Skocz do zawartości
Forum

Miłość czy pożądanie


Gość Marta8729

Rekomendowane odpowiedzi

Mam problem. Zakochał się we mnie żonaty kolega, dlugo starał się żebym w to uwierzyła, bo uwazalam to za kpinę.( tz.pomyslalam że chce mnie seksualnie, więc wymyśla głupoty). Jednak nie odpuszczal i skutek jest taki że i ja się w nim zakochałam. I mam problem. On twierdzi że jestem miłością jego życia i zamierza rozwiesc się z żoną. Ja jemu nie wierzę, bo nie widzę by cos robił w tym kierunku. Dzieci nie mają ale zona nie zechce dac mu rozwodu. Ja się męczę- wiele razy próbowałam to skończyć. Poszliśmy do łóżka, potem byly te same deklaracje, chociaż w zachowaniu juz mniej wylewny. Wcześniej mnie idealizował, ostatnio więcej mu o sobie powiedzialam i juz przestał uwazac mnie za objawienie. (To akurat dobrze. ) Gdy się widzimy dąży do seksu, fakt jest nam fantastycznie ale... ja odmawiam. Nie moge mu zaufać, że to miłość. Boję się że raczej zauroczenie z pozadaniem. I powiedzialam ze nie chcę się spotykać dopoki nie ogarnie swoich spraw, bo ja w ukryciu nie będę żyć. I że ma pół roku, jesli mowi poważnie. Że seksu nie będzie dopoki oficjalnie razem nie bedziemy. On na to-jak sobie życzysz. Kocham Cię. A za chwilę się dobiera..... Odmawiam skutecznie, ale muszę ograniczyc kontakt, bo walczę ze sobą i nie wiem czy mi starczy sił.
Nie ufam mu choc mam dobre doświadczenia w związkach ale to....mnie przeraza. Nigdy nie czułam czegoś takiego, skrajne emocje, namiętność silniejsza ode mnie, lęk strach, radość, szczęście gdy z nim jestem, niepewność, pragnienie ufania mu.
Nie chcę rozbijać małżeństwa, to jego rzekoma decyzja o odejściu. Ale boję się tego bardzo. Bo poprostu to wszystko wydaje mi się abstrakcją. Może dlatego że wydaje mi się dziwne ze po 20 latach malzenstwa nie kocha juz żony... ale i tak z nią jest. 10 lat temu mial romanse, zfradzal ją, bo się wypaliło ale nie zostawił jej. Twierdzi że wtedy zdradzal dla seksu(mial kilkulmiesieczne romanse z 3 kobietami) a mnie rzekomo kocha od kilku lat. Kiedyś widzialam wiecej oznak tego uczucia ale bylam niedostępna wiec sie starał. Teraz fizycznie zasmakowal ....i niby dalej deklaruje uczucia ale cos się zmieniło. Nie wiem co. Moze we mnie to ,że sie zakochalam jak malolata i mam konkretne oczekiwania. Zostawić go? Uwierzyć? Gdy to piszę, brzmię idiotycznie...

Odnośnik do komentarza

Dałaś mu pół roku, to poczekaj, zobaczysz co zrobi.
Facet ma dość dobry układ. Liczne kochanki, a żona nadal przy nim jest.
Czy w tobie faktycznie się zakochał? Tak na stałe?
Nie jestem pewna, czy on sam to wie. Jeśli to typ bawidamka, uroczego i czarującego, to ta miłość nie jest głęboka. Już cie zdobył, więc może poszukać łatwiejszego łupu.
A może tak naprawdę się zakochał?
Jeśli tak, to wytrzyma te pół roku w celibacie. A zresztą ma żonę, ona zawsze go pocieszy.
Ale w tym czasie, albo podejmie kroki rozwodowe, albo nie. Sprawa będzie jasna.

W sumie dobrze, że uległaś mu. Nie będzie już gonił za "zdobyczą" a teraz pokaże, czy jest stały w uczuciach.
Tylko ty, już więcej mu nie ulegaj, bo możesz zmienić się, w wieczną kochankę.

Odnośnik do komentarza

Jest żonaty od lat 20 i nie ma dzieci.
A Ty czego od życia oczekujesz? Ile masz lat? Marzysz o zalożeniu rodziny i posiadaniu dzieci?
Jeśli tak, to czemu wchodzisz w relację z żonatym, bezdzietnym facetem?
Jesli nie mają dzieci to trudno dojść do tego, z czyjej winy. Niemniej ok. 50 % jest szansy na to ,że i jego to wina.

Jesli pragniesz jakiejś stabilizacji to czemu wchodzisz w wątpliwej jakości związek? Facet jak się odkochal w żonie już 10 tat temu, bo latał wtedy z kwiatka na kwiatek to uczciwie byłoby rozstać się z nią. Nie bywał i nie bywa uczciwy wobec swojej ślubnej, to czemu miłby być uczciwy wobec Ciebie?

Budując relacje damsko męskie nie należy tracić kontaktu ze swoim rozumem - mimo zauroczeń i oczarowań.

Odnośnik do komentarza

Unna-1 :masz rację.

Do osoby o nicku"do autorki":
A dlaczego kobiety zdradzających je panów winią za to inne kobiety a nie wlasnych mężów. To nie kobiety slubowaly wierność.
Dla mnie zdrada fizyczna nie jest tragedią w związku, to mozna zrozumieć. Gdy są uczucia -uczciwie nalezaloby się rozstać i dac osobie zdradzanej ułożyć sobie życie z kims uczciwym.
Nie weszlam mu do łóżka. Seks był po wielu latach unikania jego osoby, wyznań, podbojów. Dopóki i ja się nie zaangażowałam.
Zresztą na tym koniec. Jesli się nie zachowa jak należy w tej sytuacji - wobec żony przede wszystkim, wobec mnie również, to wiadomo bedzie że jest wyrachowanym dupkiem. I do widzenia. Albo będziemy szczęśliwi (nie na cudzym nieszczesciu, ale poprostu, uczciwie podchodzac do tematu). Czas pokaże.

kikunia55:
Oni nie mogli mieć dzieci. Ja tez nie mogę i z tej racji nie chcę. Chcę kochać i być kochana -jak wszyscy i zbudować zwiazek na wzajemnej więzi. Tu mamy podobne oczekiwania i plany, no i jest obopólne zaangazowanie. Ale ja jestem niedowiarkiem. I do końca nie uwierzę w te jego deklaracje, dopóki nie zobaczę. Teraz czekam. Czy na niego? Tak, jeśli będzie uczciwy wobec żony, mnie i samego siebie. Pół roku i ani dnia dłużej.
Wydaje się że odkąd się znamy, był wobec mnie szczery. Ale jasne że nie mogę byc tego pewna.
Rozum w tej sprawie straciłam w dniu kiedy uleglam. Chcę go odnaleźć.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Dla Twojej wiadomosci.Nie jestem zdradzaną kobietą i daj Boże wszystkim takiego męża jak mój.
Byłam tą "adorowaną"która nigdy nie skusiła się na skok w bok.Nie rozumiem jak można drugiej kobiecie zrobic takie świństwo?Jak można facetowi ktòry oszukuje swoją kobietę - uwierzyć w jego czyste intencję?Gdyby miał,to by najpierw rozwiązał prawnie swój związek/ bo przed Bogiem się nie da/ i dopiero startował do innej.A tak to po prostu szuka urozmaicenia.

"Żona nie chce mu dać rozwodu"
Może powinna się o Was dowiedzieć?

Odnośnik do komentarza

Zapytała Pani, czy to miłość, czy pożądanie. Podejrzewam, że ze strony Pani partnera może to być wyłącznie pożądanie. Może Pani czekać te pół roku, ale podejrzewam, że niewiele się zadzieje w kontekście rozwodu. Facet tkwi w wygodnym układzie - z jednej strony żona i domowe ognisko, a z drugiej strony Pani jako kochanka. Po co cokolwiek zmieniać? Dla niego taki układ jest idealny. Pani oczekiwania jednak są już inne.

Odnośnik do komentarza

Oboje jesteście winni moralnie - każdy za siebie... Jeny, czy tak trudno jest wam powściągnąć swoje instynkty? Dlaczego wszyscy mają miliardy wykrętów dla swoich podłości zamiast postępować jedną prostą zasadą "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe"? To wcale nie jest trudne tylko trzeba czasem umieć obejść się smakiem...

Odnośnik do komentarza
Gość Marta8729

Wszyscy macie rację, bo jaka jest obiektywna prawda nie wie nikt. Jest kilka faktów, więcej domysłów.

Dziękuję unna-1 za bezstronną reakcję. To prawda nie miałam wplywu na to, że się zakochałam ( czy on), ale mieliśmy wpływ na to co z tym zrobić. Moglam kierować się rozumem , nie uczuciem.

Kochani,
Uwazam, ze zle postapilam(ze względu na jego zwiazek a moje własne wartości) ulegając (co prawda raz po ok 5 latach jego podbojów) ale stało się.
Teraz mam wywrocony kręgosłup moralny , bo nie spodziewałam się tego po sobie... Fakt, ze juz bylam zakochana a alkohol tylko zmiejszyl mój opór. Ale nie cofnę czasu.
Nie jestem pewna jego intencji, bo patrzę przez pryzmat jego czynów z przeszłości ale naiwnie chcę wierzyc, ze ludzie się zmieniaja. Nie mówię ze on dla mnie itd. Zalezy mi zeby rozwiazał to z klasą. Poniewaz juz wie co do niego czuję- albo powie mi spadaj, zostaję z żoną, albo wobec niej postapi uczciwie choć raz. Wyrazilam to, powedzial ze sie rozwiedzie, teraz kupuje mieszkanie by wejsc w separację. Rzekomo, bo faktów nie znam. Odcinam się powoli sama-na wszelki wypadek. Jesli mowi prawdę, znajdzie mnie i za rok. Chociaż ja po 5 miesiacach calkiem odpuszczę. Slowo to slowo...a tego żonie odmówił. Ja nie jestem żoną, ani kochanką, tylko kimś kto nie powinien w ogóle podejmować tematu, tylko od razu go odrzucić. Nie zrobilam tego i jest mi z tym źle. Ale mogę w to nie brnąć, jesli zdołam. Obecnie zrobię wszystko, zeby się odciąć, bo nie widze perspektyw. Zakochanie przeminie, miłość nie.
Bóg przebacza, ludzie nie.
I ktoś kto nie przezył konkretnej sytuacji , z calym natezeniem uczuć czy emocji jej towarzyszących-nie zrozumie, chybaże wyjatkowo zna życie. Ja nie rozumialam, teraz wiem jak to jest i juz nikogo nie osądzę pod tym kątem . Czasem warto czegoś takiego doświadczyć co pozwala poznać własną przepaść. Niektórzy wręcz powonni dla pokory, ktora w katolicyźmie jest furtką do nieba. Poza miloscia nic innego , jak tylko pokora czyli prawda (takze o sobie).
Wiem, u mnie daleka droga, ale na pewno z tej sytuacji wyciągnę wreszcie wnioski.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Po pierwsze ...to nie jest Twój pierwszy wpis.Zmieniasz tylko nieco dane.Nie wiem po co to robisz.Szukasz usprawiedliwienia,nudzi Ci się?
" Bóg przebacza,ludzie nie"
Bóg dał wierzącym przykazanie." Nie porządaj żony/ męża / blizniego swego ..."i na pewno nie przebacza z automatu.Potrzebne są tu określone warunki z zadośćuczynieniem i postanowieniem poprawy włącznie.
Jeśli oczekujesz pokory od innych to sama bądźże pokorna.
Czy tu Ciebie ktoś personalnie obraził?Piszemy tu ogólnie o takich sytuacjach.
Moim zdaniem lepiej komuś otworzyć oczy, niż fałszywie mu przyklaskiwać,brać w obronę gdy mocno zblądził...

Uwazasz że,tylko i wyłącznie Ty byłaś w takiej sytuacji? Nie.Tylko są i tacy dla ktòrych własne i cudze małżeństwo to świętość.Niezależnie od światopoglądu.
Nie oczekuj zatem akceptacji od wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Gość Marta8729

Do "do autorki"

Nie oczekuję akceptacji od wszystkich, nie napisalam tu dla akceptacji a dla spojrzenia roznych ludzi na sprawę. Dla mnie małżeństwo to tez jest (wg Ciebie- byla?) świętość.
Twierdzisz ze już pisalam o przebaczaniu? Nie przypominam sobie. czytam i nie widzę ale ok. Może widzisz więcej. Ten cytat jest powszechnie znany.
Mój Bóg jest dobry, rozumny i milosierny z natury, rozumie serce ludzkie. Ty wspominałaś o Swoim-rozumiem. Kazdy ma to w co wierzy.
Nie zrozumiałaś zdania dotyczacego pokory ale nie będę się z Tobą kłócić.
Tak Bog dał przykazania. Ale najważniejsze jest "miluj blizniego swego jak siebie samego". Czy jestes w stanie kochac wszystkich ludzi bez wyjatku i o wszystich milowaniu pamietasz, gdy jesteś wściekła- w emocjach? Emocje nam w tym bardzo przeszkadzają. Różne emocje.

Unna. Dziękuję i Tobie życzę powodzenia we wszyskim. Bądź szczęśliwa !

Odnośnik do komentarza
Gość Marta8729

P.S.
Zadośćuczynienie, warunki itp.... tak, są potrzebne z moralnego punktu widzenia. Te o ktorych wspominasz Osobo pod nickiem "do autorki" wyznaczyli ludzie w kościele katolickim. Nie mam nic do KK ale znam historię kosciola. Poczytaj ktory papież i kiedy, a takze dlaczego. Milosc Boża jest bezwarunkowa i nie trzeba na nią zaslugiwac. Nigdy bysmy nie zdolali. Bóg nas zna i jest przy nas nawet gdy upadamy. A upadamy jak wiesz-nie celowo (to boli) tylko ze slabosci, z glupoty. Nie oceniaj proszę moich intencji.
Poza tym jak najbardziej cenię i Twoje zdanie. Życzę Ci żebyś wytrwała w swojej postawie bez względu na okoliczności.

Odnośnik do komentarza
Gość fdsknfls

~Marta8729
P.S.
Zadośćuczynienie, warunki itp.... tak, są potrzebne z moralnego punktu widzenia. Te o ktorych wspominasz Osobo pod nickiem "do autorki" wyznaczyli ludzie w kościele katolickim. Nie mam nic do KK ale znam historię kosciola. Poczytaj ktory papież i kiedy, a takze dlaczego. Milosc Boża jest bezwarunkowa i nie trzeba na nią zaslugiwac. Nigdy bysmy nie zdolali. Bóg nas zna i jest przy nas nawet gdy upadamy. A upadamy jak wiesz-nie celowo (to boli) tylko ze slabosci, z glupoty. Nie oceniaj proszę moich intencji.
Poza tym jak najbardziej cenię i Twoje zdanie. Życzę Ci żebyś wytrwała w swojej postawie bez względu na okoliczności.

Kościół nie ma nic do tego. W Biblii setki razy jest napisane, że Bóg uzależnia swoje wybaczenie od nawrócenia, postanowienia poprawy i odwrócenia się od grzechu! Jeśli zrozumiałaś swój błąd i nie chcesz już go powtarzać to Bóg ci z pewnością to wybaczy, ale NIE w przypadku zatwardziałości w grzechu i niechęci do uznania swojej winy i prób jakiejkolwiek poprawy "bo Bóg mi i tak wybaczy".

Odnośnik do komentarza
Gość fdsknfls

unna-1
Winni? W czym winni?
Że ona się w nim zakochała?
Czy on, w niej?
Problemem jest tylko to, że nie wiadomo, czy jego uczucia, są szczere.
A w przypadku złodzieja tak samo byś pisała? "Winny? W czym winny? Że zapragnął tej jednej rzeczy?" NASZE PRAGNIENIA, UCZUCIA, CHĘCI I MOTYWACJI NIE MAJĄ JAKIEGOKOLWIEK ZNACZENIA, GDY W GRĘ WCHODZI SKRZYWDZENIE DRUGIEJ NIEWINNEJ OSOBY! DĄŻYĆ DO SWOJEGO SZCZĘŚCIA KOSZTEM INNYCH I NIE WIDZIEĆ W TYM NIC ZŁEGO.... nawet brak słów by to nazwać!

Odnośnik do komentarza
Gość Marta8729

Jest napisane nawroccie się i odwróccie się od grzechu. Ale w prxytoczonej formie Kościół to okreslił jako warunki dobrej spowiedzi.
Nigdy nie grzeszę "boBog itak mi wybaczy", ale gdy upadnę wiem że mnie podniesie.

Czemu z zasady nie wchodzić w takie dyskusje? Trzeba mówić o całej prawdzie, nie częściowej. Bo co,nie wypada nazywać rzeczy po imieniu? Pojedynczych ludzi można, ale kościoła ktory tworzą ludzie -już nie? To hipokryzja. Bac się mówić wstysliwe rzeczy ,jakby to miało umniejszyc rolę kościoła? Bóg i w tym kosciele jest, to skad te zasady. Mowmy całą prawdę a nie tylko wygodną. Zawsze i wszędzie a nie wybiorczo.

Odnośnik do komentarza
Gość Marta8729

Winni, niewinni.... Moze rzucajcie kamieniami !? Może nie bądźcie bogami? Już King Dzong Un próbuje być.
Każdy się wypowiedział i super, ale po co się tak szarpać o "moją jedyną, wlasciwą" rację.

Zakochać się to nie grzech. Bóg stworzył miłość.
Reszta to wybory-słuszne lub błędne.

Nie chodzi o to że Unna-1 mnie broni. Ona jedna z dwoch osob- na kilka "krzyczących" zrozumiała pytanie.

Odnośnik do komentarza
Gość Marta8729

OnkaY

Czy po nieplanowanym jednym zblizeniu seksualnym ludzie stają się parą? Różnie to bywa. Bywa że nie pamietają swoich imion.
Tak jak jeden raz z facetem w którym jestem zakochana nie czyni mnie jego kochanką. Tu musi być proces.

Resztę pozostawię bez komentarza, nawet nie chcę mi się pisać i tłumaczyć oczywiste rzeczy.

Też życzę Ci wszystkiego najlepszego. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Ale życie nie zawsze jest takie proste. Często źle się dzieje, ktoś jest nieszczęśliwy i szuka zmiany w swoim życiu. Życie jest za krótkie, by tylko się męczyć.
Tu jest pytanie. Czy ten pan naprawdę chce zmienić swoje życie, czy tylko szuka wrażeń, na boku?
Czy Marta ma mu uwierzyć, czy nie?
Zakochała się, więc odpowiedź na to pytanie, jest dla niej ważna.
Ma swoje zasady moralne, choć raz się zapomniała. Raz! Nie powinna, ale stało się. Nie została jego kochanką, utrzymanką, nie żąda rozwodu, tylko pyta, na ile jego słowa są szczere?
Nie mieszajmy w to Boga. To są ludzkie sprawy. Gdyby Bóg chciał, to tak by nas stworzył, by nikt nigdy nie łamał danego słowa.
By nie było wojen, zabójstw, kłamstwa. By życie było jak w bajce...i pewnie byłoby nudno na tym świecie.
Emocje są potrzebne, budzą chęć zmian, a często jest to dobre, przyczynia się do rozwoju.

Odnośnik do komentarza
Gość Marta8729

OnkaY
Nie jestem zazdrosna o żonę, a gdyby był z nią szczęśliwy cieszyłabym się. On na nią nie narzeka, kocha jak siostrę, przyjaciółkę, pierwsza miłość. Nie planował skoku w bok ani zaangazowania na zewnatrz. Sam jest rozwalony tą sytuacją. Nie jestem z nim w związku. Przyjaznilismy się, to się przerodziło w miłość a teraz mamy relację, która zmusza do działania.
Nie chcę nikomu rozbijać małżeństwa ! Silna wola? Ok, mozna i tak, jesli jest kryzys do naprawienia. I wolę tak zakładać. Ale slubuje się miłość, wierność, uczciwość oraz bycie az do smierci. Jesli któregoś z tych nie przestrzega -to jest łamana przysięga. Co jest lepsze-rozstać się i nie oszukiwać ze się kocha, nie zdradza, nie kłamie; czy też być aż do smierci ale łamać 3 pierwsze? Jesli człowiekiem jest dojrzały i silny- potrafi odpowiedzialnie i rozumnie traktować ślubowanie, nawet jeśli uczucia i emocje dawno minęły. Została decyzja woli stale podtrzymywana. Niestety mało takich ludzi jest. Gdy coś się wypala, rezygnują z walki . Niektórzy poddają się na jej polu. Gdy ktoś ma charakter bardziej egoistyczny powinien się zastanowić co lepsze. Odejsc od żony i uczciwie żyć czy trwać przy niej bez szacunku, w klamstwie. Są różne sytuacje i okoliczności wyborów. W zależności od poglądów warto kierować się wartosciami w ktore się wierzy.
Nie flirtujemy od 5 lat, inaczej bylo ale za dluga to historia...
Oczywiście że prowadził życie osobiste z żoną. Za dużo wyjasniania.

Dzięki za komentarze. Życzę Wam wszystkiego co najlepsze: )

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...