Skocz do zawartości
Forum

Poczucie płci a rodzice?


Gość sophie4

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam problem z identyfikacją siebie jako kobiety. Nie mogę patrzeć na swoje odbicie w lustrze, zniechęca mnie to co widzę. Natura obdarzyła mnie skąpo; raz próbuję się schować w luźnych ubraniach, raz - podkreślić to "cokolwiek". Czy może mieć to związek z tym że mój ojciec nigdy - przy mnie - nie traktował matki jako kobietę? Za to tak bezpłciowo. Nigdy nie używa nawet jej imienia. Czy świadomość tego też w ogóle mi coś da? Jak poczuć się dobrze w swojej skórze, jak ją zaakceptować? Dodam, że z seksualnością nie mam problemu, pociągają mnie mężczyźni..

Odnośnik do komentarza

Miło jak się ma tatusia, który kocha swoją zone i jest ona dla niego wazna a jeszcze ważniejsza jest córeczka, mała księzniczka, która pojawia się na świecie. Taka dziewczynka potem szybciej sie ustawia w damsko-męskim świecie i szybko wyczuwa myki pomiedzy kobietą a męzczyzną.

Ale dobrze sobie tez radza kobiety, które były wychowywane w jednorodnym damskim swiecie poprzez swoje mamy, bacie i ciocie- czują jednośc i solidarnośc swojej płci a ostrożnie ze wsparciem licznej damskiej rodziny badają świat damsko-męski.

Czyli nie wydaje mi się, że Twoje rodzinne uklady powinny miec jakis negatywny wplyw na Twoje wątpliwości czy bardziej nosić się jako rasowa kobieca kobieta, czy bardziej jako stwór bezplciowy w lużnych ciuchach czy może jeszcze w innym wydaniu.

Po prostu dorastasz jako kobieta i jestes na drodze poszukiwan, ktora" skóra" bardziej do ciebie przylega, w której czujesz się lepiej. Najlepiej metodą prób i bledów.

A piekne jest to, że co prawda strój nie zmienia nam osobowosci ale możemy być słodką lolitką, kobietą wampem, dresiarą czy pankówą. To takie miłe sposoby na zmianę swojego image, zanim nie wypracujemy swojego stylu i zanim nasz przyszly zawód nie uwięzi nas czy to w uniformie (stewardesa, recepcjonistka), fartuchu (lekarka, pielęgniarka) czy tez w innym "ubranku".

Stosunek taty do mamy to chyba najmniejszy problem. Prędzej preferencje ubraniowe czy stylizacyjne mamy, siostry, cioci rzutują na nasz stosunek do tematu ( powielamy lub przeciwnie buntujemy się i koniecznie chcemy wymyśleć coś swojego).

Jesli naprawde szalenie Cie to męczy to wykup sobie wizytę u wisażystki. Podpowie Ci jakim typem urody jestes wiosną , latem, jesienią czy zimą. Okaze się wtedy jakie kolory dodają Ci urody, podkreslają Twoją karnację, jakich tonacji kosmetyków w przyszłości używać. Mozna to trochę stwierdzić samemu przygotowac duze plachty materiałow. reczniki, przescieradla czy koce. Usiąść bez makijazu przed lustrem w swietle dnia i przypasowywac sobie kolory zimne (niebieski) neutralne (biały) czy cieple (brzoskwinia, beż).Poczytaj np w internecie jakie kolory odpowiadaja jakim typom i pobaw się przed lustrem i potem sprawdz w praktyce, ze w okreslonych barwach ubrań (szczególnie przy twarzy-sweter, bluzka) jestesmy jakby ladniejsze a w okreslonych ,innych barwach ubrań mamy twarz jakby bardziej zmęczoną, znużoną.

I lepiej szybciej siebie akceptowac niz pózniej, bo to czysta strata czasu i niepotrzebne frustracje. Iles kazda kobieta w sobie nie lubi i to jest dobre, bo motywuje ja to do ciaglej dbałości o siebie, do sledzenia trendów w modzie i wyszukiwaniu w niej to, co dla jej osoby korzystne. Ale wiekszośc z siebie trzeba zaakceptować, bo wtedy jestesmy pewniejsze siebie, nie tracimy czasu na ciagle krytykowanie siebie tylko mamy spokojniejsza głowe, która uzywamy do samodoskonalenia. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Jednak chyba trochę niewłaściwie sformułowałam pytanie, tak mi się teraz wydaje. Tu nie chodzi tylko o ubiór. Patrzę w lustro i nie cierpię małych piersi, najchętniej bym je zabandażowała by w ogóle nie było ich widać, a innym razem chcę je podkreślić, choć prawie nie ma co podkreślać. Nie lubię tego, jak wyglądają kobiece genitalia, wręcz wydaje mi się to obrzydliwe i nie potrafię zrozumieć, że mężczyzn to podnieca. Nie maluję się. Próbowałam i wiem, jak bym w makijażu wyglądała, podobało mi się to co widziałam, a jednak z wyboru nie robię tego na co dzień. Nie czuję się wtedy do końca sobą, czuję się kimś innym, to raz, a dwa, że zwyczajnie nie chce mi się wydawać pieniędzy i marnować czasu na malowanie. W mojej relacji z partnerem rzadko mam ochotę na seks, nie jestem też przez niego adorowana, flirt to dla mnie obce pojęcie. Nie przepadam za noszeniem spódniczek czy sukienek; gdy założę coś obcisłego, też nie czuję się sobą, ale z kolei gdy mam na sobie za luźny t-shirt, czuję się kompletnie nieatrakcyjna, więc tak źle, i tak niedobrze.

Na inne sfery też się to przekłada. Nie mam koleżanek, nie idzie mi gadka-szmatka o niczym i o babskich sprawach. Wiecznie się porównuję do innych, a jedyne oferty pracy na jakie patrzę to magazyn, produkcja, bo mam wrażenie że nic nie umiem, a jako kobieta nie mam szans w zawodach, gdzie aparycja też jest istotna (np. kelnerka).

Odnośnik do komentarza

Tak nieciekawie napisałas o relacjach z Twoim partnerem,ze aż nasuwa sie pytanie to dlaczego jestescie razem?
Czy seks miedzy Wami traktujesz jako coś uwłaczającego Tobie, jako to ,że on Cię wykorzystuje? Skoro nie lubisz atrybutow swojej seksualności czyli piersi ( owszem prawie kazda kobieta ma cos do nich :ich kształu ,wielkości, jędrności itp...) i jakby obrzydzeniem napawają Cie twoje organy plciowe a uprawiasz seks to chyba bardzo niedobrze. Własnie wtedy, gdy ktoś sprawia nam radośc, nas kocha, cieszy się naszą cielesnoscią my rozumiemy, ze to własnie dzieki tym atrybutom płci ciągnie nas tak do siebie.Nie lubisz specjalnie seksu, bo się nie akceptujesz, czy nie akceptujesz siebie, bo seks nie sprawia Ci przyjemności? Może ten partner to jeszcze nie ten?

Zastanow się czy nie akceptujesz do końca swojej seksualności, bo coś z mlodości ma na to wpływ? Ja np. długo bylam niedostępna dla chlopaków, bo w dawnych czasach chciano aby dziewczynki i kobiety "prowadzily sie dobrze" i babcia,mama często wyrażala się o seksie z takim jakby obrzydzeniem. I kiedyś zdałam sobie z tego sprawe, że jestem jeszcze zatwardzialą dziewicą, bo co by mama na to powiedziała? Nie zmienilo mnie to od razu w kobietę otwartą,ale przemyślałam, że chyba jednak mama i tata sobie dobrze radzą ze sobą to i ja dam radę jak spotkam swojego waznego i wyczekiwanego.

Może faktycznie Twoj tata nie wyrażał się z należytą atencją o kobietach i nie jest to dla Ciebie ważne, dobre, ze jesteś kobietą- tak sobie to gdzieś zanotowalas i jakby w to wierzysz.

Swiat w 50 % sklada się z męzczyzn a w 50 % z kobiet. I jakoś te płcie musza ze sobą istnieć. Niektóre kobiety uparcie dowodza, ze męzczyznom na tej planecie zyje sie lepiej i czuja się nieszczesliwie w swojej skórze. Ty jakby nie wiesz co zrobić z tym fantem, ze jestes kobietą. Jestes i tego nie zmienisz. Musisz jakby do tego przywyknąć i probowac to polubić czyli jednak znajdowac sposoby na akceptacje tej swojej płci.

Co do flirtu- łatwiej uprawiają ten rodzaj rozmowy, ludzie, których to jakoś rajcuje, że rozmawiają z osoba odmiennej plci- to taki wstep do czegoś więcej lub tylko trening utrzymywania pewnego napiecia miedzy plciami. Nie zaznalas go, bo pewnie nie prowokujesz do takiej lekkiej rozmowy usmiechem, wątpliwoscią, sugestią komplementu dla siebie. Może jesteś z tych konkretnych, ktore nie strzepią sobie języka po próżnicy. Jeśli nie lubisz z koleżankami uprawiać gadek -szmatek to powinnaś być dobrym kumplem dla facetow. Najcześciej takie kobiety szybciej rozumieją konkretną mowe o problemach, ktorą uprawiaja faceci niż niedomówienia, ktorych mistrzami sa kobiety. Powinnas byc lubiana przez kolegów za swoją konkretnośc i szybką chęc rozwiązywania sprawy.Możesz być swietnym kumplem z ktorym fajnie omawia się ważną sprawę, ale tez możesz byc przezroczysta jako kobieta dla nich.

Jednak rada , zeby zacząc lubic się jako kobieta dalej wydaje mi się słuszna. Jak kiedyś nakladalam na siebie szminkę to czulam się jakbym miala nieswoje usta, takie jakies sztuczne. Oko zrobione bylo piękne, ale jak go utrzymywac w tym slicznym wydaniu jak nie mozna go potrzec, nie mozna się dobrze podeprzec dłonią twarzy? Jakoś z czasem opanowałam tę trudną sprawę i Ty jak zechcesz to tez tego dokonasz.Czy szkoda na to wydawac pieniadze? Moze na kazdy nowy ciuch o ile poprzedni się na nas nie rozpadl tez szkoda wydawać pieniądze i tracić czas na poszukiwanie tego ubrania w sklepie?

Musisz sama sobie duzo spraw rozkminić i poporzadkowac. Ale jak juz jestes kobietą to warto nią być na 100 % a nie na pół gwizdka.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...