Skocz do zawartości
Forum

Zmęczona wychowywaniem dzieci


Gość meg303

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. 2 lata temu urodziłam pierwszego synka. Przez 3 tygodnie mieszkałam z rodzicami a później zamieszkalismy z partnerem razem. Na początku było wszystko dobrze. Zajmowałam się dzieckiem, domowymi obowiązkami. Ze wszystkim dawalam sobie radę. Z czasem synek zaczął raczkować, później chodzić i zaczął robić się troszkę niegrzeczny. Po ośmiu miesiącach okazało się ze znów jestem w ciąży. Troszkę się przerazilam ale partner powiedział że sobie poradzimy. Z miesiąca na miesiąc syn coraz bardziej mnie denerwowal. Zrzucalam to na hormony i zmęczenie. Urodził się drugi synek i jest ze mną coraz gorzej. Nie radzę sobie ze starszym dzieckiem. Nie słucha się mnie, ciągle biega i krzyczy. Ja tez krzyczę na niego i to pewnie dlatego. Ale to już z tej bezsilności. Czasami zamykam się w łazience lub w pokoju i płacze. Umówiłam się już synem do psychologa ale czuje ze problem tkwi we mnie. Ze mam po prostu nerwicę. Partner mnie wogole nie wspiera. Prawie całymi dniami go nie ma. Opieka nad dziećmi spadła na mnie. Czuje się jak w klatce. Mieszkamy na wiosce (nie nawidze tego miejsca). Rzadko mnie ktoś odwiedza bo nie ma tu jak dojechać, jedynie autem. I siedzę ciągle w domu z dziećmi a nerwy narastaja. Myślę żeby wybrać się do specjalisty ale na prywatne wizyty mnie nie stać a na NFZ wizyty pewnie będą co miesiąc jak nie dłużej.

Odnośnik do komentarza

Zapewniam, Cię, ze kryzysy przy ciaglej opiece nad malutkimi dziecmi niejednokrotnie ma prawie kazda młoda mama.

Czasem pomaga pogadanie samej z soba, rozejrzenie sie wokól i zobaczenie, ze inni maja podobnie albo i gorzej, bo Ty masz dwojkę drobiazgu a u sasiadki może jest trójeczka i tez ma slabo z pomocą do dzieci babci lub cioci czy zapracowanego męza.

1. Trzeba w stosunku do dzieci ( w tym starszego) nie dawac sie ponosic nerwom i krzyczec tylko ze wględnym spokojem byc żelażnie konsekwentną. Cierpliwoscia, spokojem i KONSEKWENCJA osiągniesz bardzo duzo.

2. Trzeba sobie tlumaczyć, ze teraz jest trudno, bo dzieciaki male, ale jak podrosną to juz bedziemy mieli rozważania o wielkości rodziny za sobą. Teraz przetwam to ciagłe zapotrzebowanie na moją osobe przez dzieci a potem to juz tylko będzie lepiej. I to fajnie, ze mamy ich dwóch, jak podrosną to będą i w młodości dla siebie kumplami, starszy bedzie wzorem dla młodszego i bedą sobie podporą w dorosłym życiu.

3. Te sprawy w ktorych Ci cięzko się dogadać z synkiem zgloś męzowi. Jest w domu rzadko, bo pewnie jest zapracowany- powiedz, że uważasz, że maly czasem potrzebuje stanowczości ojca, jego pochwaly i niech mąz Ci np przy weekendzie pomoże szczególnie w tych momentach, które sa dla Ciebie najtrudniejsze jakoś zaingeruje, zinteresuje się tym co sie dzieje. Mąz przecież z czasem musi budowac więz ze swoimi synkami.

4. Rozejrzy się może na tej wsi jest jakas mloda mama, równie jak Ty przytloczona swoimi maluchami. Może wzajemne wizyty u siebie albo jakies spacery przy dobrej pogodzie i niezobowiązujące rozmowy- wtedy mamy czas i możliwosc obserwacji naszych dzieci w towarzystwie innym niz nasze. Wtedy cos u własnych dzieci nam sie bardzo podoba, cos innego mniej ( nasze dziecko jest np mało odważne, czy placzliwe, czy jest lobuziakiem zabierającym zabawki). Mamy możliwośc obserwacji jak inna mama radzi sobie z problemami wychowawczymi podobnymi do naszych- czasem wymieniamy swoje uwagi na ten temat.

5. Zastanów się czy chodzi Ci o zmęczenie dziecmi, czy masz jakieś pretensje np życia, do partnera, do miejsca w ktorym wylądowalas i sama sie tym dolujesz i nakrecasz na "nie" i wtedy wszystko wokól Ciebie nie cieszy Cię, nie nakreca pozytywnie, tylko irytuje, pobudza do placzu lub tez do wyladowywania się na dziecku. Jeśli inne elementy Twojego życia Cię nie satysfakcjonują to tez powinnas ze sobą dużo na ten temat porozmawiac. Zmienić to co zmienic można ( np .brak pewnej bliskości miedzy Tobą i męzem) i przywyknąc do tego czego teraz zmienic jak na razie nie możesz. Do otoczenia pewnie powinnas na teraz przywyknąć , bo to pewnie jedyne miejsce gdzie możesz chowac swoje dzieci.

6. Może mozesz np na tydzień lub dwa zabrac dzieci i pojechac sobie z wizytą do twoich rodzicow, czy jesli masz ,to do siostry. Czasem chwilowa zmiana otoczenia wplywa bardzo odświeżająco i regenerująco.

Tez uciekałam i zamykalam sie choć na chwile w lazience. Przychodzil mąz z pracy i tuz przed obiadem ,w jego trakcie lub pare chwil po nim dawal dziecku starszemu wiecej radości i zabawy niz ja przez caly dzien przebywania z dzieciakami. Po obiedzie przebieral sie i nikl w czeluścach garazu, bo jeszcze duzo bylo prac do wykonania w domu. Osiedle bylo slabo skomunikatyzowane i kazda kolezanka odwiedzila raz i juz więcej jej sie chcialo. Tez czulam sie czasami bardzo samotna, ale jednak radośc z udanych dzieci i męza ,z ktorym niby w weekendy sie klocilam (bo tylko wtedy mial czas uslyszec co chce mu powiedziec) teraz wydają mi sie latami bardzo wspanialymi.

Odnośnik do komentarza

Taka zmiana życia, odizolowanie się od rodziny, znajomych, jest bardzo trudne i z tym sobie nie radzisz.
I coś z tym musisz zrobić, bo w końcu wpadniesz w depresję.
Oglądam takie filmiki dokumentalne o trudnych dzieciach i o niani, która przychodzi z pomocą.
W większości wypadków, powodem jest nuda u dziecka i brak konsekwencji rodziców.
Co radzą? Wspólne zabawy, spacery. Ale niech to nie będzie nudny spacer, tylko z atrakcjami. Może gra w piłkę, już niedługo lepienie bałwana, sanki, jakieś wyścigi i tp. I ty musisz się włączać w zabawę.
Oboje się zmęczycie i ty i dziecko, ale budujecie wspólnotę, której wam brak.
W domu wspólna praca. Jak sprzątasz, to też daj dziecku ściereczkę, niech wyciera kurze , albo szmatkę, by coś myło.
Jak gotujesz, to daj trochę kaszy, czy kawałek ciasta, niech coś lepi, miesza.
Pochwal, jak coś dobrze zrobi, doceń jego pomoc, choć oczywiście nie oczekuj faktycznej pomocy. Dla dziecka w tym wieku, ma to być zabawa.
Ruch, spacery, już poprawią twoją kondycję i stan nerwów.
Jednak musisz chcieć się wyciszyć i popracować nad tym.
Są różne metody, poczytaj o tym.
Może być medytacja, może autosugestia /co ja polecam/, itd.
Naucz się cieszyć z tego, co masz.
A masz wiele.
Masz "chłopa", masz dzieci, masz gdzie mieszkać i z czego żyć.
Znajdź w tym pozytywy, a nudę musisz zabić sama.
Zmień myślenie, ciesz się na spacer, na wspólną zabawę z dziećmi, planuj te wypady, myśl o tym że będzie wesoło, ciesz się życiem.
Naucz się tego.
Wychodź jak najczęściej, może tam znajdziesz jakąś przyjaciółkę?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...