Skocz do zawartości
Forum

śmierć kliniczna


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie,moje pytanie kieruje głównie do psychologów,neurologow,paychiatrow.Mianowicie czy śmierć kliniczna opisywana przez niektórych ludzi jako doświadczenie spotkania z Bogiem(rozmowa z nim,pobyt w niebie,uczucie spadania,kierowanie się w stronę światła) może być rzeczywiście prawda czy jednak jest spowodowane to zmianami w mózgu,reakcjami chemicznymi?

Za wszelkie odpowiedzi serdecznie dziękuję

Odnośnik do komentarza

Nie jestem specjalistką i wiele razy się mylę w różnych sprawach, ale wspomniane przez Ciebie doznania były opisywane w wielu wywiadach. Podczas operacji pacjenci byli pod narkozą, a mimo to po przebudzeniu opisywali, co chirurdzy robili w trakcie operacji. Od razu po przebudzeniu, nie konsultując się z nikim.

Albo zamiast unosić się nad ciałem, podróżowali do "innych światów", gdzie widzieli swoich zmarłych lub nawet samego Boga.

Te wszystkie doznania mają wiele wspólnego z eksterioryzacją, czyli OBE, które badano w Instytucie Roberta Monroe. Na początku wyśmiewano jego odkrycie, uważano go za szaleńca, ale ostatecznie udowodnił, że podczas wspomnianego doznania występują zmiany w falach mózgowych człowieka. Dlatego pozwolono mu to dalej badać. Teraz już nie żyje, ale jego Instytut chyba dalej prowadzi badania.

Odnośnik do komentarza

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wielu lekarzy twierdzi, że to tylko omamy.
A wielu innych, zajęło się poważnym badaniem tych spraw.
Czytałam wiele takich książek, w których nie tylko opisywali doznania osób po śmierci klinicznej, ale dla większej wiarygodności , komplikowali sprawę.
Np. był jakiś napis, który tylko z góry było widać.
Albo badali tylko tych, którzy dotarli na oddział, w stanie śmierci klinicznej. Nie mogli oni nic wcześniej widzieć, a mimo to też podawali wiele szczegółów, ze swego pobytu tam.
Powtarzający się opis, to że dusza wychodzi z ciała, unoszą się nad ciałem, widzą i słyszą wszystko. Potem zwykle jest tunel, na końcu światło.
Dalej opisy się różnią. Jedni trafiają na łąkę, pełną kwiatów, inni widzą krewnych, lub Boga, albo pełne miłości światło itp.
Jak Monroe wyjaśniał, trafiają do strefy przekonań. Czyli zobaczą to, w co wierzą, w co skłonni są uwierzyć, czego oczekują.

Odnośnik do komentarza

Śmierć kliniczna oznacza ustanie funkcji życiowych. To koniec. Linia izoelektryczna wyznacza granicę między życiem i śmiercią. Jeśli ktoś umarł, to zapis czynności bioelektrycznej mózgu także będzie liniowy, więc o jakich reakcjach w mózgu my mówimy? O procesach gnilnych? Linia izo jest zarazem granicą poznania. Tzw. ateista, czyli materialista, ślepo wierzący w to, że poza światem materialnym nie istnieje nic (no bo co ma istnieć, skoro niczego nie ma poza materią?), opierając się na prawach fizyki i chemii nie może mieć wątpliwości, że śmierć jest równoznaczna z zakończeniem procesów życiowych i początkiem procesu rozkładu materii organicznej strukturującej ciało wg planu zapisanego w DNA. Zatem co decyduje o przywróceniu czynności życiowych? Przypadek? Człowiek w osobie ratownika medycznego lub lekarza? To dlaczego jednym resuscytacja przywraca życie, a innym nie? Czym są wspomniane doznania? Halucynacjami podobnymi do omamów przysennych? Lecz jeżeli czynność bioelektryczna mózgu w zwłokach ustała, co dowodzi że nie przepływały impulsy pomiędzy neuronami, w odróżnieniu od aktywnego mózgu osoby śpiącej, to jak mózg znajdujący się w zwłokach mógł cokolwiek wyprodukować? Czemu relacje opisujące doświadczenie spotkania z Bogiem po śmierci są tak intensywne, spójne i powtarzalne niezależnie od kręgu kulturowego, że ludzie nazywają je właśnie realnym doświadczeniem? Może są dowodem na istnienie świata niematerialnego, opisywanego przez Jezusa w Jego przypowieściach?
Jestem nawróconym chrześcijaninem, moja wiara już nie jest letnia, ponieważ spotkałem Boga Żywego i to spotkanie całkowicie odmieniło moje życie. On jest Panem mojego tchnienia i moich dróg. Dostałem wszystko nowe, dokładnie tak jak obiecał. Stało się to w odpowiedzi na moje zawierzenie. I to doświadczenie jest w zasięgu ręki każdego z nas, za życia! Ci, którzy mają relację z Bogiem, będą wiedzieć o czym mówię. Wojujący ateiści z kolei obdarzą mnie hejtem, dokładnie tak jak zapowiedział Syn Boży. Cóż, przychodzi czas, kiedy trzeba radykalnie opowiedzieć się po którejś ze stron bez względu na cenę. A czy Ty już wiesz po której jesteś stronie?

PSALM 91

Odnośnik do komentarza

Myślę,ze Basik1 to co [iszesz ma sens. To troche tj ze schizofrenikami albo np osobami bedacy,i pod wplywem srodkow psychotycznych czy tam opiatów..albo przypomina moze reakcje mozgu gdy nagle zapadasz w sen i masz uczucioe spadania. Myślę ,ze to przez uszkodzenie czy wyłaczanie pracy neuronów i innych elementów w mozgu..i te reakcje powoduja takie urojenia. To po prostu kwestia pracy mózgu i odpornosci jego struktur na pewne procesy. Tak sobie to mogę wytłumaczyć ... jestem sceptykiem co do istnienia Boga. Zło zapewne istnieje.. to widać...ale w te cuda wszystkie ciezko mi uwierzyc i przypisać je mocy "czegoś". Bardziej pewna jestem ,że już dawno ludzie zasiedlili inne planety w ukladzie planetarnym i ze istnieja inne formy zycia ktore nas kontroluja..ale nie Bóg.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś myślałam, by skończyć z sobą, z tym życiem. Usłyszałam /w myślach/-ZBIERZ SIŁY, NA CIEBIE JESZCZE NIE CZAS!!
Głos był silny, nakazujący i tak przekonujący, że zabrałam się za siebie i zmieniłam swoje życie. Pomyślałam, na coś jestem potrzebna na tym świecie, choć nie bardzo wiedziałam, po co mam żyć.
Ja uwierzyłam, że to KTOŚ mi powiedział, ale kto?
Odpowiedź zależy od tego, w co się wierzy, czyli od naszych przekonań.
Tak samo jak odpowiedź, co spotkamy po śmierci.
A prawdę poznamy dopiero w momencie, gdy opuścimy ten świat.

Odnośnik do komentarza

Niektórzy nie widzą różnicy między śmiercią właściwą, a kliniczną.

Śmierć kliniczna – stan zaniku widocznych oznak życia organizmu, takich jak bicie serca, akcja oddechowa czy krążenie krwi. Od stanu śmierci biologicznej różni się nieprzerwanym występowaniem aktywności mózgu, możliwej do stwierdzenia za pomocą badania elektroencefalograficznego (EEG). W niektórych sytuacjach u pacjenta znajdującego się w stanie śmierci klinicznej mogą zostać przywrócone oznaki życia. Na skutek zatrzymania akcji układu krążenia i oddechowego zostaje zatrzymany dopływ tlenu do układu nerwowego, który jest najbardziej wrażliwy na jego niedobór. W takiej sytuacji już po upływie 3-5 minut zaczynają obumierać komórki kory mózgowej. Przyjmuje się, że przywrócenie oznak życia poprzez reanimację jest możliwe jedynie przez pierwsze 4 minuty (wyjątkiem jest stan hipotermii, wtedy ten czas może sięgać nawet 20 minut, co wiąże się ze spowolnieniem metabolizmu) od wystąpienia śmierci klinicznej. Dłuższa przerwa w dostawie tlenu do komórek układu nerwowego kończy się częściowym lub całkowitym zanikiem funkcji kory mózgowej. Przywrócenie po tym czasie akcji układów krążeniowego i oddechowego może prowadzić do trwałego (nieuleczalnego) stanu wegetatywnego (Persistent Vegetative State – PVS), czasami mylnie utożsamianego ze śmiercią mózgu.

Złotarączka, przez te wspomniane 4 minuty lekarze mogą zrobić przy pacjencie mnóstwo rzeczy, by przywrócić funkcje życiowe. A ty od razu o procesach gnilnych...

I dlaczego jednym resuscytacja przywraca funkcje oddechowe, a u innych nie? Bo każdy przypadek jest inny. Nie możemy każdego oceniać tak samo.

I od razu piszesz, że spodziewasz się hejtów. Tak jakbyś ich oczekiwał. A ja osobiście nie mam nic do wiary kogokolwiek. Każdy może wierzyć w co chce i kogo chce. Nie może tylko narzucać tego innym.

A opowieści o tunelu ze światełkiem lub spotkaniu Boga są różne. Choć słyszałam raz o dwóch takich samych relacjach w jednym rodzaju zdarzenia. Chodzi o samobójstwo przez przedawkowanie leków. Zarówno Polak jak i Amerykanka, mówili o jakiejś nicości, gdzie ludzkie dusze błąkały się bez celu. A gdy potem jakimś cudem nie umarli, to byli tym przerażeni. A przy innych rodzajach samobójstw? Relacje były zupełnie inne.

Odnośnik do komentarza

Zdecydowana większość ludzi na tym świecie wierzy, że dusza jest nieśmiertelna.W naszej religii też jest mowa o tym, że dusza opuszcza ciało. Czyli jest.
Można przypuszczać że w stanie śmierci klinicznej, dusza na moment opuszcza ciało, ale nie oddala się zbytnio - i wraca.
Z tego co czytałam :
Jedni nie chcą wracać, ale słyszą - na ciebie jeszcze nie czas, wracaj. Inni błagają o powrót, bo mają np. małe dzieci i są potrzebni, też wracają.

Mnie zadziwia to, że komuś pęknie malutka żyłka w mózgu i umiera.
A kiedyś była cała seria filmów dok. o tym, że np. ktoś z połową mózgu, świetnie funkcjonował. Pokazywali go!!
Zdarza się, że ludzie nie mają mózgu, tylko cieniutką jego warstewkę i wychodzi to dopiero na badaniach. /pokazywali prześwietlenia/ A na co dzień, uczą się, pracują.
Zadziwiający jest ten świat.

Odnośnik do komentarza

Naukowcy nie wiedzą jeszcze wielu rzeczy o ludzkim mózgu. Ciągle odkrywają coś nowego.

A co do duszy, to czytałam o reinkarnacji. Może być ona pewnym dowodem na istnienie duszy nieśmiertelnej, bo zdarzały się przypadki, gdy bardzo małe dzieci opowiadały o faktach historycznych, choć nie umiały jeszcze dobrze czytać. Oczywiście rodzice mogli im o nich opowiedzieć, ale... Skąd by wiedziały o chorobach genetycznych w zwykłej, szarej rodzinie z innego kraju? Albo o sporze krawca z fryzjerem z przed 100 lat, o którym nie ma informacji ani w książkach, ani w internecie, tylko w historii rodziny z innego kontynentu?

Nikt tylko nie pamięta tego, co było między jednym, a drugim wcieleniem. Te wspomnienia są z jakiegoś powodu kasowane.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...