Skocz do zawartości
Forum

Czy może być jeszcze gorzej?


Gość joasiaOL

Rekomendowane odpowiedzi

Gość joasiaOL

Witam. Od kilkunastu lat jestem żoną alkoholika. Mamy dwójkę dzieci i tak niestety wspólną pracę. Mamy różne etapy za sobą, częste kłótnie a później miłe pogodzenia. Dwa lata temu chciałam odejść od męża z powodu codziennego picia i huśtawki nastrojów. Oczywiście zostałam. Pewnego dnia mąż oznajmił, że nie zamierza przestać pić więc albo ja to zaakceptuje albo on żegna. Zaakceptowałam. Bo dzieci, bo przecież możemy żyć jak inni. Mąż w domu nie robi nic, dzieci w ogóle go nie interesują a wręcz irytują. Mnie traktuje przedmiotowo w każdej sferze życia. Gdy przestałam kłócić się o codzienne picie sam wyszukuje powody do kłótni. O wszystko. Wydaje mi się, że uwielbia te chwile napięcia w domu. Obraża się wtedy na wszystko, łącznie z jedzeniem. Prawda jest taka, że gdy nie rozmawiamy czuję się spokojniejsza, mam więcej siły. Gdy zaś jesteśmy ze sobą ciagle hestem zmęczona i zdenerwowana. Tylko jak dalej żyć. Bawi się mną i moimi uczuciami. Wiem że powinnam odejść tylko nie potrafię a chciałabym. Myślę, że on chce mnie zniszczyć i dlatego ze mną jest bo na pewno nie z miłości. Ale wątpię aby tak po prostu pozwolił mi odejść. To zły i chory człowiek. Po bardzo trudnym dzieciństwie. Ojciec i matka alkoholiczka niby po rozwodzie ale mieszkajacy razem i regularnie co kilka miesiecy wracali do siebie i wyprowadzali się do innych pokoi. Nasze 12- letnie małżeństwo też tak wygląda. Mąż gdy jesteśmy pogodzeni. nie dba o siebie. Potrafi przez kilka dni nie myć się a oczekiwać w łóżku niebios. Gdy się pokłócimy i śpi w innym pokojucodziennie bierze prysznic. Jakby celowo mnie upokarzal. Każdy powód do mojego szczęścia próbuje obrócić w koszmar. Dlaczego tak mnie nienawidzi? A ja straciłam do siebie szacunek. Bo przecież po tym wszystkim powinnam odejść. Kiedyś po urodzinach koleżanki gdy przesadziłam z alkoholem zrobił w nocy ze mną co chciał, spełniał swoje fantazje. Rano oczywiscie obudziłam się bardzo obolała a on spał w swoum pokoju.

Odnośnik do komentarza

Może być tylko gorzej w Twoim małżeństwie ,jeśli dalej będziesz w nim tkwiła, straciłaś szacunek nie tylko do siebie, ale i dzieci stracą do Ciebie, jak będziesz dalej w tym chorym związku.

Sama raczej nie dasz rady się z uwolnić od tej toksycznej relacji, dlatego musisz szukać pomocy u psychoterapeuty.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Z pewnością jesteś osobą wspóluzalezniona,. Sama ,nie dasz sobie rady,aby coś zmienić w swoim życiu. Mąż, nie chce się leczyć, ale ty możesz zapisać się na grupę wsparcia dla rodzin osób uzależnionych. Znajdziesz je przy poradni leczenia uzależnień. Idź tam koniecznie, bo twoje życie, to kompletna porażka i czas się uwolnić od tego koszmaru.
Z pomocą dasz sobie radę. Innym się udało ,to i tobie się uda.

Odnośnik do komentarza
Gość joasiaOL

Też dochodzę do wniosków, że nie będę miała siły by odejść. Ten paraliżujący mnie strach. Dziś idę na spotkanie z psychologiem w Centrum Interwencj Kryzysowej. Może uda mi się przywrócić wiarę w siebie i lepsze jutro. Dziękuję wam za wypowiedzi.

Odnośnik do komentarza

Czasami dobrze jest się po prostu wygadać ,ale to nie rozwiąże twoich problemów.Dobrze że już te problemy w miarę dokładnie ,dla siebie ,sprecyzowalas.Dobrze że porozmawiasz z psychologiem.Na pewno człowiek w takiej sytuacji czuje się samotny i bezradny.Sama piszesz że nawet nie masz siły odejść.Myślę że tutaj na forum ludzie dodadzą ci tych sił ,bowiem poprzez doświadczenie i patrzenie z boku widzą znacznie więcej niż ty.

Odnośnik do komentarza

Asiu ,uwierz mi ,motyle są ,a raczej powinny być cały czas.Raz większe ,raz bardziej spokojne ,ale póki małżeństwo żyje ,to i motylki też.Jeśli chodzi o moje słowa : widzą znacznie więcej.... ,to chodzi mi o to ,że ty w tym momencie przechodzisz traume ,swoiste rozdarcie i rozgoryczenie ,a w takim stanie trudno jest okiełznać mysli ,nie mówiąc już o podejmowaniu rozsądnych decyzji.

Odnośnik do komentarza
Gość joasiaOL

Trudne to wszystko. Psycholog proponowała Niebieską Kartę, przymusowe leczenie. Nie wierzę, że takie "środki" to efektywne rozwiązania. Na pewno jakieś. Przeczytałam mnóstwo książek o alkoholikach, manipulatorach i socjopatach. Oni muszą sami chcieć aby doszło do zmiany. Przymusem nic nie osiagniemy. Poszłam po wiarę, że można z tego wyjść i dalej żyć. Żyć szczesliwie i spokojnie. Tak się zastanawiam bo już zapomniałam, Jak to jest spędzić wieczór z trzeźwym mężczyzną???

Odnośnik do komentarza

Witam!
Zauważyłem po pierwsze, że ciągle piszesz o swoim "pożal się Boże" mężu, a o dzieciach bardzo mało.
Bez głaskania po głowie: mąż i tak prędzej czy później odejdzie jak Ciebie tak traktuje to po pierwsze. Po drugie - o ile to, że pije to jest tylko i wyłącznie jego wina, tak DDA u dzieci to JEST TEŻ I TWOJA WINA!

Zastanowiłaś się przez chwilę, co w przyszłości powiesz dzieciom jak zapytają "dlaczego nie zostawiłaś go?". Albo czy zastanowiłaś się co zrobisz jak się od Ciebie odwrócą, bo "zamiast odejść to wolałaś z nim być?".

Zastanów się czego chcesz dla dzieci, bo z nim to już nic nie zrobisz.... chyba że wbrew pozorom to lubisz.

Odnośnik do komentarza

joasiaOL
Trudne to wszystko. Psycholog proponowała Niebieską Kartę, przymusowe leczenie. Nie wierzę, że takie "środki" to efektywne rozwiązania. Na pewno jakieś. Przeczytałam mnóstwo książek o alkoholikach, manipulatorach i socjopatach. Oni muszą sami chcieć aby doszło do zmiany. Przymusem nic nie osiagniemy.

Masz rację, nie zmusisz go do niczego, ale tu chodzi o to ,żeby Tobie psycholog pomógł wyrwać się z "objęć" męża, czyli ,żebyś miała siłę i odwagę uwolnić się od niego, przeprowadzić rozwód, być konsekwentną,

Tylko wtedy jest szansa ,że on zmieni front ,jak będzie widział konkretne zagrożenie rozpadu rodziny, być może w num coś pęknie i zacznie się leczyć,
byłaby to taka ostatnia szansa, którą mu dajesz, wtedy być może łatwiej Ci będzie zacząć działać,
ale musisz też być psychicznie przygotowana na rozstanie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość joasiaOL

Można psychicznie przygotować się na rozstanie? Na wywrócenie życia sobie i dzieciom. Ja jestem w pełni świadoma, że taki wzorzec rodziny jest destrukcyjny dla dzieci. Długo to wszystko znoszę bo wierzyłam, że tak mało trzeba aby to zmienić. Dzieciaki mamy świetne, bardzo dobrze się uczą. Pewnie wolałyby ojca, który nie spędza czasu w domu odstresowując się przy piwie(najczęściej), dzień w dzień. Mąż nie jest agresywny. Ogólnie jest b.nerwowy, zawsze mający rację i z góry patrzący na innych. Uwielbiający wytykać błedy i cieszący się z potknięć. Ogromnym błędem było założenie własnej firmy. Nikt go nie kontroluje, sam ustala sobie godziny pracy. Zmieniliśmy mieszkanie. Piękne, dwupoziomowe. Wiązało to się ze zmianą szkoły u dzieci, wiele płaczu ich to kosztowało ale zaklimatyzowały się. W mieszkaniu mały kontakt mamy z NIM. My na górze, ON na dole. Gdy tak żyjemy OSOBNO o ironio jest " spokojniej". Jakiś czas temu mąż powiedział, że mu papierek rozwodowy nie jest potrzebny. A ja czasami chciałabym aby kogoś poznał to może byłby. Może wówczas w końcu nastąpiłoby nieuniknione.

Odnośnik do komentarza

Można Asiu psychicznie przygotować się na rozstanie.Przecież wiele ludzi nagle traci współmałżonka i po pewnym czasie godzi się z sytuacją i żyje dalej.Tak samo u Ciebie można małymi kroczkami dojść do normalności.To wymaga pewnej pracy z twojej strony ,ale naprawdę można.Problem alkoholizmu w naszym kraju jest nadal ogromny.

Odnośnik do komentarza
Gość joasiaOL

Chciałabym Wojtku iść tą właściwą drogą. Dla dzieci, dla siebie. Dlatego tu jestem. Sama przez tyle lat nie potrafiłam więc może tak się uda. W piątek kolejne spotkanie z panią psycholog. Obym tego nie spiepszyła! Dziękuję za wsparcie wszystkim.

Odnośnik do komentarza

Tak do końca nie wiadomo która droga jest właściwa.Ja myślę że ta nieprzewidywalnosc w życiu jest właśnie piękna.Idziesz pod górę i nie wiesz co za nią będzie ,ale masz jakieś marzenia ,wyobrażenia i nadzieję ,która pcha cię do przodu.Nadzieja to życie ,ale zyciem jest także rozczarowanie.

Odnośnik do komentarza
Gość joasiaOL

Tak o rozczarowaniu mogę powiedzieć wiele. Od wielu lat go doświadczam. Wiem jak to jest być zabawką, czuć się nikim, uśmiechem ukrywać cierpienie. Jeszcze nie jestem gotowa aby o wszystkim tu opowiedzieć. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

joasiaOL
Tak o rozczarowaniu mogę powiedzieć wiele. Od wielu lat go doświadczam. Wiem jak to jest być zabawką, czuć się nikim, uśmiechem ukrywać cierpienie. Jeszcze nie jestem gotowa aby o wszystkim tu opowiedzieć. Pozdrawiam.

Właśnie ukrywanie cierpienia hamuje drogę do radykalnych kroków, rozumiem, że dla Ciebie to jest wstyd przed rodziną ,znajomymi, że masz takiego męża...,
tylko dlaczego zawsze wstydzi się ofiara, a nie kat?

Zawsze przy takich okazjach przychodzi mi na myśl wstyd zgwałconej, a nie gwałciciela...
Wojtek, może jesteś w stanie wyjaśnić ,dlaczego tak się dzieje?
Trudno to pojąć ,ale na pewno dużą rolę odgrywa tu postawa społeczeństwa, tylko dlaczego nie piętnuje się sprawcy całego zła, tylko doszukuje się winy ofiary...,bo jest słabsza?
Przy rozwodach ludzie też doszukują się win ,no tak ,mąż taki a taki , ale żona..., chyba dlatego kobiety bojąc się opinii otoczenia wstydzą się mówić głośno o swoich, często można powiedzieć gehennach, a to jest woda na młyn dla takiego faceta, co z kobiety/żony robi sobie "chłopca do bicia/zabawkę"..., bo wie ,że wszystko zostanie w tzw. czterech ścianach.

Psycholog powinien pomóc Ci, otworzyć się...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość joasiaOL

Ależ skąd. Jesteśmy małżeństwem kilkanaście lat. Czy jest realne aby przez tak długi czas ukrywać pijaństwo drugiej osoby. Większość znajomych i moja rodzina jest świadoma sytuacji. Nie było wyjazdu, spotkania bez alk. Nie są świadomi tego, co dzieje się ze mną w środku. Przecież jestem taka dzielna, mądra, pewna siebie. A ja jeszcze utwierdzam ich w tym przekonaniu. Staram się trzymać ich Wszystkich z dala od Tego... Wczoraj w poczekalni w Ośrodku Interwencji zamieniłam słowo z kobietą, która też zgłosiła się o pomoc. Sporo starsza, z dorosłym już dzieckiem. Tyle lat żyła z mężem alkoholikiem, a On teraz gdy syn dorósł wniósł pozew o rozwód i chce sprzedać mieszkanie. Jej problem jest taki, że jak to To teraz po tym co ona przeszła mają mieszkać osobno? Stwierdziła, że mąż zwariował. A ja się zastanawiam kto tu tak naprawdę wariuje?

Odnośnik do komentarza
Gość joasiaOL

Są pewne zdarzenia o których nikomu nie powiedziałam. Ale to z powodu "innego" wstydu. Wstydu za siebie, za dalsze podtrzymywanie tego. A z drugiej strony My "pokrzywdzone" i tak mamy juz skrzywioną psychikę i byłoby egoizmem niszczyć ją bliskim.

Odnośnik do komentarza

To oczywiste, że o pijaństwie wszyscy wiedzą ,bo nawet nie da się ukryć, masz też rację, że bliskim trzeba oszczędzić szczegółów, tu na forum też szczegóły nie są nikomu potrzebne, bo już z pierwszego postu można mieć obraz Twojego małżeństwa.
Chodzi o to ,żeby nie ukrywać tego ,jak Ci jest źle, powiedzieć tylko to co uważasz za stosowne, ale ,żeby inni zrozumieli Twoje decyzje czy ich brak..., nie udawać.

Masz też rację, mówiąc o tym wstydzie, że tkwisz w takim związku i tu właśnie też nie powinno go być ,bo kto zna życie, zrozumie i nie będzie Cię osądzał , pozostałymi nie należy się przejmować, innymi słowy nie myśleć to co ludzie powiedzą, myśleć tylko o sobie i dzieciach.

Co do tego przykładu co podałaś, to niestety są takie kobiety, dla których liczy się tylko mieć męża ,znęca się, zdradza, nieważne, ważne ,żeby był..., a potem się dziwimy ,że faceci nas nie szanują :P

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

No cóż Ka-wa ,przywołujesz wstyd ofiary do bezwstydu jego sprawcy podając dość drastyczny przykład gwaltu.Otóż wg.mnie należy zauważyć tutaj dwa aspekty tej sytuacji.Jeden aspekt to destruktywne zachowanie antyspoleczne ściśle karane przez prawo ,a drugi aspekt to nietypowe zachowanie seksualne sprawcy powodujące traumatyczne przeżycia u ofiary.W społeczeństwie obszaru Europy ofiara zawsze wzbudza uczucia typu litość ,wzruszenie ,chęć niesienia pomocy...Nie jest to jednak regułą w innych społeczeństwach : np.w Afryce.Owa stygmatyzacja ofiary gwałtu niejednokrotnie przynosi odwrotny skutek do zamierzeń słusznych spolecznie.Wstyd ofiary bierze się z pogwalcenia jej wewnętrznego ładu ,a jako najczęściej zjawisko nagłe stawia ją w nowej nieprzewidywalnej sytuacji.

Odnośnik do komentarza

Kobiety przez tysiaclecia byly wlasnoscia mezczyzny, musialy wszystko znosic i wszystko wybaczac bo i tak nie mialy nic do powiedzenia. Powoli sie to zmienia bo kobiety zaczely zarabiac na siebie i nie sa juz zalezne od mezczyzn. Nawet nazwisko swiadczy o przynaleznosci do mezczyzny albo do ojca albo do meza.
Twoja sytuacja Aniu jest trudna ale jest nadzieja ze odnajdziesz w sobie sile ktora obecnie jest stlamszona ale gdzies w tobie wciaz jest. I ta sila pozwoli ci dzialac, podejmowac decyzje, chronic siebie i dzieci.
Nie jestes sama, masz ludzi tutaj na forum i psychologa.

Odnośnik do komentarza

Asiu ,trudno oczekiwać od osoby uzależnionej normalnych zachowań.Kiedy pije to wie że źle robi ,a kiedy nie pije to najwyraźniej jest mu wstyd przed wami że pił i zachowywał się tak a nie inaczej.I to koło się tak toczy.Możliwe jest nawet że sam nie wie co z tym zrobić.Popatrz jak to wygląda dla niego na zewnątrz.Żonę ma ,dzieci ma ,wystarczalnosc materialna rodziny jest ,status społeczny (własna firma) jest więc niby wszystko ok.A od wewnątrz ? Cóż to za rodzina.Ty z dziećmi na górze ,on z piwem na dole i jeszcze z tego co rozumiem wymuszany seks.Asiu tutaj bez leczenia męża się nie obejdzie.Tylko on to musi zrozumieć.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...