Skocz do zawartości
Forum

Jestem dziwna, czy to..depresja?


Gość W.E.R.O.N.I.K.A

Rekomendowane odpowiedzi

Gość W.E.R.O.N.I.K.A

Piszę tutaj pierwszy raz, bo już nie wiem, co myśleć; co zrobić ze sobą. Wszyscy uważają mnie za spokojną i powolną dziewczynę. Tymczasem ja po prostu jestem zmęczona, przygnębiona i smutna. O moim stanie wie jedynie jedna koleżanka ze szkoły. Reszta nie ma pojęcia, co dzieję się w mojej głowie. Wcale nie jestem flegmatyczką.. po prostu nie mam siły na cokolwiek. Czuję taką okropną pustkę, brakuje mi uczuć, których wcześniej doznawałam. Jestem czasami w takim stanie, że mam ochotę wybuchnąć płaczem. Nie mówię o tym nikomu, nie ufam ludziom. Czuję się sama z tym wszystkim, nie potrafię się już pocieszyć. Nie potrafię pozytywnie myśleć o sobie, mam straszne kompleksy, które utrudniają mi codzienne funkcjonowanie. Nie potrafię przestać porównywać się do innych. Czasami siedząc w szkolnej ławce ze łzami w oczach, chcę zapaść się pod ziemię, żeby nikt mnie nie widział. Mam wiele przyjaciół, śmieję się z nimi w szkole, ale to trwa chwilę...Nie powiedziałam nawet najbliższym przyjaciółkom, bo sama chcę sobie z tym poradzić. Ten stan trwa długo. Pierwsze odczucia wystąpiły w 2 klasie gimnazjum. Wtedy też zdiagnozowałam u siebie depersonalizację i derealizację, nie było to trudne. Czasem, gdy przychodzi taki atak lęku, jestem wstanie użyć czegoś ostrego, żeby poczuć, że rzeczywistość jest prawdziwa. Wcześniej nerwica natręctw, jeśli dobrze odczytałam siebie, teraz są to natrętne myśli. Obecnie czasem boję się swoich myśli. Czasami sama sobie współczuję, w jaki sposób myślę o sobie. Ale najgorszy jest ten smutek i brak chęci do robienia najprostszych rzeczy, jak praca domowa. Ten semestr się kończy, a ja nie robię nic już od ok. miesiąca. Boję się, że spadnę tak nisko, że już na prawdę nie będę w stanie sobie z niczym poradzić. Czy jestem dziwna? Czy przesadzam? Nie chcę na siłę szukać u siebie choroby, ale kiedy nie widzę już sensu w niczym, to nic innego nie przychodzi mi do głowy. Na dodatek ostatnio w sql rozwiązywaliśmy testy związane z depresją. Wyszedł mi wynik znaczny i wskazana była wizyta w poradni. Nie pójdę tam, za bardzo się boję i nie chcę, żeby ktokolwiek o tym wiedział. Przepraszam, że napisałam tak dużo, ale trudno wyrazić swoje niepoukładane myśli w kilku zdaniach...

Odnośnik do komentarza

Ja na twoim miejscu bardziej była bym sie takiej egzystencji,niż wizyty u psychiatry. Widać ,że masz sklonnosc do zaburzeń na tle psychicznym ,od dość wczesnego wieku. Gdybyś od samego początku poddala się leczeniu,to być może teraz nie wywiązała by się u ciebie poważna depresja. No, ale byłaś dzieckiem i rolą twoich rodziców ,było zadbać o twój stan zdrowia psychicznego
Zamiatanie problemu pod dywan,czy liczenie na to ,że jakoś to będzie, nie jest właściwym myśleniem. Zmagasz się z licznymi problemami i tylko wizyta u psychiatry,może im zaradzić.
To lekarz jak każdy inny,nie ma się czego wstydzić,tym bardziej że depresja,to bardzo częsta choroba. Zacznij myśleć o sobie,a nie o tym ,co inni powiedzą. Nie musisz nikomu się chwalić, ale rodzice muszą wiedzieć,bo jeśli nie jesteś pełnoletnie,to musisz mieć ich zgodę na leczenie. Uwierz mi, że jedna mała tabletka, może zmienić twoje życie. Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Masz wielu przyjaciół, śmiejesz się z nimi... Czyli potrafisz cieszyć się życiem.
Potem zostajesz sama, ogarnia cię smutek i pogrążasz się w tym smutku, toniesz w nim.
A przecież nadal mogłabyś być zadowolona, że miałaś dobry dzień, że było wesoło. Mogłabyś nadal tym się cieszyć, podtrzymywać te miłe wspomnienia.
Nie, ty wybierasz destrukcyjne myśli.
Pewnie myślisz, że jesteś sama, że życie jest do d...y... i tak siedzisz i się dołujesz.
Jak cię to tak dołuje, to wyjdź z domu, zrób coś pożytecznego.
Albo po prostu wyładuj gdzieś nadmiar energii, od razu poczujesz się lepiej.
Piszesz, że nie masz siły.
Nie masz, bo tłumisz ją w sobie, nie wykorzystujesz jej i ona zaczyna być destrukcyjna.
Wyładuj się gdzieś /jakiś intensywny sport / a od razu poczujesz się lepiej.
Człowiek powinien w równym stopniu dbać o ciało jak i o umysł. Tylko równowaga zapewnia dobre samopoczucie, a ty o ty nie pamiętasz.

Odnośnik do komentarza
Gość W.E.R.O.N.I.K.A

unna-1
Jak napisałam, ta radość trwa chwilę. Trwa chwilę, bo nie jest do końca prawdziwa. Muszę utrzymywać jakieś znajomości, a będąc smutną sobą nie byłabym raczej lubiana. I nawet śmiejąc się tam z nimi w szkole, wciąż coś mnie zżera od środka. Uśmiech na twarzy jej raczej z przyzwyczajenia, chyba że ktoś na prawdę mnie rozbawi, ale to tyle. Wydaje mi się, że uśmiech nie równa się szczęście, prawda? Dziękuję za radę, być może to Ty masz rację. Spróbuję spojrzeć na to wszystko z Twojego punktu widzenia, może to mi pomoże..

Odnośnik do komentarza

Zbliżasz się do doroslości a w doroslym świecie nic już nie jest takie beztroskie i spokojne jak kiedyś w dzieciństwie. Jednak trzeba w sobie wypracowywać sposoby do zauważania tych dobrych i miłych chwil aby daly one napęd do następnych godzin pelnych obowiązkow i oczekiwań świata i otoczenia wobec naszej osoby.

Podobno tylko czasami bywamy szczęsliwi a w pozostalym czasie musimy dbac o swoją psyche aby nie czuć się nieszczęsliwymi, aby nie dać się pochlonąc poczuciu bezsensu ciąglej walki z codziennoscią.

I tu wlasnie potrzebna ta równowaga np w sporcie. Zmęczy się młode cialo, to przestanie rozpatrywać czy jest szczęsliwe, czy pogrązone w glębokim smutku- po treningu i to po cięzkim jest potrzebny odpoczynek, sen- i wtedy następuje reset zmęczonego mozgu zamartwiającego się czy aby mi na tym świecie nie jest zbyt smutno, nierealnie i żle. Wtedy mózg się wylącza z takich egzystencjalnych niepokojów.Tylko trzeba mu na to pozwolić i regularnie uprawiać sport w formie, ktorą lubisz lub w jakiejś nowej formie, którą poznając osiągasz stan zaciekawienia, poczucia nowości i poczucia, ze jestes w stanie uczyć się czegoś nowego.

A ponadto pozostaly nadmiar czasu, w ktorym rozpatrujesz do jakiego stopnia w sobie gleboko jestes smutna i bez życia, tez trzeba zagospodarować na to Cię interesuje- trzeba odkrywać co wokól Ciebie może Cie pasjonować ( fotografika, grafika komputerowa, spiew, taniec, malarstwo, jezyki obce...) od razu bardziej osadzisz się w życiu.Czego oczywiście serdecznie Ci życzę.

Odnośnik do komentarza
Gość W.E.R.O.N.I.K.A

kikunia55
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Sport? Nie jest moją mocną stroną, ale zawsze warto spróbować. Jasne, że mam inne pasje, ale one przestały mieć dla mnie znaczenie. Dosłownie. Kiedyś np. bardzo lubiłam pisać niby nadal lubię, ale teraz nie potrafię, nie mogę się nawet skupić. Mimo to, na pewno rozważę Twoją odpowiedź

Odnośnik do komentarza

Szczęście to jest umiejętność cieszenia się z tego, co się ma. Doceniania tych miłych chwil, które nas spotykają.
I pamiętania o nich.
Kiedyś widziałam tylko ciemną stronę życia. Podobnie jak teraz ty.
Kiedyś spotkałam się ze znajomym i zaczęliśmy sobie opowiadać jakieś zabawne historyjki z naszego życia. Tak trochę licytowaliśmy się, kto ma więcej zabawnych, albo ciekawych wspomnień.
Po kilku takich rozmowach uświadomiłam sobie, że miałam dość ciekawe życie, że wiele osiągnęłam i o tym zapomniałam.
Potem trafiła mi się książeczka ZEN o tym ,co znaczy szczęśliwe życie.
Ano to, co napisałam wyżej.
To umiejętność cieszenia się z tego, co się ma. Oczywiście, można dążyć do więcej /nie chodzi tu o dobra materialne, choć i one są potrzebne/, nie należy się zatrzymywać w miejscu, ale zawsze trzeba doceniać to, co już się osiągnęło.

Zaręczam ci, że moja sytuacja jest dużo trudniejsza od twojej. Też dopada mnie smutek, znam go. Ale walczę z nim, nie poddaję się. Nauczyłam się tego i dzięki temu, nadal cieszę się życiem, choć czasami jest bardzo trudno.

Można nauczyć się cieszyć życiem, jeśli chce się normalnie żyć.

Czemu sport, ruch jest potrzebny? Bo wtedy w organizmie wytwarzają się endorfiny, tzw, hormony szczęścia. Do tego masz o czym myśleć, a nie tylko o beznadziei.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Powinnaś iść do psychiatry.Koniecznie.Jeśli ten stan przygnębienia trwa już tak długo,jeśli odczuwasz pustkę emocjonalną,jeśli nie masz sił na cokolwiek,to znaczy że potrzebna jest Ci pomoc specjalisty.
Psychiatra to taki lekarz dusz.Do niego zwracają się o pomoc właśnie ludzie którzy mają problemy natury emocjonalnej.Zrozumie że jest Ci trudno się otworzyć.

Poza tym porozmawiaj o tym z rodzicami.Powinni wiedzieć, co się dzieje z ich dzieckiem,tymbardziej jeśli do tej pory niczego niepokojącego nie zauważyli w Twoim zachowaniu.

Odnośnik do komentarza
Gość W.E.R.O.N.I.K.A

unna-1
Niestety myśli te często są niezależne ode mnie. Dziękuję za to, co napisałaś, mam nadzieję że uda mi cieszyć się tak, jak napisałaś ,,tym co mam"..Tymczasem życzę Ci, żebyś również walczyła ze swoim smutkiem tak skutecznie, jak robiłaś to dobrej pory!

Odnośnik do komentarza

Poczytaj sobie o świadomym myśleniu. Naucz się kontrolować myśli, wyłapywać te nieświadome i tłumić je w zarodku.
Łatwo byłoby, gdyby napływały te dobre i miłe, ale niestety, tak nie jest - a przynajmniej dla większości ludzi.
Te złe myśli lepiej się utrwalają, bo powtarzamy je, skupiamy się na nich.
Jak zaczniesz je zauważać wcześniej, nim urosną i rozplenią się w głowie, to łatwiej sobie z nimi poradzisz i zmienisz je na pozytywne.

Ważne jest, byś znalazła sobie jakieś dodatkowe zajęcie. Sportu nie lubisz, ale może taniec, aerobik, joga itp. przypadłyby ci do gustu. Poszukaj czegoś, łatwiej poradzisz sobie z psychiką.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

~W.E.R.O.N.I.K.A
~do autorki
Hmm tylko, czy jeśli już, to moim ,,lekarzem duszy" powinien być od razu psychiatra? Jak sądzisz?

Możesz zacząć od psychologa najwyżej skieruje Ciebie do psychiatry w razie potrzeby.
Jeśli masz rzeczywiście depresję,nerwicę itp. to szczerze wątpię żeby rady " zmień nastawienie" cośkolwiek dały,dlatego na Twoim miejscu poszłabym po diagnozę i ew.leczenie do psychiatry.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość W.E.R.O.N.I.K.A

~do autorki
Wierzę, że taka pomoc mogłaby mi pomóc. Ale nie mogę nic zrobić w tym kierunku, ponieważ nie chcę mówić o tym rodzinie. Boję się, że oni i reszta rodziny pomyślą sobie, że wymyślam wszystkie problemy. Przecież na codzień wyglądam normalnie : dbam o siebie, maluję się, czasami żartuję. Boję się, że pomyślą, że jestem po prostu leniwa. Piszę to, kiedy mam swój słabszy moment, właśnie teraz. Kiedy łzy cisną mi się do oczu i przeraża mnie fakt, że jutro muszę wstać i iść do szkoły. Dziękuję za Twoją odpowiedź, myślę że wiele z niej skorzystam, ale obawiam się, że będzie to późno, kiedy nic nikomu nie będę musiała mówić..

Odnośnik do komentarza

Naprawdę rodzice są w stanie więcej pojąć i zrozumieć, niż się dzieciom wydaje. Twoje udawanie, że jest wszystko ok, do niczego nie prowadzi. Żaden rodzic ,nie zlekceważy problemów swojego dziecka, tylko musi o nich się dowiedzieć,bo nie jest jasnowidzem. Dostalas mnóstwo rad, za które każdemu z osobna dziękowałaś i na końcu stwierdzialas ,że jak na razie zostawisz wszystko po staremu. Albo ja tu czegoś nie rozumiem, albo ty zawracasz tylko ludziom głowę.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś nie było psychologów i ludzie jakoś sobie radzili. Nie było też tylu depresji.
Po prostu młodzi mieli więcej zajęć, do tego z reguły rodzeństwo.
Dziś czasy się zmieniły. Młoda osoba wraca do domu, zamyka się w pokoju i się nudzi...potwornie się nudzi. I przychodzą smutne myśli.
No, to pewnie jest depresja, muszę się leczyć - uznają.
Tak, sporo jest w tym racji, to początki depresji.
I chodzą do psychologa, psychiatry.
Już samo wyjście z domu jest dla nich atrakcją. Do tego możliwość porozmawiania z kimś, kto słucha.
I potem czytam - już 8 mies, się leczę i nie ma postępów. Albo rok lub dwa...i nic.
I czekają, aż lekarz zmieni ich życie, a sami nie robią nic, w tym kierunku.

A nie lepiej wyjść, zając się czymś, być między ludźmi?
Popracować nad własną psychiką? Jest tyle książek na ten temat, wystarczy poczytać trochę. Innym się udało, mnie też się uda - ja taki właśnie wniosek, wyciągnęłam po tej lekturze. I udało mi się.

Czy psycholog może pomóc? Tak, może . O ile pacjent włączy się i będzie CHCIAŁ coś zmienić w swoim życiu.
Weronika na razie nie wybiera się do psychiatry, więc sama powinna nad sobą popracować. Może to zrobić, tylko musi CHCIEĆ.
Na razie tylko narzeka, ona jeszcze nie CHCE. A powinna CHCIEĆ, bo inaczej przegra życie.
Będzie coraz gorzej, będzie biedna i nieszczęśliwa - na własne życzenie, bo przecież może się zmienić.
Tylko musi CHCIEĆ.

A na razie poczytaj w internecie - jak poprawić samoocenę, jak nauczyć się świadomego myślenia, jak pokochać siebie, jak walczyć z nerwicą itd.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

~W.E.R.O.N.I.K.A
~do autorki
Wierzę, że taka pomoc mogłaby mi pomóc. Ale nie mogę nic zrobić w tym kierunku, ponieważ nie chcę mówić o tym rodzinie. Boję się, że oni i reszta rodziny pomyślą sobie, że wymyślam wszystkie problemy. Przecież na codzień wyglądam normalnie : dbam o siebie, maluję się, czasami żartuję. Boję się, że pomyślą, że jestem po prostu leniwa. Piszę to, kiedy mam swój słabszy moment, właśnie teraz. Kiedy łzy cisną mi się do oczu i przeraża mnie fakt, że jutro muszę wstać i iść do szkoły. Dziękuję za Twoją odpowiedź, myślę że wiele z niej skorzystam, ale obawiam się, że będzie to późno, kiedy nic nikomu nie będę musiała mówić..

Myślę że masz słaby kontakt z rodzicami skoro,po pierwsze,obawiasz się ich reakcji,a po drugie że rodzice niczego nie zauważyli.Chyba że,doskonale się maskujesz.
Może z góry wiesz,że rodzice,wręcz nie pozwolą Ci pójść do specjalisty,bo niestety to się zdarza i to wcale nie tak rzadko.Opinia środowiska itp.bardziej się liczy niż zdrowie psychiczne dziecka.

Jak to jest u Twojej rodzinie?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...