dziecka nie chcesz. Dopiero tak od roku (czyli pewnie od czasu gdy bratowa ogłosiła, ze jest w ciąży) jednak mentalnie dorosleś do posiadania dziecka. Kobieta, ktora nigdy nie rodzila, może miec ogromne trudności z zajściem w ciążę w wieku 44 lat. Trudności, które trzeba byłoby pokonać i czasowo i finansowo latając po lekarzach, przyjmując górę stosownych hormonów. I nikt nie da gwarancji, ze dziecko będzie z tak póżnych rodziców zdrowe. I gdyby urodzila chore dziecko, to jak życiowa praktyka wskazuje, Ty nie mógłbyś być tak dumny z tego dziecka jak pragnąlbyś ( bo jego np niedorozwoj nie dawalby takiej nadziei) i pewnie byś ją z tego smutku, ze to dziecko nie jest tak wymarzone i śliczne jak u brata, to jeszcze byś ją zostawil z tym chorym dzieckiem. Wnioskuję tak, bo jak Ci się zmienia chętka lub brak chętki na dziecko, to poważnie rozmyślasz o zostawieniu swojej dotychczasowej żony. Czyli istnieje duże prawdopodobieństwo, ze żonę z chorym, nie podobającym Ci się dzieckiem tez byś zostawil.

Mnie Twoja żona jawi się jako mądra i rozsądna kobieta. W czasie gdy ma dużo sił życiowych to wiele z siebie w pracy zawodowej gdzie pracuje z dziecmi. Zaspokaja to jej potrzebę pomagania w rozwoju młodszemu pokoleniu. Jest chętna do wspólopieki nad Waszym chrześniakiem, zarowno z powodu radości z obcowania z tak malym i rozkosznym dzieckiem jak i może trochę z powodu "wyrachowania". Jak utrzymacie z tym potomkiem Twojego brata bliskie stosunki, to o ile on w doroslości nie wyemigruje to może i zauważy swoich rodziców jak i swoje kochane wujostwo i o czasie załatwi Wam dochodzącą opiekunkę, czy dom pogodnej starości.
Natomiast fundowanie sobie dziecka w tak póżnym Waszym wieku niesie wysokie ryzyko wad rozwojowych- a taki problem nie jest Wam potrzebny.Ponadto ona mentalnie nie tęskni za swoim malym dzieckiem. Czyli postępuje zgodnie ze sobą. Szkoda, ze próbuje się wpędzić w jakieś poczucie winy, jeśli wcześniej jej poglądy byly zbieżne z Twoimi w tej kwestii.

A dla Ciebie w euforii odkrycia, ze żyjemy wiecznie, bo przekazujemy swoje geny dalej małe przypomnienie- to nie jest tylko duma bycie ojcem. To cięzka, mozolna, codzienna praca, niejednokrotnie z poczuciem porażek, bo dziecko ma wrażliwośc i zdolności akurat nie w tych kierunkach o jakich Ty byś marzył, bo dorastająca mlodzież może negować
wszystko, w co zostala wyposażona z domu.

Odnośnik do komentarza
Gość zuzaa-piesek

Witam wszystkich, sluchajcie ja jestem zona tego Pana, zanim tus cos wiecej napisze, to prosze sprawdzcie prosze min inne 3 watki, na razie tylko tych sie doszukalam przez czysty przypadek, nie sadzac w ogole ze maz cos kombinuje i co kombinuje i jak ??? To ze dzis w nocy znalazlam w ogole "cos" to byl czysty przypadek / ze to przypadek to przeczytajcie prosze w temacie/watku pt BRAK ROZWODU (pewnie sam go zalozyl) / tam na chwile obecna w tym watku bylo 11 postow, zobaczcie tez jego watek KTO ZROBI MI POGRZEB ? ( czy jakos tam - TO JEST FORUM dot porad prawnych, oraz jego watek kolejny pt , sa i inne, ktore juz skojarzylam, ale co chwila dzis odkrywam kolejne, po wielu informacjach, ktore tylko ja jestem w stanie wylapac( bo jestem jego zona) po zmanipulowanych czesciach tekstu na roznych forach/w roznych watkach, przeciez najlepiej wiem, jak mowi, jak sklada zdania, jakich slow uzywa i jak to robi ( tworzy zdania). Jestem sluchajcie w szoku, nawet nie wiem, jak to ogarnac. ja tu tylko Panstwu napisze prawde odnoscie stazu malzenstwa bralismy slub w 2018 w grudniu i jemu, jesli wroci do swoich wypocin. Nie bede na razie nic wiecej ani komentowac ani prostowac, bo mialam wlasnie telefon z UNiwersyteckiego Centrum klinicznego na pilna kolejna konsultacje w sprawie zdrowia, bo mam coraz gorsze wyniki,rozne - obrazowe i inne, a nie mieli pomyslu nadal co mi jest, mimo wielu fachowcow, mowia ze jestem im znanym i innym jedynym poki co takim przypadkiem, i juz nie wiedza, jak polaczyc leczenie czy tylko onkologia ( rozne nowotwory naraz) i chirurgia okolog, oraz cos jeszcze, maja do myslenia a ja od prawie dowch lat, bo wszyscy mnie odsylaja z kwitkiem, jednoczesnie nie mam calkowitego wsparcia od meza, chocby w sprawie wsparcia emocjonalnego ( a nie wiem czy wlasnie nie nawazniejszego ) oraz w ogole finansowego, stosuje przemoc ekonomiczna i psychiczna, ja zdecydowalam sie na slub, walczylam o zwiazek, do upadlego az padlam i psychicznie i zdrowitnie naraz, bo on chyba mnie nie kocha ( raczej na pewno), chce sie mnie pozbyc jako zony, partnetki , kobiety, czlowieka, nie chce zony, ktora mimo tak duzej checi do zycia niedomaga przez co jestem dla moego meza niewygodna juz pod kazdym wzgl ale o tym sie ostatecznie dowiaduje z forum abc, A to co on mysli, jak mysli i co mowi , to nawet nie potrafie tego komentowac i to dzis, w chwili kiedys ja czekam na diagnozy lekarskie, zamiast sie troche ucieszyc czymkolwiek to gwozdz do trumny. Wiecie..., ja jestem przynajmniej swiadoma ze on tak mysli podle o mnie, ale jednoczesnie sie strasznie poplakalam. a jutro na 8.30 mam kolejna trudna rozmowe i powinnam sie skupic tylko na tym, ale nie moge. i tak sie umiem w roznych sytuacjach dystansowac, ale ku..wa jak on tak moze , perfidny gno..ek. Nic wiecej nie moge z siebie wydusic i nawet nie chce. Nie wiem co bedzie ogolnie, sama w te sytuacji powinnam dzialac do sadownie, ale on sobie doskonale zdaje sprawe, ze to wykluczone na dluzej i nie wiadomo, na jak dlugo. a co potem i jak, to nie chce myslec, nawet jak wszystko zakonczy sie pozytywnie, to powrot do domu czy jakiegos osrodka wspomagajacego osoby po radio i chemiot tylko, bedzie koszmarem bo ja nie wiem czego nie moge spodziewac z jego strony i kto sie tym zajmie np z mnie, byc moze ze nie bede juz miec sily na walke z nim ( bo on walczy ze mna i samym soba). No nic, wiec ja , to jestem jego zona. Nikt nie musi mi wspolczuc, ale waze by to tu zostalo napisane. Jaka to jest faktycznie sytuacja i komu sie poswieca czas i energie, podlemu czlowiekowi. Nie bede w ogole prostowac tez roznych spraw ad checi posiadania dziecka. i czy ja chcialam czy nie, i czy bylam i jestem wydolna, by nagle spelnic jego zachcianke. tak zachcianke w tym momencie. mam byc tylko do reprodukcji w tym ukladzie, po tym wszystkim jak on pisze w roznych watkach. Trzymajcie kciuki a jemu nalezy tylko wspolczuc, b nieszczesliwy czlowiek ale ja walczylam do konca o zwiazek i sie nie poddawalam, przynajmniej wiem, ze probowalam zrobic wszystko. Mam pecha, ze zakochalam sie w nieodpowiedniej osobie, ktora sie maskowala a potem pokazala pazurki, by potem tylko niszczyc i oczerniac. aaa ja mam 43 lata a on 40 i z pewnych roznych powodow ja nie moge miec fizycznie dzieci ( nie to ze nie chce), lubie i patrze, i zachwycam sie innymi, dzieci tu wokol bloku bardzo mnie lubia i poswiecam im czasem wiecej czasu na dworze jak mi sie uda wyjsc z psem. co do adopcji to w ogole tez nigdy on ze mna nie gadal, bo to ja zawsze inicjuje rozmowy, i podchodze jak nie to z 1 str do z innych, ale maz nie jest zainteresowany rozwiazywaniem problemow. koncze. aa on nie wiem na ilu jeszcze watkach inicjuje rozmowy podajac inne nicki za kazdym razem, ale jestem w stanie wylapac, kiedy to on wlasnie pisze po jego manipulacjach.

Odnośnik do komentarza
Gość zuzaa-piesek

~onkaY
Lusy
Dlaczego uważacie ,że jest padły ,bo się sprzeniewierzył umowie,którą zawarli razem z żoną. Codziennie ludzie się zdradzają ,rozwodza,mimo ,że nie takie przysięgi i umowy ich łączą. Czy w tym wszystkim,jego pragnienia się nie liczą, bo wyżej stawiacie szczęście żony.

Zdrada jest zawsze ohydna, a fakt, że niektórzy ludzie to robią, nie oznacza, że taki czyn powinien być moralnie i społecznie akceptowany. Jego nagła zmiana decycyzji w tak istotnej sprawie jest zdradą, bo przecież zdrada ma różne oblicza.
Idąc za Twoim tokiem rozumowania, można byloby usprawiedliwic kazde świństwo, np kradzież, bo inni też kradną.
miroslaw44
ROzmawiałem z nią także o rozwodzie, powiedziała, ze bardzo mnie kocha, ale wbrew sobie nie postąpi i nie urodzi mi dziecka, ze jeśli odejdę, to zrozumie i że nawet winę za rozwód na siebie weźmie- bo to ona nie chce dziecka

Trudno uwierzyć, że kochająca żona, tak po prostu daje Ci wolną rękę, ale ok, może jest kobietą kochająca za bardzo i nad swoje, przekłada Twoje szczęście ;)
To raczej nie sprawdza się w życiu, ale już zupełnie nie mogę uwierzyć, że w tych okolicznościach wzięłaby winę na siebie, chyba była w szoku.
W końcu to Ty wniosłeś zamęt w Wasze ustablizowane życie, to Tobie rok temu, w wieku 43 lat nagle zmieniły się priorytety, nie jej.
ka-wa
Jesteś w tym wieku, a myślisz jak nastolatek, może dlatego, że masz wspaniałą żonę i myslisz, ze każda następna będzie tylko lepsza...

To prawda, niczym nastolatek albo ciężka odmiana kryzysu wieku średniego. Zapragnął zabawki i musi ją mieć, bez względu na wszystko.
~miroslaw44 pomijając już fakt, że Twoja żona nie chce mieć dziecka i w przeciwieństwie do Ciebie zdania nie zmieniła, to w swoich marzeniach o wszelakich dobrodziejstwach rodzicielstwa, nie wziąłeś pod uwagę istotnych kwestii.
Pierwsza ciąża w takim wieku jest wysokiego ryzyka, podobnie jak poród, istnieje także ryzyko wad rozwojowych u dziecka spłodzonego w tak późnym wieku, większe niż u młodszych rodziców.
...ale skoro masz takie parcie na ojcostwo, to rozwiedź się z tą kochającą żoną, nie męcz jej dłużej i zacznij poszukiwania chętnego brzucha, może do 50-tki się wyrobisz.
Wyrzuty sumienia najwyraźniej są Ci obce, Twoje chciejstwo nade wszystko.

Na razie tylko skopiowalam caly Twoj watek wiec poczytaj Lusy, moja wypowiedz, zony, nie bylo mowy ani rozmowy o zadnym ukladzie, po moim chociazby takim wpisie, zorientujesz sie. Zadnych ukladow nie bylo. i musze sie z nim w wolnym czasie kiedys moze zapoznac. nie warto nadstawiac plecow i pisac wnioskow na podstawie jednej i nie prawdziwej relacji, to jego problem, nie moj. Ja nie towrze dziwnych, nieprawdziwych historii. A do reszty powroce pozniej

Odnośnik do komentarza
Gość miroslaw44

Przepraszam, ale osoba pisząca powyżej się pomyliła! Nie jest to na pewno moja żona. A z żoną swoją cały czas odbywam rozmowy, doszliśmy do tego, że poczekamy jeszcze półtora roku, wtedy ona podejmie decyzję, czy zdecyduje się na bycie matką. Prosiła mnie po prostu o czas na przemyślenie wszystkich za i przeciw. Ona nie chce bym odszedł, ja również przecież ja kocham, dałem wiec nam ten czas, może coś ruszy, może rozsądek zwycięży, a my zostaniemy nadal razem już jako rodzina. Zobaczymy, co będzie. Jeśli Pani problem jest podobny lub nawet taki sam, to proszę po prostu podłączyć się pod mój wątek lub stworzyć swój, ale nie łączyć Pani sprawy z moją, bo Pani mężem nie jestem napewno!

Odnośnik do komentarza
Gość Zuzaa_piesek

Dobra...teraz dopiero doczytalam cala twoja wypowiedz do koncA, b trafne spostrzezenia co do mnie (zony) Dobrze, ze osoby myslace i wyczuwaja mojego meza. Zasegurowalam sis poczatkiem wypowiedzi. Przepraszam. Rany boskie, co to potrafi sie ludziom w glowie tworzyc i jak latwo mozna publicznie kogos upokorzyc, ale maz Michal z upokarzania czerpie radosc, jednoczesnie czy to tu, czy w innym miejscu robi z siebie ofiare. Zauwazcie, ze nie ma wypowiedzi, czy to tutaj czy inny watek, w ktorym by choc raz napisal cos dobrego o swojej zonie. Ja nie musze sie tu dowartosciiwywac, nie mam takiej potrzeby, poza tym wiem co soba ogolnie reprezentuje wiec nie musze pisac o zaslugach. Ale zawsze ona zla, czegos nie chce( dzieci) albo czegos wg niego czy zada roszczeniowo. Wikla mnie moj maz w rozne niebywale historie wymyslone przez siebie. To sie Michal nazywa Mitomania, a ty jestez Mitomanem. Zreszta to wiesz, bo gadalismy o tym. Michal moj maz, pochodzi z Legnicy a ja z Trojmiasta. Nawet gdyby podjal sie kluczenia, to wszystko jest w razie potrzeby do sprawdzenia. Szkoda, ze o mnie sie mowi na forum, a ja o tym nie mialam bladego pojecia, i tak jest w roznych watkach od okolu 8 mies, biorac pod uwage daty publikacji.

Odnośnik do komentarza

No no...do czego to już doszło,że małżeńskie problemy rozwiązuje się w internecie,zamiast omawiać je we własnym domu. Ludzie się tropią i śledzą w sieci,a w realnym świecie mijają się i nie widzą wzajemnie. Koniec świata jest bliski...chyba.
A zuza_piesek..ty nie jesteś lepsza od swojego męża. Robisz śledztwo w sieci i oskarżasz przypadkowe osoby,bo wszędzie ci się zdaje ,że to historie twojego męża o tobie,czy o was.
Zresztą ,co mnie to obchodzi...wasze życie...wasze wariactwa.

Odnośnik do komentarza
Gość zuzaa-piesek

otoz wlasnie, co cie to obchodzi Lusy, tylko i az tyle.

inwigilacja jest wtedy, kiedy to ja szukam czegos (czegokolwiek) pierwsza na kogos,
lub zadaje rozne pytania na temat meza?
Ja nie zadalam zadnego pytania, nigdzie, w zw z czymkolwiek, o nic nie pytam i nie kombinuje,
Zadnego watku nie zalozylam, by pytac.
Akurat w tym jednym przypadku pomylilam osoby ( te jedna osobe ) ale sytuacja byla b b podobna, wiec sie tylko odnioslam, Jedna pomylka zostala sprostowana, i nikt nie ma z tym problemu wiekszego, tylko ty widac.
Skoro nie pasuje ci to,ze ktos pierze brudy rodzinne, to szkoda ze niezauwazylas tego wczesniej, w stosunku do osoby pytajacej tu na forum ?
Ten ktos kto pytal, tez zapewne bez porozumienia drugiej osoby, opowiada o wlasnym zyciu prywatnym tak czy inaczej, wiec (wg ciebie) tez ten ktos pierze brudy rodzinne. Tak czy nie ? Mnie osobiscie nie przeszkadza ten Pan.
Zatem jak ci wszystko tu przeszkadza, to sie nie udzielaj i nie odpowiadaj nikomu juz, bo nikt cie bezposrednio o to nie prosil.
Proste.

Odnośnik do komentarza
Gość robson1981

A ja Cię rozumiem doskonale. Ci wszyscy, którzy tak na Ciebie wsiedli, że jesteś złym mężem, że to, że tmto, że kryzys wieku, że żony nie kochasz etc... olej ich.
Instynkt macierzyński/ojcowski to jeden z najsilniejszych instynktów człowieka. Często silniejszy od samozachowawczego. Zapragnąłeś mieć dziecko i nie ma w tym nic dziwnego czy niestosownego. To nie jest kwestia jakiejś "umowy" to jest kwestia podstawowej potrzeby człowieka.
Ja swojej żonie od 3 lat mówię o dziecku... to ja ciągle przypominam o zbliżeniach, dopytuję się o to kiedy ma dni płodne, wysyłam do lekarzy, zmieniam plany by być w domu w weekendy płodne. Ostatnio dotarło do mnie, że żona ma to wszystko tak naprawdę gdzieś. Tyle lat jej mówię o dziecku, że czuję swój wiek (mam 38lat ona jest o 5 lat młodsza), że chcę być ojcem, że musimy się starać.... ale to ja się staram... Ona sama do lekarza nie pójdzie, sama z inicjatywą seksu nie wyjdzie, nie pamięta nawet kiedy ma dni płodne, za to pamięta żeby się zapisać na jakiś wyjazd z firmy, pamięta o wszystkim tylko nie o najważniejszym....
Jesteśmy zgodnym małżeństwem, ale mam już tego dość.... czuję, że moja miłość do żony słabnie z każdym kolejnym miesiącem gdy nie ma dziecka choć nasze zbliżenia można było policzyć na palcach jednej dłoni....
Tracę wiarę w to, że kiedyś będziemy rodziną i coraz bardziej osuwam się od żony... teraz wypadałoby iść do jakiegoś lekarza by zbadał naszą płodność, ale znowu to mój pomysł i moja inicjatywa, ze strony żony... tak jak by problemu nie było.....
Wczoraj jej nagadałem, gdy mi powiedziała że chce sobie porezerwować terminy na szkolenia z firmy to się już wściekłem.... to jak to jest mówię staramy się o to dziecko czy tylko ja się staram. Miała wczoraj ostatni dzień płodny myślałem, że ją coś ruszy a ona poszła spać.... powiedziałem jej w końcu, że jak to ma dalej tak wyglądać to powinna sobie znaleźć innego chłopa.
I co najgorsze nie żałuję tego co powiedziałem. Nasze małżeństwo się rozpada a żona jakby w ogóle tego nie zauważała. Jutro mamy jechać na jej urodziny... udawać przed tymi wszystkimi ludźmi, że wszystko jest ok, wręczać prezenty i składać życzenia gdy zaczynam poważnie myśleć o rozwodzie... jestem załamany i nie wiem co robić.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...