Skocz do zawartości
Forum

Trudności z adopcją dziecka


Gość adopcja.38

Rekomendowane odpowiedzi

Gość adopcja.38

Jestem samotna, mam 38 lat, dzieci biologicznych mieć nie mogę, od 5 lat czekam na adopcję dziecka, ale czasem wydaje mi się, ze to nierealne i zaczynam się załamywać. Przeszłam pomyslnie wszelkie psychologiczne testy i weryfikacje. Wszystko niby ok. kwalifikuję się na matkę, jednak na wstępie powiedziano mi, ze pierwszeństwa w adopcji mają rodziny bezdzietne, a nie wolne osoby, nie mogę także adoptować niemowlecia, ponieważ niemowlaki sa przeznaczane do pełnych rodzin. Lata mi uciekają, tak bardzo pragnę dać dom jakiemuś dziecku, wychować je, zapewnić mu rodzinne ciepło, miłośc i wykształcenie, a tu tyle czekac trzeba. Miałam propozycję adopcji, ale dziecka z jakąś niepełnosprawnością, ponieważ takie dzieci nie są chetnie adoptowane, ale problem polega na tym, że chore dziecko wymaga leczenia, rehabilitacji, a to są koszta, więc nie bardzo mi odpowiadało zabieranie dziecka, by jej później skrzywdzić nie majac na leczenie go pieniędzy, gdyby państwo w takim przypadku gwarantowało po adopcji pomoc finansową, to bez problemu wzięłabym i chore dziecko. Czuję się już sama przed sobą źle, domy dziecka sa przepełnione, ja mam warunki i miłość w sobie, by dać dziecku dom i być kochającą mamą, ale tak ciężko jest o doczekanie się na to dziecko.

Odnośnik do komentarza
Gość adopcja.38

Ale ja nie chcę być rodziną zastępczą, bo co, pokocham dziecko, stworzymy wspólny dom, a nagle rodzice lub ktoś spokrewniony się o dziecko upomni i je utracę. Nie wiem, jak bym to zniosła. Rozmawiałam przed laty o byciu rodziną zastępcza i tam właśnie mi o tym powiedziano, ze, gdy np. dziecko będzie miało szansę na pełna rodzinę, to wtedy takie dziecko zostałoby mi odebrane i dane do adopcji lub gdyby znalazły się nagle ludzie spokrewnieni, którzy by je zabrać chcieli. Ja nie widzę się w sytuacji, kiedy to obdarzę dziecko miłością, a przyjdzie mi żyć z tym, ze w kazdej chwili przeciez ktoś może mi to dziecko odebrać, bo nie mam praw rodzicielskich do niego.

Odnośnik do komentarza

Adopcja, to bardzo szlachetne z twojej strony. Tylko ty jak narazie bardzo idealizujesz macierzyństwo. Widzisz same blaski, a tak naprawdę więcej w nim cieni.
Rodzicielstwo ,to bardzo trudna rzecz. Własne dzieci potrafią dac w kość,a co dopiero cudze. Nie chcę cię zniechęcać,bo marzysz o tym i życzę ci jak najlepiej. Jednak pamiętaj, że twoje wyobrażenie o macierzyństwie, może być dalekie od rzeczywistości. Życzę ci powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość adopcja.38

Wiem że wychowanie dziecka moze nie być łatwe, tym bardziej, ze jako osoba samotna małe mi nie przysługuje, a gdzies dopiero takie ok. 10 roku zycia. Ale nie zniechęcam się, bo myslę, ze miłość i włożona w takie dziecko praca może zaowocować tym, że będzie ono rozwijać się dobrze i szczęśliwie. Wiem, ze dzieciak starszy moze miec masę problemów, są to przeciez dzieci najczęściej z domów patologicznych, a później po latach spędzonych w domach dziecka- to odciska pięto, takie dzieci trzeba "uzdrowić" w pewien sposób, mam na tyle siły, by tego dokonać, by pracować z takim dzieckiem naprawiając wszystkie wyrządzone mu przez wczesniejsze życie krzywdy.

Odnośnik do komentarza

Czytalam kiedys o wioskach dla sierot, szukali tam kobuet samotnych ktore beda opiekowac sie nie jednym ale kilkorgiem dzieci. Taka kobieta miala byc w pelni dyspizycyjna dla dzieci wlasnie. Te wioski dzieciece sa finansowane z fundacji. Nie pamietam nazwy, ale dwa razy sie z tym spotkalam. Tam kobieta moze realizowac swoje macierzynskie uczucia.

Odnośnik do komentarza

No to masz przechlapane po wielokroć.

1, Dziecko ok 10 letnie jest trudniejsze w prowadzeniu, bo ma juz wpisane rożne traumy i pięknie się mółwi, ze się je gładko i w spokoju przepracuje, ale czas pokaze jak to Ci wyjdzie

2. Dziecko chore jak dobrze piszesz wymaga dodatkowego nakladu pieniędzy a Ty chcesz pełną adopcję, czyli jest to tylko Twoje dziecko i tylko Twoj kłopot a sponsora szukaj sobie sama na własną rękę.

3, Dzis nie są dzieci sieroty z wypadku, czy powojenne- to są sieroty spoleczne i ich trudny charakter odziedziczony po przodkach, ktorzy byli niewydolni wychowawczo, uzaleznieni od używek i.... niestety ujawnia sie w wieku ich dorastania.

Znam bardziej blisko 2 adopcje- rodzice adopcyjni doprowadzili swoje dzieci do dorosłosci, ale niestety nie mają takiej przeciętnej satysfakcji, jaką mają rodzice naturalni. Jedno dziecko adoptowane jako 8 mies niemowlak, zostało osierocone przezmatkę adopcyjn a w wieku 16 lat i ojciec, 2 babcie jakos wychowawczo nie odniesli sukcesu.Chłopak spłodzil dziecko młodocianie i wychowują rodzice dziewczyny a on i jego panna sa gdzies w Holandii- z czego żyja co robią- tego nikt nie wie, Poza gimnazjum jakos nie umiał ukończyć żadnych szkól, nawet na nukę do rzemieslnika nigdy nie mogl dojść.

Druga panna, która jako słodka dziewczynka 6 letnia nastala do rodziny adopcyjnej skończyła mature. Rodzice adopcyjni pozwolili jej utrzymywac (zapraszali) jej prawdziwe rodzeństwo. I ta rodzina oraz jej znajomi zaczęli ją ustawiac, a co Ty się masz męczyć jakies studia, ta Twoja rodzina niebiedna to niech tak nie żyłują. Adopcyjni rodzice, którzy mając obszerny dom chcieli chyba mieszkac na starośc ze swoją adoptowaną córką i jej przyszła rodziną zdecydowali się sprzedac dom , wykupili 2 mieszkania, jedno jej podarowali i urwali kontakty.

Moja przyjaciólka, która była tą przedwcześnie zmarla mamą zawsze gorzej ( mimo, ze miala męza, a Ty jestes sama) przyjmowała wszelkie porazki wychowawcze i odchyłki od oczekiwan swoich wobec dziecka niz ja. Tak sobie to
tłumaczylam, ze mając swoje biologiczne dziecko masz gdzies w głebi duszy zakodowane, ze ono nie będzie w swoich ekstremalnych występach " lepsze" niż Twój mąz , Ty czy jakas jego ciotka, czy tez wujek. Ono niesie geny Wasze i jakos jak nie tak to inaczej powinno mu się do rozumu przemówić. To chyba chroni naturalnych rodziców przed załamaniami, przed zwariowaniem co poradzić jak sie juz nie wie co można wymyślec aby byłó dobrze dla mlodego człowieka.

Spotkałam niedawno w sanatorium dziewczynę, która jako rodzina zastępcza i osoba samotna opiekowała się niepełnosprawnym chłopcem takim juz w tym momencie
14- letnim(ale juz parę lat z nim była). Miała pomoc w postaci opieki czasem swojej mamy a babci tego chłopca i opieki medycznej od swojej niedzieciatej ciotki lekarki. Widac dobrze jej szło, bo w planach miała małą dziewczynkę, do której mentalnie przygotowywała już swojego
przysposobionego synka. Zyczyłam jej wszystkiego najlepszego
i jestem ciekawa jak dalej jej losy się układają.

I Tobie życze wszystkiego najlepszego, ale wychowywanie cudzego dziecka i to samotnie jest bardzo trudnym zadaniem

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...