Skocz do zawartości
Forum

Jak z tym żyć ? Czy da się to zmienić? Z czego to wynika?


Gość Natala_94

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Piszę tutaj, bo to przychodzi mi o wiele łatwiej. Moim problem jest to, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Zwłaszcza z obcymi. Tak jakby boję się odzywać do ludzi, nie umiem znaleźć słów w trakcie rozmowy. Mam taką barierę , blokadę ,która nie pozwala mi się wyluzować i zacząć zwyczajnie rozmawiać pomimo ,że bardzo bym chciała. To jest męczące i czuję się z tym naprawdę źle kiedy zapada krępująca cisza. InnA osoba źle to odbiera, bo myśli, że nie odzywam się, ponieważ nie chcę z nią rozmawiać. A ja bardzo chcę, ale nie potrafię i z tego powodu też cierpię. Nigdy nie miałam koleżanek, od najmłodszych lat w szkole bałam się odzywać na lekcjach, nie wypowiadałam się publicznie. To trwa do dzisiaj. Przez to zostałam zwolniona z dwóch prac, bo nie potrafiłam rozmawiać z klientami. Boję się kontaktu z ludźmi, chociaż bardzo chciałabym go nawiązać. Ostatnio zainteresował się mną chłopak, mieliśmy kontakt non stop, ale po tym jak spędziliśmy ze sobą weekand przestał się do mnie odzywać. Po powrocie do domu przepłakałam calą noc.Krępują mnie pytania typu: "A Ty dlaczego nic nie mówisz?" Itp. Mam coś takiego, co mnie blokuje, nie wiem nawet jak to nazwać , ani skąd się to wzięło. To jest mega uciążliwe i nie daje mi normalnie funkcjonować. Jak sobie z tym poradzić ??? Dodam, że mam tak tylko poza domem. Gdy jestem w domu czuję się okej ,ale tylko w rozmowie z najbliższymi.

Odnośnik do komentarza

Piszesz, że boisz się kontaktu z ludźmi, mimo że bardzo chcesz go nawiązać. Kojarzy mi się to z fobią społeczną, być może na nią cierpisz. Nie wiem jakie myśli i uczucia Ci towarzyszą? Czy jest to głównie lęk? Z czego on wynika? np. jest to lęk przed oceną? Przed tym co inni o Tobie pomyślą, jak się odezwiesz? Czy może jest to brak pomysłu na temat do rozmowy?

Odnośnik do komentarza

Bardziej nie obawiam się opinii ani krytyki innych tylko jest to właśnie tak jakby brak pomysłu na temat do rozmowy. Nie wiem co powiedzieć, jak to ubrać w słowa. Choć zasób słownictwa mam duży. Bo gdy piszę potrafię w pełni się wypowiedzieć. Problem pojawia się w chwili, gdy chcę nawiązać rozmowę. Ona nigdy się nie klei. I nawet jak jest pomysł, to od razu pojawia się coś takiego co nie pozwala mi się odezwać. Tak jakbym chciała pobiec a nie mogła się ruszyć. I od razu myślę o tym, że to głupio wygląda, że nic nie mówię i denerwuję się tym, że nie mogę przełamać się i zacząć normalnie się zachowywać.

Odnośnik do komentarza

Czyli z tego co piszesz nie towarzyszy Ci zbytnio lęk, a może jest to pewien rodzaj wstydu, zawstydzenia, co odbiera Ci mowę przed ludźmi? A była kiedyś taka sytuacja, że ktoś Cię wyśmiał, że jesteś małomówna czy coś w tym stylu? Jeśli tak to może masz pewien rodzaj nieuświadomionego jeszcze lęku przed kolejnym wyśmianiem i to Cię powstrzymuje/ blokuje nie pozwala biec...

Odnośnik do komentarza

Ja np. mam tak, że nie mam tematów do rozmowy ponieważ nie mam zainteresowań i nie prowadzę ciekawego życia towarzyskiego, moje dni to praca dom praca dom. Stąd nie mam tematów do rozmowy. Nie interesuję się polityką itp. dlatego nie mam o czym rozmawiać z ludźmi. Poza tym mam fobię społeczną i w rozmowach z ludźmi stresuje się, załamuje mi się głos co utrudnia mi komunikację, ale nikt nie zarzucił mi tego, że jestem małomówna czy nudna. Zwyczajnie wydaje mi się, że ludzie nie zwracają na to uwagi, że są tzw. dusze towarzystwa i Ci, którzy mniej się odzywają. Jeśli chcesz coś zmienić, to musisz zastanowić się co jest podłożem Twojego problemu. U mnie to fobia i brak zainteresowań powoduje to, że jestem małomówna, więc żeby to zmienić muszę walczyć z lękiem i podjąć jakieś zainteresowania. Nie wiem jak jest w Twoim przypadku.

Odnośnik do komentarza

Ja też nie mam zainteresowań. Ale nie tylko to jest powodem. Bo problem w rozmowie pojawia się najczęściej w sytuacjach, w których nie trzeba mieć konkretnego tematu do rozmowy, czyli w życiu codziennym ,np. gdy nie mogę znaleźć czegoś w sklepie mam obawy przed tym żeby zapytać o coś sprzedawcę, będąc na zajęciach podczas przerwy wszyscy jedzą obiad i przy tym rozmawiajĄ, podczas gdy ja będąc z nimi nie potrafię wydusić ani słowa. Ostatnio przyjechał po mnie chłopak -razem jechaliśmy 100 km i po drodze nie potrafiłam z nim rozmawiać. Po prostu ani be ani me. Przy czym ciągle mnie zagadywał, żeby jakoś zagaić rozmowę. Dlatego było mi głupio, bo to nic nie pomagało. Nie mogę się przełamać i już... :(( tak samo jest przy rozmowie przez telefon. Poprzedni mój partner też zerwał ze mną z tego powodu, gdyż jak twiedził nie potrafił do mnie dotrzeć. I na pewno zostanę starą panną jeśli mój problem nie zniknie. Dlatego napisałam, że to utrudnia mi normalne funkcjonowanie. Ktoś może powiedzieć to po prostu zacznij gadać , a ja nie potrafię. I jestem pewna, że osoba która tego nie doświadczyła nie ma pojęcia o czym mówię.

Odnośnik do komentarza

Ja bardzo często mam tak jak Ty, ale widzę u siebie plus pod postacią takiej zalety jak aktywne słuchanie. Potrafię słuchać ludzi, ich monologów, potrafię okazać im zainteresowanie zadając im pytania itp. gdy się wypowiadają. Inni myślę, że to dostrzegają. Dlatego podczas studiów miałam znajomych, którzy sami chcieli się ze mną kontaktować mimo, że ja jestem osobą, podobnie jak Ty, bardzo małomówną. Nigdy nie wiem co powiedzieć. Również mi to przeszkadza, ale mam nieco innej natury problemy, które trochę spychają na drugi plan ten problem, ale dobrze wiem o czym mówisz. Mi terapeutka proponuje, żeby wymyślać sobie tematy do rozmowy i próbować rozmawiać z innymi np. w pracy, ale to jest mega trudne i mi to nie wychodzi. Czasem gdy coś powiem sama od siebie wydaje mi się, że nie wzbudza to zainteresowania u innych, ale próbuję coś od siebie powiedzieć i nawet jeśli kogoś to nie obchodzi ja uznaję to za mały sukces, bo coś powiedziałam. Małymi kroczkami możesz coś zmienić, nie od razu zaczniesz nawijać, to oczywiste. Być może nie uda Ci się wydobyć z siebie całej wewnętrznej energii do mówienia, ale możesz być aktywnym słuchaczem i w ten sposób zaskarbić sobie serce, tych którzy to docenią.

Odnośnik do komentarza

Dobrze, że w jakikolwiek sposób sobie radzisz. Bo u mnie od razu pojawia się stres i zdenerwowanie (zamknięte koło) nie mogę opanować drżenia rąk. Też potrafię wysłuchać. Niestety bardzo mało jest osób, którzy docenią tak jak Twoi znajomi -zazdroszczę. Zauważyłam też , że w kontakcie z osobami, z którymi widzę się 20. raz jest mi o wiele łatwiej coś powiedzieć niż przy tych, których widzę pierwszy czy drugi raz. Niestety ludzie ogólnie zrażają się do mnie i nie dają mi szansy. Sama pewnie też bym na ich miejscu pomyślała, że ktoś jest oziębły czy jakoś tak skoro ze mną nie rozmawia. Też miałam okazję skorzystać z pomocy terapeuty, ale zrezygnowałam po pierwszym spotkaniu. Jak wiadomo to opierało się na rozmowie, a ja nie potrafiłam otworzyć się na tyle żeby powiedzieć chociażby z czym mam problem. Stresowało mnie to i nasilało moją niechęć do rozmowy. Ogólnie leczę się na nerwicę i nasilone tiki nerwowe, ale nie wiem czy to ma z tym jakiś związek. Po prostu nie wiem..

Odnośnik do komentarza

Szkoda, że zrezygnowałaś z terapii, bo to mogłoby Ci pomóc w otwarciu się choćby w minimalnym stopniu. Wyobraź sobie jakie to jest dla mnie trudne, każda sesja terapeutyczna mnie stresuje, bo nie wiem o czym będę rozmawiać - zawsze ten sam dylemat. Ale odważyłam się i powiedziałam o tym terapeutce, że obawiam się, że nie będę mieć tematu do rozmowy na sesji i Ona o tym wie i jest mi z tym lżej. Zawsze zada mi jakieś mądre pytanie, które pozwala mi wydusić z siebie choć parę słów, zdań. Ale nie jest to takie łatwe jak innym może się wydawać. Jeszcze na początku terapii miałam więcej do powiedzenia, bo terapeutka zwyczajnie mnie nie znała, a teraz gdy już wie o mnie tak dużo, zawsze zastanawiam się o czym mam jej mówić, bo to co wydarzyło się w ostatnim tygodniu mogłabym streścić w 5 minutach, ale jakoś tak rozmowa się toczy, że zanim się obejrzę zlatuje godzina. Jeśli zaś chodzi o drżenie rąk, to ja to właśnie mam i z tym się zmagam na terapii. Jest to jeden z objawów mojej fobii, co jest dla mnie gorsze o tego, że jestem małomówna, wręcz często milcząca. Może warto pomyśleć o terapii i na wstępie powiedzeniu, że nie wiesz czy dasz radę pociągnąć terapię z tego właśnie powodu, że nie potrafisz rozmawiać. Wtedy terapeutka może tak to rozegrać, że wreszcie coś się zmieni :) ps. mój poziom stresu na pierwszych kilku spotkaniach terapeutycznych był tak wysoki, że sobie nie wyobrażam jak ja to przetrwałam, teraz stres jest mniejszy, to pocieszające.

Odnośnik do komentarza

Dodam, że niekiedy terapeuci proponują napisanie swojego życiorysu, co z pewnością byłoby dla Ciebie mega pocieszającym rozwiązaniem, bo nie musiałabym mówić o tym wszystkim na sesji, tylko spisałabyś to na papierze, co ułatwiłoby Ci sprawę. A później wspólnie byście ten spisany życiorys stopniowo omawiali w miarę Twoich możliwości.

Odnośnik do komentarza

Może zdecyduję się i zapiszę jeszcze raz i na wstępie zaznaczę, że mam problem z rozmową. Tylko poszukam jakiegoś innego terapeuty. Jak to dobrze znaleźć osobę z podobnym problemem- a myślałam, że tylko ja jedna na całym świecie się z tym zmagam. Sądzisz, że drżenie rąk to jeden z objawów fobii. A w moim przypadku lekarze wykluczyli , że ma to podłoże emocjonalne.

Odnośnik do komentarza

U mnie drżenie rąk zdecydowanie ma podłoże emocjonalne, ponieważ ręce drżą mi tylko w sytuacjach stresowych. Najczęściej, gdy mam jeść w obecności innych osób niż moi bliscy. Wtedy pojawia się stres, który objawia się drżeniem rąk. To bardzo przykry widok, ale mogę powiedzieć, że terapia pomaga mi w tym względzie, że mam nieco inne nastawienie do tego, co powoduje, że ręce mniej mi się trzęsą i rzadziej. W objawach fobii społecznej wymieniane są różne widoczne objawy tj. czerwienienie się czy potliwość, ale jest też objaw drżenia rąk. A co mówią lekarze, że dlaczego Ci się trzęsą ręce? Gorąco polecam Ci znalezienie terapeuty i powiedzenie mu na wstępie w czym jest problem. Powiedz otwarcie, że np. nie wiesz jak może potoczyć się proces terapeutyczny, bo nie wiesz czy dasz radę to pociągnąć z tego i tego powodu.

Odnośnik do komentarza

U mnie właśnie też tylko w sytuacjach stresowych. Neurolog na podstawie rezonansu magnetycznego stwierdził, że jest to drżenie samoistne ciała. Ale nie wiem czy mu wierzyć, bo gdy poszłam do innego neurologa na prywatną wizytę to wykluczył tą chorobę i na tym się skończyło. Potliwość też u mnie występuję w takim samym stopniu jak drżenie. I teraz jak przeczytałam Twoją odpowiedź to jestem pewna, że to na tle nerwowym. Przeżywam ciągle to, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi, z którymi chciałabym rozmawiać i stąd te objawy pewnie. Do tego jeszcze duszę wszystko w sobie, chociaż teraz jak z Tobą o tym popisałam to jakoś tak mi lżej się zrobiło.

Odnośnik do komentarza

Być może Twoje drżenie też ma podłoże emocjonalne, skoro drżą Ci ręce tylko wtedy, gdy się stresujesz. Nie znam się na tym drżeniu samoistnym. Domyślam się, że zrobiło Ci się lżej pisząc o tym wszystkim, podobnie możesz poczuć ulgę chodząc na terapię. Dlatego polecam Ci się tam wybrać. Z początku będzie to droga przez mękę, bo trzeba będzie się zmierzyć z różnymi lękami i myślami, typu co pomyśli o mnie terapeuta, czy nie będzie mnie oceniał negatywnie itp., ale pamiętaj terapeuta nie jest od oceniania Cię. Twoja sytuacja jest poważna i na pewno nie zostanie zbagatelizowana, ponieważ stan w jakim się znajdujesz utrudnia Ci normalne funkcjonowanie, straciłaś przez to pracę. Trzeba to błędne koło zatrzymać i coś z tym zrobić.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...