Skocz do zawartości
Forum

Może to normalny okres w życiu nastolatka?


Gość k...m

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry... Mam na imię Ania i mam 17 lat, chodzę do drugiej klasy liceum. Nigdy nie miałam problemów z nauką. Przez całą podstawówkę byłam najlepsza, potem w gimnazjum jedna z najlepszych. Zawsze przygotowana, zawsze piątki i czwówki, pupilka nauczycieli. Do liceum szłam bez obaw. "Poradzę sobie", myślałam, "Może i moje gimnazjum nie było na wysokim poziomie, ale głupia nie jestem. Trochę pracy i nadrobię". Było trudno, ale skończyłam ze średnią 4,3 i byłam dumna, bo przy tak potężnych zaległościach z matmy, historii i wosu byłam jak mała idiotka (jestem na profilu humanistycznym z rozszerzeniem, musiałam się przyłożyć do wosu i histy szczególnie), ale dałam radę. Nawet moja nienawiść do w-fu nie popsuła mi planów i dała upragnioną czwórkę minus. Jednak ja od kiedy pamiętam NIENAWIDZIŁAM szkoły. Robiłam co mogłam, żeby ją opuścić, żeby mieć wolne. A wcale nie było stresu. No i unikanie szkoły nie było jakąś obsesją. Ale teraz jak myślę o szkole to jestem chora. A wcale nie opuściłam się w nauce, ba! Mam nawet lepsze oceny, bo rok temu z matmy ledwo zdawałam, teraz mam prawie cztery! Jednak codziennie rano, kiedy mam wstać z łóżka i się zebrać na autobus, a potem tkwić w " budzie" to aż mi niedobrze... Z nerwów. Codziennie rano wymiotuję ze zdenerwowania, brzuch mnie boli, moja skóra zrobiła się szara, ziemista i pryszczata, mam worki pod oczami, źle sypiam, nie mogę jeść. Chociaż tyle, że włosy mi nie wypadają. Najlepsze jest to, że ja nie mam stresu w szkole. Wszyscy mnie lubią, zbieranie dobrych ocen przychodzi mi z łatwością, wiem, że jestem przygotowana. Rozumiem, że to się dzieje w środy, bo zaczynam dwugodzinnnym w-fem i mam straszne kompleksy, zdarza mi się ukradkiem wycierać łzy w szatni jak muszę się przebrać, a potem robić z siebie błazna przy wszystkich. Jednak, jak mówiłam. Nie mam problemów z nauką, a płaczę na myśl o szkole. Jestem lubiana, a mnie skręca. Jeśli budzę się przed budzikiem mam atak paniki. Zawsze byłam leniwa, nie ukrywam, ale to mnie już przeraża. Dwa razy uciekłam z całego dnia w szkole i podrobiłam usprawiedliwienie. Boję się, że opuszczę za dużo, że jak przyjdę to pani od matmy da mi kartkówkę, a ja dostanę jeden, mimo, że mam korki, na które moi rodzice wydają ciężko zarobione pieniądze. Bo oni naprawdę wypruwają sobie żyły, żebym ja i moje rodzeństwo mieli dobry start w życie. Bardzo ich kocham i jestem wdzięczna. Myślałam, czy może po prostu nie boję się ich zawieść, ale to raczej nie to. Jak mogę ich zawieść mając dobre oceny, fajnych przyjaciół i angażując się w życie szkoły? Całą sytuację rozumiałabym, gdybym bała się matmy albo w-f. Ale ja nie boję się żadnego przedmiotu, nie boję się szkoły, a płaczę rano jak małe dziecko. Napomnkęłam o tym rodzicom, ale nie mieliśmy dłuższej rozmowy. Mama się przejęła, ale nie wróciła do tematu, ojciec uznał, że jestem po prostu leniem. Boję się... Codziennie przechodzę przez piekło. Te złe myśli opuszczają mnie dopiero po trzeciej-czwartej lekcji (no chyba, że na końcu mam w-f, wtedy jest jeszcze gorzej). Nie chcę tak, to dopiero druga klasa, a ja wysiadam. Ryczę nawet teraz, kiedy piszę ten list. Czemu? Bo myślę o szkole. W szkole u nas psycholog i pedagog to fikcja, nie mam się do kogo zwrócić (wychowawczyni... Nie wiem, czy warto próbować, nie do końca jej ufam...). Czy powinnam to przeczekać? Może to normalny okres w życiu nastolatka? A może coś jest ze mną nie tak i muszę iść gdzieś po pomoc? Z góry dziękuję za poświęcony mi czas, Ania.

Odnośnik do komentarza

Ania...to wygląda na fobie szkolną. Fobie mają to do siebie,że trudno je racjonalnie wytłumaczyć. Myślę,że jedynym wyjściem ,jest pilne podjecie terapii. Musisz porozmawiać o tym z mamą, ale tak szczerze, tak jak tu to napisałaś i szukać u niej wsparcia w rozwiązaniu twojego problemu. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Obecnie mówisz sobie - boję się, nie chcę, nienawidzę...
Zmień myślenie, powtarzaj sobie, że z przyjemnością chodzę do szkoły, że lubię szkołę, że z dnia na dzień, coraz lepiej sobie radzę...itp.
Naucz się tego. Można się tego nauczyć, o ile będziesz konsekwentna i będziesz to sobie powtarzała.
Początki są zawsze trudne, ale nie zrażaj się tym, z czasem coraz łatwiej ci będzie, a w końcu te myśli uznasz za swoje.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Lusy
Ania...to wygląda na fobie szkolną. Fobie mają to do siebie,że trudno je racjonalnie wytłumaczyć. Myślę,że jedynym wyjściem ,jest pilne podjecie terapii. Musisz porozmawiać o tym z mamą, ale tak szczerze, tak jak tu to napisałaś i szukać u niej wsparcia w rozwiązaniu twojego problemu. Powodzenia.

Zgadzam się z Lusy.Potrzebna jest Ci pomoc psychologa.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...