Skocz do zawartości
Forum

Czy mogę odmówić leczenia w szpitalu psychiatrycznym?


Gość b...m

Rekomendowane odpowiedzi

Mam ukończone 16 lat. Czy mogę odmówić leczenia w szpitalu psychiatrycznym jeśli w moim przypadku nie występuje bezpośrednie zagrożenie życia mojego i innych? Dodam, że chcę zrobić to z powodu bardzo złych opinii, jakimi cieszy się dana placówka, a nie mam gwarancji, że rodzice wezmą wypis na żądanie w razie, gdyby to tylko zaczęło ciągnąć mnie w dół.

Odnośnik do komentarza

Ja powiem tak. Zdrowa z tego szpitala napewno już nie wyjdziesz. Oni tam z ludzi robią wariatów. W dawnych czasach władza dawała niewygodnych opozycjonistów i patriotów do wariatkowa, po to aby byli bezradni. Jak Cię nafaszerują lekami, to uszkodzą Ci układ nerwowy. Osobiście uważam, że trafienie do wariatkowa jest synonimem utraty wolności. Jeżeli masz jakiś problem psychiczny, to idź leczyć się prywatnie. Tam przynajmniej Cię nie wykończą.

Odnośnik do komentarza

Wszystko zależy od szpitala. W jednym są straszne warunki, a w innym ludzie naprawdę troszczą się o pacjenta.

A jeśli Twój stan psychiczny nie wymaga zamknięcia, to zaproponuj rodzicom zmianę oddziału zamkniętego na dzienny. Na dziennym pacjenci mają ciekawe zajęcia, poznają nowych ludzi, chodzą na wycieczki, a lekarze i pielęgniarki pilnują tylko, by pacjent brał leki i wiedział jak najwięcej o swojej chorobie.

A tak w ogóle, to co u Ciebie stwierdzono?

Roshen, w którzy szpitalu leżałaś/leżałeś?

Odnośnik do komentarza

Na szczęście dla nas wszystkich mamy odpowiedni akt prawny! Art. 22 Ustawy o Ochronie Zdrowia Psychicznego stanowi:
3. Przyjęcie do szpitala psychiatrycznego osoby małoletniej lub ubezwłasnowolnionej całkowicie następuje za pisemną zgodą jej przedstawiciela ustawowego.
4. Jeżeli przyjęcie do szpitala
dotyczy osoby małoletniej powyżej 16 roku życia lub osoby pełnoletniej całkowicie ubezwłasnowolnionej, zdolnej do wyrażenia zgody,
jest wymagane również uzyskanie zgody tej osoby na przyjęcie. W
przypadku sprzecznych oświadczeń w sprawie przyjęcia do szpitala psychiatrycznego tej osoby i jej przedstawiciela ustawowego, zgodę na przyjęcie do szpitala wyraża sąd opiekuńczy właściwy ze względu na miejsce zamieszkania tej osoby.
Ukończenie 16rż. daje Ci wyjątkową okazję do zdania własnej sprawy przed Sędzią Sądu Rodzinnego!
Zainteresowanym problemami leczenia psychiatrycznego polecam lekturę tej zwięzłej ustawy.

PSALM 91

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

~roshen
Ja powiem tak. Zdrowa z tego szpitala napewno już nie wyjdziesz. Oni tam z ludzi robią wariatów. W dawnych czasach władza dawała niewygodnych opozycjonistów i patriotów do wariatkowa, po to aby byli bezradni. Jak Cię nafaszerują lekami, to uszkodzą Ci układ nerwowy. Osobiście uważam, że trafienie do wariatkowa jest synonimem utraty wolności. Jeżeli masz jakiś problem psychiczny, to idź leczyć się prywatnie. Tam przynajmniej Cię nie wykończą.

Nie uważasz że Twoj post może komuś zaszkodzić a wręcz doprowadzić do śmierci np w przypadku silnych myśli samobójczych?
Dlaczego straszysz ludzi?Byłaś w każdym szpitalu?Znasz wszystkich pacjentów szpitali psychiatrycznych?
Znasz metody leczenia we wszystkich przypadkach?

Zastanów się na następny raz o czym piszesz.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

~dksdkjshdg
Szpital nie wyleczy z myśli samobójczych. Nie ma szans. Takie myśli są długotrwałe i będą nadal po wyjściu. Potrzebna jest regularna psychoterapia indywidulana u osoby mającej certyfikat psychoterapeuty.

Racja.Co ma zrobić w takim razie człowiek który ma ostre myśli samobójcze z którymi sobie nie radzi?
Kto ma jemu,chociażby dorażnie pomoc,jak nie szpital?

Moja przyjaciółka, chorująca na nawracającą depresję,dosyć często musi korzystać w chwilach ostrego kryzysu ze szpitala.I to ją ratuje.
Oczywiscie że znów leki,terapia i tak funcjonuje od 15 lat.

Dlatego,dopóki jestem na tym forum,będę zwracać uwagę na bzdurne wpisy, które są najczęsciej pisane przez ludzi,ktòre mają niewielkie pojęcie o tym,o czym piszą.

Odnośnik do komentarza
Gość gkfddkjh

Doraźnie ma pomóc psychoterapeuta. Jak na filmie "ordinary peple". Chłopak jest w poważnym kryzysie i kontaktuje się ze swoim psychoterapeutą poza terminem wizyt. trzeba miec takiego dobrego zaufanego psychoterapeutę - przyjaciela.

Szpital feruje tylko odurzające psychotropy. To jest taka sama kuracja jakbyś przez dwa tygodnie zalał się alkoholem - w ten sposób też przetrwasz kryzys, ale to nic nie da, bo trudności nie znikną, tylko będą sie utrzymywać latami. Lekarze nie są nastawieni na pomoc pacjentom tylko na utrzymywanie ich przez wiele lat w stanie agonii.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Życie to nie film, a Polska nie Stany, gdzie większość ludzi ma swojego terapeutę na telefon.
Weż jeszcze pod uwagę, małe miasta czy wsie,gdzie dostęp,do jakiegokolwiek psychoterapety,jest prawie że niedostępny.Nie mówiąc juź z certyfikatem.Poza tym ,nie każdego jest stać na prywatne sesje,a znależć dobrego terapeutę na NFZ jest niezwykle trudne...
A długie terminy?

Są tez ludzie ktòrzy po różnych przejsciach, sobie nie radzą psychicznie.W głowie tylko jedno,jak pozbawić się życia.
Często takie myśli pojawiają się nagle nawet u zdrowych do tej pory ludzi.Mają odejść z tego swiata, czy jednak szukać pomocy w szpitalu?

Odnośnik do komentarza

Wielokrotnie widziałam jak karetkami byli przywożeni ludzie w naprawdę ciężkim stanie.

Oddział zamknięty jest po to, by chora osoba nie zrobiłam krzywdy sobie lub innym. Lekarze starają się ustabilizować tam pacjenta, by mógł znów w miarę normalnie funkcjonować. Często osoby, które leczyły się w oddziale zamkniętym, kontynuowały leczenie w otwartym.

Oddział otwarty, zwany również dziennym pomaga na nowo ułożyć sobie życie w chorobie. Te osoby, które mają kłopot w kontaktach z ludźmi, uczestniczą w zajęciach z innymi pacjentami.

Pobyt w oddziale zamkniętym wspominam dość dobrze. Rozmawiałam często z psychologiem, ale też utrzymywałam kontakt z innymi pacjentami. Jedyne, co źle wspominam, to ciężkie przypadki, z którymi się spotkałam. Byli tam ludzie, których wolałam unikać, ze względu na ich choroby. Po prostu nie chciałam, by mnie zaatakowali. Ale nie czułam jakiegoś poważnego zagrożenia. Zawsze bowiem mogłam poprosić o pomoc pielęgniarzy.

A dzienny? Rodzinna atmosfera, cotygodniowe wycieczki i wiele zajęć... Trzeba tylko było pamiętać o jednym... Na wycieczkach ani słowa, że jest się ze szpitala psychiatrycznego. Ludzie na ulicach są różni. Jedni się tym nie przejmą, a inni słysząc, że mają kontakt z chorymi, zaczną się zachowywać jak debile.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

~Mahomet
Moim zdaniem powinnaś odmówić, a w ogóle dać sobie spokój z tym psychiatrykiem.Psychiatryk jest dla takich schizofreników jak Mist itp... psycholi , którzy mogą być niebezpieczni dla siebie i innych.

Kimkolwiek jesteś, to nie masz prawa stygmatyzowac ludzi chorych psychicznie!

Odnośnik do komentarza

Do autorki- spokojnie, Mahomet jest dość "specyficzną" osobą. Nie należy brać sobie do serca tego, co pisze.

Ugfuyff- szpital to ostateczność, gdy pacjent jest w krytycznej sytuacji. Często było tak, że ratowali tam ludzi, którzy chcieli się zabić, a którym psycholog nie był w stanie pomóc. Chyba, że na starcie wszystko skreślasz.

Odnośnik do komentarza
Gość sjdhkdsgg

Odpowiedź została udzielona. Pierwsza pomoc w szpitalach jest taka sama jak gdy się nawalisz alkoholem. Nie możemy siebie oszukiwać. Więc jak ktoś ma doła to niech idzie do klubu porozmawiać z ludźmi, trochę popić przez parę dni i będzie miał lepszą pomoc. A jak chce sie naprawdę wyleczyć to niech znajdzie dobrego psychoterapeutę.

Odnośnik do komentarza

Uchlejesz się, pójdziesz do łóżka z pierwszym, kto się nawinie, złapiesz syfa lub ktoś Cię zapłodni i masz kolejny powód do samobójstwa. Albo gorzej, pod wpływem alkoholu zgodzisz się na wstrzyknięcie sobie narkotyku, strzykawka bedzie wcześniej używana przez kogoś chorego i może się to skończyć na OIOM-ie.

Tak, naprawdę fascynujący plan.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

~sjdhkdsgg
Odpowiedź została udzielona. Pierwsza pomoc w szpitalach jest taka sama jak gdy się nawalisz alkoholem. Nie możemy siebie oszukiwać. Więc jak ktoś ma doła to niech idzie do klubu porozmawiać z ludźmi, trochę popić przez parę dni i będzie miał lepszą pomoc. A jak chce sie naprawdę wyleczyć to niech znajdzie dobrego psychoterapeutę.

Nie jesteś w temacie to co tu dyskutować.Człowieku jaki dół gdy jest zagrożone życie?
Jaka wódka,klub? O czym Ty piszesz?
Miałeś kiedyś do czynienia z ludzmi z zagrożeniem życia np z pętlą na szyi?Szukałeś terapeuty na cito?
Do klubu ich zabrałeś?

Odnośnik do komentarza

jghfddh, byłaś/eś kiedyś w szpitalu psychiatrycznym? Z Twoich postów wynika, że nigdy.

W szpitalu, w którym byłam, jedyną osobą, która nie była w pełni świadoma tego, co się dzieje, była babcia z elsheimerem. Reszta była w pełni sprawna, nie byli naćpani jak piszesz.

Lot nad kukułczym gniazdem został nakręcony w roku 1975. SERIO?! Myślisz, że przez tyle lat nauka nie poszła na przód?

I poczytaj książki też innych psychologów, bo przeczytasz jedną i już myślisz, że autor jest prorokiem.

Albo lepiej. Pójdź do prawdziwego szpitala psychiatrycznego i poproś ordynatora o krótką rozmowę.

Odnośnik do komentarza

Dodam jeszcze, że błogość alkoholowa trwa krótko i zależnie od odporności organizmu. Jeśli ktoś jest abstynentem i nagle zacznie pić, kończy się najczęściej kacem.

Kac + myśli samobójcze = totalne dno

A poza tym, przeczytaj dokładnie pierwszy post tego tematu. Autorka ma 16 LAT!!

Odnośnik do komentarza
Gość jdkdjshgs

Wiem że lekarstwa nie działają bo miałem kilkanaście różnych i albo nie mogłęm myśleć, albo dostawałem jakiegoś rodzaju bólu od mózgu, mdłości, albo zasypiałem. W szpitalu nikogo nie obchodzi że zgłaszasz mdłości po lekarstwie i śpisz tylko dwie godziny dziennie. Jak nie weźmiesz lekarstwa to ciebie przywiażą do łóżka i tak go dostaniesz. Tam jest gorzej jak w więzieniu. Po lekarstwach dostajesz myśli samobójczych na skutek tego bólu.

Lekarstwa antydepresyjne są jeszcze najłagodniejsze z nich, ale często nie działają.

Trochę alkoholu, jedno piwo. Jak nie pomoże to drugie po trzech godzinach. W ten sposób można jakoś przetrwac kryzys. Poza tym na system nerwowy pomaga jod. tzreba brac kilka kropli jodyny na szklankę wody dziennie. Też pomaga witamina B-12 w dawkach kilka miligramów dziennie.

Lepsze jest znalezienie doprego psychoterapeuty.

Nic tak nie pomaga jak więź uczuciowa z drugim człowiekiem.

Dziewczyna w podobnej sytuacji co ja związałą sie ze mną a potem zerwała bez żadnego powodu. Teraz jest sama i jest jej ciężko. Zwykły spacer po mieście i ciepła rozmowa ją wkurzała.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

~jdkdjshgs
Wiem że lekarstwa nie działają bo miałem kilkanaście różnych i albo nie mogłęm myśleć, albo dostawałem jakiegoś rodzaju bólu od mózgu, mdłości, albo zasypiałem. W szpitalu nikogo nie obchodzi że zgłaszasz mdłości po lekarstwie i śpisz tylko dwie godziny dziennie. Jak nie weźmiesz lekarstwa to ciebie przywiażą do łóżka i tak go dostaniesz. Tam jest gorzej jak w więzieniu. Po lekarstwach dostajesz myśli samobójczych na skutek tego bólu.

Lekarstwa antydepresyjne są jeszcze najłagodniejsze z nich, ale często nie działają.

Myślę że dobrze byłoby gdybyś napisał że w Twoim przypadku lekarstwa nie zadziałały...
Jakie masz podstawy żeby pisać że lekarstwa nie działają?

Tobie piwa pomagają,komuś wzmocnią myśli samobójcze.
Więc to żadna recepta.

Pożyczysz wszystkim na terapeutę z certyfikatem?
Myślisz że wielu na to stać?

Nie wiem na co chorujesz, ale jeśli Ci jod i jakieś witaminy pomagają ...to może te leki były niepotrzebne,więc nie zadziałały...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...