Skocz do zawartości
Forum

Błędne koło w związku


Gość Ada250

Rekomendowane odpowiedzi

Ja i mój chłopak wpadliśmy w błędne koło i przestaliśmy się już kompletnie dogadywać. I nie wiem co zrobić. Ja go ciągle denerwuję swoim zachowaniem, swoimi pretensjami i oskarżeniami, przez co on odpowiada niemiło, oschle, że mu przeszkadzam, jak do natrętnej muchy. Przez co ja z kolei czuje się odrzucona, niechciana, niekochana, na ostatnim miejscu wśród jego priorytetów. Więc mu robię wyrzuty mówiąc że mógłby byc milszy, czulszy, że czuję się odrzucona - czyli mówię mu po prostu co czuję i jak się czuję. A jego to wkurza. I ostatnio powiedział, ze jego niemiłe zachowanie wynika z mojego zachowania, czyli wiecznych pretensji, że coś jest źle. A moje zachowanie wynika z jego zachowania, z tego że nie czuję się ważna i kochana z jego strony. Czyli błędne koło.
Dodam jeszcze, ze on pracuje 8h a po pracy też jest zajęty, studiuje zaocznie więc się ciągle uczy. Jest zdeterminowany by osiągnąć sukces i dąży do tego celu, do samodzielności. Ja też pracuję ale często po pracy mam czas wolny i chciałabym np. z nim pogadać a on nie ma tego czasu więc jak piszę do niego to mu przeszkadzam, przerywam i wybijam z rytmu. No i jak to powinno być rozwiązane? Czy on, który nie rozumie, że ja potrzebuję uwagi i miłości skoro tworzymy razem związek? Czy może to ja jestem niewdzięczna, ograniczam go, bo nie samymi czułymi słówkami żyje człowiek i powinnam go wspierać w tym co robi, że chce się rozwijać i coś w życiu osiągnąć? Że też powinnam się zająć sobą, znaleźć sobie jakieś hobby by nie zawracać mu głowy w tygodniu? Nie mieszkamy razem, widujemy się tylko w weekendy. I wg jego słów on ponoć dlatego mocno uczy się w tygodniu by mieć właśnie dla mnie czas w weekend. Czego ja nie doceniam.

Odnośnik do komentarza

"I wg jego słów on ponoć dlatego mocno uczy się w tygodniu by mieć właśnie dla mnie czas w weekend. "
Wszyscy, ktorzy kiedyś studiowali chyba będą przyznawac rację Twojemu chłopakowi.

Jesli ma efekty, czyli i chodzi do pracy i powoli posuwa swoje studia do przodu, to sama sobie pocytuj wszystkie Twoje teksty o własnych zajęciach, własnym samorozwoju i tak dalej.

Albo się z nim rozstan. Dlaczego? Ty możesz sobie wyobrażac, ze skonczy studia i będzie sielanka. A chłopak jest pracowity i chce od życia więcej niż mniej. Bedzie gdzies pracował po skończeniu studiw gdzie będzie nienormowany czas pracy, tyle, ze zadaniowy. Co praktycznie może oznaczac pracę po 10 czasem 12 godzin. Praca będzie go interesowała bo i będzie lepiej płatna , albo będzie etapem do następnego szczebla , albo jedno i drugie i tez Ci powie, ze weekendy musza nam wystarczyć.

Madra kobieta popatruje co jest jej konkurencją. Jesli koledzy i używki lub inne kobiety to odchodzi. Jesli praca, studia to spokojnie obserwuje co z tego będzie i z trudem ale zazwyczaj godzi się na ten okrojony czas. I dlatego swój w tym czasie nadmiar czasu zagospodarowuje albo miło albo, inteligentnie i milo ale tak aby nie urazic partnera ( czyli mogą być koleżanki ale juz towarzystwo mieszane lub tylko faceci to odpada- szczególnie ostatnie).Mozna tez pomyslec czy jakies dodatkowe kursy, szkoły podyplomowe, studia nie bylyby fajne.

Wytłumacz sobie- jesli on będzie stal wyżej w hierarchii zawodowej, społecznej a ja będe z czasem jego żoną ,to nam jako rodzinie powinno być raczej lepiej niż gorzej.Nie masz o co kruszyc z nim kopii, bo faktycznie będziesz coraz mniej dla niego znaczyła- bo on się rozwija i stwierdzi, ze Ty mentalnie do niego nie dorastasz.

Odnośnik do komentarza

Oboje macie rację. W związku powinna być miłość, czułość, częste spotkania itd.
On też ma rację. W życiu liczy się nie tylko przyjemność, są też obowiązki, które trzeba spełniać.
Podoba mi się chłopak, który dąży do czegoś, realizuje swoje plany i jednocześnie znajduje czas dla ciebie. Dla ciebie to zbyt mało, ale praca i studia pochłaniają sporo czasu, więc go rozumiem.
Jak już w końcu jesteście razem, to zamiast cieszyć się tymi chwilami, ty zatruwasz je pretensjami i oskarżeniami. Można powiedzieć, że celowo odsuwasz go od siebie.
Bądź bardziej tolerancyjna, to macie szansę na wspólne życie.
Nie potrafisz tego, to po prostu odejdź i znajdź chłopaka, który bardziej cię będzie adorował.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, czy Wasz związek ma szansę przetrwać. Możliwe, że tak, ale to wymagałoby pracy zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Na pewno leży u Was komunikacja. Wasze słowa są nieprecyzyjne, raniące, w oskarżycielskim tonie, co nakręca spiralę niezgody. Rozumiem argumenty obu stron - i Twoje, i Twojego chłopaka. On ma potrzebę rozwoju, nauki, pracy, realizacji swoich ambicji. Ty z kolei potrzebujesz więcej uwagi i czasu, czego partner nie może Ci zapewnić. Jeśli Wasze wzajemne oczekiwania się rozmijają, rozważcie rozstanie. Może warto też skorzystać z terapii dla par albo chociaż konsultacji we dwoje u psychologa? Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Ja naprawdę bardzo bym chciała uniknąć rozstania. :( Zależy mi na nim i wiem, że gdzieś w środku jemu też, tylko nie umie tego okazać. No i życie dało mu nieźle w pupę swego czasu dlatego jest tak zdeterminowany by to zmienić. Bo rozwój osobisty jest jak najbardziej ok, ja z kolei jestem niepoprawną romantyczką i najchętniej bym cały dzień się do niego tuliła. Tu się bardzo rozmijamy, wiem.
Jednak to, co mi się nie podoba to ton w jakim się do mnie odnosi ostatnio. Gdyby powiedział "kochanie, teraz jestem zajęty, daj mi sie uczyć a w weekend jak się zobaczymy to cię wytulę za wszystkie czasy" - to nie byłoby problemu. Natomiast co ja słyszę to: odczep się, daj mi spokój, daj mi się uczyć, nie męcz mnie etc... To boli, jeśli to wychodzi z ust bliskiego człowieka. Czasem naprawdę czuję się bardziej jak koleżanka niż jak dziewczyna... To przykre.

I coraz częściej myślę nad psychologiem właśnie, choć znając go pewnie się nie zgodziłby.

Odnośnik do komentarza

Macie rację.. Ja to wszystko rozumiem i może faktycznie coś jest ze mną nie tak bo potrafię wytrzymać tylko parę dni na takich skąpych kontaktach a potem już zaczynam tęsknić i domagać się uwagi i czułych słówek. Albo chcę by wiecznie trwał okres euforii jak na początku związku (jesteśmy razem nieco ponad 2 lata i pierwszy rok był cudowny a potem zaczęło się psuć..).
Tylko czy da się to teraz naprawić? Próbowałam z nim rozmawiać, przedstawiać swój punkt widzenia, że wystarczyłoby parę miłych słów a mnie od razu lepiej by było przetrwać nawet cały tydzień bez niego. Że chcę się czuć kochana w tym związku. Ale on albo nie umie albo mu się nie chce być miłym czy czułym... I teraz nie wiem co robić po prostu.

Odnośnik do komentarza

Nic ,grzecznie czekac weekendów, ze swojej strony być na nich milą i wyrozumiałą. Potem znów czekac cały tydzien, powtorzyć weekend i znów...W międzyczasie zobaczysz czy wszystkie weekendy będą miłe( czy on nie da jakis występów, nieżyczliwego zachowania), czy jednak kiedyś w srodku tygodnia sam z siebie się nie zaniepokoi, dlaczego go nie napastujesz ( może własnie jakis "kolega" się kolo Ciebie kręci).
Albo Wam się sytuacja unormuje, albo stwierdzicie ze juz bardzo od siebie odbiegliście, albo...
Niemniej raczej nigdy nie będzie jak na początku i to dobrze i żle. Zle dla panienek, które ciągle oczekują motylków w brzuchu i wpatrzonych w nie rozplywających się oczu a dobrze dla ludzi, którzy uważają, ze może to związek na całe życie i wiele jeszce będzie w nim barw i problemów i miłych niespodzianek.

Odnośnik do komentarza

kikunia55 - dziękuję za miłe słowa. Jest sobota, ciekawa jestem czy on się dziś odezwie i się spotkamy czy nie. Choć bardziej obstawiam, że nie bo się obraził.
Bo ja się czasem buntuję - jak to, nie mogę napisać do mojego chłopaka kiedy chcę? Muszę mu się anonsować dzień wcześniej, że chcę pogadać? To nie powinno być naturalne i obustronne że zamieniamy codziennie choć parę słów? To jak się uczy to niech wycisza telefon by nikt mu nie przeszkadzał, przecież wiedziałam że się uczy, napisałam bo naszła mnie taka ochota, nie musiał się wybijać i odpisywać od razu. Mógł jak skończy. Ale odpisał od razu, opieprzył mnie że mu przerywam i stąd cała afera... Ech..

Odnośnik do komentarza

Ja myślę, że wy do siebie zupełnie nie pasujecie. Dla niego liczy się kariera, dla Ciebie związek, czułości, pielęgnacja uczuć, bliskość faceta. On zna Twoje potrzeby i one zaczynają go irytować. Znalezienie kilku minut dziennie dla dziewczyny powinno być ważną częścią dnia. Przynajmniej ja sobie nie wyobrażam, abym mógł się wkurzać z powodu tego, że dziewczyna o mnie zabiega/ tęskni za mną.
Zaakceptuj taki związek, albo stwórz inny - lepiej już nie będzie - nikt nie potraktuje go czarodziejską różdżką, aby zmienił podejście do Ciebie o 180 stopni, a już na pewno dłuższy staż waszej relacji nie pomoże w tym.
Jestem niemalże pewien, że u jego boku będziesz się czuć podobnie jak żona policjanta.

Odnośnik do komentarza

Crowley - być może masz rację, bo miewam ostatnio takie myśli, ale ja tak bardzo nie chcę rozstania, to tak cholernie boli. Przeżyłam już 2 długoletnie związki, ten jest trzeci i miałam nadzieję, że ostatni. Chyba nie jestem jeszcze gotowa na koniec. :(

Odnośnik do komentarza

Rozumiem Cię, takie coś zawsze boli i raczej nikt nie jest gotowy na koniec - nie da się do tego przygotować.
Zrobisz, jak będziesz uważać, ale życie, które wgląda tak,
jakby pies czekał przy stole, aż jego pan rzuci mu łaskawie kawałek ochłapu, jest jeszcze bardziej bolesne, gdyż wciąż jest nadzieja na coś lepszego i w efekcie rozczarowanie, frustracja, itp.
Zdajesz się być miłą osobą, obyś zaznała szczęścia takiego, o jakim marzysz.

Odnośnik do komentarza
Gość stara panna

Boi się rozstania, a co za tym idzie- samotności. A co mają powiedzieć tacy ludzie, którzy przez swoje życie nie zaznali nawet odrobiny miłości. Ciesz się, że chociaż byłaś w 3 związkach i wiesz jak to smakuje. Ja pomimo 45 lat nie byłam ani w jednym związku i nie wiem nawet jak smakują mężczyzny usta.

Odnośnik do komentarza

@ stara panna nie przejmuj się. Niektórzy ludzie nie nadają się do związków i tyle.
Lepiej że jesteś sama niż miała byś męczyć się potem z jakimś głąbem jak ta naiwna autorka tego wątku. Właśnie wielu ludzi tak myśli jak ona i wchodzą w byle jaki związek i z byle kim tylko po to, żeby nie być samotnymi, a potem tylko cierpią i są zmuszeni pisać na tego typu forach, bo w realu nie mają się nawet się komu wygadać. Bycie singlem nie jest wcale takie złe. Są tysiące gorszych rzeczy np... związek z facetem, który na każdym kroku zaniedbuje kobietę hehe

Odnośnik do komentarza

Dziewczyno znajdz sobie jakies zajecie i sie do niego nie odzywaj, jak zateskni to napisze/zadzwoni. Moj chlopak pracowal i po pracy sobie dorabial a zawsze znajdywal czas zeby chociaz wyslac kilka wiadomosci a spotykalismy sie w weekendy. A Twoj facet nie robi sobie przerw podczas nauki i nie potrafi wyslac kilka wiadomosci? Tez mi cos... Z bylym bylam na takim etapie "zwiazku" ze czulam sie tak jak Ty tyle ze on caly czas gral na kompie i nie mial nawet chwili zeby porozmawiac, jedynie przy obiadku.

Odnośnik do komentarza

Crowley, onkaY, SHIIIII - dziękuję za miłe słowa i rady. Muszę się zdystansować od tej całej sytuacji i faktycznie zająć sobą. Nie bedę się odzywać, zobaczymy kiedy on 'zmięknie'. Choć w środę Walentynki...
I to nie jest tak, ze on całymi dniami milczy, tylko jak przez 8 h jest w pracy to nie bardzo ma czas by pogadać więc zamieniamy czasem jedno, dwa słowa na messengerze, a popołudniu on też zajęty i czasem cos napisze a czasem nie. I nawet jeśli jest ten kontakt za dnia, to mimo to chciałabym wieczorem nawet 5 min z nim pogadać jak nam minął dzień i co słychać. Mówiłam mu to, lecz jak grochem o ścianę...
A później jak jest weekend i widzimy się na żywo to jest super fajnie i nagadać się nie możemy. No ale mnie takie rozmowy raz na tydzień średnio satysfakcjonują. Fajnie by było codziennie choćby przez chwilę...

Stara panna - przykro mi to słyszeć, życie jest ogromnie niesprawiedliwe. Większość ludzi pragnie miłości drugiej osoby i też często nie rozumiem czemu inni jej zaznają częściej, więcej, na całe życie, a inni wcale lub tylko na chwilę...

Odnośnik do komentarza

Przed chwilą przeczytałam w jakims artykule

"Kryzysy pojawiają się z nadmiernych oczekiwań. Druga osoba ma mnie całkowicie wypełnić, zawsze zrozumieć, zaspokoić wszystkie potrzeby. Powinna stać się niczym Bóg. Jeśli jednak ktoś nie potrafi być sam ze sobą, nie będzie umiał być także z innymi ludźmi, będzie chciał ich zawłaszczyć. To zniszczy każdą relację. Istnieje rodzaj samotności,którego nie zaspokoi żaden człowiek, choćby najbliższy."

Odnośnik do komentarza

kukunia55 - dziękuję. Nie odezwał się dziś ale to nie szkodzi. Zrobiłam może coś głupiego ale cofnęłam się prawie 3 lata i czytam nasze pierwsze wiadomości na messengerze. Gdzie on miał swoje życie a ja miałam swoje. Próbuję sobie przypomnieć jak to było i kim ja byłam, że potrafiłam "być sama ze sobą". Chyba coś się od tamtego czasu zmieniło, ja się zmieniłam, chyba na gorsze... :(
(no dobra, on też się zmienił ale ja mogę brać odpowiedzialność tylko za siebie)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...