Skocz do zawartości
Forum

Lęk przed przemijaniem i zmianami


Gość lifeeissbruttal

Rekomendowane odpowiedzi

Gość lifeeissbruttal

Nie potrafię cieszyć się życiem. Mimo, że moja sytuacja życiowa jest w miarę dobra, mam pracę, studia, mieszkam w akademiku z chłopakiem, mam przyjaciół. Takie oto zwykłe życie. Jednak nigdy nie potrafiłam się cieszyć tym co mam. I nie, powodem nie jest to, że coś mi się nie podoba czy chcę czegoś więcej, powodem jest... duża niechęć do zmian i strach przed przemijaniem. Nienawidzę jak życie, ludzie się zmieniają, a jestem w takim wieku (23 lata), kiedy to ma notorycznie miejsce, bo praktycznie wszyscy ludzie w tym wieku odnajdują się w dorosłym życiu, szukają swojej drogi. Normalny proces, a ja nie potrafię się z tym pogodzić. Jest to tak silne, że otrzymałam diagnozę zaburzeń adaptacyjnych, po tym jak trafiłam na izbe przyjęć do szpitala psychiatrycznego, kiedy poszłam na obecne studia (to już magisterka). Przez okres około miesiąca żyłam jak w półśnie, całe dnie odsypiałam bo w nocy nie mogłam, jadłam normalny obiad tylko 3 razy w tygodniu, czasem rzadziej, schudłam tak, że było mi widać żebra i nogi mnie bolały jak leżałam, bo kolana mi się wbijały. Do tego wszystkiego dochodziły nastroje depresyjne, na zajęcia nie chodziłam, szukałam wymówek. Powodem takiego zachowania były u mnie 2 zmiany w jednym czasie- nowe studia (do których nastawiałam się bardzo pozytywnie, musiałam zdawać egzamin wstępny, do którego uczyłam sie całe wakacje i mi sie udało) plus zmiana związana z przyjaciółką. Powodem dla którego przeprowadziłam się do obecnego miasta była moja ówczesna przyjaciółka. Na poprzednich studiach nie miała nikogo, nie chciałam już tego powtarzać. Przyjaciółka jednak znalazła sobie faceta i trochę kontakt zaniedbała. Tak mnie to ruszyło, że..... zerwałam z nią zupełnie kontakt, bo bałam się drugi raz pójść w kąt (mam też druga przyjaciółkę, która jest ze swoim chłopakiem, mieszkają razem i tez jak go poznała to na boczny tor mnie odstawiła,- ja wtedy nie miałam partnera). Teraz, z upływem czasu nie żałuje zerwanego kontaktu, bo wiem, ze pojawiłby sie nowy problem... Tamta przyjaciółka nie jest już ze swoim facetem ale teraz z kolei studiuje za granicą i to na drugim kontynencie! Do napisania tego postu skłoniła mnie dzisiejsza sytuacja, kiedy dowiedziałąm się, że aktualna przyjaciółka nie zaliczyła studiów i na pół roku planują do Francji do pracy jechać z chłopakiem. Zabolało. Nie,że zazdroszczę czy coś, że jej źle życzę, wręcz przeciwnie, ale... boli mnie, ze jej nie będzie ;/ A co jak jej sie tam spodoba i nic wróci? Z kim będę się wtedy spotykać i wychodzić? Eh.. płakac mi się chce ;/ Gorsze od tego wszystkiego jest jednak uczucie braku zrozumienia, bo tak naprawdę odnoszę wrażenie, że dosłownie nikt nie potrafi zrozumieć, co czuję. Kiedy wspomniałam o tym bliskim mi osobom to albo bagatelizowały temat, chłopak swoimi "realnymi" radami wręcz w większy dołek mnie wprowadził, zdarzało się też, że ludzie wprost mówili, że maja zupełnie inaczej, że takie jest życie i już. Boli mnie to, bo czuję sie zarówno niezrozumiana jak i nie traktowana poważnie (jak mam się czuć, kiedy boli mnie, że zerwę kontakt z przyjaciółką, a ona zdaje się mieć to gdzieś?) ... Nie wiem co mogę zrobić, ma ktoś jakąś radę na to?

Odnośnik do komentarza

Czytajac twoj post odnosze wrazenie ze ty nie tyle boisz sie zmian ile za nimi nie nadazasz. Co ci szkodzi aplikowac na Erazmusa i studiowac za granica? Mozesz.
Tempo zmian dostosuj do siebie nie do przyjaciolek. Chociaz przyjaciele to taka nasza sila napedowa do zmian wlasnie. Nie chcemy byc gorsi wiec robimy to co oni. To nic zlego, cos nowego, innego.
Zycie sie zmienia, adaptujemy sie do zmian szybciej lub wolniej. Ty widocznie wolniej. I to nie jest nic zlego, jestes taka ostoja w szybkim, zmieniajacym sie swiecie. To jest twoj atut.Do takich ludzi jak ty dobrze sie wraca.

Odnośnik do komentarza

Rozpaczasz, przyjaciólka ze swoim chlopakiem wyjeżdzają do pracy we Francji w mankiet swojego chlopaka. Nic dziwnego, ze racjonalnie Ci tlumaczy az pojdzie Ci w piety. Masz rodzinę swoją, masz chlopaka a rozpaczasz za zmianami w życiu swojej przyjaciolki. To tak jakby on byl dla Ciebie nieważny. On zaklada, ze Twoja praca, studia to dosc zajęc, żeby jeszcze jego wcisnąc, kolezanki powinny przechodzić na plan dalszy. I tak życiowo sie dzieje i Ty zamiast się cieszyć, ze to samo przychodzi, ze nie musisz sztucznie ingerować wpadasz w rozpacz. Sama piszesz, ze poszczegolne Twoje koleżanki jak dorabialy się swojego partnera to zaczęly miec dla Ciebie mniej czasu. To i u Ciebie tak powinno być i tak pewnie uważa Twój chlopak. I przykro mu slychac tej Twojej rozpaczy.

Ponadto w dzisiejszych czasach jak sa takie mozliwoscie polaczen skypem czy jakim innym massangerem to az wstyd marudzić, ze kontakty się urywają. Jak chce sie je utrzymywac, to są ku temu powyższe sposoby.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...