Skocz do zawartości
Forum

Kulminacja nicości


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Nigdy nie byłem humanistą więc z góry przepraszam za wszelkie niespójności czy błędy. Zdecydowałem podzielić się swoim problemem z Wami wierząc, że coś jeszcze da się zmienić w nicości której codziennie doświadczam. Właściwie nie wiem czy nicość to dobre słowo. Chodzi bardziej o moje postrzeganie rzeczywistości. Od dłuższego czasu (trwa to na tyle długo, że nie pamiętam kiedy normalnie potrafiłem cieszyć się życiem). Zacznę może od tego, że od zawsze miałem problem z cierpliwością. Wszystko chciałem na już. Więcej, żyłem w przekonaniu że to mi się zwyczajnie należy. Zaczęło się to z czasem przenosić na moje związki. Właściwie tylko się pogłębiało i z każdym uwydatniało się mocniej. Przekonany o swojej „zajebistosci” zdradzałem, pragnąłem więcej. Po czasie każdy związek przestawał sprawiać mi jakąkolwiek przyjemność. Emocje powodowały jedynie ukrywane zdrady, powtarzające się sytuacje z innymi, mniej lub bardziej przypadkowymi kobietami. Piszę o tym, ponieważ ten aspekt ma bardzo duży wpływ na moje życie, a sam seks czy raczej „wyskoki” nadawały sens codziennej nudzie. Zawsze schemat wyglądał identycznie. Kobieta, związek, fascynacja, stagnacja (po paru miesiącach) i zdrady. Potem dochodziły kłamstwa i próby ukrycia prawdy aż w końcu rozstanie. I tak przez ostatnie 8 lat. Dodam tu także, że prócz kobiet podwyższony puls powodował we mnie hazard - karty i zakłady bukmacherskie. Wszystko ciągnęło się równolegle przez lata. Oczywiście hazardowi towarzyszyły długi, uciekanie przez spłatą wierzytelności etc. Beznadziejność odbijałem sobie przy stole albo w łóżku i tak w kółko, aż do momentu w którym za sprawą obecnej partnerki powiedziałem sobie koniec. Jesteśmy ze sobą ponad 1,5 roku, z większymi bądź mniejszymi potknięciami. Na początku związku grałem, zdradzić nigdy nie zdradziłem. Moję granie i brak pieniędzy wyszły, zostały wybaczone i od paru miesięcy i ten nałóg z przeszłości przestał być obecny w moim życiu. Jednak ze mną zaczęły się dziać coraz to gorsze rzeczy. Zacząłem popadać w stany beznadziejności. Wracając do domu widzę tylko kanapę. Najlepiej nie robiłbym nic. Idąc do pracy przeklinam wszystko i marzę o tym żeby już z niej wyjść po czym wracam do domu i leżę czekając na kolejny dzień... nie cieszy mnie nic, choć zawodowo i ja i moja partnerka nie możemy narzekać. Mamy naprawdę wiele, ładne mieszkanie, brak większych zobowiązań, normalne ustabilizowane życie. Mam wrażenie, że ciagle gonię do czegoś, tylko nie wiem do czego. Czekam na dzień, w którym coś się zmieni ale nic się nie zmienia. Każdy na około zazdrości mi pięknej partnerki, a ja nie potrafię się z nią kochać. Kładąc się do łóżka moja głowa mówi mi „jesteś zmęczony”, ja sam tak właśnie się czuje, a ze środka krzyczy ze mnie głos który ma ochotę rozerwać mnie na strzępy. Nie wiem jak opisać stan w którym się znajduję. Mam wrażenie, ze wymyślam sobie choroby. Ciagle boli mnie brzuch, ewentualnie muli, miewam biegunki itd. Nie czuję się na siłach do czegokolwiek. Przykro mi patrzeć na to jak moja kobieta odsuwa się ode mnie przez to jaki jestem. Ostatnio zaczęły się rozmowy o rozstaniu, a ja raz bez żadnych zahamowań przyznaje jej rację i pokazuje jakby mnie to w ogóle nie obchodziło (i tak się wtedy czuje) po czym rano żałuje każdego słowa które powiedziałem. Czekam na powrót przysięgając sobie ze coś Zmienię, że jej to wynagrodzę, jednak wracając znów sytuacja się powtarza - zmęczony, znudzony i wszystko bez sensu. I nie ma tu znaczenia fakt jej osoby, bo to samo mam w przypadku kontaktu z bliskimi. Jestem chamski, opryskliwy, krzyczę - bo ze mnie krzyczy. Najlepiej to nie rozmawiałbym z nikim bo jak tylko zaczyna się rozmowa mnie nosi i uciekam wzrokiem w sufit, telefon czy tv. I gdyby nie fakt, że pamietam dni w których godzinami potrafiliśmy rozmawiać nie szukałbym pomocy. Czy ktoś z Was tu obecnych ma pomysł co może mi być? Jak z tym walczyć? Czy jest jakakolwiek szansa na odzyskanie starego życia? Z góry dziękuję za odpowiedź.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...